Co by było, gdyby... 1/3 - Dobra Cobra
Proza » Inne » Co by było, gdyby... 1/3
A A A
Dobra Cobra snuje ponurą wizję niedalekiej przyszłości
opartą na trzech aktach dramatu pt.



Co by było, gdyby... cz. 1/3



Kto pragnie zwiastować Dobrą Nowinę, dodaje coś od siebie (łac.)





Odświętnie ubrani wierni pozajmowali wszystkie krzesła w „Kościele na Górze“, jak nazywali swoje miejsce zgromadzeń. Za mównicą stanął ich duchowy przewodnik - zadbany pastor, mężczyzna około pięćdziesięcioletni, obdarzony wybitnym talentem krasomówczym. Ładny garnitur i różowa koszula dodawały mu blasku.

- Witam szanownych zebranych! Witam drogie siostry i drogich braci oraz… Hmm, chciałem dodać: „witam przyjaciół Prawdy“, ale przecież nie ma już przyjaciół Prawdy, prawda?
- Amen! - odpowiedziało głośno całe zgromadzenie.
- Amen - zapisała w protokole z nabożeństwa sekretarz kościoła, poprawiając grube okulary.
- Nie ma ich - kontynuował pastor - bo wszyscy wyznajemy obecnie jedyniesłuszną wiarę! Wszyscy na świecie wierzymy tak samo! Wyobraźcie to sobie. Nie ma już inaczej wierzących, niewierzących, ateistów, agnostyków, świadków Jehowy ani nawet katolików czy innych popaprańców przekabaconych na wschodnią modłę! Nasz Bóg w niebie cieszy się z tego faktu, albowiem niebo mamy już teraz tu, na ziemi! Czyż nie za to codziennie oddajemy chwałę naszemu Panu? Za tę łaskę, pomimo tego, że nasz Pan jeszcze nie przyszedł, to my już mamy tu niebo!
- O, tak! - zakrzyknął tłum.
- O, tak - dopisała sekretarz w swoim małym komputerku. Notowanie przebiegu nabożeństw - wprowadzone dekadę temu - wiele ułatwiało i w łatwy sposób pomagało rozstrzygać, pojawiające się od czasu do czasu, kwestie sporne. W prosty też sposób pozwalało weryfikować jakość wiary wyznawców.

- Oddajemy Ci chwałę, Panie! Wszyscy proszę!
- Oddajemy Ci chwałe, Panie!
- Bo my, Kościół Boży, jesteśmy jedynym prawdziwym Kościołem na tym ziemskim padole - rozkręcał się kaznodzieja. - I nie ma innego! Kiedyś owszem, jakieś tam były, ale teraz Pan okazał nam łaskę i Prawda zatryumfowała, goszcząc u nas na Ziemi! Teraz nie musimy już w kółko błądzić albo poszukiwać. Bo wszyscy znaleźliśmy! Pan sprawił, że wszyscy znaleźliśmy prawdziwą wiarę!
- Amen! - zgromadzony tłum wyraził swoją aprobatę.

Rozejrzałam się po twarzach rozentuzjazmowanych wiernych. Wyraźnie było widać, że uwielbiali swojego pasterza.

- Tak myślałem - odpowiedział mówca w nieco arogancki sposób. - Ale zanim przejdziemy do ogrodu Słowa Pańskiego pewna niewygodna sprawa jest. Jeden z nas dopuścił się zdrady!

Zebrani spojrzeli po sobie z przerażeniem.
-„Kto mógł zdecydować się na taki krok?“ - przebiegło z szybkością błyskawicy przez niejedną głowę. W sali zapadła wyczekująca cisza. Pastor obrzucił uważnym wzrokiem całe zgromadzenie:

- To brat Wolma! - krzyknął, wskazując oskarżycielsko na człowieka siedzącego gdzieś w połowie sali. Wśród zebranych nastało duże poruszenie. Oskarżony spąsowiał na policzkach i spróbował wydostać się z miejsca zgromadzenia. Prawowierni współwyznawcy zastąpili mu drogę.
- Chciałeś uciec, bracie? - dociekał pastor. - On chciał uciec! - zaśmiał się oskarżycielsko, ukazując swoje dobrze zrobione, równe, białe zęby.

W kościele zawrzało. Jedni kiwali głowami, drudzy się śmiali, a trzeci klękali na kolana, by zmówić ostateczną modlitwę za duszę zbłąkanego.

- Kościół Boży nie toleruje odstępstwa! - oskarżał mówca. - A studiowanie przez internet zakazanej przez Kościół literatury jest największym z przestępstw. Zdradził cię, bracie, twój numer IP, haha!- tryumfował kaznodzieja.
- Otwórzcie okno i wyrzućcie tego Judasza na zewnątrz, gdzie jest płacz i zgrzytanie zębów! - rozkazał.
- Nie! Błagam! Nie jestem winny… - próbował ratować swoją skórę oskarżony.
- Trzeba było pomyśleć o tym przed zdradą! Cierpliwość naszego Pana się skończyła! Za okno z nim!

Mężczyźni rzucili się na odstępcę, który z wytrzeszczonymi oczyma próbował gdzieś uciec. Wierni byli jednak w liczebnej przewadze. Po chwili wypchnięto śmiertelnie przerażonego współwyznawcę za okno. Wraz z nim nieszczęśliwie wypadł też jeden z wyrzucających.

- Aaaa! - potworny krzyk spadających na bruk ludzi zamarł, zakończony głuchym chrzęstem uderzających o bruk ciał.

Bracia i siostry z przerażeniem pomieszanym z ulgą uważnie wyglądali przez okno. Ktoś zwymiotował w ciszy.

- Tak Pan karze odstępców! Widzę, że jeden z nas także zginął podczas obrony wiary. Kto to był? - kaznodzieja złożył swoje ręce jak do modlitwy.
- Bostwicki! - rozległo się z sali.

Pastor rozejrzał się po obecnych. Jego wzrok natrafił na dopiero co owdowiałą kobietę:
- Siostro Bostwicka, pozwól tu do przodu wraz ze swoim synem. Tak, nie bój się i podejdź tutaj. Proszę diakonów o dostawienie dwóch krzeseł w pierwszym rzędzie. Rzędzie zarezerwowanym dla „już zbawionych”.

- Usiądźcie tutaj i bądzcie pewni, że Pan docenił poświęcenie waszego męża i ojca, który zginął w obronie prawdziwej wiary. Pismo Święte - ostoja i wykładnia naszego prawdziwego wyznania - mówi nam o bohaterach wiary. Ci święci mężowie, może często niedoceniani za życia, oddawali je na chwałę naszego Boga w jakże tragicznych okolicznościach. Dlaczego? Może spytać niejeden... - mówca zawiesił na chwilę swój głos. Zgromadzeni wpatrywali się w niego jak głodne dzieci poszukujące strawy.
- Dlatego, że wiara była dla nich ważniejsza od ułuda życia tu na ziemi! Bo czasem człowiek może myśleć tak: mam dom, żonę, dzieci, elegancki samochód - i po co będę oddawał życie, skoro upływa ono we względnym szczęściu i znośnym samozaparciu dodatkowo wzmacnianym małymi dawkami rozkoszy, jakie ono ze sobą niesie. A dziś na naszych oczach nasz ukochany brat Bostwicki pokazał nam, co jest najważniejsze w życiu. Dziekujemy ci, bracie, za pokazanie nam w praktyce, co to znaczy prawdziwa wiara. Dziękujemy ci z całego serca!

Pastor zwrócił się do rodziny zmarłego:
- Od dziś będziecie siedzieć w pierwszym rzędzie, przeznaczonym tylko dla już zbawionych! To wielkie wyróżnienie, ale nasz brat pokazał, że jego rodzina jest godna zajmowania tego miejsca!

Na twarzy wdowy pojawił się promienisty uśmiech, jaki nie gościł u niej już od wielu lat.

- Chwalmy Pana pieśnią! Jaki dziś numer odśpiewamy?

- Ale mój Pikuś będzie zbawiony, nie?
Odwróciłam głowę do tyłu. Jakaś kobiecina, wyglądająca na szmergniętą, trzymała w dłoniach duże zdjęcie psa.
- Siostro Bodzechowa, proszę...
- Przecież nasz Pan stworzył też psy i niebo jest też dla nich...
- Zamknij się, siostro! - uciął chamsko kaznodzieja.


Wyszłam na korytarz w poszukiwaniu toalety. Nie mogłam wiedzieć, że za ścianą, w kościelnym Pokoiku Religii, żona mówcy kochała się perwersyjnie, dziko i lubieżnie ze swoim psem wilczurem. Miała taką chwilę odskoczni od nudnego męża, stresów życia i dwulicowego środowiska kościelnego. Takie szybkie, proste rżnięcie sprawiało, że jej całe ciało drgało w paroksyzmach rozkoszy, aż oczy zachodziły jej bielmem.





Kościół, którego zgromadzenie przed chwilą odwiedziliśmy, powstał podczas XIX-wiecznego przebudzenia religijnego obejmującego całe Stany Zjednoczone. Przyjął - nieco może chełpliwą - nazwę: Kościół Boży. W pierwszych latach swego istnienia ten szybko rozwijający się ruch wykorzystuje ewangeliczną szansę, by na początku XX wieku dotrzeć z Prawdą do najdalszych części świata. Jego misjonarze pracują sumiennie i w rozproszeniu, nie gromadząc się tylko w kilku dużych ośrodkach. Starają się wszędzie zanieść światło prawdy. W tym czasie na świecie następuje niebywały rozwój gospodarczy. „Prawa stają się bardziej sprawiedliwe, panujący bardziej humanitarni, muzyka słodsza a książki mądrzejsze“ - głosił w owym czasie pewien duchowny z Nowego Jorku.

XX stulecie było najdogodniejszym czasem, by dokończyć dzieło Boże na Ziemi. Prawie na całym świecie panował pokój. Od Paryża do Kantonu, z Nowego Jorku do Manilii, przez mało znane wówczas Chiny aż po daleką Australię można było nieść Ewangelię bez paszportu. W pismach wydawanych przez Kościół Boży rozlegają się prorocze słowa, że najwyższa pora rozpoznać czas, zanim będzie za późno. I tak się dzieje.

„Wasze powołanie jest czymś więcej niż tylko zarabianiem pieniędzy!“ - apelują liderzy szybko rozwijającego się ruchu. Coraz liczniejsze rzesze wiernych - hojnie łożących środki na słuszną sprawę - odwiedzają kolejne kraje i kontynenty, z żarliwością niosąc światło prawdy, które jest entuzjastycznie przyjmowane.

Z początku fundamenty wiary Kościoła Bożego były podobne zasadom wyznawanym przez inne denominacje protestanckie oraz zgodne z nauką Pisma Świętego, które bezwzględnie stawiano ponad ludzkie tradycje i obrzędy. Podstawą wiary było przestrzeganie dziesięciu przykazań w formie, w jakiej są one zapisane w Biblii. Nastąpił powrót do święcenia Sabatu, żydowskiego Szabesu - prawdziwego dnia odpoczynku, obchodzonego każdego siódmego dnia tygodnia. Odgórnie zabroniono wierzącym picia alkoholu i jedzenia mięsa - jako produktów szkodliwych dla zdrowia i obniżających wartość ewangelizacyjną pojedyńczego wyznawcy. Do Kościoła zapisywano tylko osoby dorosłe a samo przyjęcie do grona współwyznawców następowało zawsze po ceremonii chrztu świętego, poprzedzonej publicznym przyjęciem wszystkich jego nauk. Po wyznaniu wiary katechumen był prowadzony nad wodę, gdzie dokonywano aktu całkowitego zanurzenia. Zaaprobowano i wprowadzono też nakaz składania dziesięciny, przeznaczanej na misję, oraz bezwzględny zakaz ubierania przez kobiet spodni, który z biegiem czasu rozszerzono także na mężczyzn.

Tryumfalny pochód Kościoła Bożego trwał i bardzo wielu chciało, żeby ten stan pozostał na zawsze.

Jednak z biegiem lat pewne doktryny zaczęto marginalizować, inne pomijać, a jeszcze inne traktować jedynie jako pobożne wskazania dla nieochrzonych pogan i innowierców, których jednak z roku na rok na świecie ubywało. Kościół Rzymski w latach dziewięćdziestątych XX wieku stanowił jedynie 13 procent ogółu wierzących, z wyraźną tendencją spadkową. Islam ostał się tylko w kilku krajach bliskowschodnich, podobnie było z buddyzmem, a protestantyzm uległ prawie całkowitemu wymarciu.
W niektórych krajach Kościołowi udawało się współistnieć z inaczej wierzącymi - oczywiście na tyle, na ile pozwalała mu szeroko pojęta idea tolerancji. W innych państwach wszyscy musieli się Kościołowi Bożemu podporządkować i, jeśli umieli to robić, absolutnie nic im nie groziło ze strony wymiaru sprawiedliwości. Wszak każdy w swoim sercu mógł myśleć, co tylko chciał i dotąd nie wynaleziono żadnego „duchometru“, aby wiedzieć dokładnie, jaki dokładnie poziom duchowości posiada każdy pojedynczy obywatel. To można było tylko zgadywać.

Najliczniejszą grupą, z którą przyszło się zmierzyć Kościołowi Bożemu byli niewierzący. Ci jednak nie wtrącali się w jego ewangelizację i prowadzoną z kazalnic politykę, nie byli więc atakowani i żyli we względnym spokoju. Do czasu.

Wyjątkiem było kilka miejsc na ziemi, gdzie wyznawcy tego „jedyniesłusznego“ Kościoła stanowili przeważającą większość społeczeństwa. Rodziło to wiele poważnych problemów, nie dających się w ogóle ze sobą pogodzić. Jednym z takich krajów była też Polska.

C.d.n.


Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Dobra Cobra · dnia 06.09.2011 08:42 · Czytań: 1011 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 21
Komentarze
Usunięty dnia 06.09.2011 10:33
DoCo,
w pierwszej części mój ulubiony czarny humor w Twoim wykonaniu, później zapowiedź jakiejś grozy, tutaj bardzo interesujące wizje snujesz, no i zastanawiająca ta tajemnicza bohaterka, która tylko przez moment wypowiada się w pierwszoosobowej narracji. Przyznam, że drugą część czytałam dwa razy, żeby wszystko ogarnąć, bo styl niemal naukowy :) Czekam z ciekawością na ciąg dalszy.
Pozdrawiam
Thorgal dnia 06.09.2011 11:47
Też czekam, pomimo chwilowego zamroczenia, ale żeby zaraz żona mówcy z wilczurem?
Nie mówcie tylko, że pies się Pikuś nazywał?:)
Dobra Cobra dnia 06.09.2011 13:29
Oh, widzę uważnych Czytelników, którzy dają się zabrać w tą przedziwną podróż! Odważniaki!

Druga część ukaże się, kiedy tak zdecydują Admini. Nam więc pozostaje jedynie czekać na sprzyjające wiatry!

Pozdrawiam,

Ałtor
MamaMuchomorka dnia 07.09.2011 10:50
Wszystko pięknie, ładnie tylko po co mi informacja, że Pastor miał dobrze zrobione zęby;) Przeczytałam pierwszą i już idę do drugiej, tu jest wstęp tam rozwinięcie i kupiona zostałam tą opowieścią.
Dobra Cobra dnia 07.09.2011 22:14
Cieszy, żeś kupiona!

Zęby u pastora to ważna rzecz. Ileż można wmówić ludziom samym tylko "szczerym" uśmiechem!

Pozdrawiam

Autor
Wasinka dnia 07.09.2011 23:40
Pierwsza cząstka prześmiewcza dosyć, druga natomiast pokazuje rzeczywistość, w której się cała rzecz dzieje. W pierwszej - ludzie i ich spojrzenie, konkretna sytuacja, w drugiej - skrótowy, obiektywny obraz ówczesnego świata. Dwa różne sposoby na pokazanie tego, o czym tekst chce opowiedzieć. Zobaczymy, co się z tegoż wykluje. Widzę, że jest część druga już, więc tam się udam.

pojedyńczego - pojedynczego

Pozdrowienia księżycowe.
Dobra Cobra dnia 08.09.2011 22:42
Pozdrawiam Wasinkę.
ajw dnia 12.03.2014 19:49
Sodomia i Gomoria, Panie. To brzmi jak jedyna słuszna partia. Oj, nie chciałabym być w jej kółku różańcowym.
Sytuacja z żoną pastora przypomniała mi stary kawał jak pokłóciły sie przyjaciółki i jedna do drugiej rzekła w złości:
-Pies cię jebał.
- A ciebie kierowca z PKSu ;)
Dobra Cobra dnia 12.03.2014 22:05
Walisz prosto z grubej rury, moja droga!

ajw,

Jesteś na początku tej szlachetnej historyji, więc zdradzać zbyt wiele nie mogę. Zapraszam do czytania następnej odsłony Co by bylo, gdyby... Tam dzieją się jeszcze potworniejsze rzeczy!!!


!!!

DoCo
ajw dnia 12.03.2014 22:07
Zainteresowałeś mnie ciągiem dalszym, ale dziś nie bedę się wciagać, bo muszę Cię przeciez reglamentować, byś został we mnie dłużej ;)
Dobra Cobra dnia 12.03.2014 22:23
No tak, patrząc na to z TEJ strony... Reglamentacja to jest to, czego brak w dzisiejszym swiecie i stąd tyle problemów i dramatów ludzkich!

;)
ajw dnia 12.03.2014 22:28
Gdyby ludzie umieli sobie odmawiać o wiele mniej byłoby wzwodów i rozwodów ;)
Dobra Cobra dnia 12.03.2014 22:29
Myślę, że wzwody by były nadal w tej samej ilości :)
ajw dnia 12.03.2014 22:37
No tak. Wypowiadam sie o towarze, którego przecież nie mam na stanie ;)
Dobra Cobra dnia 12.03.2014 22:43
Słuszne zauważenie.

DoCo
ajw dnia 12.03.2014 23:03
W zasadzie tak, ale w necie nic nie jest pewne, bo przecież nie muszę być wcale kobietą z pomalowanymi paznokciami. Mogę byc równie dobrze Marcinem lat 14 z pierwszym zarostem i krostami na ryjku ;)
Dobra Cobra dnia 12.03.2014 23:37
Nic nie jest pewnym...
amsa dnia 13.03.2014 00:05
Dobra Cobro - czytam i odnajduję wiele, lecz nim znajdę wszystko, poczytam cd. Wstęp obiecujący, wielce obiecujący.

Nie wiem, jak to się stało że przegapiłam tę zajmującą historię:(. Nadrabiam.

Pozdrawiam

B)
Dobra Cobra dnia 13.03.2014 21:06
Tak to już jest w życiu, że wiele dobrych rzeczy możemy nie zauważyć...

C'est la vie - jak śpiewał zespół Slade w piosence o tym samym tytule: http://youtu.be/QMcEfLJHct0

DoCo
pablovsky dnia 23.03.2014 10:03 Ocena: Świetne!
Fragment z bratem Wolmą i Bostwickim uroczy, wręcz rozkoszny ;) Najpiękniejszy moment pierwszego odcinka!
Precz z niewiernymi! He he, jest moc!
Dobra Cobra dnia 23.03.2014 13:33
Precz z niewiernymi! Na stos z nimi! Popowieszać ich wszystkich! Niech żyje jedyniesłuszna wiara!!!

Leć do dalszych części, bo stygną!


DoCo
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:48
Najnowszy:wrodinam