Diabelskie nasienie - morty
Kategoria Konkursowa » Konkurs "Piekielny" » Diabelskie nasienie
A A A
Piekielny tron

Dym unosił się jeszcze nad zwęglonym ciałem, gdy morderca postanowił opuścić miejsce zbrodni. Z kamienną twarzą udał się w dół zbocza. Jego refleksje nad zwłokami trwały coraz krócej. Bardzo dobrze.
W pewnej chwili zatrzymał się, tknięty naglę myślą. Sięgnął ręką do szyi, zerwał łańcuszek z krzyżem i, uspokojony, ruszył dalej. Czuł jednak, że ktoś go obserwuje.
- Wszyscy muszą umrzeć – usłyszał za plecami męski głos. – Co do jednego.
Bez pośpiechu obrócił się na pięcie. Tak jak sądził, ujrzał podpierającego się na lasce mnicha. Pomimo bólu, jaki musiał sprawiać mu każdy ruch, duchowny pochylił się, podniósł święty symbol i ucałował go.
- Czego chcesz?
Mnich zlekceważył złowrogi ton głosu rozmówcy.
- Przypominam reguły – padła odpowiedź.
- Jakie reguły? Na wojnie nikt nie trzyma się zasad.
- A wielcy przywódcy mordują swych popleczników.
Choć słowa starca brzmiały wyzywająco, przeciwnik nie dał się wyprowadzić z równowagi.
- Uważasz, że wychodzę przeciw swoim ideałom? – roześmiał się.
Mnich prychnął.
- Wychodzisz przeciw Kościołowi.
- Wolałbym „przeciw Bogu”, jeśli można.
- Będziesz się smażył w Piekle za te słowa!
- Za późno, już mnie tam nie wpuszczą.
Drżącą z gniewu ręką zakonnik wyciągnął przed siebie medalik.
- Jak można być tak nieczułym? – jego słowami wstrząsnął nagły szloch. – Niegdyś na sam widok świętego łańcuszka ty i twoi kompani pierzchaliście, gdzie pieprz rośnie! Dziś nosisz go, by poskramiać innych, sobie podobnych… Jakim cudem?
- Kwestia przyzwyczajenia.
- Mordowanie pobratymców też jest kwestią przyzwyczajenia?!
- Posłuchaj, braciszku, czy jak cię tam zwą w tym twoim zakonie – zabójca nieznacznie podniósł głos. – Nie mam już „kompanów”, o których wspomniałeś, nie jestem też „wielkim przywódcą”. Piekielne Czeluści są dla mnie zamknięte tak samo jak Bramy Niebios. Niegdyś zwali mnie Asmodeuszem. Na dźwięk mego imienia drżała ziemia, a najpotężniejsze istoty wszystkich światów chyliły czoła. Powiadano, że raz na zawsze zakończę panowanie Dobra. Dziś już nie dbam o przepowiednię. I tak nikt w nią nie wierzy. Poznałem inną – gdy zabiję wszystkie żyjące na Ziemi demony, odzyskam tron i strącę duszę Beliala do głębin Tartaru.
- Dokładnie: wszystkie demony. Zostały jeszcze dwa.
Oczy Asmodeusza zapłonęły nieprzyjaźnie.
- Jak to? – wycedził. – Lilith nie żyje. Jej ciało płonie na wzgórzu…
- Został ci więc tylko wiecznie pijany Azazel. Swoją drogą, interesujący przypadek. Dotąd nie wiedziałem, że demony mogą wpaść w alkoholizm.
- Azazel. I kto jeszcze?
Mnich uśmiechnął się wymownie.
- Ja też muszę… umrzeć? – głos szatana zadrżał.
- Czyżbyś lękał się śmierci, Asmodeuszu?

Miasto Ezingard było jednym z wielu miejsc w królestwie, do których przykładny obywatel udawać się nie powinien. Kufle z piwem osiągały tu zawrotną prędkość – tak w drodze do ust właścicieli jak i do głów nieświadomych niczego przechodniów. Nawet o tej porze, choć północ już dawno minęła, ulice tętniły życiem, a pijackie śpiewy odbijały się od ścian tawern.
- Więc tak wygląda miasto, które nigdy nie śpi – mruknął Asmodeusz. Równym krokiem przekroczył próg najbliższej karczmy. Już od dawna wyczuwał tu obecność Azazela, przyćmioną wprawdzie, ale pewną. Pomyłka nie wchodziła w rachubę.
Bardziej zobaczył go niż wyczuł. Piwo maskowało wszelkie odczucia, ale Asmodeusz był pewien, na kogo się natknął. Szatyn o czarnych oczach i z kozią bródką siedział przy otoczonym ludźmi stoliku, to śmiejąc się ochryple, to kaszląc. Gdy napotkał wzrok Asmodeusza, twarz mu stężała.
- Wybaczcie, moi drodzy – powiedział niewyraźnie – ale na mnie już pora.
I, zataczając się, odszedł od stolika. Jego nieskoordynowany krok doprowadził wreszcie do zderzenia z diabłem.
- Przepraszam – wybełkotał, a ciszej dodał: - Nie tutaj.
I pociągnął go za sobą.
Azazel zaprowadził przybysza do karczmy na sąsiedniej ulicy, zamówił dwa piwa i usiadł przy stoliku. Wydawał się najzupełniej trzeźwy. Swój pijacki styl porzucił tuż po wyjściu z gospody.
- Ładna gra – pochwalił Asmodeusz.
- Lata praktyki – Azazel wyciągnął rękę po przyniesiony przez barmankę kufel. – Drugi jest dla ciebie.
Asmodeusz niechętnie sięgnął po trunek. Upił łyk i skrzywił się.
- Wpadłeś w nałóg – stwierdził.
- A ty wpadłeś w humanolizm.
Pytająca mina rozmówcy skłoniła Azazela do dalszego wywodu.
- Zachowujesz się jak człowiek – wyjaśnił. – Gardzisz tym miastem i jego stałymi bywalcami…
- Stałymi bywalcami? A gdzie mieszkańcy?
- A widziałeś tu jakiś dom?
Asmodeusz pokręcił głową.
- No właśnie. To bogate miasto, a ludzie i tak śpią na licach. Dramat naszych czasów – Azazel roześmiał się, przechylając kufel. – Tak słyszałem.
- I to ja upodabniam się do ludzi?
- Jesteś zbyt dobry. Słowem Piekła nie zwojujesz. Gdyby tak było, dawno latalibyśmy ubrani na biało z aureolami zamiast rogów. Wyobrażasz sobie to poniżenie?
- Czyli wiesz, po co tu przyszedłem?
- Naturalnie.
- Wiesz, że muszę cię zabić.
- Musisz? Naprawdę MUSISZ? Z takim nastawieniem Piekła nie zwojujesz.
- Czemu to powtarzasz?
- Bo to prawda.
Azazel wstał i spojrzał diabłu w oczy.
- Co z tobą? – spytał. – Gdzie się podział Asmodeusz, bezwzględny małżonek Lilith?
- :Lilith nie żyje…
- Nie przerywaj! Co się stało z nieustraszonym władcą Piekła?!
- Przestań…
- Jak mogłeś stać się człowiekiem?!
- Dość!
- Gniew Asmodeusza sięgnął zenitu. Jego ciało zapłonęło, oczy przeistoczyły się w dwa puste otwory.
- Nigdy więcej – wychrypiał. – Już nigdy mnie nie poniżysz.
W tym samym momencie palce szatana przerodziły się w węże. Zwierzęta, z każdą chwilą powiększając swą liczbę, rzuciły się na Azazela, obezwładniając go i, na koniec, pozbawiając głowy. Zwłoki rozjarzyły się krwawym płomieniem. Asmodeusz, nie bacząc na przerażone spojrzenia miejscowych, opuścił tawernę.
- Bardzo dobrze – usłyszał w głowie echo słów Azazela. – Ale jest jeszcze jeden.
Owszem. I Asmodeusz był zdecydowany go zabić.

Hades. Śmiertelni nigdy nie mieli do niego wstępu. No, może poza paroma przypadkami, gdy udało im się oszukać piekielne moce. Wówczas i tak nie osiągali zazwyczaj celu swojej misji.
Asmodeusz ani myślał ryzykować. Dostęp do Piekła nie był już tak prosty jak kiedyś. Musiał się zabić.
Srebrny sztylet rozjarzył się w świetle wschodzącego słońca. Diabeł obrócił go w dłoni. Nie mógł się wahać. Zapominając o strachu – przymiocie ludzkim – przywołał swą moc. Broń zapłonęła.
- Piekło będzie moje – wyszeptał.
I wbił ostrze we własną pierś.
Jako demon wiele słyszał o śmierci, ale nigdy jej nie doświadczył. Mistyczne doświadczenie powolnego zapadania się w swoim jestestwie i unoszenia ponad fizyczne ciało nie było mu przeznaczone. Także teraz, zamiast unieść się ku Niebu, dusza – czy też prawdziwa postać – Asmodeusza opadła pod ziemię, odsłaniając tajemnice ludzkiej historii, w jego odczuciu tak krwawej, jak i nędznej
W końcu dotarł na samo dno. Ku swemu ogromnemu zdumieniu nie napotkał rzeki Styks, dzielącej dwa światy ani nawet Cerbera, ogromnego trójgłowego psa. Korytarze Piekła ziały pustką, nie jęczała najmniejsza zabłąkana dusza.
- Co tu się dzieje? – szepnął Asmodeusz.
- Belial doprowadził Hades do ruiny.
Diabeł odwrócił się natychmiast, gotów do odparcia ataku, gdyby takowy nastąpił. Zamiast wojownika ujrzał przed sobą piękną boginkę.
- To chyba nie jest miejsce dla ciebie – zauważył.
- Mam na imię Persefona. Byłam żoną dawnego władcy tego miejsca, Hadesa. Belial wygnał go i przeniósł tu stolicę Piekła.
- Pusto jak na tak ważne miasto.
- Demony nie potrafię tu żyć, ale Belial nie chce tego zrozumieć. Umierają. Jeden po drugim.
Ta część serca, która nadal pozostała w Asmodeuszu, ścisnęła się z żalu.
- Gdzie on jest - spytał.
Persefona bez słowa wskazała drzwi na końcu korytarza. Diabeł bez zastanowienia przekroczył zamknięte wrota.
- Belial! – zawołał. – Chodź tu, zdrajco! Walcz o tron. Mój tron – dodał ciszej.
Nie musiał długo czekać na odpowiedź. Ogromna masa o bliżej niesprecyzowanym kształcie pojawiła się znikąd kilka metrów przed nim.
- Witaj! – rzekł ochrypłym głosem Belial. – Cieszę się, że wreszcie przybyłeś. Tylko dzięki tobie mogę odnieść pełny triumf.
Asmodeusz nie odpowiedział. Gniew, jaki w niego wstąpił, wyparł pozostałą w nim ludzką cząstką. Zbłąkana dusza przeistoczyła się w demona z krwi i kości. Ogromny potwór wyrósł przed Belialem i powalił go – jednym uderzeniem.
- Jam jest Asmodeusz – zawołał ochryple – władca Piekieł, zrodzony z diabelskiego nasienia. Na mej mocy żyje i umiera wszystko, co Złe. – Pochylił się nad Belialem. – A zdrada karana jest śmiercią.
Po tych słowach wyrwał rywalowi serce.
- Ślubuję wam – kontynuował – że, poczynając od dziś, przywrócę Piekłu jego dawną potęgę.
Choć sala była pusta, Asmodeusz wiedział, że przekaz dotarł do wszystkich jego podwładnych. Był w końcu Władcą Ciemności. Nic nie mogło tego zmienić.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
morty · dnia 18.09.2011 13:47 · Czytań: 846 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora:
Komentarze
Almari dnia 30.09.2011 22:24
i, uspokojony, ruszył dalej. - Zrezygnowałabym jednak z tych przecinków

- Będziesz się smażył w Piekle za te słowa! - Nie ma uzasadnienia dla wielkiej litery

Czeluści są dla mnie zamknięte(,) tak samo jak Bramy Niebios.

- Lata praktyki – Azazel wyciągnął rękę - kropka przed myślnikiem

- :Lilith nie żyje… - wkradł się dwukropek niepotrzebnie

- Pusto(,) jak na tak ważne

- Gdzie on jest - spytał. - skoro spytał to znak zapytania by się przydał

bez słowa wskazała drzwi na końcu korytarza. Diabeł bez - 2x bez trochę wpada na siebie

wyparł pozostałą w nim ludzką cząstką. - cząstkę

Ogromny potwór wyrósł przed Belialem i powalił go – jednym uderzeniem - myślnik niepotrzebny

- Jam jest Asmodeusz – zawołał ochryple – władca Piekieł, zrodzony z diabelskiego nasienia. Na mej mocy żyje i umiera wszystko, co Złe. – Pochylił się nad Belialem. – A zdrada karana jest śmiercią.
Po tych słowach wyrwał rywalowi serce. - ta wypowiedź nie pasuje do całości. Bohaterowie mówią zupełnie inaczej, a to brzmi patetycznie.


Tekst jest dobrze napisany, tylko mam wrażenie, że bardziej sprawdziłby się jako fragment dłuższego opowiadania czy powieści. Jako całość jest trochę bez polotu. Dobrze się czyta, ale to wszystko. Sądziłam, że trochę inaczej rozwiążesz tę sprawę z zabijaniem. I dziwię się, że Asmodeusz tak łatwo pogodzil się z faktem, iż musi umrzeć. Zbyt prosto się to wszystko rozwiązało, bez zaskoczenia.

Pozdrawiam
Elwira dnia 01.10.2011 11:39
Cytat:
tak śpią na licach.


Ulicach?

Cytat:
dzielącej dwa światy(,) ani nawet Cerbera,



Cytat:
- Demony nie potrafię tu żyć,


Potrafią

Cytat:
pozostałą w nim ludzką cząstką.


Cząstkę
Tekst nieźle napisany, ale mam dziwne wrażenie, że czegoś tu zabrakło. Na stricte fantasy się nie znam. Jako czytelnikowi nie bardzo przypadło mi do gustu. Odwieczna walka o władzę, która prowadzi do piekła i nic nie daje. Szkoda.
Pozdrawiam.
zawsze dnia 07.10.2011 12:53
Przyznaję, że nie mogłam się skupić na Twoim tekście i nie wiem, czy to wina braku płynności, czy raczej mojego rozkojarzenia. A próbowałam parokrotnie. Nie przyciągnąłeś mojej uwagi, niestety, nie wyniosłam z tekstu nic dla siebie.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Wiktor Orzel
12/09/2024 11:50
@Jacek - dlatego książka jest krótka, liczy zaledwie 114… »
Jacek Londyn
12/09/2024 11:27
Dzień dobry. Podziwiam odwagę. Wydanie książki napisanej… »
Florian Konrad
12/09/2024 09:58
Mega cudowny komentarz dziękuję! »
Florian Konrad
12/09/2024 09:58
Jeju, mimo wszystko -super komentarz, dzięki! »
Wiktor Orzel
12/09/2024 09:03
Wydawca podszedł do tej nietypowej formy właśnie w taki… »
ivonna
12/09/2024 02:34
Pozwolę sobie jeszcze tu coś skrobnąć. Zastanawiałam się… »
ivonna
12/09/2024 01:20
nie ustawaj :) »
gitesik
11/09/2024 22:02
"Połykiem" Floriana Konrada to wiersz, który… »
Jacek Londyn
11/09/2024 18:55
Ivonno, ogromnie się cieszę, że mogłem sprawić Ci… »
Wiktor Orzel
11/09/2024 08:47
Serdecznie dziękuję za ten komentarz, cieszę się, że forma… »
ivonna
11/09/2024 03:02
no i przeczytałam; no i powiem krótko: świetne i taką… »
pociengiel
10/09/2024 11:27
Nie. »
ivonna
10/09/2024 02:03
Znakomity tekst. Dowcipnie, lekko napisany, choć wcale nie… »
Zoom Lens
10/09/2024 00:03
Zachęcam do odsłuchania powyższego opowiadania w formie… »
Dar
09/09/2024 21:23
Hollywood czeka na Mike 17 »
ShoutBox
  • Wiktor Orzel
  • 11/09/2024 13:55
  • A co tutaj taka cisza, idzie jesień, budzimy się!
  • ajw
  • 20/08/2024 14:13
  • I ja pozdrawiam, Zbysiu :)
  • Zbigniew Szczypek
  • 12/08/2024 22:39
  • "Miałem sen, może i nie całkiem senny, zdało mi się, że zagasnął blask dzienny(...) Ziemia lodowata wisiała ślepa, pośród zaćmionego świata (...)Stało się niepotrzebnym, ciemność była wszędzie
  • Zbigniew Szczypek
  • 10/08/2024 19:12
  • Pozdrawiam wszystkich serdecznie, ciesząc się, że mogę do Was wrócić i że nadal tu jesteście - Zbyś ;-}
  • TakaJedna
  • 28/07/2024 16:41
  • Pozdrawiam niedzielnie!
  • Gramofon
  • 19/07/2024 19:56
  • Dziękuję bardzo Jago, a jakby ktoś nie chciał oglądać na facebooku to jest też już na youtube [link]
  • Jaaga
  • 19/07/2024 14:37
  • Powiem, Gramofon, że poeta jesteś pełną gębą i zaczynasz, jak nie przymierzając, Charles Bukowski, on też był listonoszem. Zrobił na mnie wrażenie zwłaszcza wiersz o dociskaniu. Pozdrawiam
  • Gramofon
  • 18/07/2024 17:51
  • Poproszę o feedback bo znajomi to wiadomo, poklepują po plecach :)
  • Jaaga
  • 18/07/2024 17:32
  • Gramofon, właśnie słucham jak czytasz.
  • Gramofon
  • 18/07/2024 16:44
  • siemanderrro. Jakby ktoś chciał posłuchać jak czytam wiersze i to przedpremierowo przy akompaniamencie gitary to zapraszam [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty