A A A
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.
William Shakespeare

Bies


- A ty czemu nie chodzisz na religię? - zapytał czarnowłosy chłopiec, otwierając pudełko na kanapki, ozdobione wizerunkiem Myszki Mickey. Obok niego pod ścianą siedział inny malec, do którego skierowane było pytanie.
- Bo wiesz, tatuś mi nie pozwala – odpowiedział zawstydzonym tonem. Miał jakieś siedem lat, kręcone, mysie włosy i ciemnobrązowe, duże oczy.
- Ale czy to nie znaczy, że Pan Jezus cię znielubi? - do rozmowy włączyła się drobna blondyneczka siedząca po drugiej stronie ciemnookiego.
- Tatuś mówi, że to nie jest ważne. I że kiedy podrosnę, sam wybiorę moją drogę. Że nie pozwoli prać mojego mózgu i że to dla mojego bezpieczeństwa – tłumaczył chłopak, sylabizując dłuższe słowa, które usłyszał z ojcowskich ust.
- A co, jeśli Pan Bóg Cię nie kocha już przez to? Co wtedy zrobisz? - dopytywał się brunet, przeżuwając kanapkę.
- Sam nie wiem. Wszyscy chodzą na religię, ale ja nie wiem, kim jest ten cały Pan Jezus...
- Żartujesz? Mamusia i tatuś cię nie nauczyli? On wszystko zrobił, dzięki niemu jest miłość i rodzą się dzieci, on jest synem Pana Boga. I umarł na krzyżu – ważnym tonem tłumaczył ciemnowłosy dyskutant.
- Tata mówi, że jego zdaniem Boga nie ma.
- Jaki dziwny ten twój tatuś, wiesz? - wtrąciła dziewczynka – Chyba go nie lubię – zawyrokowała, wgryzając się w duże, rumiane jabłko. Mysiowłosy maluch spłonął rumieńcem, wstał i odszedł szybkim krokiem przez pełen uczniów szkolny korytarz.
***

Ksiądz Maciej odprowadził wzrokiem ostatniego chłopca wychodzącego z klasy i wyciągnął się wygodnie w skórzanym fotelu. To był całkiem udany dzień, dzięki Bogu. Do drzwi sali ktoś zapukał.
- Proszę – zaśpiewał młody duchowny.
- Witam – powiedział szczupły, wysoki mężczyzna, wchodząc do klasy. Miał jasne włosy, dziwnie kontrastujące z jego poważną, dostojną sylwetką.
- Czym mogę służyć? - zapytał ksiądz Maciej.
- Nazywam się Kamil Ostrowski, jestem ojcem Michała. Zdaje się, że chciał mnie pan widzieć.
„Ksiądz, nie pan” - chciał go poprawić duchowny, ale czuł dziwny respekt do tego obcego mężczyzny. Bał się go i czuł jego nienawiść. „Nie wygłupiaj się!” - upomniał sam siebie w myślach. Czekał przecież na tę wizytę.
- Tak – powiedział tym razem na głos – Chodzi o to, że mały nie chodzi na religię, co mnie niepokoi z oczywistych powodów. Ale jest to też przyczyną braku akceptacji Michała w klasie. Poza tym żyjemy w katolickim kraju, chciałbym, żeby dał pan synowi szansę poznania Chrystusa, nawet jeśli pan w niego nie wierzy.
- Może mi pan wierzyć, że mam właściwe, osobiste powody, by wypisać moje dziecko z lekcji religii. I to moja decyzja.
- A, jeśli można wiedzieć, jakie to powody? - zapytał ksiądz przebiegle.
Mężczyzna sprawiał wrażenie, jakby nie usłyszał pytania. Mądre, błękitne oczy wlepił w wiszący na ścianie krucyfiks, który w mgnieniu oka obudził serię przykrych wspomnień z różnych okresów życia. Wystarczyło tylko, że zamknął oczy, a już widział te wszystkie sceny w pamięci...
***

Dwójka jasnowłosych dzieciaków przekomarzała się w starej szkolnej ławce. Byli do siebie niezwykle podobni – oboje mieli zbożowe czupryny na głowie, rozmarzone, błękitne oczy i sprane koszule z kołnierzykiem. Dziewczynka zdawała się być tylko nieco drobniejsza i głośniejsza.
- Puszczaj, padalcu – cedziła przez zęby młoda dama, wyrywając bratu z rąk duży brązowy brulion.
- Nie, to nasz wspólny zeszyt, a ponieważ jestem starszy, to ja będę w nim pisać! - odparł chłopak, usiłując ugryźć przeciwniczkę w nadgarstek.
- Nieprawda, zeszyt jest mój! Puszczaj!
- Proszę o spokój – wy tam, w tylnej ławce! - zabrzmiał spokojny, głęboki głos i dzieci natychmiast zamilkły. W ich stronę sunął przez klasę wysoki, postawny mężczyzna w czarnej sutannie.
- Jak się nazywacie? - zapytał, nachylając się nad ich ławką, tak, że prawie dotykał nosem twarzy dziewczynki.
- Ja jestem Kamil Ostrowski, a to moja siostra Marta – powiedział chłopiec, przenikliwie obserwując katechetę,
- Aha. Więc, proszę o chwilę ciszy, Kamilu i Marto. Zeszyt nie będzie wam potrzebny na tych zajęciach. Proszę też, żebyście zostali w sali po lekcji na krótką rozmowę.
- W porządku – odpowiedział Kamil, wymieniając z siostrą przerażone spojrzenia.
Ksiądz odszedł w stronę katedry i zaczął przemawiać do uczniów na temat właściwej modlitwy. Wszyscy oprócz płowowłosego rodzeństwa mieli na sobie śliczne, czerwone mundurki.
***


- My chcieliśmy... - zaczął niepewnie Kamil, wiercąc się przed pulpitem katedry.
- My więcej nie będziemy! Obiecujemy! - wtrąciła Marta płaczliwym głosem. W jej oczach błyszczały łzy.
- W porządku – odparł z uśmiechem duchowny, dobrodusznie głaszcząc dzieci po główkach – Nie po to was wezwałem, moi drodzy. Chciałem raczej zapytać: czemu nie macie mundurków?
- Bo rodzice nie mają pieniążków, ale mamusia mówi, że w październiku już będzie mogła nam je kupić. O ile tatuś nie będzie za dużo pił, bo wtedy... Ała! - tłumaczenia dziewczynki zostały przerwane bolesnym kopnięciem w kostkę, wymierzonym przez jej brata.
- Aha. Rozumiem – rzekł ksiądz, patrząc na dzieci z litością – Wiecie co? Chyba mam na plebanii parę lekko zużytych mundurków po ministrantach, może się nadadzą. Przyjdźcie do mnie jutro po lekcjach, bardzo proszę.
- Bardzo miłe z księdza strony – bąknął Kamil, czerwieniąc się ze wstydu. Marta też się nieco strapiła.
- Nie bójcie się. Nazywam się ksiądz Jacek i mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy – radośnie wyjawił mężczyzna i wyjął z szuflady papierową torbę pełną cukierków.
***

- Koń na E7 – powiedział chłopiec, marszcząc czoło z wysiłku.
- Wieża na G3 – odparł głęboki głos. Duże, szorstkie ręce przesunęły pionki.
- Goniec na C9, Szach!
- Sprytne. Królowa na C4.
- I mat! Rozwaliłem księdza! - okrzyk triumfu poniósł się echem po pustych pokojach plebanii.
- Brawo, Kamilku! - zaśmiał się ksiądz Jacek, delikatnie głaszcząc swego pogromcę po jasnej głowie – Jeszcze trochę i pojedziemy na turniej.
- Skąd ksiądz ma tyle pięknych ubrań w szafie? - zapytał wysoki głosik z tyłu pokoju. Tam, przed wielkim, zdobionym lustrem stała mała Marta ubrana w duży słomkowy kapelusz, dwie sukienki, ogromny płaszcz z karmelowej skóry i całkiem dorosłe buty na wysokim obcasie.
- To rzeczy mojej siostry. Bardzo lubiła się stroić – wyjaśnił mężczyzna, stając za małą damą i uśmiechając się do ich wspólnego odbicia w lustrze
– Możesz cześć wziąć, i tak tego nie używam.
- Naprawdę? - dziewczynka pisnęła z podniecenia – Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - obsypała swojego dobroczyńcę deszczem dziecięcych całusów. Ksiądz Jacek spłonął rumieńcem.
- Obiecajcie mi tylko, że będziecie wpadać jak najczęściej – odrzekł – Szalenie was lubię.
- Obiecujemy! - zgodnym chórem odrzekło rodzeństwo.

***

Do pokoju weszła smutna kobieta w starej, siwej podomce. Miała około trzydziestu lat, choć wyglądała na więcej, a na jej głowie zaczęły pojawiać się już srebrne nitki. Jej uśmiech zdradzał matczyną mieszaninę miłości i nieświadomości.
- Kamilku, zostaw już tę szachownicę. Gasimy światło! - oznajmiła. Chłopiec oderwał oczy od planszy i szybko zaczął składać pionki. Kobieta nachyliła się nad leżącą w łóżku dziewczynką.
- Co jest, Marciu? Jesteś dziś jakaś nieswoja, nic nie mówisz. Źle się czujesz? - pytała, troskliwie kładąc dłoń na jej czole, by sprawdzić temperaturę.
- Wszystko w porządku. Trochę mnie boli brzuch – pisnęła Marta.
- Dobrze, gdyby coś się działo, wołajcie. Gaszę światło. Karaluchy pod poduchy!
- Branoc – rzucił chłopiec i wślizgnął się pod kołdrę w ostatnich sekundach jasności.
Cały pokój wypełniła absolutna, ponura ciemność i odgłos ciężkich oddechów.
- Kamilku? - zawołała dziewczynka.
- Tak? - odparł zniecierpliwionym głosem jej brat.
- Czy mogłabym dziś spać z tobą?
- Masz już dziesięć lat, ale jeśli to konieczne – westchnął chłopiec i przeturlał się, robiąc miejsce dla małej. Przywarła do jego boku.
- Kamilku? - po chwili ciszy cienki głos znów przeciął mrok.
- Tak?
- Powiedz, czy...
- Czy co?
- Czy on ciebie też dziś tak dziwnie dotykał?
Chłopiec drgnął nerwowo w łóżku.
- Ta-tak mi się też zdawało. Ale to chyba przypadkiem. Tak myślę.
- Mam przeczucie, że to coś bardzo niedobrego. Ciocia mi kiedyś mówiła. Kamilku? Nie idźmy tam jutro, co?
- W porządku. Jutro możemy odpuścić – zapewnił chłopak, przytulając mocniej siostrę. Czuł, jak jej ciało delikatnie dygocze. Po jakimś kwadransie pomieszczenie wypełniły świszczące odgłosy szczerego snu.

***

Dwójka trzynastolatków siedziała pod ścianą szarej kamienicy. Chłopak rzucał piłką, która odbijała się od przeciwległej ściany i posłusznie wracała do jego rąk. Dziewczyna była wyraźnie zagniewana.
- Musimy powiedzieć! - krzyczała do brata – Tak dłużej być nie może.
- Tak, wiem. Tylko... Nikt nam nie uwierzy – odrzekł młodzieniec, nie odrywając oczu od gumowego flaka.
- Wieem. Ostatnio próbowałam powiedzieć Schetynie... Stwierdził, że coś mi się pomyliło i że teraz ludziom w głowie się przewraca od nagłaśnianych afer z księżmi. I mówił też, że jestem niewdzięczna. Wyobrażasz sobie? Niewdzięczna...
Kamil odłożył na bok złapaną po raz koleiny piłkę i objął ramieniem siostrę, która zaczęła cicho szlochać.
- Nie martw się. Po prostu przestaniemy tam chodzić. To wszystko.
***

- Bzdura, Marto. Ksiądz na pewno cię nie podrywa, chciał po prostu być miły – kategorycznym tonem powiedziała pani Ostrowska, zmywając naczynia.
- Nie powiedziałam, że mnie... - zaczęła Marta. Siedziała na stołku w kuchni ze zwieszoną głową.
- Właśnie, nie powinnaś tak mówić – przerwała jej matka - Ksiądz jest ogromnym dobrodziejem dla was. Nie dalibyśmy rady finansowo bez jego wsparcia. Szachy Kamila, twój taniec, obiady, odwyk ojca. Mamy za co być mu wdzięczni. O! Ktoś dzwoni. Otwórz, Marto.
Dziewczyna posłusznie wstała i poszła wpuścić gościa, a do kuchni wszedł Kamil.
- Mamo, ja chciałem ci powiedzieć... Że ja, że Marta... - mówił rozedrganym głosem. Przerwał, gdy zobaczył bladą jak ściana siostrę wracającą do kuchni. Za nią stał ksiądz Jacek z wargami rozciągniętymi w serdecznym uśmiechu.
- Dawno was u mnie nie było, zacząłem się martwić.
- Witaj, Agato – pocałował w policzek ożywioną panią Ostrowską – Przyniosłem ciasteczka! Czy Janusz odzywał się z ośrodka?
- Tak, pisał list – odparła matka Marty i Kamila – Zaraz księdzu pokażę. Proszę poczęstować się śliwkami, są z działki mojej siostry, sama hoduje...

***

W najgorszy, najzimniejszy dzień października piętnastoletni Kamil szedł deptakiem na starym mieście i ciskał przed siebie zebrane po drodze kamienie. Wszystko go bolało. Był wściekły i smutny. Płakał cały czas, choć miał suche oczy. Tego wieczoru ten bydlak to zrobił. Zaczaił się na niego po kółku szachowym, zaciągnął na herbatę do salki od religii. Chłopak odrzucał od siebie kamienie, jakby liczył, że może nimi zniszczyć ból i upokorzenie, które go wypełniały. Nie może powiedzieć Marcie. Musi ją chronić. Nie pozwolić, żeby tam chodziła. Skręcił w stronę domu – kamienie się skończyły i jego spacer stracił sens.

***


- Kochasz siostrę? - czarne oczy błyszczały w półmroku, jaki panował w klasie od religii.
- Tak – wyszeptał skulony na krześle chłopiec.
- Więc zrób to, bo inaczej ona będzie musiała... - cedził powoli ksiądz Jacek – Chyba tego nie chcesz?
- Nie – jęknął Kamil i osunął się z krzesła na podłogę. Z kącików oczu ciekły mu łzy. Na kolanach podczołgał się do księdza.
- Proszę, nie... Błagam... Proszę księdza – prosił szeptem, szarpiąc mężczyznę na brzeg rozpiętej sutanny. Szorstka dłoń przeczesała jasne, gęste włosy chłopca, chwyciła za podbródek i uniosła jego twarz do góry. Z krucyfiksu na ścianie całej scenie przyglądał się Pan Jezus z obojętnym, cierpiętniczym grymasem.
- Zrób to, Kamilu – zachęcał katecheta, zbliżając swoją twarz do twarzy chłopaka – Tylko pamiętaj: cicho-sza!
***

- Dostałem się do Baczyńskiego w Warszawie! Ekstra, nie? - krzyczał entuzjastycznie Kamil, wchodząc do ich wspólnego pokoju. Siostra siedziała na łóżku z podkulonymi nogami. Miała spuchnięte oczy, a całe policzki zalane łzami.
- Wspaniale – wydukała płaczliwie, podnosząc głowę. Brat podbiegł do tapczanu i natychmiast ją przytulił.
- Czy on...? - zapytał, patrząc w przeszklone oczy Marty. Dziewczyna kiwnęła głową i zawyła, kryjąc twarz w swetrze Kamila.
- Skurwysyn. Teraz będzie inaczej. Pójdziesz do liceum, nie wolno ci go odwiedzać, rozumiesz? Ja znajdę kogoś, kto nas wysłucha i zabijemy tego kutasa. Obiecuję ci to!
***

„On wrócił. Ciągle przychodzi do domu albo pod dom kultury po zajęciach z tańca. Szantażuje mnie i nazywa małą kurewką. Mama mnie nie słucha. Kamilku, wracaj! Proszę.
Marta”
Kamil po raz setny czytał list od siostry. Był piątek. Dostał go w czwartek. Najwcześniej może wrócić do domu w sobotni poranek. I tak chciał zrobić. Wrócić najwcześniejszym autobusem do domu. I zabić.
***

Szybkim, rześkim krokiem wbiegł na klatkę. Czuł w sobie ogromną tęsknotę za tym potwornym miejscem. Zobaczył butelkę mleka stojącą na wycieraczce. To znak, że matka jeszcze nie wróciła z pracy. Teraz pracowała nawet w weekendy. Otworzył drzwi i przemknął przez sień. Kiedy wszedł do mieszkania, szklana butelka wyśliznęła mu się z dłoni, a biały płyn stworzył ogromną kałużę na nierównej podłodze. Chłopak stał z otwartymi szeroko ustami, butami brodząc w mleku. Nie ruszał się.
- Wróciłam! - za jego plecami krzyczała matka, wchodząc do przedpokoju – Jesteś już, Kamilku?
Kobieta przekroczyła próg domu i krzyknęła, wypuszczając z rąk zakupy. Pod sufitem w salonie, na niebieskiej żeglarskiej nitce wisiało drobne ciało jej córki.
***

Kamil stał w asyście dwóch ochroniarzy i kuratora. Odprowadzał wzrokiem niesioną przez sześciu mężczyzn jasną trumnę, w której spoczywały zwłoki jego siostry. Pan Piotr, jego kurator, którego przydzielono mu po „przykrym incydencie” poklepał go po ramieniu i dał znak kurateli, że czas wracać. Dwóch dryblasów wpakowało go do samochodu. Nic dziwnego, wiedział, że nie będzie mógł zostać na całym pogrzebie. Żegnaj, Marto!
***

- Widzi pan, prawnik ubiegający się o aplikację w mojej kancelarii nie powinien być notowany – oznajmił pulchny, chrząkający mężczyzna podnosząc oczy znad otwartej teczki, leżącej przed nim na biurku – I to, ho ho, za brutalne pobicie! - kontynuował, zerkając na papiery.
- Wyrok został anulowany ze względu na okoliczności łagodzące. Sprawa miała zostać usunięta z moich akt – odparł gładko młody blondyn o bystrych oczach, w dobrze skrojonym, czarnym garniturze.
- A jakież to okoliczności mogły usprawiedliwić pełną agresji napaść na wiejskiego duchownego? - zagrzmiał cynicznie staruszek. Elegancki młodzieniec uśmiechnął się ze smutkiem.
- Nawet jeśli pan to usłyszy, to i tak pan nie uwierzy, panie Mecenasie – odpowiedział po chwili namysłu. Dłuższy moment obaj mężczyźni mierzyli się wzrokiem.
- Mam tydzień za rozpatrzenie pańskiej kandydatury. Proszę czekać na telefon.

***

- Nie ma tym świecie odpowiednich słów, by opisać moje pobudki – rzekł nagle ojciec Michała, wyrwany z dziwnego transu - Jedno wiem: nawet jeśli, jak sam wierzę, nie ma Boga, ani Nieba, to Piekło... - nachylił się nad biurkiem i spojrzał głęboko w oczy katechety - Piekło istnieje na pewno. I nie pozwolę, by mój syn choćby zapukał do jego bram.
Mężczyzna wyprostował się, odwrócił na pięcie i opuścił klasę, pozostawiając w niej zszokowanego księdza Macieja i równie frasobliwego, co zawsze Pana Jezusa na krzyżu.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
MalinowaKrolowa · dnia 18.09.2011 22:39 · Czytań: 1499 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 11
Komentarze
Szuirad dnia 30.09.2011 22:00
Witaj
Cieszę się, że udało się jako pierwszemu pogratulować bezpośrednio pod tekstem. Twoje opowiadanie przeczytałem już wcześniej, wpadłem tylko na moment, sprawdzić co stworzyła konkurencja :) i nie zamknąłem strony do ostatniej linijki. Ruszyłaś sprawy drastyczne, które w naszym kraju wciąż, choć w coraz mniejszym stopniu wsuwane są pod dywan. I mam tu na myśli również sprawy mniej dramatyczne i osobiste, ale także i te bardziej, nazwijmy to "systemowe", okołoklerykalne Ale to nie miejsce na dyskusję o tych tematach... Wracając do Twego tekstu mam wrażenie, że okreslona w regulaminie wielkość opowiadania wymusiła nieco skrótowe rozwiązania, nie które aspekty są zarysowane. Niemniej całkowicie wyraźne i dla kogoś, kto wie czego szukać, łatwe do odnalezienia. Np. postawa matki Kamila i Marty. Otoczenia, szkoły... Oj rozpleniło się to nasienie ...
Nie wiem jakie pobudki kierowały Tobą
Ze swojej strony, dla jasności i dla ścisłości, poprzez pryzmat i wypowiedź, przesłanie Twego tekstu oceniam ludzi i system, który stworzyli, a nie chrześcijaństwo samo w sobie. Jestem chrześcijaninem i wypowiadam się również jako taki. To o czym napisałaś z chrześcijaństwem nie ma nic wspólnego.
Pozdrawiam i jeszcze raz gratuluję zwycięstwa.
JaneE dnia 30.09.2011 23:25
Jedyne co mogę zarzucić Twojemu tekstowi, to jego przewidywalność.
Gdy tylko pojawił się ksiądz i dzieci, zaraz pomyślałam sobie, ze będziesz poruszała temat molestowania.
Pewnie to wpływ mediów.
Myślę jednak, że dopóki będą zdarzały się takie tragedie, dopóty trzeba o tym pisać.

Strona stylistyczna bez zarzutu. Bardzo sprawnie posługujesz się słowem. Potrafisz wciągnąć czytelnika w świat, który tworzysz, potrafisz przenieść na niego uczucia i emocje swoich bohaterów.

Jeszcze raz gratuluję zwycięstwa. W pełni zasłużone.
MalinowaKrolowa dnia 01.10.2011 10:43
Szuirad - dziękuję za uwagę i wnikliwą analizę. Ja jestem ateistką, ale nie to wpłynęło na fakt, że ten temat poruszyłam.
To jest po prostu złe. Dlatego warto o tym mówić.
I tak - ograniczenie objętościowe sprawiły, że połowa pierwotnego opowiadania poleciała do kosza.
JaneE - myślę, że to przewidywalne z perspektywy opowiadania. Ale życiowo ciężko jest w to uwierzyć - że ten smutny pan prawnik, którego mijasz na ulicy to ofiara molestowania. Media to nagłaśniają, ale to tylko puste show. Niewielu chce coś z tym zrobić. I bynajmniej nie mam mesjańskich zapędów. To po prostu jest część ziemskiego "piekła".

Dziękuję bardzo za lekturę i komentarz.
Jeśli znajdę dłuższą chwilę postaram się przeczytać również wasze "zwycięskie" prace i zostawić parę słów, bo na pewno warto.
Elwira dnia 01.10.2011 11:34
Cytat:
na kanapki(,) ozdobione wizerunkiem Myszki Mickey. Obok niego(,) pod ścianą(,) siedział inny malec,


Cytat:
kręcone(,) mysie włosy


Cytat:
Pan Jezus Cię znielubi? - do rozmowy włączyła się drobna blondyneczka(,) siedząca po drugiej stronie ciemnookiego.

Dlaczego cię jest wielką literą?


Cytat:
Pan Bóg Cię nie kocha już przez to?



Znowu zaimek wielką literą

Cytat:
tatuś Cię nie nauczyli?


Jak wyżej


Cytat:
- Jaki dziwny ten Twój tatuś, wiesz?



Nie mam siły wypisywać. Po prostu zmień zapis zaimków osobowych. Tak się w opowiadaniu nie zapisuje. To forma typowa dla wypowiedzi kierowanej bezpośrednio do osoby.


Cytat:
zaśpiewał młody kleryk.


To kleryk czy ksiądz? Bo to jednak różnica…


Cytat:
schodząc do klasy.



A klasa była w piwnicy, że musiał do niej zejść?

Cytat:
chciał mnie Pan widzieć.

Cytat:
„Ksiądz, nie Pan”, bez przecinka (–) chciał



nawet jakby to był nie wiem jak wielki pan, to jednak małą literą.

Cytat:
co mnie nie podoba się z oczywistych powodów.

– brzydki szyk, może: co mnie się nie podoba z oczywistych powodów?


Cytat:
- Może mi Pan wierzyć,



Znowu pan wielką…

Cytat:
Wystarczyło tylko, że zamknie oczy, a już widział te wszystkie sceny z pamięci...


Zamknął, w pamięci

Cytat:
przekomarzała się w starej(,) szkolnej ławce.


Cytat:
dobrodusznie głaszcząc dzieci po główkach(.)


Cytat:
wielkim, zdobiony lustrem stała



zdobionym

Cytat:
cześć wziąć, i tak tego nie używam.


Bez przecinka

Cytat:
obsypała swojego dobroczyńcę



swojego – zbędne

Cytat:
jej głowie zaczęły pojawiać się już srebrne nitki. Jej uśmiech zdradzał

2 razy jej, drugie można pominąć

Cytat:
- Czy mogłabym dziś spać z Tobą?

z tobą

Cytat:
- Czy on Ciebie też dziś


on ciebie
Cytat:
nie odrywając oczu (od) gumowego flaka.




Cytat:
Kamil odłożył złapaną po raz koleiny piłkę na bok



Kamil odłożył na bok złapaną po raz koleiny piłkę

Cytat:
(–) Nie martw się. Po prostu przestaniemy tam chodzić. To wszystko.


Cytat:
- Mamo, ja chciałem Ci powiedzieć...


chciałem ci

Cytat:
bladą jak ściana siostrę(,) wracającą do kuchni.



Cytat:
(–) Dawno was u mnie nie było, zacząłem się martwić. Witaj, Agato(.) – (P)ocałował w policzek ożywioną


Cytat:
którego go wypełniały.


które go
Cytat:
Jego siostra siedziała


Jego – zbędne


Cytat:
nie wolno Ci go odwiedzać,



wolno ci

Cytat:
Obiecuję Ci to!



Obiecuję ci

Cytat:
- Widzi Pan, prawnik


Widzi pan!!!

Cytat:
chrząkający mężczyzna(,) podnosząc oczy


-
Cytat:
Nawet jeśli Pan to usłyszy, to i tak Pan nie uwierzy, Panie Mecenasie


pan, mecenasie!!!
Cytat:
rzekł ojciec nagle Michała wyrwany z dziwnego transu


z tego wynika, że nagle stał się ojcem  „rzekł ojciec Michała, nagle wyrwany z dzikiego transu.”

Cytat:
Mężczyzna wyprostował się, odwrócił się na


2 razy się, drugie bym wycięła


Trochę tego jest :) Właściwie to temat rozgłaszany w mediach niemal przy każdej okazji. Opisany jednak ciekawie, poruszająco, prawdziwie. Można uwierzyć w autentyzm poczynań i uczuć.
Pozdrawiam.
Almari dnia 01.10.2011 13:07
- A Ty(,) czemu nie chodzisz na religię?

Że nie pozwoli prać mojego mózgu(,) i że to dla mojego bezpieczeństwa

wtrąciła dziewczynka – Chyba go nie lubię - kropka po dziewczynka

- Tak – powiedział tym razem na głos – Chodzi o to - chodzi małą literą

sceny z pamięci... - w pamięci, w myślach bardziej

Byli do siebie niezwykle podobni – oboje mieli zbożowe czupryny na głowie, rozmarzone, błękitne oczy i sprane koszule z kołnierzykiem. Dziewczynka była - byli i mieli na siebie wpada. POnato 2x był jest

wy, tam w tylnej ławce! - umiejscowiłabym przecinek po tam.

nachylając się nad ich ławką, tak, - bez przecinka przed tak

Proszę też, żebyście zostali w sali po lekcji na krótką rozmowę. - Sugestia: bez sali.

głaszcząc dzieci po główkach – Nie - kropka po głowkach

- Bardzo miłe z księdza strony – bąknął Kamil, - Nie brzmi jak wypowiedź dziecka

– Możesz cześć wziąć - część

dziewczynka pisnęła z podniecenia – Dziękuję - kropka przed myślnikiem

dziękuję! - obsypała swojego - Obsypała wielką literą

odrzekł – Szalenie - kropka przed pauzą.

pytała, troskliwie(,) kładąc dłoń na jej czole - bez przecinka po pytała

krzyczała do brata – Tak dłużej być nie może. - kropka po brata

nie odrywając oczu gumowego flaka - od gumowego flaka

matka - Ksiądz - kropka przed pauzą

uśmiechu.
Dawno was u mnie nie było, zacząłem się martwić. - To chyba dalej mówi ksiądz? W takim razie brakuje pauzy i połączenia z wcześniejszą wypowiedzią

mężczyznę na brzeg rozpiętej sutanny - za brzeg

dał znak kurateli,że czas wracać. - spacja przed że

- Nie na tym świecie odpowiednich słów, - nie ma

rzekł ojciec nagle Michała wyrwany z dziwnego transu - ???



Bardzo mocny tekst, kontrowersyjny, ale aktualny, bo takie rzeczy wciąż mają miejsce. Jestem pełna podziwu dla ciebie, w jaki sposób to opisałaś, nienachalny, sugestywny styl wypowiedzi
jeszcze bardziej wzmacnia przekaz i wydobywa uczucia z czytelnika. Jest parę rzeczy, o które możnaby było się czepić np: W jaki sposób rodzice nie zauważyli wciąż zmęczonych i smutnych dzieci.
Wspominasz, że matka pracowała nawet w weekendy, ale nie uwierzę, że nie było jej w domu całymi dniami i nie zauważyła niczego podejrzanego. Jednak dobro dziecka zazwyczaj jest wyżej stawiane w rodzinach niż zgoda z księdzem, nawet na wsi.
Druga sprawa: Kiedy małe dziecko mówi, że ksiądz się z nią lub z nim brzydko bawił, to zapala się lampka u rodziców, póki co żółta, ale gdy sytuacja się powtarza w kolejnych latach, z pewnością powinna być czerwona.
Także w naiwność rodziców w twoim tekście nie wierzę, ale wiem, że na tym prościej było zbudować fabułe. Za to wierzę w emocje i ten podziw, który mi został po przeczytaniu.
Gratuluję i pozdrawiam.
Izolda dnia 01.10.2011 16:22
Trudno odmówić Twojemu opowiadaniu prawdziwości. Działa mocno na emocje, bo akurat wybrałaś grupę najbardziej teraz wziętą na celownik. Ale przecież to tacy sami ludzie jak inni i do takich samych okrucieństw posuwają się nauczyciele, opiekunowie i wychowawcy w różnych placówkach, również członkowie rodzin wykorzystują swoich małych krewnych. Wszędzie znajduje się odłamki piekła na ziemi. To, że wybrałaś akurat kler ma bardziej podnosić ciśnienie tekstu poprzez kontrast do społecznych oczekiwań. I spełniło swoje zadanie.
A co do pytań Almari, to ślepota ze strachu jest mechanizmem obronnym i nie musi oznaczać naiwności rodziców. Wyparcie tego, z czym nie wiemy jak sobie poradzić, jest niestety w takich przypadkach często spotykane.
Almari dnia 01.10.2011 16:43
Możliwe, Izoldo, jednak ja twierdzę, że jeśli matka nie ma automatycznych odruchów, kiedy dziecku dzieje się krzywda, to jest to forma patologii chyba. Tutaj matka dziecka się nie bała, bo nie chciała przyjąć do wiadomości, że ksiądz może coś takiego uczynić. Poniekąd jest to faktycznie obrona przed nieznanym, ale czy nie wie, jak sobie z tym poradzić? Może po prostu wypisać dziecko z religii. Mimo wszystko pewnie zdarzają się takie beznadziejne przypadki, o których mówisz.
MalinowaKrolowa dnia 01.10.2011 17:04
Dziękuję za poprawki Elwirze i Almari. Pokornie poprawiam - głównie fatalne literówki.
Co do mojego syndromu "dużego zaimka" to po prostu ktoś mnie kiedyś tego nauczył i tak mi zostało.

Izoldo- środowisko kościelne wybrałam nawet nie dlatego, że jest najbardziej na celowniku. Wiem, że "diabły" nie chodzą tylko w sutannach, ale uważam, że problem molestowania przez duchownych jest szczególny nawet ze względu na mentalność społeczną w tak katolickim kraju jak nasz.
Do tego też odwołam się tłumacząc postawę matki - uważam, że to patologiczne, ale bardzo możliwe, ze względu na mentalność właśnie i ukształtowany na jej podstawie system obronny psychiki. To smutne, ale każdego dnia jakieś molestowane dziecko jest nazywane kłamczuchem i wyśmiewane, kiedy chce coś powiedzieć, szczególnie kiedy rodzic mu nie ufa.
Naturalnie, są też świadomi, odważni rodzice. Chwała im za to!
Hedwig dnia 03.10.2011 07:53
Jestem pod wrażeniem Twojego tekstu MalinowaKrólowo
Nagroda w pełni zasłużona. Gratuluję serdecznie
zawsze dnia 07.10.2011 13:13
W dzisiejszym świecie świetnie udajemy, że tabu nie istnieje. Kiedy jednak ktoś poruszy temat-tabu, zostaje oskarżany o roztrząsanie czegoś, co powinno zostać może poruszone, ale niekoniecznie tak głośno. Tekst jest dobrze, sprawnie napisany i lekko prowadzisz czytelnika. Wygrana była jak najbardziej zasłużona.

Almari, dzisiaj, moim zdaniem, trochę inaczej traktuje się dobro dziecka, niż kiedys, ta samo jak inaczej traktuje się relacje rodzin z kościołem. Uważam, że w czasach, kiedy każdy proboszcz w swojej wsi pełnił rolę nie tylko biskupa i papieża, ale otaczano go kultem niemal jak Jezusa, prawdopodobne było tak wielkie zaufanie i nieufność wobec dzieci, które burzyły jego wizerunek.
Usunięty dnia 05.12.2011 00:29
Zaczytałem się, wsiąknąłem i obudziłem się po zakończeniu. Absolutna miazga. Roman Kostrzewski poklepałby po plecach i dał KAT'owski "Słodki Krem" jako soundtrack. Jestem pod wielkim wrażeniem nie tyle pomysłu, co jego wykonania. Wielki Pozytyw i gratulacje. :uhoh:

Pozdrawiam. Misiaq :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty