ciotka stella kochała drzewa. im większe, tym bardziej.
wzrok nie sięgał do koron, liczyły się grube pnie.
dałabym głowę, że widziała w nich przyszłe szafy,
serwantki z porcelaną i opasłe kredensy.
co rok obrastała nowym słojem tłuszczu i kontem
w banku. kiedy zdrewniała, zaczęły drążyć ją korniki.
nie da się ich zabejcować - powiedziała matka,
infiltrują od głowy, zabierając wszystkie zyski.
poznałam większość bolączek i niestworzonych historii.
wysyłała je w korespondencji razem z plotkami
i przepisami na choroby. w każdej skrzętnie ukrywała
kota, ale listy z sierścią mówiły za siebie.
w dziewięćdziesiątym piątym wspięła się na akację,
chcąc karmić piersią zdziwione gołębie.
wyglądała dziecinnie w zielonej koronie. za rok wyszło
na jaw, że drzewa można pociąć na deski do trumny.
wieko koniecznie z reliefami - zarządził ojciec.
Tekst polecany przez redakcję.
edycja: 29 kwietnia 2012
_______________________
zygfryd2007
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
annaG · dnia 26.09.2011 06:38 · Czytań: 2620 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 19
Inne artykuły tego autora: