Dla zawziętego przeciwnika przyjęcia psa pod wspólny dach, pojawienie się czworonoga w domu jest wielką życiową metamorfozą. Skąd bierze się niechęć do posiadania zwierząt w domu?
Ludzie tacy jak ja, wysysają to z mlekiem matki, która w tej kwestii zawsze była na „nie”. W dzieciństwie naturalnie odzywa się pragnienie posiadania czworonoga, choćby na wzór i podobieństwo szczęśliwych rówieśników. Jest ono jednak konsekwentnie i niestrudzenie obrzydzane snutymi barwnie opowieściami z pogranicza horrorów o chorobach, codziennej męce wyprowadzania, braku higieny i tym podobne, wywołując tym samym automatyczną blokadę, trudną do usunięcia w późniejszym życiu. Wszystko jest tylko czarne. Nie ma nawet półcieni, o bieli w ogóle nie wspominając. Ani słowo nie padnie o przyjaźni pomiędzy człowiekiem a psem, bo to bzdura jakaś. Ani pół zdania o ogromnej przyjemności powitań jakie zgotuje nasz przyjaciel gdy wracamy do domu. Ani ani … wszystko jest tylko niehigieniczne, niestosowne, nazbyt męczące, nie na miejscu i nie do zaakceptowania. A w ogóle to nie ma tematu.
Mijają lata, blokada jest na tyle silna, że pomysł o posiadaniu pieska nawet nie zakiełkuje w naszej głowie. Przecież to niehigieniczne, niestosowne … Na spacerach mijamy psy niewzruszenie. U znajomych brzydzimy się trochę witającego nas czworonoga. Za każdym razem paraliżuje nas myśl - oby nie wskoczył na kolana albo nas nie polizał. Zachowania wpojone w dzieciństwie skutecznie utrudniają otwarcie się na nowe doznania. Choć ich nie znamy, to z założenia nie lubimy.
Lekarstwem okazuje się być własne dziecko. Męczy temat, negocjuje, przekonuje, zmiękcza… Mając dosyć samotnie spędzanych godzin w domu wręcz błaga o psa. Nie akceptuję postawy na „nie” zanim nie spróbuję, więc zgadzamy się z mężem na czworonoga w domu. Rewolucja to mało powiedziane! Szczególnie dla ludzi takich jak my – z higienicznych domów, w których nigdy nie było żadnego zwierzaka. Nasza córka dokonała wielkiej przemiany w życiu każdego z nas. Jak wiele nowych doznań za jego przyczyną stało się naszym udziałem. O ile więcej czasu spędzamy na świeżym powietrzu ganiając z nim po lesie, aby nie był sfrustrowanym i zgorzkniałym potworkiem. Jak wiele dowiedzieliśmy się o konieczności ułożenia psa, który dzięki temu ma szansę stać się szczęśliwym i zrelaksowanym przyjacielem, a nie zestresowanym samo-mianowanym przywódcą stada. Jaką przyjemnością jest obserwowanie psiaków, które podczas wesołej zabawy o mało nie pogubią ogonów merdających ze szczęścia. Każdego dnia ogromnie cieszymy się, że jest z nami. Tym bardziej, że był sierotą ze schroniska. I to mądre, ciepłe, przyjacielskie spojrzenie … Nieocenione! Pies w dom – radość w dom.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
adu · dnia 28.09.2011 10:35 · Czytań: 749 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 7
Inne artykuły tego autora: