Taak... Milczę już dłuższą chwilę; sama do końca nie jestem pewna, dlaczego. Może czekam, byś ty sprowokował mnie do mówienia? A może po prostu nie mam pojęcia, od czego zacząć.
W gruncie rzeczy nie nazywam się Aura; niewiele mam wspólnego z tym imieniem i chyba go nawet nie lubię. Mojej matce bardzo się podobało i tak mnie ochrzczono. Wytrwałam z Aurą do końca podstawówki bijąc i gryząc kiedy naśmiewano się ze mnie; do liceum weszłam już jako Pia, chociaż w dokumentach figurowało inaczej. Zauważyłeś, że nie zaoponowałam gdy nazwałeś mnie Aurą? Przez tak wiele lat byłam Pią, wszystko, co wydarzyło się w moim dorosłym życiu miało związek z Pią... Wystarczy. Nie zadawaj więcej pytań na ten temat. Rozmawiasz z Aurą, a ona nie wie, czy uda jej się wziąć odpowiedzialność za życie Pii.
Mur w moim wnętrzu, którym odgrodziłam się od świata, zbudowałam z gniewu i samotności. Z przytępionej wrażliwości go zbudowałam. Trwałam za tym murem rojąc, że jestem wolna. Ha, ha, ha, jak można być wolną w ciągłej pogoni za czymś; w strachu, nie czując smutku?
Dałam się namówić na tę rozmowę, a teraz jestem na siebie zła. O czym mam mówić: o smutku, o samotności? Zresztą, nieważne jakie masz powody, żeby mnie wysłuchać. Wiem, że jeżeli teraz tego nie powiem, to już nigdy.
Kiedyś pytałeś, czy powiem jak to działa... Nie chcę już niczego udawać. Teraz mogę być jedynie szczera.
Od pewnego czasu natrętne pragnienia i podszepty wypływają niespodziewanie z otchłani mojego umysłu, pojawiają się nagle szepcąc cicho i nieznośnie. Drażnią się ze mną powodując potężny niepokój. Są to uczucia, które wyzwala byle bodziec- mignięcie telewizyjnego kadru, sugestywna scena, zapach, tembr głosu; by wszystkie moje zapory pękły niczym lodowa czapa. Powoduje to, że oddaję się pragnieniu, jedynemu i potężnemu: chcę natychmiast spełnienia, chcę mężczyzny! Biegam jak oszalała po mieszkaniu nie znajdując sobie miejsca.
Są to pragnienia mroczne, pragnienia destruktywne, niosące ze sobą ciemność. I chcą one, bym odrzuciła swą moralność i obowiązki, bym poddała się szaleństwu, dionizyjskiej zabawie i rozpuście. I chcą one, bym w dzikim szale spełniała swe najskrytsze żądze pląsając w korowodzie pijanych bachantek... Wybiegam z domu nie bacząc na porę, w podrzędnym barze wypijam dwie setki i łowię ofiarę na dzisiejszą ucztę. Mężczyzna nie musi być przystojny, nie musi być mądry, on musi chcieć pójść ze mną do mego domu. Zazwyczaj jest chętny do miłosnych igraszek, a o to mi właśnie chodzi.
- Jesteś mój...- Budzą się we mnie żądze tak wielkie, że rzucam się łakomie na niego, gwałcę i niemal pożeram. Już po wszystkim ciskam wystraszonego za drzwi.
- Wariatka! Nienormalna!- Krzyknął mi któryś- Diabeł cię opętał!
Ja, nienormalna? Opętana? Czy wyglądam na nienormalną....? Może i nie wyglądam, ale nie radzę sobie z tym, co się we mnie dzieje. Ktoś zamieszkał w moim wnętrzu i skutecznie, powoli zagarnia. Czuję się brudna. Tak. Czuję się brudna. Czym bardziej chcę się z tego oczyścić, grzęznę jeszcze głębiej za murem, który wyrósł we mnie. Wszystko, czego doświadczyłam jest moim murem. Moje zniewolenie, opętanie, jak mówią; diabli wiedzą, co jeszcze. Chociaż...
Coś sobie przypomniałam... W starym domu rodziców ojca, w którym stały stare, stylowe meble; wśród nich był duży dębowy stół nakryty na co dzień ciężkim, żakardowym obrusem sięgającym do ziemi. Wpełzałam pod stół w salonie i ukryta pod żakardową serwetą bawiłam się sobą. Ponoć to nic nadzwyczajnego, gdy dzieci poznają swoje ciało wędrując po jego zakamarkach. Pod dębowym stołem robiłam ze sobą coś, co powodowało, że wychodziłam stamtąd spocona i z zaczerwienioną buzią. Nikt nie odkrył mojej tajemnicy. Nikt nie zauważył, jak z czasem ewoluowały dziwne zabawy.
Z biegiem lat pisywałam mroczne, przesycone raptem, gwałtem i zniewoleniem opowiadania. Była więc księżna, mąż księżnej, kochanek i ciężka kara za zdradę. Syciłam się niedolą sponiewieranej księżnej, przymuszanej przez księcia do hańbiącej uległości.
Wpadłam w końcu ze swoją "twórczością" a w domu rozegrał się dramat. Tak, tak, dramat! Matka krzyczała, że jestem złą, zepsutą dziewczyną, wyuzdaną rozpustnicą, że powinnam się wstydzić.
Ta zła dziewczyna miała wówczas dwanaście lat i słowo "zepsuta" rozumiała w odniesieniu do lalki z urwaną nogą. Opowiadania, które pisywała, były także na miarę dwunastu dziewczęcych lat.
Od tamtej historii już nie przelewałam na papier mrocznych opowieści, ale nadal roiłam o rapcie, chociaż czułam się przy tym obrzydliwie brudna. To dziwne, ale stale dokuczał mi ból, który zagnieżdżony pod powiekami powodował pulsowanie w gałkach ocznych.. Zakazano mi ciekawości tego, co dotyczy ciała. Fizyczny jego wymiar zaczął się dla mnie od bólu.
Narastała frustracja i złość. Kipiały we mnie. Poznawałam różnych mężczyzn, nawiązywałam przelotne romanse i usidlałam swoich partnerów szybko porzucając, żeby inicjować kolejny związek. Byli słabi, czepiali się mnie jak koła ratunkowego, pogardzałam nimi. Nie spełniali moich oczekiwań. Sama nie wiedziałam wówczas, czego tak naprawdę szukam w związku z mężczyznami. Aż do momentu, kiedy poznałam pana Wagę.
Tak... Myślę, że to ważne. Doszedłeś kiedyś w życiu do takiego punktu, w którym zastanawiałeś się, jak potoczy się to życie dalej? Nie umiałam się przyznać sama przed sobą, że nie widzę, co dalej. Próbowałam bagatelizować, broniłam się, ale sam wiesz, jak to jest.
On był dla mnie ważny. Kto? Pan Waga. Czuły, ale stanowczy, Z nim nareszcie rozmawiałam o swoich fantazjach i eksperymentowałam; to było ekscytujące doznanie. Pierwszą chłostę odebrałam przechylona przez oparcie rozłożystego fotela. Rzemienny pas osadzony na koziej nóżce- wyjmował go z mosiężnej skrzynki stojącej na gzymsie kominka.
Pan Waga miewał jednak swoje humory. Popadał w depresyjne nastroje, widział wtedy wszystko w czarnych barwach, zewsząd węszył zagrożenie i był bardzo zazdrosny; rozliczał mnie z każdej minuty spędzonej poza domem.
Zdarzyło ci się powiedzieć komuś, że nie chcesz słuchać jego wynurzeń, bo to cię zbyt wiele kosztuje? Mnie się zdarzyło.
Wypalałam się wewnętrznie słuchając pana Wagi w poczuciu winy, że nie spełniam jego oczekiwań, traciłam siły udowadniając, że świat jest boskim cudem. Odeszłam. Niepokój we mnie pozostał.
Rozbudzone zmysły nie miały zamiaru wyciszyć się. Z upodobaniem przeglądałam zasoby Internetu wyszukując informacje o uległości i dominacji. Przypatrywałam się mężczyznom na polskich portalach "klimatycznych".
Mierziło mnie podejście do kontaktów damsko- męskich seksualnych napaleńców puszących się wiele mówiącymi nickami: Black Master, Master_przyjmie_niewolnice itp.; śmieszył dwudziestokilkuletni Mistrz, któremu brak pokory wobec życia, a którego rozsadza napięcie. Drażnił niespełniony w stałym (waniliowym) związku mężczyzna.
Na jakimś erotycznym portalu umieściłam wbrew logice swój anons:
Nazywam się Pia. Nie jestem masochistką sensus stricte, chociaż mam tendencję do uległości. Nie interesuje mnie tresura, pseudo masteryzm, łańcuchy ani andrzejkowe lanie wosku. Szukam dojrzałego partnera, który podobnie jak ja, jest człowiekiem bez zobowiązań emocjonalnych; który ceni i szanuje posłuszeństwo kobiety. Nie interesują mnie spotkania w biegu, pomiędzy przelewem w banku a przerwą na obiad.
Wtedy poznałam Jorge. Zaczęło się to pewnego majowego dnia. W skrzynce mailowej znalazłam list, brzmiał mniej więcej tak:
Nie wiem, czy ty to TY....
48 lat, szczuply, wysoki, bez zobowiązań...
Nie wiem, czy oczekujesz związku 24/7 czy spotkań...
Nie wiem, czy to co piszesz to zabawa, czy sposób na życie...
Nie wiem, czy zaakceptowalibyśmy się wzajemnie....
Więc?
Jorge
Zaintrygował mnie swoim mailem, przykuł uwagę. Był on inny niż te, które otrzymywałam od Masterów, Dominów, Władców i Panów. Taki zwyczajny, cichy, bez narzucania się. Odpisałam na zasadzie przekory, zabawy słowem.
Wiem, że póki nie usłyszę, jaki masz tembr głosu, póki nie wchłonę Twojego zapachu, nie spuszczę oczu pod Twoim spojrzeniem, nie poczuję Twojego dotyku ma mojej skórze- nie będę wiedziała, że Ty, to Ty.
Wiem, że póki nie spotkam się z Tobą, póki nie zamienimy tych spotkań w zrytmizowany cykl- nie będę wiedziała, czy chcę 24/7, czy np. raz w tygodniu.
Wiem, że najlepiej uczyć się poprzez zabawę, zatem dzięki zabawie właśnie można uczynić to, o czym piszę, sposobem na życie.
Wiem, że nie każdemu dane jest być dominującym i nie każdej -bycie uległą. Tak jak w każdym związku, układzie musi być harmonia, tak też musi spełnienie. I bezwarunkowa akceptacja.
Zatem...?
Korespondowaliśmy krótko. Jesteś zdziwiony? Kontakt wirtualny był mi potrzebny, żeby od czegoś zacząć. A ja tak bardzo chciałam zacząć. Przez długie lata zaprzeczałam sama sobie przekonana o swoim zepsuciu. Niebawem usłyszałam jego głos w słuchawce- głęboki, aksamitny, spokojny. Poczułam dreszcz. Miał nienaganną dykcję i świetnie modulował głos.
- Nazywam się Jorge. Czy ty jesteś Pia?
A potem szłam na spotkanie z nim. Prosta, lniana sukienka, gładko zaczesane włosy; niespokojne ręce. Wysoki, szczupły mężczyzna o regularnych rysach i głębokich, czarnych oczach nachylił się nad moim stolikiem. Moje nozdrza podrażnił zmysłowy zapach – nieco agresywny, o nucie piołunu. Uwierz, nigdy wcześniej nie sądziłam, że kiedykolwiek się to przydarzy: pierwsze spotkanie, pierwsza rozmowa, a ja byłam już usidlona, zaanektowana, zniewolona. Jorge przyglądał mi się uważnie, a nikły uśmiech nigdy nie znikał z jego twarzy. Prawie nigdy...
Od pierwszego naszego spotkania, które zanim do niego doszło nazywałam "rozmową kwalifikacyjną", od pierwszego spotkania wiedziałam, że to ON. Więcej rozmów kwalifikacyjnych nie było. Drżały mu ręce, kiedy zapalał papierosa, ja miałam sucho w ustach. Rozmowa, trudne tematy:
- Jestem uległa.
- dominuję...
- Potrzebuję męskiej dominacji.
- Ja ci jej dostarczę...
- Chcę być dla ciebie na wyłączność.
- Nie ma nikogo w moim życiu. Jestem człowiekiem wolnym...
Pełnia, zawrót głowy, zachwyt. Czy to możliwe?!
Pamiętam dobrze naszą pierwszą wspólnie spędzoną noc. Samochód pędził po mokrym od deszczu asfalcie a światło reflektorów ledwie odbijało nawierzchnię. Wiózł mnie do siebie na przedmieścia zdezelowanym oplem. Nieduży, drewniany dom kwalifikujący się do remontu, a za domem stary, zaniedbany sad.
Magiczna noc- gwałtowna, gniewna, głodna. Zapadałam się w jego czarne jak studnie, pociemniałe z pożądania oczy.
Chłonął mnie dotykiem niecierpliwych rąk. Bolesna rozkosz; ekstaza i cierpienie. Otwierał powoli, bardzo rozważnie dawkował ból, zostawiając niedosyt- coś fantastycznego. Powodował, że stale byłam nienasycona. I niespokojna. I wyczekująca.
- Jesteś moja, Pia- Szeptał- Nie oddam cię już nikomu...
Całował wściekłe pręgi na moich pośladkach, uwalniał ciało z krępujących je więzów. Walczył ze mną. Mrok, erotyzm nocy znaczony chłostą, powodujący mistyczne przeżycia i obietnicę znalezienia jakiejś nieprzeniknionej głębi. Tak... Wtedy stałam się panterą. Kły i pazury, którymi go raczyłam to był mój dowód na to, jak bardzo byłam gotowa na niego. Smak krwi za paznokciami powodował, że mogłam zaszyć się w kącie i godzinami rozmyślać o Jorge. Wtedy byłam przyczajoną panterą o zwężonych oczach, zdecydowaną podjąć grę o ujarzmienie mnie. Byłam gotowa.
Od tamtego czasu zaczęłam żyć jak w transie. Spotkania z Jorge w jego domu stanowiły swoiste misterium ars amandi i trwały do świtu. Potem dwie, trzy godziny snu i biegłam do pracy. Wieczorem znów Jorge. Miałam wrażenie, że towarzyszy mi stale i wszędzie, że czuję tuż obok siebie jego zapach: na ulicy, w sklepie, zawsze blisko.
- Żyję po to, by kochać ujarzmianie ciebie- Mawiał do mnie- a ty jesteś do tego po prostu stworzona, Pia.
Jeżeli bywało tak, że nie mogliśmy być razem- dzwonił. Kołysał mnie słowami pragnienia, tęsknoty, pożądania; kusił wyobraźnię. Zatracałam się w nich, rozbudzałam w sobie fantazje erotyczne. Grą zmysłów był spacer, jaki odbyłam z Jorge wsparta na jego ramieniu. Prowadził ze mną lekką konwersację, rozbawiony nieco moim zawstydzeniem.
- Och, Pia- przecież to wspaniałe! Mam przy sobie nagą kobietę. Kobietę, która należy do mnie i to ja prowadzę ją ulicą. Jaki jestem z ciebie dumny...
I ja na swój sposób byłam dumna ze swojej wolności, ze swoich wyborów. Zrobiłam to dla mężczyzny, jestem dla niego zjawiskowa, najpiękniejsza na świecie i ta cienka, batikowa chusta to mój dowód na to, jak bardzo należę do niego. Powiedziałam mu o tym.
- Nie chcę, żebyś była marionetką- odpowiedział ze zniecierpliwieniem w głosie- Masz wolną wolę. Ja tylko przygotowuję scenę na twój występ... Zrobisz, co zechcesz.
Któregoś dnia opowiedział mi o nagiej kobiecie, którą kiedyś widział w aucie na autostradzie. Natychmiast rozebrałam się i usiadłam obok niego w samochodzie. Czułam dreszcz podniecenia na myśl, że mijający nas ludzie będą widzieć moją nagość.
Noce z Jorge były namiętne, zmysłowe, dzikie. Kiedy odchodził na chwilę, słyszałam jak skrzypiąc otwierają się drzwi szafy, kiedy sięgał po kolejne narzędzie zadawania mi bólu. Czekałam na chłodny dotyk jego ręki na mojej skórze i zanim ten dotyk przeminie, doświadczałam razów, które spadały na ciało. Drżałam i prężyłam się za każdym zamachnięciem...
Mówił, że działa na niego widok mojego smaganego ciała. A na mnie działał odgłos spadających razów, jego miękki głos, kroki, kiedy kierował się w stronę szafy...
- Pragnę więcej, chcę jeszcze...
Czy można zatracić granicę? A może nie doszłam jeszcze tam, gdzie rozkosz zatraca się z cierpieniem. Bałam się tego momentu i pragnęłam go.
Syciliśmy sie sobą zazwyczaj z ogromnym głodem, aż do wyczerpania. Nad ranem zasypiałam, a kiedy budziłam się, leżał obok wsparty na łokciu i patrzył na mnie skryty za swój uśmiech. Prawie nie sypiał.
- Nie potrzebuję snu- Mawiał- regeneruję się twoim bólem.
A potem dosiadał mnie mocno i głęboko, obróciwszy na brzuch; na zakończenie dodawał ze śmiechem:
- Diabelska moc tkwi w lędźwiach!
W ciągu dnia czułam się zazwyczaj nieco ociężała bólem w wychłostanym ciele, obolała w nabrzmiałym kroczu, zmęczonych piersiach.
Pewnego letniego wieczoru, kiedy spacerowaliśmy, rozpętała się burza, uciekaliśmy przed deszczem do pobliskiego kościoła. Na tle ciemnego nieba budowla i gięte przez podmuchy wiatru drzewa, robiły ogromne wrażenie. Wpadliśmy mokrzy do krużganku, mijając mroczne, tajemnicze kolumnady. Nigdy nie zapomnę, jak przed schodami Jorge przyciągnął mnie do siebie i zamruczał do ucha:
- Jest nielegalne, by kobieta lub mężczyzna uprawiali seks na schodach kościoła po zachodzie słońca- zaśmiał się głośniej- chodź...
Pchnął wielką, kutą kratę i poprowadził do mrocznego wnętrza. Przez okna sączyło się szare światło a utrzymane w czarnej, może ciemnoczerwonej tonacji freski, czy polichromie, niknęły gdzieś pośród chłodu, sięgając wysoko pod sklepienie. Usiedliśmy w wysokich ławkach w jednym z tylnych rzędów. Bez słowa sprowadził mnie na kolana między swoimi udami...
Pewnego razu przyjechał po mnie do pracy i powiedział, że chce coś pokazać. Śmiałam się i niecierpliwie dopytywałam, co to takiego. Wsiedliśmy do windy w jakimś wysokim biurowcu, Jorge nacisnął przycisk ostatniego piętra. Gwałtownym ruchem odwrócił mnie tyłem do siebie, oparłam się policzkiem o lustro na ścianie windy, poczułam jego ręce podnoszące sukienkę, szczęknęła klamra odpinanego od spodni paska. W tafli lustrzanej widziałam jego twarz z której znikł uśmiech, Oczy nie miały źrenic, całe były ciemnością, wargi odsłoniły zaciśnięte zęby. Zadawał mi ból. Siekł zamaszyście moje uda mocnymi uderzeniami, przytrzymywał za kark dociskając twarzą do tafli lustra. Po raz pierwszy poczułam strach, chciałam krzyczeć, lecz zasłonił mi usta ręką. Aż do spełnienia. Uśmiech znów powrócił na jego twarz, kiedy ocierał łzy z moich policzków.
- Nie płacz, dlaczego płaczesz? Chciałaś tego, prawda?
- Jorge, a gdzie w tym wszystkim jest miłość?- Niczego nie rozumiałam, dusiłam się od płaczu.
- Miłość, Pia? Przesada, to tylko biochemia. To tak, jak duża tabliczka czekolady. Korzystałaś ze złych źródeł na temat miłości. Zobaczysz, napiszemy własną księgę.
Wiesz, niektórzy uważają że przeżycia związane z uległością to coś, czego nie można porównać z niczym innym, przypływ energii która z poczuciem zależności wobec mężczyzny wraca do ciała, czuje się to i wie, że tak wygląda szczęście. Wydaje mi się, że w pokornym oddaniu się do dyspozycji my, uległe, jesteśmy bardziej zmysłowe niż inne kobiety. Tak, erotyka gra bardzo dużą rolę w naszym życiu. Używamy bólu jako wzbogacenia miłości, wtedy sam akt zniewolenia jest o wiele bardziej wyrazisty Ból podczas miłości jest inspirujący, sprawia że chce się więcej. A ból mnie podniecał; nawet nie wiesz jak bardzo... Łatwo można się zatracić... Tak bardzo łatwo... Próbowałeś kiedyś w ten sposób? Nie opiszę ci tego teraz, nie znajduję słów, by opisać.
- Pia, ty jesteś uzależniona od niego!- Krzyknęła pewnego dnia moja przyjaciółka, której z rozmarzeniem opowiadałam o swoim kochanku- To nie jest miłość. Dziewczyno, opamiętaj się!
Uzależnienie? Nie rozumiałam, co do mnie mówiła.
- Jestem zakochana- Odpowiadałam.
Wracały jednak do mnie słowa Jorge: zobaczysz, napiszemy własną księgę. Pomimo ogromnego pociągu fizycznego, odczuwałam tęsknotę do czułych gestów, bliskości, ogarniał mnie niepokój, nieustannie myślałam o moim mężczyźnie, wspomnienia przeżytego bólu wprowadzały w dziwny stan. Potrzeba ciepła zlewała się z pragnieniem szczęścia, kreśliłam nierealne obrazy przyszłości.
Tęskniłam za czymś, czego w istocie nigdy nie poznałam…, tęskniłam za mężczyzną, który tak naprawdę nigdy nie pozwolił mi zbliżyć się do siebie; tęskniłam za nieznanym... Kiedy próbowałam podejmować rozmowę na ten temat, stawał się drażliwy i gniewny; albo szybko zmieniał temat i proponował dużo różnych rzeczy. Nie mogąc sobie z tym poradzić, napisałam do niego e- mail. Myślałam, że kiedy na spokojnie go przeczyta, będziemy mogli porozmawiać:
-Nie skarżę się, że akceptuję to drżenie rąk i serca kołatanie. Tak wiele jest uroku w przyspieszonym oddechu, nad którym nie mogę zapanować, uwielbiam gdy cucisz mnie policzkiem, kiedy oszalała z bólu odchodzę od zmysłów. Ubóstwiam wprost spotykać się w szczerym polu z uczuciem paniki, że za chwilę zapadnę się w nicość, a ty odejdziesz. I użyjesz tysiąca słów aby nic nie powiedzieć. W windzie umawiam się z klaustrofobią, lecz najbliższy jest mi właśnie on- nie zawiódł mnie nigdy Przyjaciel mój - Lęk. Jorge, myślę, że cię kocham, ale zaczynam się bać. Gdzie ty w tym wszystkim jesteś, Jorge?
Zadzwonił do mnie nazajutrz rano. Jego głos był chmurny i twardy.
- Nic nie zrozumiałaś, Pia. Czyż nie dałem ci tego, co chciałaś? Czy nie doświadczałaś, jak bardzo jestem tobą zainteresowany? Zawsze, ale to zawsze byłem obok ciebie. Ale ty jesteś próżna, kochasz tylko siebie i chcesz mnie usidlić. Wszystko zepsułaś, sama jesteś sobie winna. Ale, czy musiało tak być, Pia? Chciałem być dla ciebie. Widać, nie potrafię... A ty swoim mailem napisałaś mi epitafium!
Palce, którymi obejmowałam słuchawkę telefonu boleśnie zesztywniały. Głos Andrzeja dawno przebrzmiał, a w ucho wwiercał się bezduszny sygnał przerwanego połączenia. To była nasza ostatnia rozmowa. Nie zobaczyłam już Jorge. Zaczęły się dla mnie dni pełne zwątpienia; odczuwałam ogromny niepokój. Wyobraź sobie taką scenę: kobieta drepcząca w miejscu na parkingu przed biurowcem. Drepcząca godzinę, dwie... Groteskowy obraz tej, która czeka na spotkanie z mężczyzną; na spotkanie, do którego ostatecznie nie dojdzie, bo ON nie przyjedzie, bo wszystko skończone. Siedziałam w tramwaju zaciskając szczelnie powieki, by uwięzić łzy. Spływały jednak kącikami oczu, szczypiąc słonym posmakiem na krawędzi warg.
Pragnienie zrodzone z ciała, najgorsza tortura, jaką mogłam sobie wyobrazić, pożądanie tak ogromne, że graniczyło z bólem.
Niepokój, pożądanie, tęsknota, niczym żywa rtęć rozlewały się we mnie. Boli. Całe ciało od stóp po cebulki włosowe; załzawione oczy, wygięte ręce; wszystko boli. Szarpie tępo i nieustająco. Zatracałam się w tym, wyniszczałam. Pełna nienawiści do siebie biegłam w miasto, aby złowić mężczyznę, usidlić i nasycić żądze. Każdemu z mężczyzn zaglądałam w oczy, szukając w nich Jorge
Sama sobie zadawałam chłostę, ale to powodowało tylko wewnętrzny rozkład. Bagno ran i niezrozumienia. Taki ból rodzi pragnienie wyzwolenia. Pragnienie silniejsze od ludzkich ograniczeń i fizycznych praw.
Nie mogę tego dobrze opisać. Wszystko przestało być na swoim miejscu. Uczucia, które obumierając wzrastają bólem. Umysł nie pojmie takiego bólu, takiego cierpienia. Trzeba to przeżywać, przechodzić dzień po dniu, do nicości.
- Dobrze - Myślałam- niech oczyści mnie ból.
Wbijałam zęby w poduszkę, pozwalając zabrać się ciemności, ale świadomość, że nie ma już Andrzeja, tylko ten ból potęgowała. Chwilami miałam wrażenie, że leży przy mnie Demon, który oplótł moje ciało wężowym oplotem. Innym razem, kiedy wyrzuciwszy za drzwi wykorzystanego mężczyznę biegłam do łazienki wziąć prysznic, z lustrzanej tafli patrzył na mnie wilczy pysk. Patrzył i uśmiechał się, lekko obnażając kły.
- Co ty robisz, Pia- Szydził- spójrz na siebie, jak ty wyglądasz. Czy mogłabyś mi właściwie powiedzieć, o co ci chodzi?
Osuwałam się wówczas na podłogę i gryzłam palce kołysząc się na piętach.
***
Pamiętasz, kiedy spotkaliśmy się w kinie? Usiadłeś obok uśmiechając się nieśmiało. Spojrzałam na ciebie przelotnie raz i drugi. Oglądaliśmy "Adwokata Diabła" i nie mogłam oderwać oczu od ekranu. Płakałam. Wróciły do mnie słowa Jorge: "Miłość to biochemia" Jak się stało, że zaczęliśmy ze sobą rozmawiać? Teraz myślę, że miałeś być moją kolejną zdobyczą, żeby zagłuszyć tępy ból. Wciąż szukałam granicy na której się zatrzymam, zagubiłam się nie zauważając, że ranię wszystkich, którzy się do mnie zbliżali, że wyniszczam przede wszystkim siebie. I wtedy dokonało się coś niesamowitego - zaczęłam cię słuchać. I coś znacznie ważniejszego- chciałam, żebyś ty wysłuchał mnie.
Często jest tak, że trzeba wbrew sobie i w niewiedzy wyjść na pustkowie, aby zobaczyć nicość, dotknąć tego, co sprawia ból, zmierzyć się z ograniczeniami. To, co na pozór wydawało mi się śmiercią, okazało się ocaleniem; trucizna zadziałała jak lekarstwo.
Demon w jedwabnych rękawiczkach dokonał na mnie wiwisekcji. Czy chciałabym pozszywać poprute swoje życie? Wiesz jak to strasznie brzmi? Słyszysz, co mówisz?
Mam wrażenie, że muszę na nowo stworzyć samą siebie, że nie uda się z tych poszarpanych skrawków, którymi teraz jestem, uczynić całości. I dopiero wtedy, kiedy szwy solidnie się zabliźnią, stanę przed tobą: nareszcie wolna- posłuszna, ale nie uległa.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
dagny_d · dnia 17.06.2008 11:12 · Czytań: 1300 · Średnia ocena: 3,86 · Komentarzy: 18
Inne artykuły tego autora: