- Średnia mocca!
Adriana zstąpiła na ziemię wprost w wygodny, skórzany fotel z olbrzymim oparciem. Czarne punkciki widziane z lotu ptaka wraz z podchodzeniem do lądowania okazały się ciągiem linii przerywanych nieregularnymi spacjami. Podczas adjustacji ostrości obrazu w nowych warunkach zauważyła, że linie składają się z liter. Niebawem umiała odczytać poszczególne nagłówki. “Rządy PiS oznaczają konflikt”. “Czy Kliczko zostanie prezydentem Ukrainy?” Pamiętała je przez sekundę.
Gwar dookoła narastał, a słowa wypowiadane w pobliżu stawały się coraz wyraźniejsze. Adriana mogła przysiąc, że kojarzyła wątki trącane przez rozmówców. Sygnał zlokalizowany za potylicą i modulujący głos przez blokadę siedziska opowiadał o godzinach pracy dziekanatu na jednym z wydziałów wrocławskiego uniwersytetu.
- Normalny człowiek poświęca na picie kawy może dwadzieścia minut dziennie. Ale u nas pracują kosmitki. One zużywają pół godziny na samą podróż do kibla po drugiej stronie korytarza, żeby sobie nalać wody do czajnika.
Studenci rozpoczęli wątek od problemów ze zgubionym pozostawionym po semestrze indeksem i krytyki magicznej formuły usłyszanej w związku z tym wydarzeniem: “przecież w dziekanacie nic nie ma prawa zginąć”. Adriana pamiętała. Pochwaliła się za to w myśli. Odczytała kolejną prasową zajawkę, tym razem o gazie łupkowym. Koncentracji wystarczyło aż na cały lead i dwa pierwsze zdania tekstu głównego, potem jej uwagę przykuł fakt z najbliższego otoczenia. Gdy wytężyła umysł niemal do poziomu lewitacji, upewniła się w niespokojnej myśli, która wpadła do jej mózgu nagle. Średnią moccę zapowiadano już trzykrotnie.
- Karo, to chyba twoja? - zwróciła się do koleżanki wciąż grzebiącej przy stojaku z prasą.
Karo posłała jej piękny uśmiech i z dziennikiem w dłoni najpierw skierowała kroki do lady, a następnie w kierunku stolika. Adriana była czujna, zorientowana i wykazała aktywność towarzyską. Plus. Duży plus. Zanurzając nieuszminkowane usta w lekko przestygniętej już “kawie dnia” odwróciła stronę gazety i, by uniknąć konwersacji, udawała zaaferowaną artykułem na temat strategii układania list wyborczych w poszczególnych partiach. Tekst był długi, więc zapewniał alibi na kilka minut. Ostatnie słowa wypowiedziane nieopodal, które zastały ją przed kolejną podróżą to:
- Mała latte!
Widząc znajomą pogrążoną w lekturze, Karo zajęła się dosypywaniem słodzika do kawy, która była wysokokaloryczna z natury, ale możliwość wyboru pomiędzy cukrem tradycyjnym, trzcinowym i słodzikiem w oczach klientek stanowiła poczucie dbałości o figurę.
Zaokrąglone boczki lekko wylewały się dziewczynie znad linii talii eleganckich, czarnych spodni nabytych jeszcze przed ślubem, z okazji egzaminu licencjackiego. Luźny sweter w kolorze fiołkowym zakrywał niedoskonałości. Nawet, gdyby tego nie robił, nie zwróciłaby uwagi, że spodnie dopinają się na słowo honoru. Miała zbyt wiele na głowie. Przede wszystkim, od dwóch lat miała męża, dla którego w każdej sprawie była wyrocznią, więc problemy takie jak uwodzenie go maślanymi oczami i wąską kibicią odeszły w przeszłość.
Karo należała do osób lubianych dzięki swojej energii i koleżeńskości, ale zarazem nienawidzonych do bólu z racji czytania na głos, by zrozumieć najprostszą informację. Nawet teraz, wertując gazetę, musiała wypowiadać istotne frazy. Podświadomie, nie sprawując nad tym żadnej kontroli ani nie dokonując refleksji, szukała też kontaktu z nominalną rozmówczynią. Nie mogła żyć bez słowa mówionego.
- Od stycznia podwyżka za prąd.
- Mhm...
Podczas swoich licznych podróży Adriana wypracowała technikę zostawiania kukły na ziemi. Lalka była zupełnie bezwolna, stanowiła zbiór płynnych, miękkich cząstek owiniętych ludzką skórą. Ale analogicznie do filmowego zombie, reagującego na wytwarzane przez człowieka ciepło i automatycznie idącego w tym kierunku, ziemski manekin Adriany rozróżniał osobę mówiącą oraz milczącą. Gdy kończy się mowa, człowiek w dziewięciu przypadkach na dziesięć oczekuje werbalizacji drugiej strony. Kukła potrafiła w takich sytuacjach mruczeć.
- I za wodę!
- Mhm...
Sama Adriana siedziała na podłodze pomieszczenia bez drzwi, okien i elektrycznego światła, lecz które jednocześnie nie było ciemne. Objęła kolana ramionami i przyciągnęła je do klatki piersiowej. Wiatr świszczał w tym zamkniętym pudełku, a sekunda zdawała się godziną. Z czasem wicher przynosił słowa z innego świata. Dziewczyna słuchała ich jak opowieści o osobie ze swojej przeszłości. O kimś, kogo znała siedemdziesiąt lat temu i choć tak bardzo chciała tę osobę ujrzeć, przed oczami widziała jedynie mgliste wspomnienie twarzy.
- Teraz będzie nam ciężko, bo Jasiek ma zmieniać pracę. Nie wiadomo, jak sobie poradzi. Nowe środowisko, obowiązki. I nigdy nie wiadomo jak długo można trzymać etat. Jednak w tej starej firmie pracował już na studiach i miał tam jakieś układy. No ale wiesz, niby w starej pracy dostawał na rękę cztery tysiące a w nowej ma dostawać osiem... Będzie bardzo ciężko... Ja to się staram jak mogę, ale teraz będzie jeszcze ciężej...
Karo pracowała jako doradca klienta za tzw. “najniższą krajową” na papierze i dodatkowe kilkaset złotych pod stołem. Jasiek był programistą we wrocławskim parku technologicznym. Karo przez pierwsze kilka miesięcy myślała o zmianie posady, ale miała tyle na głowie i było u niej bardzo ciężko. Musiała poświęcać dużo czasu na organizację budżetu domowego. A pieniądze rozchodzą się tak szybko... Nigdy na nic nie wystarczało. Tyle na głowie.
Adriana w swoim surrealistycznym pudełku bez drogi ewakuacyjnej przemarzała do szpiku. Rudobrązowa tunika i dżinsy nie wystarczały. Chciałaby założyć kurtkę, ale jedyny docierający do niej impuls ze świata zewnętrznego był tą opowieścią z czasów odległych. I te słowa: “Osiem tysięcy... bardzo ciężko” wydawały jej się tak zniekształcone, że tylko uroniła łzę nad bólem fizycznym, odbierającym zmysły i zdolność odnajdowania sensu nawet w historiach z tamtego realnego świata, w którym wszystko powinno mieć logikę.
A kukła wciąż pomrukiwała znad fragmentu o politycznych smaczkach w rywalizacji Grzegorza Napieralskiego z Bartoszem Arłukowiczem w Szczecinie:
- Mhm...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Nathii · dnia 07.10.2011 18:59 · Czytań: 566 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 7
Inne artykuły tego autora: