Domowe ognisko - magnat
Proza » Miniatura » Domowe ognisko
A A A
Jestem mężczyzną w wieku… właściwie ile mam lat? Dziesięć, osiemnaście, sześćdziesiąt? Zdarza mi się o tym zapominać. Kiedy próbuję odtworzyć czas przeszły mego życia, wspomnienia gubią się i mieszają. Pewne zdarzenia ocalały obrazem doskonałym, precyzją szczegółów idealnie odtworzonych, inne zaś zatarte, niewyraźne ledwie jakimś fragmentem małym zachowały. Czasem, sam nie wiem, dlaczego patrząc na budynek, przy ulicy znajomej z częstych spacerów, ten budynek wydaje się być obcym elementem panoramy. Nie to, że zbudowany niedawno, w czasie mojej nieobecności. Nie, nowy. Jego architektura niczym nie odbiega od innych, idealnie wkomponowany w otoczenie, a jednak jestem pewien, że podczas poprzednich przechadzek nigdy go nie widziałem. Bywa też wręcz odwrotnie. Uliczka położona na przedmieściu, którą ledwie parę dni wcześniej spacerowałem znika, ginie nie wiedzieć gdzie i dlaczego. Czasem dzieje się tak z jakimś placem, parkiem. Idę odwiedzić miejsca, gdzie kiedyś (wczoraj? przed miesiącem? lata temu?) mieszkałem, podwórko, miejsce dziecięcych zabaw i w żaden sposób odnaleźć nie mogę. Tak, jak w poprzednim przypadku, uliczny krajobraz zachowany w niezmienionym stanie, lecz bez mego domu, bramy prowadzącej na podwórze. I jedno, i drugie zdarzenie przy następnej wizycie okazuję się być chwilowe. Dzisiaj wszystko jest tak, jak być powinno. Fantom z cegieł znika, a budynek zagubiony odnajduję na swym miejscu. Na dziedzińcu, znów bawią się dzieci. Ta piaskownica, trzepak, śmietnik. Patrzę na chłopców biegających za piłką i widzę wśród nich moich kolegów. Chcę przyłączyć się do gry, lecz dzieci uciekają z podwórka. Dlaczego?
- Zbyszku, Tadziu, Marianie, Romku, Stasiu, co się stało? Nie poznajecie mnie, Jaśka? – Wołam za nimi. Znikają bez odpowiedzi.

Siadam na ławce, spoglądam w otwarte okna mieszkania, które kiedyś było moim, a za parapetem spostrzegam postać kobiety. Wychyla się i woła;
- Janek, obiad na stole.
Poznaję, ta pani to moja mama. Posłuszny wezwaniu wbiegam po schodach, otwieram drzwi. Pośrodku kuchni stół, na nim rozłożone talerze i sztućce dla trojga osób.
- Już jestem. – Wołam od progu.
- Pan, do kogo? - Patrzy zdziwiona.
Trochę zaskoczony, odpowiadam - to ja, Janek, czy tato już wrócił z pracy?
- Kim pan jest i co tutaj robi? - Mamusia wygląda na przestraszoną.
- Józek (takie imię ma mój ojciec) chodź tutaj, ktoś przyszedł, chyba do ciebie.
- Mama, mamuśka kochana.
Chwytam ją w ramiona, całuję jej usta, policzki, oczy. Tulę się do matczynych piersi, tak jak niegdyś (wczoraj? przed miesiącem? lata temu?) i chociaż stara się wyzwolić z mych objęć, odepchnąć w ten sam sposób, co dawniej (kiedy?), teraz nie pozwolę na takie potraktowanie. Jestem już duży, silny i chociaż pamięć mnie zawodzi odnalazłem miejsce szczęścia, nawet, jeżeli już dawnego, minionego (jak dawno?), dzięki tym krótkim przebłyskom świadomości odnalezionym, czy tylko przypadkowo spotkanym, jednak odzyskałem siebie i swoje miejsce. Nikt nie może odebrać mi tego, powtórnie wygnać w inne regiony, dzielnice. Nie mogę na taką nieroztropność pozwolić sobie, ani innej osobie. Dom, który raz jest, raz znika nie wiedzieć gdzie. Jaką mogę mieć pewność, że jutro (pojutrze, za miesiąc, rok) stać dalej tu będzie? Wróciłem i pozostanę, na zawsze.
- Mamusiu, nigdy cię nie opuszczę.

Nie wiem czy usłyszała to zapewnienie. Wyzwolona z uścisku ramion, w chwili odzyskania swobody ruchu, opadła na podłogę. Jej ciało, dziwnym, bo bez żadnej koordynacji poszczególnych członków przez krótką chwilę zostało poddane ruchom dosyć niezwykłym, po czym zastygło w bezruchu. Wzruszenie, potem zmęczenie i w końcu sen zmorzył mą mamę. Nie mogłem pozwolić na niewygodną formę spoczynku. Uniosłem ją, posadziłem na krześle przy obiednim stole i ruszyłem w głąb mieszkania w poszukiwaniu taty. Tak naprawdę nie musiałem wcale go szukać. Wiedziałem, gdzie jest, a gdybym nie był tego pewien, głośny dźwięk płynący z odbiornika telewizyjnego, ojciec od wielu lat przygłuchy był, doprowadził do miejsca, w którym przeważnie przesiadywał. Z kuchni przeszedłem do dużego pokoju. Tam go spotkałem. Siedział na fotelu przed ekranem telewizora oglądając kolejny odcinek ulubionego (wysoko sobie cenił każdą telenowelę) serialu filmowego. Nie wiem, jaką znajdował przyjemność w tych nigdy niekończących się tasiemcach, w zagmatwanych, dziwacznym splotem okoliczności powiązanych wątkach, banalnej fabule, grze aktorów podobnej do amatorskich reklam, tych czy innych środków przeczyszczających, odświeżających, nasycających witaminami od A do Z organizm, tak ludzki, jak i wszelki inny.
Nie usłyszał moich kroków. Chciałem mu zrobić niespodziankę. Podszedłem do fotela, objąłem szyję tatusia jedną ręką, drugą głaskałem jego łysą głowę. W ogóle nie zareagował, żadnego słowa; powitania, zdziwienia. Musiał uciąć sobie drzemkę znużony fabułą. Kiedy się ocknie, jakże żałować będzie utraconego odcinka. Moje wysiłki, starania, by przywrócić do świadomości ojczulka nie przyniosły najmniejszego rezultatu. Cóż miałem zrobić? Mama czeka z obiadem, a on tak smacznie śpi. Na ręce wziąłem wiotkie ciało ojca, przeniosłem do kuchni, posadziłem na krześle przy stole obok mamusi. Ani on, ani matka jeść nie chcieli. Brak apetytu? Patrzyli wytrzeszczonymi oczami prosto przed siebie, bezmyślnie w przestrzeń poza mną zagapieni. Do rozmowy także nie skorzy byli, chociaż starałem się zagadywać na różne tematy. Pytałem o zdrowie, samopoczucie, co robili od czasu, kiedy widziałem ich po raz ostatni. Nic, cisza, żadnej odpowiedzi. Odczułem przykrość i smutek. Moja wizyta nie sprawiła im radości. Wyglądało na to, że raczej zakłopotała ich, niemiła im była. Cóż miałem zrobić? Pozostać i trwać na zawsze w milczącym zamyśleniu, czy odejść? Niepotrzebny rodzicom, kolegom zbyteczny w zabawie, brak dla mnie miejsca w zaklętym przeszłym czasem obszarze. Postanowiłem odejść raz jeszcze, chociaż teraz na krótką chwilę ledwie, czas dam rodzicielom na oswojenie się z wiadomością, że ja, ich syn żyję i powracam. Zanim wyszedłem musiałem zadbać by obiad nie wystygł. Zebrałem drewniane sprzęty, poukładałem pod stołem, parę gazet dla łatwiejszej podpałki zapaliłem. Żegnajcie najdrożsi rodzice, odchodzę, lecz na pewno powrócę. Pospaceruję trochę, poszwendam się ścieżkami zapomnianych wspomnień i wrócę. Mówiąc te słowa raz jeszcze obejrzałem ich twarze. Domowe ognisko pierwszymi płomieniami rozświetliło tak drogie mi postacie. Wyglądały na zmienione, inne, zupełnie obce i … martwe. Dlaczego? Co się z nimi stało (wczoraj, przed miesiącem, rokiem, latami)? Zamknąłem za sobą drzwi. Noc już zapadła, lecz jakże jasna i pogodna. Niesiony Jej radosnym nastrojem raźnym, sprężystym krokiem ruszyłem szukać zaginionego w pamięci mojej biografii innego fragmentu.

Jurowce 30.09.2011
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
magnat · dnia 17.10.2011 19:43 · Czytań: 821 · Średnia ocena: 3,67 · Komentarzy: 6
Komentarze
Hank dnia 17.10.2011 21:26
Strumień świadomości ujęty w bardzo ciekawy sposób.:)

Pozdrawiam
Usunięty dnia 17.10.2011 23:12 Ocena: Dobre
Czy w tytule jest wszystko w porządku? Domowe ognisku??

Dzisiaj wszystko jest tak takie, jak być powinno.
Jej ciało, dziwnym ruchom, bo bez żadnej koordynacji poszczególnych członków przez krótką chwilę zostało poddane, dosyć niezwykłym i dziwnym, po czym zastygło w bezruchu.
przy obiednym stole
Tak mi się rzuciło w oczy. W sumie tekst ciekawy, chociaż straszny melanż stylistyczny - raz taki bardziej wpadający w początek XIX wieku innym razem współczesny. Ten dysonans stylistyczny nie od razu wychwyciłam, jednak są momenty tekstu, że razi. Ale tekst mi się podoba.
Pozdrawiam

B)
zajacanka dnia 17.10.2011 23:55
Dawno Cie nie czytałam, Magnat!
Opowieść wzruszająca, walka z soba, z przemijaniem, ze starością, zapominaniem, a czasem przynosząca dreszcze na plecach, dosć przerażająca miejscami. Zlikwiduj te wstawki w nawiasach - nie lubię bardzo. Ogólnie - poruszające. Mocno.
Buźka
CelinaDolorose dnia 21.10.2011 14:30 Ocena: Bardzo dobre
Text "wielopoziomowy" - jak lubię :) Świetna narracja. Całość baaaardzo mi przypadła do gustu.
Bajdurzysta dnia 22.10.2011 21:09 Ocena: Bardzo dobre
Witaj,
bardzo interesujący kawałek prozy, warty poświęcenia mu kilku minut refleksji. Podoba mi się języka - ten ,,melanż stylistyczny", o którym wspominała amsa - mi w ogóle nie przeszkadzał. Chwilami miałem wrażenie, że czytam wiersz - świetna rytmika.
A i tematyka utworu - jakbym sięgnął po którąś z książek V.Woolf. Jakże trudno zdefiniować tak z porozu proste pojęcie jakim jest czas.
Pozdrawiam
Jaga dnia 17.01.2021 23:07
Bardzo smutne i bardzo prawdziwe. Wspomnienia mieszają się z rzeczywistością, ale emocje wciąż żywe. Poruszający tekst.
Pozdrawiam ciepło,
Jaga N.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty