Mistrz cz. 2 - lina_91
Proza » Inne » Mistrz cz. 2
A A A
Wyszła do niego ubrana inaczej niż zazwyczaj, w dżinsowej miniówce i białej bluzie. Był zaskoczony, zresztą nie mogła mu się dziwić. Ostatni raz dobrowolnie założyła spódnicę, kiedy miała sześć lat i po dwudziestu minutach wbiegła w kałużę błota, grając z chłopakami w nogę. Ale tym razem chciała pokazać coś więcej poza miną twardzielki, która grała od lat.
-Gotowa? - uśmiechnął się. Jego samochód, zdezelowany czarny ford stał nieopodal.
-A na co? - wskoczyła do auta błyskawicznie, tak na wszelki wypadek, jakby jej rodzice wyglądali przez okno.
-Na kino - przekręcił gałkę w radiu i już odpalał.
-Nie wzięłam kasy - zacisnęła palce na małym plecaczku, unikając jego wzroku. Kłamała - nigdy nie wychodziła z domu bez minimalnej choćby sumy pieniędzy - ale chciała go sprawdzić.
-Ja stawiam.
Film mógł być ciekawy, ale mniej więcej w połowie James dał sobie spokój z oglądaniem i zaczął szeptem opowiadać kawały. Jej głośne wybuchy śmiechu zirytowały chyba ludzi obok, bo po kilkunastu minutach podszedł do nich pracownik kina i grzecznie poprosił o opuszczenie sali. Sądząc po minie Jamesa, miał wielką ochotę pokazać mu, co myślał o jego prośbie, ale Julia wyciągnęła go za rękaw na dwór. Ostatecznie niewiele traciła, za bilety płacił James.
Kiedy wyszli na zewnątrz, James gwałtownie stanął.
-Poczekaj, zostawiłem kurtkę - pokręcił głową, jakby nie mógł w to uwierzyć i pogroził jej żartobliwie palcem. -Przez ciebie.
-Idź lepiej po tą kurtkę - wybuchnęła śmiechem i usiadła na ławce.
Ledwo James zniknął jej z pola widzenia, podszedł do niej wysoki, ogolony na łyso chłopak. Parę metrów dalej przyczaiła się jego świta, trzech łysych bandziorów.
-Wolna jesteś?
-Zajęta - rzuciła, nie podnosząc wzroku.
-Nie fikaj, mała, zabawimy się. No?
-Spieprzaj - wycedziła mu prosto w twarz, wstając.
Złapał ją za rękę i w tym momencie zrozumiała, że się zagapiła. Koleś z łatwością mógłby jej zgruchotać kości. Nie chciała się szarpać, żeby znów nie wylądować z ręką w gipsie, więc w dziwnym pląsie przysunęła się do chłopaka i dotknęła palcami jego policzka. Z obleśnym uśmiechem koleś złapał ją za pośladek. Uścisk zelżał, więc spięła mięśnie i nagłym wyrzutem wpakowała mu kolano między nogi. Koleś stęknął i cofnął się o krok, w tym samym momencie ciężki but Jamesa grzmotnął go pod żebra z siłą kuli armatniej. Chłopak opadł na chodnik, dygocąc z bólu. Niestety, sekundę później do Julii i Jamesa doskoczyła jego obstawa.
Jeden chłopak, z krzywo przystrzyżonymi włosami, obrócił się do Julii. Znała go z widzenia, Scott był rok od niej starszy. Chciała mu powiedzieć, żeby zmiatał zanim James roztrzaska go na mokrą plamę, ale Scott nie dał jej czasu na negocjacje. Cudem uniknęła pierwszego ciosu, ale kolejny rozbił jej górną wargę. Teraz już wściekła, zasłoniła twarz i wściekłym kopniakiem z półobrotu ścięła chłopaka z nóg. Odwróciła się do Jamesa. Jeden łysol z rozkwaszonym nosem leżał na ławce, drugi błyskawicznie się wycofywał. Blondyn szykował się już do skoku, ale odciągnęła go na bok.
-Spadajmy, tu są kamery, zaraz będzie ochrona.
Nim dobiegli do samochodu, James wydawał się być zadowolony, że przypadkiem zaparkował na ulicy, a nie na strzeżonym parkingu. Ruszyli szybko, jak na gust Julii nawet zbyt szybko. Zatrzymali się dopiero sześć przecznic dalej, pod latarnią. James nachylił się do Julii.
-Pokaż - chciała powiedzieć, że nic jej nie jest, ale jego ręce błądziły po jej twarzy tak delikatnie, że z przyjemnością dałaby sobie rozbić drugą wargę, byle tylko przedłużyć ten moment. -Masz chusteczkę - znowu się odsunął i podał jej ligninkę. Przycisnęła ją do ust, czując wciąż ten nieuchwytny zapach, coś jakby wanilia i woda kolońska.
-Dzięki - wymamrotała. James był dziwnie przygaszony, dalej prowadził już w milczeniu.
-Przepraszam, że nie udał się nam wieczór.
-Co ty opowiadasz, przecież to nie twoja wina - zaprotestowała.
-Nie powinienem był cię zostawiać.
-James, daj spokój, skąd miałeś wiedzieć.
-Na treningi możesz już przychodzić do klubu, dasz sobie radę, a zresztą Simon nie będzie robił problemów, nawet jeśli coś będzie nie tak.
-Nie byłam dobrą uczennicą, co? - mówiła żartobliwie, ale usłyszał w jej głosie inną nutę. Zahamował gwałtownie i zjechał na pobocze.
-Najlepszą, Julia - powiedział z naciskiem, kładąc dłoń na jej ramieniu.
-Bo jedyną - rzuciła gorzko.
-Nie mów tak.
-Kiedy to prawda - nie patrzyła na niego, dlatego gdy poczuła, że coś ją popycha w jego stronę była strasznie zdziwiona. Podniosła oczy w tym samym momencie, kiedy wargami przywarł gwałtownie do jej ust. Początkowo, zaskoczona, poddawała mu się bez najmniejszego ruchu. Kiedy jednak spróbowała oddać pocałunek, odepchnął ją od siebie i to tak mocno, że uderzyła boleśnie o klamkę.
-Odbiło ci?! - warknęła i w tym momencie wpadł jej w oko składany nóż, wciśnięty między siedzenia. Momentalnie wróciły wszystkie artykuły o seryjnych mordercach, którymi się katowała, wszystkie wiadomości o zaginionych dziewczętach z jej regionu w ciągu ostatnich lat. Niby go znała, ufała, ale...
-Przepraszam - wymamrotał, nie patrząc w jej oczy. Dłoń Julii mimowolnie sięgnęła do klamki i szarpnęła. Drzwi ani nie drgnęły. Na czoło Julii wypełzły kropelki potu.
-Otwórz te drzwi! - kawał metalu może i był nieruchomy, za to jej głos drżał jak ziemia pod wpływem trzęsienia.
-Zawiozę cię - znowu patrzył tylko przed siebie, na ulicę.
-Otwieraj! - wrzasnęła na cały głos, tak spanikowana, że nie wiedziała, za co łapać. Mogła sięgnąć po nóż, ale James miał czarny pas nie tylko do ozdoby. Rozbroiłby ją z łatwością.
-Co ty? - spojrzał na nią skonsternowany. Podążył za jej wzrokiem i zobaczył kosę. Momentalnie się rozchmurzył i parsknął śmiechem. -Oszalałaś? Ty naprawdę myślałaś, że ja mógłbym....
-Czemu się tak dziwnie zachowujesz?
Nie od razu odpowiedział. Wbił wzrok w kierownicę.
-Pamiętasz, kiedy się poznaliśmy? Przyszłaś na trening z koleżanką, byłaś taka...
-Po co mi to mówisz? - przerwała mu brutalnie.
-Chciałbym... Chciałbym się z tobą spotykać. Chcę być z tobą. Tak po prostu.
Gdyby nie była taka zdenerwowana, ta sytuacja mogłaby być nawet zabawna. Chłopak był starszy od niej o dziewięć lat, a zachowywał się jak zakochany po raz pierwszy nastolatek.
-Więc dlatego najpierw jesteś zadowolony, a potem pochmurniejesz, dlatego najpierw mnie całujesz, a potem odpychasz?! - wrzasnęła. -Dziwny sposób na okazywanie względów, nie sądzisz?!
-Jesteś taka młoda... - szepnął i w jednej chwili całe jej oburzenie się ulotniło. Polubiła Jamesa od samego początku, kiedy zawsze przy niej stał, czuwał. Ale nigdy z nim nie flirtowała, nigdy mu nie okazała, że czuje do niego coś więcej niż tylko koleżeństwo. Właśnie z tego powodu. Różnica wieku odstraszała nie tylko jego. Nawet jej rodzice sarkali na zbyt częste treningi sam na sam z Jamesem.
-James...
-Przepraszam cię - powiedział, tym razem wyraźnie.
Złapała go za rękę i odgarnęła z jego zmarszczonego czoła niesforny kosmyk blond włosów.
-Nie odpychaj mnie. Nie ze względu na wiek. James. Daj mi szansę.
-Nie będą nas chcieli - powiedział spokojnie, ale w tych czterech słowach jakimś cudem udało mu się zawrzeć cały dramat osamotnionego serca, które samo musi przeciwstawić się całemu światu.
-A czy to ważne? - wiedziała, że mówi jak dziecko, ale nie mogła się powstrzymać.
-Jesteś idealistką, Julia. Ale wiesz równie dobrze jak ja, że nikt by nas nie zaakceptował, od twoich rodziców począwszy.
-Skąd wiesz? - zadała pytanie, nie czekając na odpowiedź. Oboje dobrze wiedzieli, że miał rację. -Zawieź mnie do domu - poprosiła cicho.

------------------

-I jak ręka? Lepiej? - Simon uważnie obejrzał jej nadgarstek, zanim pozwolił jej dołączyć do trenujących. James jeszcze nie było. Ustawiła się do sparingu z Neilem, kiedy ktoś trzepnął ją w ramię. James skłonił się jej krótko, bez uśmiechu i podszedł do Simona.
Ten trening był cięższy niż zazwyczaj, a może to dłuższa przerwa w ćwiczeniach tak na nią podziałała. Simon też nie miał dobrego humoru, dociskał śrubę bezlitośnie, po stu pompkach nawet James zwolnił tempo. Patrzyła na niego z daleka, bo przez cały trening konsekwentnie jej unikał. Do freestyle'a ustawiła się najpierw z Mattem, potem Danem, obu chłopców rozłożyła na łopatki, następnie milcząco uznała przewagę Chrisa.
Dopiero kiedy już skończyli i została sama, opróżniając butelkę wody, poczuła wokół talii czyjeś silne ręce.
-Przemyślałeś to? - mruknęła, nie odwracając się.
Nie odpowiedział, obrócił ją tylko ku sobie tak gwałtownie, że upuściła butelkę i uderzyła czołem w jego ramię. James był wprawdzie wyższy od niej o niecałe pięc centymetrów, ale Julia miała tendencję do garbienia się. Poczuła jego ręce we włosach. Potem nieśmiały, powściągliwy całus.
-Co ty, do cholery, wyprawiasz?! - oboje jak na komendę odwrócili się w stronę drzwi. Simon był tak wściekły, że Julia mimowolnie cofnęła się o krok. Niepotrzebnie zresztą, bo James stał przed nią, jakby gotowy do obrony.
-Julia, idź - rzucił jej przez ramię.
-Co to w ogóle pana... - zaczęła wściekle, ale James złapał ją za ramię i pchnął lekko w stronę drzwi.
-Idź, zadzwonię.
-Ale...
-On ma rację, idź - wzrok Simona mógłby kruszyć skały. Porwała torbę i wybiegła. Odczekała chwilkę, ale słysząc stłumione krzyki i przekleństwa, poszła do domu.
Kolejny trening miała dwa dni później. Rozgrzewkę prowadził Simon, James stał na tyłach sali. Nie podchodził ani do Julii, ani do instruktora. Przynajmniej do pierwszego sparingu. Widząc, że idzie w jej stronę Myron, koleś o długich nogach i rękach, zupełnie nieproporcjonalny, którego najbardziej bawiło kopanie ją po nadgarstkach, odwróciła się do Jamesa. Chciała go poprosić, żeby wystartował z nią, ale blondyn już stał za jej plecami.
-Dzięki - szepnęła, przyjmując pozycję. Gardę trzymała wysoko. I całe szczęście, bo naraz spadł na nią grad pięści.
-Musimy pogadać - powiedział cicho w przerwie między ciosami. Spojrzał na dziewczynę. Impet jego ataku ją zaskoczył, ale nie wymiękła. Blok miała doskonały, żeby go przebić musiałby połamać jej obie ręce. Nie żeby to było takie trudne, ale widząc, że wciąż osłania twarz, dźgnął ją w brzuch. Tego akurat na zajęciach karate nie uczyli. Był to cios zupełnie nieszkodliwy, o ile wyprowadzony precyzyjnie pod żebra, ale dość bolesny.
Trzymając wciąż gardę wysoko, wyprowadziła długi cios i nasadą dłoni uderzyła go w podbródek. Głowa odskoczyła mu nieco do tyłu, ale odruchowo skontrował. Odsunęła się w bok, ale nie cofnęła, choć James od samego początku powtarzał jej, że jeśli zrobi krok do tyłu, nic się nie stanie. Kopniak był wymierzony w żebra, ale James próbował odskoczyć zamiast zablokować i trafił go w nerki. Chłopak klęknął.
-James! - krzyknęła zbyt głośno. James kątem oka dostrzegł, że Simon już szedł w ich stronę. -Przepraszam, nie chciałam... - poderwał się gwałtownie i stanął przed nią, bo instruktorowi niemal para szła z uszu.
-James, to koniec. Albo przestajecie się spotykać, albo szukajcie innego klubu.
-To tylko sparing! - prawie wrzasnęła Julia zza pleców Jamesa.
-Zamknij się! - warknął Simon.
-Nie mów tak do niej - zgrzytnął ciężko James. Instruktor cofnął się o pół kroku, jakby zaskoczony nieoczekiwanym atakiem.
-Wybieraj.
Simon już szedł w stronę zbitej pod ścianą grupy. James stał nieruchomo. Julii do gardła podjechała wielka gula. Byłaby w stanie poświęcić dla chłopaka dużo, ale w tej chwili on stanął przed trudniejszym wyborem. Trenował od piętnastu lat i od samego początku z Simonem. To on pomógł mu się wybić, to dzięki Simonowi James miał ustaloną pozycję w środowisku karateków, nawet jeśli chodziło o arenę światową. O taki wybór nie mogła go prosić. Zawróciła i nie przebierając się, wyszła z budynku. Nie zrobiła nawet dziesięciu kroków, kiedy James złapał ją za rękę.
-Nie musisz tego robić - powiedziała półgłosem. Nic nie mówiąc, wpił się w jej usta.
-Nic więcej mi nie potrzeba - usłyszała szept. Wiedziała, że kłamie. Karate było całym jego życiem. Ale wiedziała, że w chwili gdy wyszedł na zewnątrz, porozumienie pomiędzy Jamesem a Simonem zostało zerwane. On już nie mógł wrócić.
-Dlaczego?
-Kocham... - zaczął, ale przerwała mu bezlitośnie w pół słowa. Nie chciała takich deklaracji, nie w tym momencie.
-O co mu chodziło?
-Pamiętasz Gemmę? - wziął jej torbę i razem szli w stronę przystanku. Przez dłuższą chwilę to imię było tylko pustym dźwiękiem. Potem przypomniała sobie.
Farbowana blondynka, z żółtym pasem i kilkoma kilogramami nadwagi, niższa nawet od Julii. Pojawiła się parę razy na treningach i uparcie lepiła się do Jamesa. Po trzech tygodniach zrezygnowała.
-To siostra Simona - rzucił, jakby to wszystko wyjaśniało.
-Byliście razem? - wciąż nie rozumiała.
-Taak - przeciągnął. -Zerwałem z nią. Ale to nie koniec.
Julia zwolniła. Jej wyobraźnia zaczęła pracować na pełnych obrotach. Ciąża? Depresja?
-Gemma jest chora - już po sposobie w jaki to powiedział, wiedziała, że nie jest dobrze.
-Czy...
-Ma białaczkę - wymamrotał, nie patrząc na nią. -Tylko że ja zerwałem z nią parę tygodni zanim się dowiedziała. A Simon myśli, że się rozstaliśmy, bo jest chora - widziała w jego twarzy niepewność i jakby żal.
Momentalnie zjawiło się jeszcze jedno pytanie: czy żałuje rozstania?
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
lina_91 · dnia 19.06.2008 23:05 · Czytań: 891 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 2
Komentarze
anek_ch dnia 20.06.2008 17:21 Ocena: Bardzo dobre
Podoba mi się. Masz fajny styl, temat jest też w porządku:yes:
Czekam z niecierpliwościa na dlaszą część.
milla dnia 23.06.2008 17:22 Ocena: Bardzo dobre
Przyznam, ze po zakończeniu, a raczej przerwaniu tamtej części czuje niedosyt. On ją zabrał tylko do kina!:) Tą część równie zgrabnie przerywasz, a raczej podsycasz słabnącą nieco ciekawość czytelnika. To na plus. JAk zwykle czyta sie płynnie, składnie. Jakieś straszne błędy nie rzuciły mi się w oczy. Brakło mi tylko słowka "wcześniej" przy: "TYlko ja zerwałem z nią parę tygodni...". Będę monotematyczna, ze trochę za dużo opisujesz te treningi,itp. Wiem, ze to pewnie ważne dla Ciebie, ale balansujesz na cienkiej linii znudzenia czytelnika. Oczywiście jest to tylko moje subiektywne zdanie:) Więc po raz kolejny 5, głwonie za warsztat. I czekam na coś, co powali mnie z nóg.
POzdrowionka cieplutkie
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty