F. spotkania (2) - julass
Proza » Długie Opowiadania » F. spotkania (2)
A A A
F. zdecydowanie pchnął przyciężkie drzwi sklepu. W środku nie było nikogo, więc trochę niepewnie podszedł do lady. Wychylił się lekko, zaglądając za kontuar, i dostrzegł postać w białym fartuchu.
- Przepraszam... - zaczął cicho i odchrząknął, gdyż postać się nie poruszyła. - Przepraszam - powtórzył już nieco głośniej. Sprzedawczyni drgnęła nieco przestraszona i odwróciła się. F. zamarł.
Stał jak cielę z rozdziawionymi ustami i chłonął postać dziewczyny całym sobą. Biło od niej jakieś niewypowiedziane ciepło, które sprawiło, że oderwał się od podłogi i wyciągnąwszy ręce przed siebie, płynął przez gęsty blask, rozgarniając dłońmi wyimaginowane fale. Nie wiedzieć kiedy, zrzucił krępujące ruchy ubranie i już po chwili złączyli się w nagiej plątaninie pocałunków i szeptów. Wszystko działo się dokładnie tak, jak to wymarzył. Przywołane z pamięci słowa, zapisane na przypadkowych serwetkach i okładkach zeszytów, spełniały się w tym właśnie mgnieniu oka. Był w niebie, dlatego nie od razu dosłyszał dudniący gdzieś z dołu głos.
- Co pan życzy? - po raz trzeci zapytała starsza sprzedawczyni, już nieco zniecierpliwiona ciapowatym facetem gapiącym się gdzieś w przestrzeń. F. spojrzał na nią nieprzytomnie.
- No?! - prawie krzyknęła z postanowieniem, że jeśli teraz nie otrzyma odpowiedzi, to wróci na zaplecze, by wypić kawę.
- P... pół kilo zwyczajnej proszę - bąknął F., próbując na nowo odnaleźć się w pomieszczeniu.
- Zocha! Podaj no zwyczajną! Pan chce, żeby mu zważyć. No dalij, rusz się! - krzyknęła kierowniczka w stronę jego wymarzonej. Ta natychmiast porwała z najbliższego haka pęto kiełbasy i zręcznym ruchem, odkroiwszy część, położyła na wadze.
- 58 deko. Może być? - zapytała rzeczowo sprzedawczyni, na co F. skinął głową. - 7,82. Coś jeszcze?
- N... nie... Dziękuję - zająknął się w odpowiedzi i sięgnął po siatkę z zakupem. Rozejrzał się jeszcze w poszukiwaniu zjawiskowej dziewczyny, ale ta już gdzieś zniknęła, więc nieco posmutniawszy, poczłapał do drzwi odprowadzany ironicznym wzrokiem sklepowej, która dodatkowo fuknęła w ślad za odchodzącym.

* * *


Późnym popołudniem F. wracał ze sklepu z siatką wypełnioną zakupami. Nie lubił zatłoczonych ulic i dlatego wybrał drogę na skróty, która z powodu robót drogowych była wyludniona - samochody omijały ją, a znikoma ilość przechodniów zaliczała się do mieszkańców przydrożnych domów. Ulica była typową, zwykłą ulicą, jakich wiele znajdowało się w większości miast kraju. Popękane płyty chodnikowe stwarzały poważne zagrożenie dla nieuważnych i nietrzeźwych krążących po okolicy, a z klatek schodowych dobywał się dotkliwy smród zleżałego moczu, potęgowany przez przepełnione pojemniki na śmieci stojące wprost na chodniku. Często też można tu było spotkać grupki wygolonych kolesi w dresach, patrzących nieprzyjaźnie na każdego, kto nie zamieszkiwał najbliższej okolicy. F. nie lubił tędy chodzić, lecz dziś śpieszył się, a był to najkrótszy ze skrótów, jaki znał. Szedł szybkim krokiem, starając się nie oddychać zbyt głęboko i nie rozglądać na boki, aż w końcu stanął na skraju zagradzającego drogę wykopu, rozciągającego się na całą szerokość ulicy. F. rozejrzał się w poszukiwaniu kładki lub innego bezpiecznego przejścia, a gdy nie dało to zadowalających rezultatów, niepewnie wszedł na piaszczystą hałdę z zamiarem przebycia wykopu wpław.
- E, ty! No gdzie leziesz, baranie?! - Nagły okrzyk zelektryzował F. i spowodował małą konsternację. – No do ciebie mówię, palancie! Wypierdalaj stąd! - Robotnik był niewątpliwie coraz bardziej wściekły. Brudne, nieco za duże ubranie zachlapane było farbą bliżej nieokreślonego koloru, a niegdyś czarne gumiaki dość obficie ubłocone.
- Ja tylko chciałem przejść, a tu nigdzie nie ma...
- Chciałem - srałem… Czego, kurwa, nie ma?! A tam, to co?! – F. podążył wzrokiem za wskazaniem faceta i rzeczywiście, kilka metrów dalej przez wykop przerzucona została kładka. Wąska, ale zawsze.
- Dziękuję - bąknął F. pod nosem i podreptał ku desce, potykając się na porozrzucanych tu i ówdzie kocich łbach. Udało mu się zachować równowagę i już po chwili oddalał się spiesznie z miejsca niefortunnego zdarzenia.
- Kurwa, co za... - mruknął za nim robol.

* * *


Szedł po bruku. Bandy neohipisów snuły się narkotycznie noga za nogą, wymijając go ze wszystkich stron. Niektóre nieskoordynowane grupy musiał zręcznie wymijać, gdyż chwila nieuwagi groziła poważnym w skutkach zderzeniem. Kostka była wyjątkowo zgrabnie wyciosana i zachwycała niemal idealną geometrycznością ścianek. Tuż obok, prawie nie dotykając ziemi, przechodzi stary Indianin bez twarzy, co sprawia, że nie zauważa poruszenia wśród hipisów, którzy przysiadają pod ścianami. Dopiero gdy wokoło zaczęło robić się zbyt pustawo, dostrzegł ogólne poruszenie i wyczekiwanie. Chcąc jak najmniej zwracać na siebie uwagę, ukucnął pod najbliższym murem. Na niewiele się to zdało, bo i tak wszyscy już gapią się w jego stronę. Po chwili jednak okolica zamiera w bezruchu.
Z jednej z kamienic wyszło dwóch osiłków taszczących ogromną skrzynię. Położyli ją na środku rynku i zaczęli wyciągać i łączyć różne elementy, co szło im w miarę sprawnie. Wkrótce plac zamienił się w ogromne torowisko w małej skali. Wtedy pojawił się jakiś grubas w lektyce, a jeden z podręcznych murzynów ustawił na torach niewielki, błyszczący pojazd. Grubas zaczął majstrować przy pudełku trzymanym w dłoniach i pojazd ruszył. Rozpędził się i nagle zatrzymał. Grubas majstrował, a pojazd ruszał, stawał, zmieniał kierunki. Jeden z przystanków znajdował się całkiem niedaleko. Przyjrzał się dokładniej, gdy maszyna stanęła. Z tramwaju wysiedli ludzie.
Zadryndał dzwonek odjazdu. Wyciągnięta na oślep ręka bezbłędnie trafiła w wyłącznik budzika. F. niechętnie spojrzał na wyświetlacz i przewrócił się na drugi bok. Już nie zaśnie. Poleży tylko chwilę z przymkniętymi powiekami. Po ponownym dzwonku ospale wywlekł się z łóżka, wpuszczając bose stopy w puszysty dywan. Posiedział jeszcze trochę na brzegu, rozmasowując obolały kark, i z cichym westchnięciem wyprawił się wreszcie do łazienki. Oddał mocz i stanął przed lustrem, gdzie ujrzał niewyspaną twarz, pokrytą dwudniowym zarostem. Gapił się na siebie kilkanaście sekund, aż w końcu pomyślał, że jednak nie chce mu się dzisiaj. Przemył tylko twarz i wyszczotkował osad z zębów. W pokoju przyodział się w spodnie stacjonujące na krześle, a po odnalezieniu w szafie czystej koszuli udał się do kuchni. Lodówka okazała się przestronnie pusta, co nie było żadnym zaskoczeniem, a jej jedynymi lokatorami była para jajek i kartonik mleka. Chleb został całkowicie spożyty poprzedniego dnia, więc F., chcąc nie chcąc, wypił tylko kilka łyków wody czajnikowej i wyszedł do pracy.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
julass · dnia 23.10.2011 09:26 · Czytań: 1247 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 25
Komentarze
anik122 dnia 23.10.2011 11:58
Całkiem fajnie napisane :), ale rażą pewne błędy, niestety ;) Nie podoba mi się, że zmieniasz czas np. tutaj " Kostka była wyjątkowo zgrabnie wyciosana i zachwycała niemal idealną geometrycznością ścianek. Tuż obok, prawie nie dotykając ziemi, przechodzi stary Indianin bez twarzy, co sprawia, że nie zauważa poruszenia wśród hipisów, którzy przysiadają pod ścianami. Dopiero gdy wokoło zaczęło robić się zbyt pustawo, dostrzegł ogólne poruszenie i wyczekiwanie." To się źle czyta między czasem przeszłym. Trzeba się chyba zdecydować na jeden. Takie, przynajmniej moje odczucia.
"zapakowanym zakupem" - wypadałoby coś z tym zrobić ;)
"Ulica była typową, zwykłą ulicą" - z tym też ;)
Ogólnie mnie wciągnęło, ale końcówkę spaliłeś. Nie przemówiła do mnie niektórymi nieporadnymi zwrotami, chociaż być może miała rozbawić... jeśli tak, to też trochę nieporadnie :) Chyba pierwsza część była lepsza :)
Figiel dnia 23.10.2011 15:00
Przeczytałam, potem pobiegłam do F.spotkania(1) i stwierdziłam, że pan F. podoba mi się. Jak na razie jest taki uroczo nieporadny i lekko zagubiony, ale intryguje mnie co dalej. Podoba mi się również forma migawek- obrazów, bo pobudzają wyobraźnię. Pozdrawiam.
julass dnia 23.10.2011 15:21
anik... to jest opis snu więc wszystko się może zdarzyć a czas nie liczy się zwyczajnie i nikt nie obiecywał że będzie łatwo...
nad zakupem pomyślę ale ulica zostaje choćby mi i 500 osób zwróciło uwagę:)
końcówka rzeczywiście jest nienajlepsza ale trudno... taki to już los nieporadnego pana F.... oczywiście możesz się spodziewać że ta część będzie lepsza od części następnej:)

figiel... pan F. mi tu z boku podpowiada że też cię lubi:) jednocześnie na nie spodziewałbym się zbytnio że akcja się jakoś szczególnie rozwinie w jakimkolwiek kierunku...
Figiel dnia 23.10.2011 16:08
Ale ja wcale nie oczekuję akcji. Mam tylko nadzieję na kolejne odsłony portretu.:)
Usunięty dnia 23.10.2011 18:27
Bardzo jestem ciekawa dalszego ciągu. W tej historii jest COŚ. Najbardziej intrygujące jest odkrywanie tego czegoś. Czekam na kolejne spotkania.
Poodbała mi się stylistyka ostatnich 5-6 zdań :yes:. Byłoby niezwykle interesujące czytelniczo opowiadanie zaprezentowane w taki właśnie sposób :smilewinkgrin:...
Pozdrawiam niedzielnie acz nie leniwie B)
Almari dnia 23.10.2011 18:32
zaczął cicho i odchrząknął(,) gdyż postać nie poruszyła się

Sprzedawczyni drgnęła jakby przestraszona i odwróciła się. F. zamarł.
Stał jak cielę - Masz dwa porównania obok siebie. Nie za dobrze się czyta, ale to taka drobna sugestia

uniósł się nad ziemię - nad ziemią

że uniósł się nad ziemię i(,) wyciągnąwszy ręce przed siebie(,) płynął przez gęsty blask(,) rozgarniając dłońmi wyimaginowane fale.

Wszystko działo się dokładnie tak jak to wymarzył. - brakuje mi jednak sobie.

Przywołane z pamięci słowa(,) zapisane na przypadkowych serwetkach i okładkach zeszytów spełniały się w tym właśnie mgnieniu oka. - w tym właśnie mgnieniu oka - to takie twoje, typowe, nieporadne ;)

Pan chce(,) żeby mu zważyć

i zręcznym ruchem(,) odkroiwszy część(,) położyła na wadze.

zapytała rzeczowo sprzedawczyni(,) na co F. skinął głową.

więc nieco posmutniawszy(,) poczłapał do drzwi odprowadzany ironicznym

Szedł szybkim krokiem(,) starając się nie oddychać zbyt głęboko i nie rozglądać na boki,

ku desce(,) potykając się na porozrzucanych tu i ówdzie kocich łbach.

noga za nogą(,) wymijając go ze wszystkich stron

lustrem(,) gdzie ujrzał niewyspaną twarz

sekund(,) aż w końcu pomyślał,

F.(,) chcąc nie chcąc(,) wypił tylko kilka łyków wody czajnikowej i wyszedł do pracy.

Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że na twojej klawiaturze nie ma czegoś takiego, jak przecinek. Wypisywanie tych samych błędów jest nużące. Co do fabuły, nie porwała mnie jakoś, pierwsza część podobała mi się w połowie, o ile dobrze pamiętam. Pan F. sobie chodzi jak dziecko we mgle, póki co mnie niczym nie zafascynował. Niestety jest nudny, więc i jego życie jest nudne, a to źle wróży tej opowieści :)

Pozdrawiam
Miranda dnia 23.10.2011 20:00 Ocena: Bardzo dobre
Zaczynam lubić pana F. W pierwszej części nie wzbudzał sympatii, a teraz mimo całej swej ciapowatości, jest taki swojski, jak to mówią - dupa chłop, ale poczciwina. On żyje bardziej w wyobrażeniach, niż na serio, ale nie jest nudny, a jego czas ma inne tempo. Fajnie oddajesz klimacik miejsc, w których obraca się F. Nie zmieniaj go, bo straci swoją "niewinność" i urok. On mi kogoś przypomina.
Masz trochę skrzętnie ukrytych przecinków, ale wiem, że jak będziesz miał kaprys, to je ujawnisz. W końcu, to Twoje przecinki.
Pozdrawiam Julassie;)
julass dnia 23.10.2011 22:29
no niedobrze.. znowu się podobie... Almari trochę marudzi ale w końcu ktoś musi i za to ci chwała dziewczyno:) i za przecinki też... taki klawisz oczywiście istnieje jednak nie ma on bezpośredniego połączenia z ośrodkiem myślowym... i ponieważ działam intuicyjnie nie potrafię się nauczyć żadnych reguł wstawiania podobnie jak nie znam tabliczki mnożenia ani innych drobiazgów:)

ciekawa jest różnica zdań na temat końcówki:) to pozostałość ze starej odsłony tego tekstu i raczej nie wystąpi w szerszej odsłonie bo już tak nie umiem:)

zapowiada się że te wyobrażenia bohatera będą coraz bardziej brały górę nad rzeczywistością namacalną chociaż pewności całkiem nie ma... następny odcinek jest już zarysowany i nawet ma zakończenie tylko nie bardzo jeszcze wiadomo co się wydarzy pomiędzy... ja też jestem ciekaw co się przydarzy:)
CelinaDolorose dnia 24.10.2011 13:48 Ocena: Bardzo dobre
Zgrabnie łączysz życie wewnętrzne bohatera z tym, jak funkcjonuje on w rzeczywistości. Ta nutka szaleństwa, schizofrenii, izolacji jest tym bardziej wiarygodna, że w każdym z nas jest coś takiego pod powierzchnią, czego nie da się uchwycić i wcisnąć równiutko w ramki codzienności. Ładnie łączysz to pogranicze jawy i snu, umieszczając F. gdzieś pomiędzy tymi światami- jego światami. Niby żyjemy z ludźmi i wśród ludzi, ale to, co mamy "w bebechach" niekoniecznie zawsze jest tym samym, co pokazujemy faktycznie. Samotność protagonisty i jego obsesyjne uczucie do odległej w czasie i przestrzeni "tej jedynej" nadaje bohaterowi romantycznego rysu ;)
P.S. O pierwszej części kiedyś już chyba się wypowiadałam przed jej edytowaniem, więc pozostawię ją bez nowego komentarza i pójdę dalej za F...
julass dnia 24.10.2011 20:20
Celina... aż sobie dwa razy przeczytałem... ja tu sobie literki nieświadomie piszę i nawet nie wiedziałem że można je tak ładnie zanalizować... kuję :shy:
Dagil dnia 24.10.2011 23:38
Julass, o tym, że Cię lubię, wiesz, ale...
Pomysł mi się podobi, ale wykonanie masz nieporadne. Czuje się, że widzisz opisywane obrazki, tylko opowiadasz nieskładnie. Wybacz, pierwszy raz wdałam się w komentowanie i trafiło na Ciebie. Sprowokowała mnie Almari uwagami.
Uniósł się nad ziemię czy nad ziemią
unosić się = utrzymywać się nad ziemią, na powierzchni
ale
unieść się ponad (co) - dach
unieść się nad (co) - ziemię
Aha! a w zdaniu: uniósł się nad ziemię i wyciągnąwszy ręce przed siebie, płynął...
po "i" nie stawiaj przecinka
Pozdrawiam i przepraszam
julass dnia 24.10.2011 23:58
ja się wcale nie gniewam:)
taki to już styl nieskładny, wiem ze nienajlepszy ale niestety chyba trzeba będzie to przeboleć jakoś...:)

czyli z tą ziemią miałem dobrze tylko mnie dziewucha otumaniła... ehhh... teraz to już jej nie będę wierzył:)... zmieniłem zresztą na co innego to już trudno...

i komentuj więcej:):)
Dagil dnia 25.10.2011 00:05
Bóg zapłać za taki odbiór mojej uwagi. Inne Twoje kawałki też czytałam i wiem jak potrafisz pisać. Tu "pojechałam", ale żal mi tematu, bo dobry.
Mimo strefy czas spać. Niech Ci się przyśni kolejny sen.
julass dnia 27.10.2011 18:35
drobiazgi poprawione za co należy się ogromny słodki całus niezastąpionej Wasince :)
Almari dnia 27.10.2011 18:51
Widzę, że moje komentarze są niezwykle śledzone. Cieszy mnie to niezmiernie.

Nad ziemię czy nad ziemią - zależy od kontekstu, jak słusznie zauważyłaś, Dagil. Ja odczytałam, że unosił się nad ziemią, być może zadziałała tutaj moja fantastyczna wyobraźnia i przypisałam bohaterowi nadprzyrodzone zdolności. Także nie ma błędu w mojej sugestii, tylko w sposobie odbioru.

uniósł się nad ziemię i wyciągnąwszy ręce przed siebie, płynął... - wyciągnąwszy to imiesłów przysłówkowy uprzedni, jeśli jest on dodatkowo określony, wtedy cały zwrot trzeba opatrzyć przecinkami, w dodatku jest to zdanie wtrącone.

Bardzo dziękuję za uszczypliwe uwagi, Dagil.

PS: Julass - Nawet lepiej, roboty mi oszczędzisz. :)

Pozdrawiam
Dagil dnia 27.10.2011 22:45
No i zrobiło się niezbyt sympatycznie. Gdzie wyczytałaś, że jestem wobec Ciebie uszczypliwa? Czy zaliczasz siebie do nieomylnych? To, że sama popełniam błędy, nie oznacza, że nie znam zasad.
Teraz cytat ze słownika ortograficznego PWN:
"Przecinka nie stawia się pomiędzy zwrotem imiesłowowym a bezpośrednio poprzedzającym go spójnikiem (np. i, a, iż, że) lub zaimkiem względnym (np. jaki, który, co)".
Julass, a Ciebie przepraszam, narobiłam Ci kłopotu.
Almari dnia 27.10.2011 23:06
Ja również zarzucę cytatem ze słownika PWN:

"Wyjątek możemy uczynić w wypadkach, gdy chcemy podkreślić,
że po spójniku nastąpiło zawieszenie głosu, tzn. że zdanie ma
charakter wtrącony."

Szkoda, że innych tak nie próbujesz punktować :)
julass dnia 27.10.2011 23:21
juhuuuu!!... wojna:):):)
Dagil dnia 27.10.2011 23:29
Oj, Almari, Almari!
Wybacz, ale nie mam Cię na celowniku. Jeżeli już kogoś powinnam ustrzelić to Wasinkę, ale ona się nie gniewa. Całe litanie błędów, które mi regularnie wypisuje, analizuję, a gdy zdarzają się rozbieżne zdania, piszę o tym i nie pamiętam jej bodaj dąsów. Wydaje mi się, że jesteśmy w przyjaźni, co i Tobie proponuję.
Spokojnej nocy życzę.
Wasinka dnia 28.10.2011 21:37
Może zdołam się w końcu przyzwyczaić do tej samotnej literki. Tym bardziej że znaczącej dla Ciebie.
Czytam sobie już raz któryś i powiem Ci, że jest tu specyficzny (w pozytywnym znaczeniu) klimacik, który zabiera czytelnika do środka głowy (duszy?) bohatera i całkiem wdzięcznie tam można sobie porozrabiać. Niby prosto, a jednak siedzi coś głębiej. Julkowo tutaj.

Buziaka odbieram, oczywiście :)

Pozdrowienia w księżycowatości swej księżycowate :)
julass dnia 28.10.2011 22:07
no ładnie... Wasinka tylko by rozrabiała...:)

a co ci tam będę dużo pisał... :* i tyle:)
Jaga dnia 25.05.2012 14:39
Przeczytałam większość Twoich tekstów i najbardziej podobają mi się "Spotkania". Może ktoś powiedzieć, że są to opowiadania o niczym. Może i są, ale wolę jak ktoś ciekawie pisze o niczym, niż byle jak o czymś;-)
Poza tym F. jest całkiem bystrym, choć wyizolowanym ze świata gościem. Odnoszę wrażenie jakby stał gdzieś obok lub lewitował patrząc na rzeczywistość. Mam słabość do takich bohaterów, więc czekam na ciąg dalszy.
Spotkanie z dziewczyną w części pierwszej bardzo ciekawe, tylko dlaczego ona buciki ma na nogach, a nie coś konkretnego ( adidasy, sandały, kalosze ect.)? Dłuższą chwilę zajęło mi wyobrażenie sobie owych bucików...
Pozdrawiam:)
julass dnia 25.05.2012 22:01
no jak tak mi piszesz to ani chybi muszę się zabrać za dalszy ciąg który utknął w lesie [dosłownie:)]...
dziewczyna ma buciki na nogach bo jestem chłopakiem a w takim wypadku to wiadomo jak jest - mężczyźni nie odróżniają rodzajów:)
i dzięki:)
Jaga dnia 30.05.2012 20:13
Ładnie to tak kogoś w lesie zostawiać?! Bez strawy, bez napoju, a nawet bez dziewczyny!Do roboty!;-)
Mężczyźni nie odróżniają, pisarze powinni się nauczyć;-)
julass dnia 03.06.2012 20:16
bohater się w lesie czuje bardzo dobrze... sam zresztą tam wlazł no i jak nie ma dziewuchy obok to przynajmniej może śpiewu ptaków posłuchać bo nikt nie gdera:)
niektórzy pisarze uważają obuwie damskie za tak mało istotne że najzwyczajniej nie zawracają sobie nim głowy:)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty