Któregoś dnia, odkryjesz w sobie umiejętność,
bezszelestnego wspinania się po schodach,
prowadzących do taniego hotelowego pokoju.
W momencie dotknięcia mosiężnej klamki, czas zatrzyma się,
i przez nikogo niezauważony, będziesz mógł wejść,
aby bezkarnie obejrzeć z bliska ofiary oraz miejsce zbrodni.
Oto: dwa rozpalone, zastygłe na chwilę ciała,
w twojej ulubionej pozycji – na dobitną puentę. Obok r ozerw an a sukienka,
którą podziwiałeś przed śniadaniem:
„Ciągle ładnie wyglądasz, kochanie” (co z tego, że nie słuchała).
I jeszcze rozszerzone źrenice, karminowe paznokcie wbite w skórę pleców,
zmarszczki wygięte ku wschodowi
(o taak, można pogładzić włosy, zetrzeć strużkę obcej śliny; ale po co?).
Wystarczy, powinieneś już wyjść. Za kotarą zatrzaśniętych drzwi
czas wznowi ruchy frykcyjne, na parterze dojdą
do ciebie fale gorących jęków.
Ach, gdybyś był żywy, mógłbyś wrzasnąć razem z nimi,
ale teraz wolisz napisać wiersz, który zdradzi
prawdziwą Poezję.
2011-10-14
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
creep · dnia 23.10.2011 17:56 · Czytań: 794 · Średnia ocena: 5 · Komentarzy: 12
Inne artykuły tego autora: