Tym razem nie pomarudzę, bo mi się podobało, i to bardzo

Twoja opowieść, Mirando, przywiodła mi na myśl klimat baśni, czegoś ciepłego, barwnego, mimo że temat wcale nie jest wesoły. Po prostu cały obrazek zasugerował mi pewne odczucia, które lubię.
To fascynujące, jak ładnie ukazałaś emocje róży, którą przecież możemy utożsamiać z każdą, współczesną lub nie kobietą. Kiedy ktoś o nas dba, rozkwitamy, pełne blasku, póki nie trafimy na owego karła. To słowo jest nacechowane negatywnie i idealnie wyraża, według mnie, stosunek do ludzi niedostrzegających piękna, nastawionych na chęć posiadania, łaknienia tego, co w życiu mało istotne, a nie dostrzeganie tego, co ważne. Wciąż głowię się nad tą czterolistną koniczyną, nie mam jasnej wizji. Może po trzech godzinach snu tak bywa. Wrócę tutaj.

Tymczasem wspomnę jeszcze o kontraście, jaki zastosowałaś, najpierw miło, potem smutno. To wzmaga emocje.
Pozdrawiam ciepło.