- Proszę państwa - powiedziała pani, która w przedszkolu prowadzi zajęcia z muzyki. - Ta grupa maluchów, którą państwo za chwilę zobaczycie jest naprawdę wyjątkowa. Są to dzieci mądre, dojrzałe, grzeczne, dobrze wychowane i nad wyraz rozwinięte. Proszę ich przywitać oklaskami i wspierać, gdyby zaczęły płakać.
Grupa trzylatków w strojach krasnoludków, grzybków, pajacyków, księżniczek i królewiczów oraz motylków weszła na salę gęsiego w takt muzyki. Gdy zobaczyły na widowni tłum mam, tatusiów, babć, dziadków i nawet dwóch wujków doznały szoku. W rezultacie:
- dwie księżniczki objęły się mocno i zaczęły płakać,
- dwa grzybki chwyciły się za rączki i stały nieruchomo na samym środku,
- trzy pajacyki odwróciły się tyłem do widowni i cały czas tak stały,
- jeden krasnoludek zasłonił sobie oczy rączkami, bo nie chciał żeby go widzieli,
- trzech królewiczów przybrało bardzo wojowniczy wygląd podparłszy się pod boki,
- jeden motylek zgubił skrzydełka, które natychmiast chciał sobie przykleić drugi motylek,
- jeden krasnoludek o imieniu Daruś zrobił olbrzymią podkówkę na buzi i patrzył przerażony na tłum na widowni i cały czas nic nie mówił,
- dwa krasnoludki zaczęły wołać, że chcą siusiu, więc zostały wyprowadzone z sali, trzeci niestety nie zdążył i musiała wkroczyć pani z mopem.
Pozostała niewielka grupa zaczęła śpiewać, mówić wierszyki, przytupywać nóżkami, kręcić się dookoła i tańczyć. Trzy królewny miały nawet solówki dzięki podpowiedziom pań, które dwoiły się i troiły, żeby udowodnić widowni, że grupa jest wyjątkowo zdolna.
Wszystko to odbywało się przy oklaskach i okrzykach widowni i pstrykających ze wszystkich stron aparatach fotograficznych. Byli nawet dwaj tatusiowie z profesjonalnym sprzętem na statywach.
Potem każdy trzylatek był pasowany na przedszkolaka. Wyglądało to w ten sposób, że pani dyrektor przedszkola podchodziła do każdego dziecka z dużym ołówkiem i pytała:
- Czy chcesz Kasiu, Maciusiu, Oliwko, Darku zostać przedszkolakiem?
Wtedy wszystkie dzieci, nawet te zbuntowane, zapłakane, pogniewane, niezadowolone i zasikane bardzo głośno mówiły: TAK - i były tym ołówkiem pasowane na przedszkolaka. Dostawały dyplom, przypinano im do ubranka znaczek z napisem "Jestem przedszkolakiem" i dawano w prezencie dużego lizaka w kształcie pieska Scooby-Doo.
Potem dzieci wróciły do swojej sali i zaczęły porównywać i dyskutować czy wszystkie dostały takie same lizaki. Dyskusja była zażarta.
Na salę wjechał piękny, niebieski tort w kształcie smurfa i pani wychowawczyni zapaliła na nim olbrzymią świeczkę. Nastąpiło uroczyste krojenie tortu.
Wszystkie dzieci dostały po kawałku tortu. Poczęstowano też mamy, tatusiów, dziadków, babcie i babcię krasnoludka Darusia.
I teraz babcia nie może spać, bo śmieje się jak sobie to wszystko przypomina.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Hedwig · dnia 09.11.2011 09:37 · Czytań: 869 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 12
Inne artykuły tego autora: