Szczęście - Hedwig
Proza » Obyczajowe » Szczęście
A A A
Często zastanawiała się co to jest szczęście. Znała jego różne definicje, wiedziała, że nie dla każdego człowieka jest tym samym, ale sama nie potrafiła go nazwać.
------------------------------------------
Ledwie weszła w drzwi swojego mieszkania gdy zadzwonił telefon.
- Proszę pani - usłyszała zdenerwowany głos - czy jest pani kimś bliskim dla Maćka P?
- To mój syn - odpowiedziała.
- Ja tu dzwonię z restauracji na rondzie. Bo pani syn miał wypadek. Najechał na niego samochód, ale kierowca uciekł.... proszę pani... Słyszy mnie pani? Jest mi naprawdę przykro....
Poczuła niesamowity ból w sercu.
- Proszę pani, czy pani mnie słyszy? Halo, proszę pani.... On tu leży na rondzie...
Chciała zadać TO pytanie ale bała się. Chyba coś mówiła do telefonu, ale bezgłośnie.
- Proszę pani, wezwaliśmy pogotowie, powinni zaraz być. Proszę tu szybko przyjechać. - Nie wiem - powiedział głos wyczuwając jej nie zadane pytanie - jest nieprzytomny, ale chyba.....żyje....
Zupełnie nie pamiętała jak wyszła z domu, czy zamknęła za sobą mieszkanie, jak wsiadała do taksówki. Pamiętała tylko, że powtarzała kilka razy taksówkarzowi żeby zawiózł ją szybko na to rondo, bo tam na przystanku tramwajowym leży jej nieprzytomne dziecko.
Gdy dojechali, na przystanku stał jego kolega. Powiedział, że przed chwilą pogotowie zabrało Maćka do szpitala praskiego.
Powiedział jej że: "stali na przystanku tramwajowym i rozmawiali wracali ze szkoły nagle na przystanek na rondzie wjechał samochód skasował barierkę i trzy słupki barierka upadając uderzyła w Maćka a on przewrócił się na tory tramwajowe na szczęście nie nadjeżdżał tramwaj...samochód zatrzymał się na sąsiedniej ulicy wysiadł z niego kierowca podbiegł do Maćka nachylił się nad nim zaklął potem wrócił szybko do samochodu i odjechał... z restauracji na rondzie wybiegli jacyś ludzie potem ktoś zadzwonił po pogotowie i przyjechała też policja ... a ja tylko stałem proszę pani przy Maćku i pytałem czy mnie słyszy ale ten co na niego najechał to uciekł ale chyba ktoś zdążył zapisać numery proszę pani my tylko czekaliśmy na tramwaj poprosiłem panią z restauracji żeby zadzwoniła do pani bo on był przez chwilę przytomny ale potem to już mi się pomieszało wszystko..... ale żadnego worka mu nie nakładali tylko go zaraz do karetki wsadzili......"
Były godziny szczytu, zanim dojechała do szpitala upłynęło dużo czasu.
- Kim pani jest - krzyknął lekarz pochylony nad jej zakrwawionym synem - matka? - Proszę wyjść, nie mamy teraz czasu i pani ratować.
Wyszła, stanęła pod drzwiami sali w której ratowano jej dziecko. Pielęgniarka, która za nią wyszła dała jej jakieś lekarstwo i powiedziała, że syn odzyskuje przytomność.
- To syn uległ wypadkowi? Proszę mieć nadzieję, Bóg was nie opuści, niech się pani modli. Ja też się będę modlił - zobaczyła koło siebie kapelana.
Chciała spytać księdza skąd wie, że Bóg akurat ją wysłucha. Odwróciła się twarzą do ściany. I wtedy zauważyła, że ściana jest mokra. A ona przecież nie płakała, była bardzo spokojna.
Tylko czuła ten niesamowity ból w sercu.
Gdy w drzwiach stanął lekarz zobaczyła, że miał szarą, zmęczoną twarz.
- Miał chłopak szczęście - powiedział - ale nic pewnego nie mogę jeszcze powiedzieć, dopóki nie będzie rentgena głowy. I noga jest bardzo połamana.
Odwrócił się od niej i zajął następnym nieprzytomnym i zakrwawionym pacjentem, którego przywieziono z wypadku.
Podeszła do leżącego na wysokim łóżku syna. Był blady jak ściana. Gdy ją zobaczył zaczął się tłumaczyć.
- Mamo, całe ubranie jest zakrwawione, nie wiem czy to da się wyprać, będziesz musiała kupić nowe.
Chciała mu powiedzieć że to przecież nie jest ważne, ale nie wytrzymała i rozpłakała się po raz pierwszy.
- Mamo tak bardzo bałem się żeby jeszcze ten tramwaj na mnie nie najechał, ale nie miałem siły wstać. A potem to już nic nie pamiętam.
Musiała znowu wyjść bo zaczęto mu zszywać rany na głowie.
Za drzwiami zobaczyła kobietę, która tak jak ona przedtem - stała twarzą do ściany. Ściana była jeszcze bardziej mokra. Koło kobiety stał ksiądz i mówił jej żeby się modliła.
Drzwi znowu się otworzyły. Jej syn z zabandażowaną głową jechał na badania rentgenowskie. Był nakryty kilkoma kocami, ale cały się trząsł. Więc zdjęła zimową kurtkę i nakryła go. Sanitariusze powiedzieli żeby nie przeszkadzała. I że potem zawiozą go na chirurgię urazową, więc żeby tam na niego poczekała.
Poszła na drugie piętro i weszła na korytarz urazówki. Pod ścianami stały łóżka, wózki i nosze z chorymi. Zaczęły się jej trząść nogi więc ukucnęła w rogu korytarza na podłodze.
Gdy się ocknęła zobaczyła, że stoi koło niej ten sam lekarz, który rozmawiał z nią poprzednio.
- Będziemy musieli dokładnie poskładać nogę, bo jest bardzo pogruchotana. A jeśli chodzi o głowę, to wstrząs mózgu był bardzo poważny. Musimy być przygotowani na to, że będzie wylew.... ale proszę się nie martwić na zapas.
Uśmiechnął się do niej słabo, przekazał zdjęcia rentgenowskie pielęgniarce i wrócił na izbę przyjęć.
Usiadła pod salą w której składano mu nogę. Ból z serca przeniósł się na żołądek, więc siedziała zwinięta w kłębek.
Po długim czasie drzwi otworzyły się. Zobaczyła, że Maciek na całej nodze ma odpowiednio wyprofilowany gips ze specjalną podpórką.
- Mamo, tak mnie okropnie boli. Już nie wiem co bardziej - głowa czy noga. Nie gniewaj się na mnie.
Rozpłakała się po raz drugi, ale jakoś tak wewnętrznie, bez łez.
Przyszła pielęgniarka, zrobiła mu zastrzyk przeciwbólowy. Zawieźli go do sali, przenieśli na łóżko.
Usiadła koło niego, głaskała po ręce, całowała po twarzy, mówiła że kocha go najwięcej na świecie. Mówiła, ze wszystko będzie dobrze, że wyzdrowieje, że codziennie będą do niego przychodzić. A on jej ciągle odpowiadał, że jutro ma klasówkę z chemii i że musi się poprawić a jeszcze nic nie umie.
Poczekała aż uśnie i wyszła bo już była późna noc.
Na przystanku uświadomiła sobie, że jest bez kurtki. Wróciła po nią, na szczęście ktoś zostawił kurtkę na portierni.
Następnego dnia rano przed salą, w której leżał jej syn czekał lekarz. Ten sam, który go przyjmował poprzedniego dnia.
- Chciałem panią uprzedzić - powiedział - bo nastąpił wylew. Ale na zewnątrz, na twarz - i to jest dużo lepsze. Ma chłopak szczęście. Tylko proszę się nie przestraszyć. Zresztą wejdźmy razem.
Widok był okropny. Twarz jej syna wyglądała jak olbrzymia krwawa i zapuchnięta piłka. Prawie w ogóle nie było widać oczu.
- Mamo, ja nic nie widzę. I noga mnie tak okropnie boli. Jak to dobrze, że przyszłaś.
Starał się być dzielny, ale nie zawsze mu to wychodziło.
Po tygodniu twarz wróciła do normy. Zaczęły się problemy z nogą. Trzeba było zdejmować gips i nakładać nowy.
Spędzała z nim w szpitalu kilka godzin dziennie. Zaniedbała młodsze dziecko i pracę.
Gdy wchodziła i wychodziła do szpitala przechodziła koło izby przyjęć i tej ściany koło której kiedyś stała. Ściana była zawsze mokra.
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Wypisano go ze szpitala po kilku tygodniach. Był luty. Do końca roku szkolnego, ze względu na rodzaj i wielkość gipsu nie mógł wychodzić z domu. Cały semestr szkolny spędził w łóżku ucząc się sam wszystkich przedmiotów. Co tydzień jeździła z nim taksówką do szkoły, aby mógł zaliczyć kolejne partie materiału. Co dwa tygodnie jeździli do szpitala na kontrolę. Z nogą były duże problemy, kilka razy zmieniano mu gips. A potem była długa rehabilitacja.
Człowiek, który był temu wszystkiemu winien nigdy się Maćkiem nie zainteresował, w ogóle się nie ujawnił. Ale dowiedziała się, że zajmował wysokie stanowisko. I miał córkę w wieku jej syna. Tym bardziej dziwiła ją jego obojętność.
Maciek zdał do następnej klasy. Dwa lata potem zdał maturę. Ukończył studia, założył rodzinę.
---------------------------------------
A ona od tamtego czasu przestała zastanawiać się co to jest szczęście.






Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Hedwig · dnia 18.11.2011 09:58 · Czytań: 986 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 16
Komentarze
Luana dnia 18.11.2011 11:51 Ocena: Bardzo dobre
Hedwigo, bardzo mnie wzruszyłaś. Napisłaś piękny, poruszający tekst o matczynej miłości. To opowiadanie, jak i poprzednie zamieszczone na PP świadczą o Twojej ogromnej wrażliwości. Dobrze, że opowiedziana historia zakończyła się happy endem... Serdecznie pozdrawiam. :)
natalia_1308 dnia 18.11.2011 12:26
Faktycznie jest to tekst wzruszający i czyta się go z ciekawością :)
Jedynie co mnie raziło to powtarzające się słowo "bo".
Pozdrawiam :)
Speak2Me dnia 18.11.2011 12:43
Powtórzeń jest sporo, dużo zjedzonych przecinków, ale widać, że częściowo specjalnie. Sam tekst mnie nie powalił, kilka rzeczy mnie dziwi - gość z połamaną nogą i skasowaną czaszką przejmuje się jakimś sprawdzianem, albo że się mu spodnie pobrudziły. Nie wiem, jakoś nie kupuję tego. Poza takimi szczegółami było ok. Nie świetnie, ale w porządku.
Figiel dnia 18.11.2011 14:24
Pełna dramatyzmu opowieść o jednej z tych sytuacji w życiu, gdzie priorytety ustawiają się jasno, a hierarchia wartości nie budzi wątpliwości.
Mam jednak zastrzeżenia do sceny na przystanku. Nie wydaje mi się prawdopodobne, aby po takim zdarzeniu na miejscu był tylko kolega. Zazwyczaj jest tam kupa gapiów, stosowne służby wykonują czynności i ogólny bałagan trwa jeszcze z dwie godziny po zdarzeniu, bo przecież policja musi zmierzyć to i owo, przesłuchać świadków itd. Zabrakło w tej scenie realizmu.
Bardzo podoba mi się konstrukcja wypowiedzi kolegi Maćka od słów " a ja.." Jest taka jak powinna być w wydaniu zszokowanego chłopca, niemniej jednak zapisałabym ją z przecinkami. Wiem, że to było powiedziane jednym tchem i brak przecinków zdaje się być celowym zabiegiem, ale źle wygląda w tekście, a ich obecność wbrew pozorom nie zaburzy efektu.
Pierwsza część wypowiedzi Maćka nie współgra z dalszą, tą od cytowanych wyżej słów. No bo jak? Najpierw rzeczowo opowiada, o zdarzeniu, a potem nagle rwie tok wypowiedzi? Niby możliwe, ale w zapisie jakoś mi dziwnie brzmi. Spróbowałabym raczej opis zdarzenia uzyskać choćby od gapia, a tę perełeczkę wypowiedzi dziecka wyeksponować jako silny akcent podkreślający dramatyzm sytuacji. Ale to tylko moja wizja tej sceny, zapewne każdy zrobiłby to na swój sposób.
Bardzo dobre zdanie o kurtce, mówi więcej niż pełna wypowiedź opisowa.
Pozdrawiam :)
julanda dnia 18.11.2011 17:25
Wiesz... można by z tego zrobić fajne opowiadanko, kilka głośnych czytań, naprawdę dobre kilka i sama się zorientujesz, co i jak. Teraz przypomina kolejną wersję szpitalnego odcinka serialu. Styl się sam o siebie upomni przy czytaniu, no i cóż mogę więcej? Każdy zna kilka podobnych historii, ja sama z mojej pracy też, różnie się kończyły... Najbardziej boli, kiedy się czeka, a później zostaje świadomość, że w kimś innym bije tamto serce...
Pozdrawiam!
P.S. Motyw ściany, super!
Hedwig dnia 18.11.2011 19:28
Luano - dziękuję:p
Natalio_1308 - też dziękuję, wyrzucę kilka "bo":)
Speak2Me - "gość z połamaną nogą i skasowaną czaszką" był w szoku i mówił jeszcze inne dziwne rzeczy, pozdrawiam:)
Figiel - masz rację, ale matka pojechała zaraz do szpitala, to kolega mówił policji jak to się stało. I świadkowie z przystanku i restauracji też - tylko jej przy tym nie było. Dziękuję za całkiem dobrą opinię o tekście:)
Julando - czyli nie jest źle? Pozdrawiam:)
Usunięty dnia 18.11.2011 19:39
Dobrze utrzymane tempo i emocje do zdania
Cytat:
Wyszedł ze szpitala po kilku tygodniach.

ta końcówka jest juz takim niepotrzebnym dopowiedzeniem osłabiajacym efekt, można było zakończyć jednym mocnym zdaniem.
Motyw ściany super i spłakałam sie przy klasówce z chemii.
Kaero dnia 18.11.2011 20:55
Zgadzam się z blaszką, ta końcówka jest tutaj niepotrzebna. Według mnie psuje cały efekt. Co do reszty nie mam zastrzeżeń. Znów muszę zgodzić się z blaszką: motyw ściany super.

Pozdrawiam :)
Hedwig dnia 18.11.2011 21:37
Blaszko.
Kaero.
z pewnością macie rację, ale nie wyobrażałam sobie, że mogłabym zakończyć inaczej. Ale jeszcze przemyslę i może zmienię.
Dziękuję i pozdrawiam:)
pierzak dnia 19.11.2011 01:16
zgodzę się z wypowiedziami powyżej. w szczególności, jeśli chodzi o urazy i pierwszą pomoc, bo sam się tym zajmuje. nie chodzi tutaj o jakąś mega szczegółowość w opisie urazów i postępowania, ale za lekko się czyta jego ciężki stan, trochę niespójności.
Miranda dnia 19.11.2011 17:57 Ocena: Świetne!
Hedwigo, Twój tekst jest tak nasycony emocjami, że przy pierwszym czytaniu nie zwróciłam uwagi na usterki. Czytając, weszłam w rolę matki. Nigdy czegoś podobnego nie przeżyłam, i oby mnie to nie spotkało, ale będąc w takiej sytuacji, na pewno nie zwracałabym uwagi na to kto jest na przystanku, co mówią świadkowie wypadku, tylko pędziłabym do szpitala za dzieckiem. Bardzo dobrze użyłaś ściany, jako symbolu rozpaczy i bólu matek. Wzruszająca troska syna o zniszczone ubranie, o egzamin z chemii. W dramatycznych chwilach, łapiemy się drobiazgów, żeby pomniejszyć to co się stało. Świetnie.;)
Hedwig dnia 19.11.2011 18:08
Perzak - dziękuję za komentarz, Na pewno lepiej wiesz jak to wyglądało od strony ratowania życia. Jako matka podchodziłam do tego zupełnie inaczej, możliwe że pomyliłam nawet kolejność czynności w szpitalu, ale to było już dość dawno.:)
Mirando - dziękuję za zrozumienie i wspaniałą ocenę:p
Jack the Nipper dnia 20.11.2011 10:13
To jest taka smutnijsza wersja anegdoty, w której jakiś Mądry doradza Biednemu aby do swej maleńkiej chatki zaprosił jeszcze teściową, następnie jeszcze kozę, a potem sie ich pozbył i docenił, jak mu własciwie dobrze i jak wiele ma miejsca. Pomysł tutaj jest ten sam, wykonanie inne, dobre i należy pochwalić.
ekonomista dnia 23.11.2011 22:26
Czyli, żeby przeczytać coś o seryjnym mordercy, musimy poczekać aż pojawi się na portalu człowiek z takimi doświadczeniami. Czy poza mną, autorami s-f i fantasy, ktoś tutaj wymyśla historie? Ostatnio odnoszę wrażenie, że praktycznie wszyscy opisują fragmenty swoich doświadczeń życiowych. Powoli robi się to nudne.

Hedwig, jako ojciec bardzo mocno odczuwałem ból, strach, przerażenie, współczuje jakie na pewno Ci towarzyszyły. W pisaniu jednak nie o to chodzi. Już to kiedyś tłumaczyłem, że najgorsze, co moim zdaniem może spotkać autora, to współczucie nie dla postaci, które wykreował, tylko dla niego.
Hedwig dnia 23.11.2011 22:34
Jack the Nipper - przyznam że mnie zaskoczyłeś takim odbiorem mojego tekstu. Ale dziękuję, że przynajmniej odbierasz go jako dobry i chwalisz.:)
Ekonomista - nie powiem żeby było mi przyjemnie czytać takie słowa. no ale trudno. Muszę zacząć czytać Twoje teksty. :|
ekonomista dnia 23.11.2011 23:12
...jednak skreślam to, co napisałem..,
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
26/04/2024 14:06
Brawo Jaago! Bardzo mi się podobało. Znakomite poczucie… »
Jacek Londyn
26/04/2024 12:43
Dzień dobry, Jaago. Anna nie wie gdzie mam majtki...… »
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty