Upojna purpura - mariamagdalena
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Upojna purpura
A A A

warn: Soren/Sator slash
no dobra, żartowałam... ^^


Soren przejrzał się w winie, dopełniając kieliszki złotobiałym trunkiem. Oczywiście, że nic do niego nie dodał, to byłoby dziecinne. Ale w wieku dwudziestu kilku lat zapewne wpadłby na to samo. Wziął tacę w jedną rękę, drugą otworzył i zamknął za sobą drzwi, przechodząc do saloniku.
- Spytasz czym możesz mi służyć? - usłyszał cichy śmiech.
Mag stał tuż przy drzwiach, musiał wejść równo z nim, bo takt nie pozwoliłby siedzieć tu dużo dłużej.
- Powiedziałbym, żebyś czuł się jak u siebie, ale właśnie nie o to mi chodzi - Soren uśmiechnął się również, stawiając tacę na niskiej ławie pomiędzy sofkami. Obszedł stolik i ulokował się między poduszkami tak, by móc obserwować drzwi. Wskazał ręką miejsce naprzeciwko. - Powiem raczej, byś czuł się swobodnie. Sator rozłożył się na długiej sofie, wciąż jednak z wyraźnym napięciem w ametystowych oczach.
- Jak zawsze - powiedział z przekąsem - w twojej obecności.
Poprawił się na poduszce.
- O czym chciałeś mówić? Primogen ozdrowiał?
- Niestety nie - Soren wyraził ubolewanie bez większego przekonania. - A porozmawiać chciałem o dzisiejszej nocy.
Sator mruknął zachęcająco, by archont mówił dalej.
Trójkątne dłonie maga ujęły dwa kieliszki.
- Wina?
Podał je rozmówcy przez stół. Wąskie, ciemnośliwkowe paznokcie Satora zamknęły się na nóżce, ale ograniczył się on tylko do obracania naczynka w palcach.
- Dziękuję.
Nieco rozczarowany, choć bez wyraźniejszego okazywania tego, archont kontynuował.
- Jak zdążyłeś się zorientować, tej nocy mamy w planach pewien rytuał, związany z obroną fortecy. Primogen jest niedysponowany, więc...
Słowa umykały uwadze gościa, jakkolwiek starał się on wyglądać na słuchającego uważnie. Przerzucił swój warkocz przez ramię i zajęty był wysupłaniem z jego końcówki jednego z amuletów, przebitego przez wstążkę na złotym łańcuszku. Spojrzał na moment do góry.
- Słucham cię, nie przeszkadzaj sobie.
Sator zanurzył artefakt w kieliszku, trzymając za koniuszek złotej nitki.
- Co ty...
- Nie myślisz chyba, że wypiję to bez sprawdzenia.
Klejnocik mienił się różnokolorowo. Miało to chyba chwilę potrwać.
- Myślisz, że je zatrułem? - Soren zastukał paznokciami o kieliszek.
- Cóż, ja na twoim miejscu przynajmniej spróbowałbym mnie otruć.
- Dobrze wiedzieć - zaśmiał się archont.
Wielki mistrz Sator przejawiał myślenie na poziomie Merimny. To śmieszyło go najbardziej.
- Chcesz się zamienić na kieliszki? Albo pomieszać twój z moim? - spytał kąśliwie.
- Nie... - odpowiedział Sator przeciągle, zajęty obserwacją swojej błyskotki.
Kryształek amuletu świecił na biało i najwidoczniej był to dobry znak. Mag zaciągnął się zapachem alkoholu i umoczył usta w trunku.
- Tym razem chyba nie trzeba.
Poprawił poduszkę, starając się zachować czujność mimo miękkości posłania, trzaskającego ogniem kominka i dziwnego, gęstego zapachu marnoróży, płynącego z ogromnych, misternych bukietów. Kolejny czynnik, jakim było wino, wcale mu tego nie ułatwiał.
- Częstowałeś jaśnie pana? - spytał, pijąc ostrożnie łyk.
- Nie myślisz chyba, że otrułem własnego primogena?
Soren uśmiechał się niezmiennie, obracając kieliszek w palcach. Sator z ulgą zauważył, że widok wypitego wina nie wywołał na twarzy archonta najmniejszego drgnięcia. Mogło to być mylące albo rzeczywiście zależało mu tylko na dobrym samopoczuciu gościa.
Odgadując jakby myśl, archont wysączył pół własnego kieliszka, odstawiając resztę na niski stolik.
Pytanie pozostało bez odpowiedzi.
- A kto cię tam wie - rzucił wreszcie Sator. - Poprzedni primogen miał dziwny atak serca, a obecny nie chorował już od dawna, aż tu nagle w taką noc...
- Cóż, może teraz przyszedł ten czas - Soren nachylił się nad stołem - właśnie kiedy ty przyjechałeś...
Oczy Satora zwęziły się. Nie powinien kontynuować. W taką opcję Mechaliel mógł uwierzyć.
Odrzucił warkocz do tyłu niedbałym ruchem, na tyle jednak wyraźnie, by rozbić jakby ciąg rozmowy.
- O czym mówiliśmy, zanim ci przerwałem? - spytał.
- O dzisiejszej nocy.
- Cóż, dzieje się.
- Właśnie. I chciałbym, żeby z twojej strony na tym się skończyło, żebyś dzisiaj nie kręcił się po domu. Wojna obciąża mnie tak samo jak ciebie, tylko mój dom jeszcze stoi - i nie chciałbym, żebyś pod moją i Mechaliela nieświadomość wysadził go jak swój własny. Z Kryształami włącznie. Nie chciałbym też, żebyś nas wymordował, jak wyciąłeś obsadę własnej twierdzy, gdy byli zajęci rytuałem. Powiedziałbym wręcz, że mi na tym zależy.
Seledynowe spojrzenie wywierało znaczący nacisk. Nie spuszczając z tonu, Soren kontynuował lekkim tonem.
- Gdybyś zechciał zająć się sobą, najlepiej snem sprawiedliwego - To słowo zadrżało ironią. - Byłbym ci niezwykle wdzięczny.
Słowa "dozgonnie" wolał unikać.
- Raczej nie zechcę. Mógłbym się nudzić sam.
- A zgodziłbyś się, gdybym został z tobą?
Kusząca propozycja. I o niewiadomych skutkach, za to z dość szerokimi możliwościami.
Łyk wina na odwagę - dość duży, by wykończyć trunek.
- To zostań...
Soren wziął swój kieliszek ze stołu. Oczy Satora zwęziły się znów. Czyżby coś jednak dodał do wina?
- A więc za noc - szepnął rudy mag i wychylił wino do dna.
Nie zdarzyło się nic. Żadne wyraźne oznaki trucizny nie były na razie wyczuwalne. Ogień trzaskał. I było to przyjemne.
Archont oparł głowę na dłoni w naturalnym geście odprężenia.
- Mówiłeś, że ściągasz swojego ucznia.
Sator pokiwał głową, przyjmując podobną pozycję.
- Tak chyba będzie najlepiej. Kryształy wyraziły się na tyle jasno, żebym nie protestował. Zresztą może to i dobrze, mieć tu kogoś jeszcze ze starego otoczenia.
Cichy pomruk zachęcił go do mówienia dalej.
- Mam zamiar jeszcze trochę nad nim popracować. Jest nieskończony. Zresztą sam wiesz jak to wciąga.
Archont uśmiechnął się w pełni zrozumienia.
- Ostatni, który przeżył z tamtej fortecy?
"Przeżył". Okropne słowo.
- Ostatni - powiedział Sator. - Resztę po prostu rozesłałem, kiedy wiedziałem już do czego dojdzie. Do czego może dojść - poprawił się..
- Dobrze tak wiedzieć - zauważył archont kąśliwie. - Kiedy przybędzie?
Kolejne nietrafione pytanie.
- Najwcześniej jutro. Ma... długa drogę do przebycia. Musze mu w tym trochę pomóc.
- Tym bardziej powinieneś się wyspać - uwaga Sorena była celna, zwłaszcza z małą salwa skrytego w dłoni śmiechu. - Myślę, że powinienem jednak ci na to pozwolić. Obawiam się, że Mechaliel zostawiony sam sobie może wysadzić ten dom - i swoich uczniów - równie dobrze jak ty.
- Trzeba było nie wykluczać primogena.
Archont teatralnie zasłonił się rękami, w geście protestu.
- Przestań. Zresztą beze mnie ci dwaj raczej sobie nie poradzą. Prędzej się zagryzą, niż dojdą do porozumienia.
Uniósł się z poduszek.
- Ech, widzisz. Przywracasz mi poczucie obowiązku. Powinienem iść, jak na dobrego archonta przystało. Tak będzie najlepiej. Tymczasem dziękuję, że zgodziłeś się zostać. Dobranoc i do jutra. Z przyjemnością poznam twojego wychowanka.
Sator spojrzał na niego z zaskoczeniem. Potok uprzejmych słów, tak, tego jeszcze się spodziewał. Ale czy Soren nie mógł podtrzymać zdania przez pięć minut? Jak ktoś tak zmienny mógł zostać archontem?
Uniósł się na łokcie, by również wstać i poczuł zawroty głowy. A później ból. Mocny, pulsujący, przyduszający jego serce do żeber. Czyżby na taki zawał zmarł poprzedni primogen? Opadł na poduszki i ból zelżał. Wystarczyło się nie podnosić.
Coś musiało być w winie. Coś, czego nie wykrył amulet. To ostatnie brzmiało niemożliwie. Dotąd wykrywał wszystko.Bez wsparcia w magii, Sator poczuł się osaczony. Ten dom miał mu chyba tym dopiec. Od rzucenia archontowi wściekłej wiązanki przekleństw powstrzymał go tylko lekki, jakby przedsenny paraliż, który rozlał się po jego ciele. To było niemożliwe. Sorena nie tknęło, artefakty nie wyczuły. Tej trucizny nie miało prawa być!
Kieliszek błyszczał złowrogo w ciepłym świetle kominka.
Soren przeszedł kilka kroków, szeleszcząc ozdobną szatą. Położył mu dłoń na ramieniu.
- Nie miej żalu. Zrobiłbyś to samo. Myślę, że nawet mnie rozumiesz.
Wściekłe spojrzenie maga odpowiedziało mu wydatnie. Nie miał prawa! Nikt nie mógł tak zwyczajnie go otruć!
- Nie martw się, nikomu nie powiem. Ty raczej też, bo to żadna chwała. Ale uziemienie cię na tę noc było racją stanu.
Bez wątpienia miał rację. Ale racje Sorena wcale Satorowi nie pomagały. Miał teraz całą noc na rozmyślanie co mogło być w winie i czemu nie zadziałało na Sorena.
Archont klepnął go przyjacielsko po ramieniu i wyszedł.
Trzymać wspaniałego bohatera Satora w swoim domu i mieć z nim wspólne interesy. Łączył ich przynajmniej stosunek do Mauritza. Stosunek do Freya również, jak i niemal do całej tej pomotanej wojny, poza drobnymi szczegółami. Bardzo wiele ich łączyło. Inne stosunki. Świece gasły kolejno za Sorenem, który wychodził korytarzem. Niezmiennie lubił tę małą właściwość. Gaszenie płomienia, aby zapadał cień.




---
następny odcinek z Freyem ;)
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
mariamagdalena · dnia 01.12.2011 10:34 · Czytań: 589 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 6
Komentarze
Figiel dnia 01.12.2011 15:00
Nieustannie zapadam się w klimat Twoich opowieści i obserwuje jak drobiazgowo wysycasz sceny emocjami.Delikatnie, jakby pociągnięciami piórka, zaznaczonym gestem, pojedynczym słowem lub niedopowiedzeniem. Klimat raz się zagęszcza, raz zyskuje przejrzystości. Sceny utrzymane są jakby w półmroku/półcieniu, obraz niby widoczny, ale nie do końca, a magia drga w powietrzu. Wszystko działa na zmysły. Taa... Purpura jest upojna, podobnie jak to, co symbolizuje.
Pozdrawiam
Almari dnia 03.12.2011 09:55
Powiem raczej, być czuł się swobodnie. - byś

To słowo zadrżało ironią. - (B)yłbym ci niezwykle wdzięczny.

Ale uziemienie cię na tę noc był racją stanu. - tu chyba literówka jest.

Podepnę się pod komentarz Figla, jeśli mogę. Bo mam zupełnie identyczne odczucia. Detaliczność scen ujmuje. Natomiast wciąż czekam na zapętlenie akcji i wyjaśnienie, dlaczego magowie się zabijają nawzajem, jakie są motywy ich działań. Gdzieś się to przewija, ale jest ledwo zarysowane.

Trzeba było zrobić ten slash, ja bym się nie oburzyła ;)

Pozdrawiam
mariamagdalena dnia 03.12.2011 16:49
z gory przepraszam za brak polskich liter ponizej, z cudzego kompa pisze i tu sa inne cudenka ;)

Figiel, o taki efekt mi chodzilo, wreszcie cos sie udalo przekazac doslownie wg zamierzen.., bardzo lubie rysowac takie wlasnie obrazki, z mniejsza czy wieksza doza upojnosci,
coz, przyznam, ze rowniez Twoj komentarz czyta sie upojnie ;)

Almari - literowki we wszystkich miejscach sa rzeczywiscie, poprawie juz na swoim sprzecie, moim wieczorem jakos
Zapetlenia beda sie pojawiac, bo nastepny fragment bedzie z odniesieniami do przeszlosci, rowniez dowiemy sie kim w ogole jest Frey. nie wiem kiedy dokladnie wyjdzie, poniewaz pisze 2 rzeczy na raz a kolejka tez mnie w prozie nie zachwyca ^^
motywy - wole dozowac je powoli, zwlaszcza, ze wchodzimy jakby w srodek pewnej akcji, pewnych konfliktow. rowniez kolory nie sa pomyslane jako swiat zamkniety - cykl bedzie wycinkiem pozostawionym na pewnym (juz wybranym) punkcie rowniez z niedopowiedzeniem. jednak dowiemy się czemu i kto co robi. dużo fragmentów układanki jeszcze brakuje.
ze slashem B) heh, ja tez bym sie nie oburzyla. ale mam jednak podejscie do pp jako do dosc konserwatywnego w "koneserstwie' tych klimatow swiatka. nie chce koncentrowac odbioru tylko na "ale ze oni..."
dlatego zarowno w sadze londynskiej tak i tu, wszystko co podaza w kierunku slasha jest odpowiednio nie publikowane lub wymijane
zreszta - hmmm - zamek jest pelen niedopowiedzen i co kto mysli lub pomysli, to juz osobna sprawa... ;)
wredne pytanie na koniec: a kogo widzisz jako seme kogo jako uke? ;) bo takich dwoch to moze sie niezle na tym punkcie skotlowac ^^

dzieki za czytanie - a wpadla ktoras na pomysl w jaki sposob otruto Satora?
bo da sie chyba wywnioskowac z tekstu rzeczywista metode :)
jakby co to w poprzednim odcinku (a nawet ewentualnie dwoch) jest mala podpowiedz B)

pozdrawiam

p.s. absolutnie nie moja praca, ale podobny do Satora (bish-allarm!^^)
no i z kieliszkiem, a jak! :)
http://fc09.deviantart.net/fs71/.../_x__amen__x__by_evelynadams-d3dy44e.jpg
Elatha dnia 08.12.2011 11:18
Inaczej wyobrażałam sobie Satora, nie tak, jak na rysunku, który dodałaś :). Moja wyobraźnia działa w innym klimacie, ale to bez znaczenia. Lubię Twoje słowne obrazy, pociąga mnie klimat, który tworzysz. Zmienny, ale ciągle magiczny, tajemniczy, pełen ukrytej grozy, oczekiwania. Masz intrygujący styl. Nadal czekam na Freya :).
Pozdrawiam serdecznie :).
mariamagdalena dnia 08.12.2011 14:11
Elatha, ja też inaczej, w końcu to nie mój rysunek ;) prawidłowy Sator jest pod pierwszym odcinkiem, ale zobaczywszy kieliszek nie mogłam się powstrzymać :lol: S nie ma aż tyle słodyczy, jednak to inna uroda...
Frey jest tuż-tuż, i jest grozą! ;)
dziękuję & pozdrawiam
Elatha dnia 10.12.2011 12:44
Frey i groza, cudownie! :D Wyczekuję zatem z niecierpliwością :).
Pozdrawiam serdecznie :).
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty