Odrobina godności cz. 1 - Obrazek - ekonomista
Proza » Przygodowe » Odrobina godności cz. 1 - Obrazek
A A A

Feci, quod potui, faciant meliora potentes.

Książę Aleksander powoli, z zafrasowaną miną, podszedł do suto zastawionego stołu. Jego poddani ze wzrokiem pełnym apatii wpatrywali się w swoje talerze. Zgodnie z etykietą czekali z posiłkiem na księcia, który wyraźnie się nie śpieszył. Rycerzom to jednak nie przeszkadzało. Pomimo bogactwa, które ich otaczało nie potrafili już cieszyć się życiem, poddając się bez walki, otaczającej ich niczym gęsta mgła, nudzie. Myliłby się jednak ten, który widziałby w nich jedynie bandę otępiałych osiłków. Owszem, należeli do najbardziej znanych zabijaków w całym Północnym Świecie, ale tylko dlatego, że nie mieli ciekawszych zajęć. Zgromadzone w skarbcu kosztowności pozwalały na dostatnie życie bez konieczności prowadzenia kolejnych wojen. Okazało się jednak, że czas spędzany w końskich siodłach był znacznie lepszą rozrywką niż przesiadywanie na wygodnych krzesłach przy stole. Bo ileż można wypić piwa, wspominając, najczęściej zmyślone, historie o podbojach niewieścich serc? Niedoświadczony życiem czytelnik na pewno powie, że wiele. My jednak wiemy, że i piwo może się znudzić, nie mówiąc o wciąż powtarzanych opowieściach.

Nikt już chyba nie ma wątpliwości, że frasunek malujący się na twarzy księcia Aleksandra miał bardzo solidne podstawy. Ostatnimi czasy dwóch jego wiernych przyjaciół opuściło zamek, oddając się wątpliwej jakości uciechom w Zachodnim Świecie. Zdawał sobie sprawę, że to była jego wina i każdego dnia z drżeniem serca liczył wszystkie łyżki, widelce i noże ułożone na stole. Ktoś mógłby zapytać co z tego liczenia sztućców mogło wyniknąć? Właściwie nic poza tym, że kiedy książę otrzymany wynik podzielił przez trzy, wówczas znał aktualny stan swej załogi. Tym razem, po dokonaniu niezbędnych obliczeń, książę odetchnął z ulgą. Nikt dzisiaj nie odszedł. Wiedział jednak, że jutro, pojutrze na pewno… myśli księcia uciekły w stronę arytmetyki. Zastanawiał się, czy przyjdzie taki dzień, kiedy przy dzieleniu sumy sztućców przez trzy wynik nie będzie liczbą całkowitą. Przez moment, trwający nie dłużej niż mrugnięcie oka, na twarzy księcia można było dostrzec przebłyski inteligencji. Po chwili jednak książę poddał się. Zdał sobie sprawę, że samym myśleniem nie rozwikła tej zagadki i odpowiedź pozna dopiero wtedy, kiedy ostatni z jego druhów go opuści. Dylemat, który postawiła przed nim prosta arytmetyka stał się nie do zniesienia. Co jest ważniejsze? Poznać rozwiązanie zagadki, jednocześnie pozwalając, aby opuścili go wszyscy jego towarzysze, czy jednak zatrzymać przy sobie przyjaciół, przeżywając wtedy jednak intelektualne katusze?

- Książę!- donośnym głosem odezwał się sir Roland. – Czy zechcesz mnie wysłuchać?

- Mów Rolandzie… - odpowiedział zrezygnowany książę. – Myślę, że twoje słowa nie sprawią mi więcej bólu niż myśli, które teraz drążą mój potężny umysł.

Roland ze zrozumieniem pokiwał głową i podniósł ze stołu mały przedmiot zapakowany w szary papier przewiązany sznurkiem. Chwilę ważył go w dłoni, a następnie uniósł w górę, aby każdy mógł zobaczyć tajemniczy pakunek. Ten gest sprawił, że na wszystkich twarzach zagościła ciekawość, zastępując apatię.

- To jest właśnie to, czego potrzebujemy! – kontynuował Roland, a przez salę przebiegł szmer niedowierzania, że taki mały pakunek jest w stanie rozwiązać ich problem.

Roland zawiesił głos i tryumfalnie rozglądał się wśród towarzyszy, napawając się ich zainteresowaniem. Chciał, aby ta chwila trwała jak najdłużej, jednak prawie natychmiast z euforii wyrwał go głos księcia:

- Miejże litość, co to jest?

- To jest… - zaczął Roland, rozpakowując pakunek. – To jest…

Przez chwilę mocował się ze sznurkiem, który nie chciał się rozwiązać. Trwało to na tyle długo, że wszyscy obecni z wyjątkiem księcia zdążyli podejść do Rolanda, doradzając mu, jak najlepiej pozbyć się niesfornego węzła. Wreszcie ktoś wpadł na pomysł, aby użyć noża i już po chwili Roland mógł jeszcze raz unieść ręce, ukazując rozwiązanie ich problemów.

- O!

- Genialne!

- Brawo!

- Jesteśmy uratowani?!

W głosach mężczyzn wyraźnie było słychać zachwyt i radość, a sir Roland znowu stał z uniesionymi rękoma, napawając się kolejną chwilą euforii. Wreszcie i książę podszedł do Rolanda. Położył mu dłoń na ramieniu, zmuszając go tym samym do opuszczenia rąk.

- Rolandzie, co to właściwie jest?

Okazało się, że rycerze też właściwie nie wiedzieli co pokazał im sir Roland. Mimo to cieszyli się, ale tylko do chwili, kiedy zrozumieli dzięki pytaniu księcia, że nie mają pojęcia o co chodzi. A sir Roland postanowił pomilczeć jeszcze trochę, aby mimo wszystko skorzystać z tej energii, jaką przynosi człowiekowi autopodziw. Wreszcie powoli i dostojnie otworzył usta.

- K-A-M-A-S-U-T-R-A! – powiedział z dużą czcią sir Roland.

Przez dłuższą chwilę mężczyźni wpatrywali się w miniaturkę przedstawiającą parę w erotycznym uniesieniu. W absolutnej ciszy słychać było jedynie przyśpieszone oddechy i głośne przełykanie śliny.

- A skąd to wziąłeś? – głos sir Michaela wyrwał wszystkich z letargu.

- Z naszego skarbca.

- To chyba niemożliwe, nie przypominam sobie takich małych obrazków! – wyraził wątpliwość sir John. – Jestem wzrokowcem i na pewno zapamiętałbym kształt piersi tej niewiasty! Taką zdrową kasamutrę każdy normalny rycerz wypatrzyłby na wyciągnięcie łuku.

- Kamasutrę, mój drogi asinus asinorum! – wyniosłym głosem poprawił sir Johna sir Won.

- Nie wiem co do mnie mówisz, ale moja wiara w to, że chciałeś mnie obrazić jest silniejsza od rozumu! Zginiesz przeklęty skośnooki rycerzyku! – wysyczał sir John, patrząc w oczy sir Wonowi.

- O co wam chodzi? Poskromcie swoje łuki i mieczyki i spójrzcie na ten obrazek. I co widzicie? – sir Roland zrozumiał, że musi pokierować dyskusją, bo inaczej jego genialny pomysł przepadnie podobnie jak wcześniejsze, jeszcze lepsze, pomysły.

- No co, jakiś facet z gejszą w niezbyt wygodnej pozycji – powiedział sir John, kręcąc obrazkiem. – Nawet nie wiadomo gdzie jest góra, a gdzie dół, nie wspominając o bokach…

- Sam jesteś gejsza! – Sir Roland wyraźnie się zdenerwował. – To hinduska nałożnica z hinduskim księciem. Gejsze to są w Japonii!

- Dla mnie to i tak gejsza! Od tygodni taka sama co noc mi się śni, ale zawsze budzę się za wcześnie! – Sir John upierał się przy swoim zdaniu.

- A ten gość w turbanie to samuraj twoim zdaniem? – zakpił sir Roland. – Zresztą to naprawdę bez znaczenia, bo nie o to mi chodziło.

- A o co? Mamy się uczyć Kamasutry? Ja w to nie wchodzę. Nie dam rady się tak wygiąć – zastrzegł sir Won. – Poza tym bez kobiet to chyba nie ma sensu…

- I o to chodzi! Zapomnijcie o Kamasutrze, komu to potrzebne? – krzyczał z radości sir Roland, wprawiając wszystkich w osłupienie.

- To po co nam to pokazałeś? Czyżbyś postanowił zabawić się kosztem pożądania kolegów, no i mojej wspaniałej postaci?– zapytał książę Aleksander i dodał ze stoickim spokojem. – A może to ty staniesz się naszym remedium na nudę?

Rycerzom nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Natychmiast podchwycili kolejny pomysł na zabicie nudy.

- Zakpił z nas! Powiesić go!

- Powiesić, a potem rozstrzelać strzałami!

- Powiesić, rozstrzelać, a potem utopić!

- Powiesić, rozstrzelać, utopić, a potem odebrać mu żołd do końca roku!

Nagle zapadła niezręczna cisza, przerwana po chwili przez muchę, która wybrała sobie najmniej odpowiedni moment, aby przebić głową szybkę w witrażu. Sir John skinął na sir Wona, który bez słowa podszedł do witrażu i błyskawicznym ruchem dłoni pozbawił muchę skrzydełek. Spadła na podłogę, a wtedy sir John skinął z kolei na sir Winstona, który podszedł i swoim wielkim butem zakończył jej marny żywot. Dzięki szybkiej i sprawnej współpracy niezręczna cisza mogła trwać nadal. Trwałaby w nieskończoność, gdyby nie milczący dotąd sir Artur. Nagle, jak na zakutego rycerza, zebrał się na odwagę, podszedł do księcia Aleksandra i spojrzał mu bezczelnie w oczy, jednocześnie spuszczając wzrok na wysokość jego pasa.

- Właśnie, co z naszym żołdem? Nie pamiętam już kiedy dostałem wypłatę! – sir Artur powiedział to tak stanowczym głosem, że książę odruchowo zasłonił swoje krocze.

Atmosfera stała się naprawdę napięta. Cała dworska brać zwróciła się przeciwko księciu, który na widok groźnych min zrobił kilka kroków do tyłu. Tylko sir Roland oddychał spokojniej niż jeszcze przed chwilą. Szybko kalkulował. Jeżeli pomoże księciu, to ten na pewno uczyni go swoim przybocznym, jeżeli mu nie pomoże, to wtedy znowu będzie zagrożony. Nie miał czasu do namysłu. Musiał błyskawicznie działać.

- Pogłupieliście? Co wy wyprawiacie? – wykrzyknął te słowa sir Roland, stając pomiędzy księciem, a resztą mężczyzn. – Dajcie mi powiedzieć co wymyśliłem, a wtedy przekonam was, że tylko książę może nam to załatwić. Nie pożałujecie, i nie mogę tego obiecać!

Mężczyźni usiedli, jednak nie wydawali się zbyt zadowoleni. Zdecydowanie woleliby teraz dla rozrywki powiesić księcia, zamiast wierzyć w jakieś przyszłe, bliżej nie określone obietnice bez pokrycia.

- Dobrze, powiem wprost, bo widzę, że aluzja do was nie dociera! – sir Roland wziął głęboki oddech i dodał. – Potrzebujemy kobiet!

- Kobiet? Tylko tyle? – zapytał z niedowierzaniem sir John.

Znowu zapadła cisza. Na szczęście tym razem tylko na chwilę, ponieważ kwestii związanych z kobietami mężczyźni nigdy długo nie analizują. Szczególnie wtedy, gdy te przypominają piękne hinduskie nałożnice namalowane na kolorowym obrazku.

- Chcemy kobiet! Chcemy kobiet! Chcemy kobiet! – wykrzykiwane słowa mężczyźni wzmacniali rytmicznymi uderzeniami metalowych kielichów o stół.

Książę Aleksander pokręcił głową i z wyrazem dezaprobaty na twarzy zasłonił dłońmi swoje uszy. Na ten widok mężczyźni przerwali okrzyki.

- Dobra, już wiem o co chodzi. – odezwał się książę Aleksander. – Załatwię wam te kobiety, ale zdajecie sobie sprawę, że wszystko się zmieni?

- Zmieni się, bo będzie lepiej!

- I weselej!

- I zabawniej!

- I romantyczniej! – te słowa wykrzyknął sir Won, ale natychmiast tego pożałował.

Poczuł na sobie nieprzychylne spojrzenia pozostałych mężczyzn i bezradnie rozłożył ręce.

- Ja… ja… chyba… chyba tylko żartowałem, przepraszam.

- Sir Roland, ty pojedziesz ze mną po kobiety. Reszta zostaje. Tylko nie ważcie się sprzątać! Zachowajcie chociaż odrobinę godności! – wypowiadając te słowa książę Aleksander wstał i ruszył w stronę drzwi.

- Książę, mogę mieć prośbę? – sir John pokornie podniósł dwa palce do góry, prosząc w ten sposób o wysłuchanie, a książę ruchem brwi dał mu przyzwolenie do zabrania głosu. – Czy wśród kobiet, które przyprowadzisz mogłaby się znaleźć jakaś japońska nałożnica podobna do tej z obrazka?

- Chyba hinduska raczej? – poprawił go sir Roland.

- Nie, nie, ja bym wolał… żeby była japońska, nawet jeśli jest hinduską.

- Dobrze, jeszcze jakieś życzenia? – pytanie padło, ale wzrok księcia wyraźnie sugerował, że nie życzy sobie innych życzeń. – Nie, no to w drogę… Gdybym zginął podczas wyprawy to wybierzcie sobie nowego księcia

- Hurrrrrrrrr… - zaczęli wykrzykiwać mężczyźni, nie posiadając się z radości, ale jeszcze żyjący książę znowu zgasił ich zapał jednym spojrzeniem.

Teraz już w ciszy i w spokoju opuścili mury zamku, a kilkanaście par oczu jeszcze długo odprowadzało ich wzrokiem… Kiedy książę Aleksander i sir Roland zniknęli im z oczu, rycerze odeszli od okien i nie patrząc sobie w oczy zaczęli pucować pałacowe komnaty.

Cdn.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
ekonomista · dnia 07.12.2011 20:21 · Czytań: 4418 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 16
Komentarze
Almari dnia 07.12.2011 21:36
Ostatnimi czasy dwóch jego wiernych przyjaciół opuściło zamek(,) oddając się wątpliwej jakości uciechom w Zachodnim Świecie.

- Książę!- donośnym głosem odezwał się sir Roland. – Czy zechcesz mnie wysłuchać?

- Mów Rolandzie… - odpowiedział zrezygnowanym głosem

Jednak trochę na siebie wpada.

- To jest… - zaczął Roland(,) rozpakowując pakunek. – To jest…

mógł jeszcze raz unieść ręce(,) ukazując rozwiązanie ich problemów.

wysyczał sir John(,) patrząc w oczy sir Wonowi.

- No co, jakiś facet z gejszą w niezbyt wygodnej pozycji. – powiedział sir John, - bez kropki

Od tygodni taka sama co nos mi się śni, - chyba noc ;)

budzę się za wcześnie!.– Sir John upierał się przy swoim zdaniu. - bez kropki

Nie dam rady się tak wygiąć. – zastrzegł sir Won. - znów bez kropki. Jak nota odautorska tyczy się bezpośrednio wypowiedzi, to wówczas nie dajemy kropki po myślniku.

głową szybkę w witrażu. Sir John skinął głową na sir Wona, który bez słowa podszedł do witrażu i błyskawicznym ruchem dłoni pozbawił muchę skrzydełek. - specjalnie te powtórzenia?

mu bezczelnie w oczy(,) jednocześnie spuszczając wzrok na wysokość jego pasa.

jeżeli mu nie pomoże(,) to wtedy znowu będzie zagrożony.

wykrzyknął te słowa sir Roland(,) stając pomiędzy księciem, a resztą mężczyzn

wcale nie mogę tego obiecać!

Mężczyźni usiedli, jednak wcale

- Dobra, już wiem o co chodzi. – odezwał się książę Aleksander. - bez kropki

rycerze odeszli od okien i nie patrząc sobie w oczy(,) zaczęli pucować pałacowe komnaty.


Świetne! Najbardziej uśmiałam się przy fragmencie ze sprzątaniem. Dysponujesz akurat takim humorem, jakim lubię, z niecierpliwością czekam na kolejną część, gdyż i klimat historyczny mi odpowiada. :D

I mały pstryczek w nos za zapis dialogów i interpunkcję ;)

Pozdrawiam
ekonomista dnia 07.12.2011 21:43
Dobra, dobra, już poprawiam. To stary tekst, kiedy jeszcze nie zwracałem uwagi na literówki.
Dzięki Almari :)

PS. O tym jak bardzo cenię sobie Twoją redakcyjną pomoc niech świadczy fakt, że dziesięć minut później wszystko zostało poprawione.
zajacanka dnia 07.12.2011 21:45
Kurczę! Almari mnie ubiegła, a miałabym dzisiaj komplet pierwszych komentarzy!
To tylko jeszcz dorzucę drobiazgi:
- bez konieczności prowadzenie kolejnych - prowadzenia
- i każdego (z) dnia - każdego dnia
- wszyscy mogli zobaczyć - wszystkich twarzach - za blisko siebie
- taka sama co no(s) mi się śni - co noc
- czyżby(ś) postanowił
- nagle, jak na zakutego rycerza (przystało)
- spojrzał mu bezceremonialnie w czy jednocześnie spuszczjąc wzrok - znaczy miał zeza? :D

Uśmiałam się! Kolejne męskie widzenie świata made by ekonomista :D
Czekam na cd.
Pozdrawiam
a
Almari dnia 07.12.2011 21:52
Przepraszam, zajączku :shy:
ekonomista dnia 07.12.2011 22:07
Zajacanka, dzięki również :)
Jeżeli chodzi o Twoje dwa ostatnie wypunktowania to oba fragmenty celowo zostały tak napisane.
Nagle, jak na zakutego rycerza - w sensie, że "nagle" nie zakutego rycerza było by znacznie szybsze.
Drugiego fragmentu nie będę tlumaczył, bo musiałbym odwołać się do najbardziej pierwotnych instynktów dominacji i uległości ;)

Oczywiście Twoje poprawki doceniam nie mniej, niż poprawki Almari :)
Luana dnia 07.12.2011 22:10
Sympatyczne opowiadanie. Napisane lekko, z poczuciem humoru. Czekam na kontynuację. Pozdrawiam.:)
Almari dnia 07.12.2011 22:29
Dziękuję, ekonomisto, to miłe co mówisz :)
mariamagdalena dnia 08.12.2011 00:23
świetne :D tym bardziej czekam na Twój konkursowy popis ;)
Figiel dnia 08.12.2011 01:23
Dawaj dalej, byle szybko :) A w ogóle to dłużej, bo jak czytałam, to chciałam, żeby na dole wciąż drugie tyle tekstu pozostawało :)
ekonomista dnia 08.12.2011 09:21
Czyli wychodzi na to, że teraz po latach będę musiał dopisać dalszy ciąg... <drapie się po głowie>;)
Kaero dnia 08.12.2011 17:36
Ja też uważam, że dalszy ciąg powinien nastąpić :) A skoro się napisało "cdn." to już trzeba obietnicy dotrzymać.:)

Świetny tekst, napisany z poczuciem humoru, wyrwał mnie z sennego nastroju, za co serdecznie dziękuję:) Końcówka jest najlepsza.

Pozdrawiam:)
Wasinka dnia 08.12.2011 22:49
Tekst nie nuży, a poczucie humoru wywołuje uśmiech (zaznaczam, gdyż nie każdy humor jest z... humorem - trafiającym).
Przyjemna lektura, napisana lekko i z polotem.
Pozdrowienia księżycowe.
ekonomista dnia 09.12.2011 19:29
No dobra, dzisiaj w nocy napiszę i jutro wrzucę na PP. Jest szansa, że za kilka dni się pojawi :)
Figiel dnia 10.12.2011 11:02
To ja czekam na dawkę uśmiechu :)
zajacanka dnia 13.12.2011 19:50
Kolejna część, to pewnie będzie bomba, skoro już teraz, przed zakończeniem, opek jest w polecanych :D:D:D
ekonomista dnia 13.12.2011 20:32
No comments :D
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty