Miłość we Wrocławiu - mariamagdalena
Proza » Obyczajowe » Miłość we Wrocławiu
A A A
z uniwersum londyńskiego, bez którego doczytania część rzeczy może być niejasna
podchodzi pod tematykę fantastyczną czy hiperrealizm

wycięte i wstawione z inspiracji antologią "Miłość we Wrocławiu"
-------

Breslau, wiosna 1907



Obrazek, który ukazał się jego oczom był doprawdy malowniczy. Książę, wciąż jeszcze ubrany, półleżący swobodnie na sofce w stylu Ludwika XIV, w wygodnym oparciu o złotobiałe adamaszkowe obicie. Bardziej zabolała druga strona tegoż widoku - na biodrach demona, z kolanami opartymi po obu stronach na siedzeniu kanapy - Chrysie, w samej koszuli podciągniętej do ud i pończochach, oparta obiema dłońmi o pierś księcia. Całowała go z pasją, a on, no cóż, nie tylko pozwalał być całowany.
To wystarczyło. Odwrócił się w drzwiach i wyszedł.
Nie doszedł do połowy amfilady, a usłyszał za sobą trzaśnięcie i już po chwili znajoma dłoń spoczywała na jego ramieniu.
- Bryan, nie zamierzałem jej uwieść, zapraszając ją do naszego domu.
Wściekłym ruchem zrzucił z siebie dotyk i obrócił się do niego z impetem.
- Przestań! Możesz mieć każdego, a pieprzyć musisz się z moją Chryzantemą!
- Do niczego nie doszło.
- Bo wam przerwałem!
- I tak bywa. Bryan, ona też ma potrzeby, zresztą - chciała zobaczyć na ile demony funkcjonują w tej materii.
- I oczywiście musiałeś jej pokazać.
- Ty nie chciałeś i pewnie byś tego nie zrobił. Tańczyła wokół ciebie od dobrego miesiąca, ale na cnotliwą westalkę Bryana nawet ja musiałem odczekać swoje.
- Daruj sobie. Szanuję ją zbyt bardzo, żeby skorzystać z pierwszej okazji do...
- A ona potrzebuje więcej niż szacunku! - przerwał mu środek wywodu - I tak całując mnie myślała o tobie.
- Mhm. Po seksie z tobą nawet by na mnie nie spojrzała.
- Bryan, jestem telepatą, wiem, co mówię. Zresztą odróżniam twoje imię od mojego.
- Nie okłamuj mnie z litości... - rzucił młodszy.
- Nie wierzysz mi? - cicho warknął szkarłatny demon, chwytając go z tyłu za włosy. - No to patrz!
Ostry ruch przyciągnął go do księcia i zmusił do pocałunku. Była w nim złość zamiast namiętności, ale po chwili umysł Bryana zalała fala uczuć i obrazów. Był Chryzantemą, czuł się jak w skórze Chryzantemy - książę dawał mu retrospekcję.
Nacisk ust zelżał, przechodząc w łagodne muśnięcia, na których skończyli i tym razem Bryan był dominująca stronę. Miał rację, jakkolwiek dziwnie się czuł odbierając pożądanie do samego siebie. Wiedział, że Raven zawsze odbiera obie strony, ale z reguły nie miał aż takiej świadomości tej prawdy.
Antyczny demon odsunął się i z satysfakcją zarejestrował jak usta Bryana rozchylają się w zapamiętałym poszukiwaniu jego własnych, w niemym proteście przed tym rozłączeniem. Cmoknął go krótko, dość wyraziście, by Bryan otworzył oczy, w lekkim szoku i z drgnieniem złości na siebie, czy niesmakiem, że pozwolił się na tym złapać, pocałować będąc na księcia złym - i jeszcze mu się podobało. Uścisk na jego włosach zelżał.
- I co, cholerny empato?
- Myślała o mnie - przyznał ze złością Bryan.
Nie chciał tego przyznać.
- Gratuluję jej złego gustu i siły woli - mruknął.
Raven wzruszył ramionami.
- Ma równie dobry gust jak ja. I radziłbym ci pogratulować jej szybko. Zadręcza się właśnie w drugim pokoju.
Wobec rozzłoszczonego wahania Bryana, pociągnął go za koszulę, zanim ten zdążył zareagować i wepchnął go w otwarte przez siebie drzwi.
- Co ty robisz? - syknął.
- Ratuję wasz związek - ofuknął go książę. - Zanim ty zmienisz się w zamkniętą kulkę lodu, a ją zjedzą wyrzuty sumienia.
Chrysie siedząca na podłodze, w koszuli naciągniętej na podkulone kolana, odwróciła się w ich stronę z mieszaniną strachu i poczucia winy.
- Bryan, ja...
- Nie tłumacz się - przerwał jej Raven, machając dłonią w kierunku jednego z obitych tkaniną krzeseł. - Siadaj.
Nawet nie pomyślała o sprzeciwie, zajmując w pośpiechu wskazane miejsce. Pochlipywanie ustawało, ustępując wystraszonemu napięciu.
Bryan podszedł do niej, zastanawiając się co powinien zrobić, co powiedzieć. Kim miał być, zazdrosnym kochankiem, który nawet jej nie tknął? Urażonym patronem?
Raven obszedł krzesło dookoła, za oparcie, kładąc dłoni na ramionach dziewczyny. Mocny uścisk uspokoił ją trochę.
- No już, Romeo. Pocałuj ją - zakomenderował demon. - Chyba, że wolisz tylko patrzeć... albo zacząć ode mnie?
- Oddajesz nam pocałunek? - spytał Bryan podejrzliwie.
- Nie, pokazuję coś Chryzantemie. Możesz to nazwać rekompensatą za straty moralne.
- I tak już straciła moralność.
Palce księcia odruchowo zacisnęły się na ramionach kobiety, ale ucisk zaraz zelżał, gdy demon zorientował się co robi. Przeszło mu przez głowę, że następnego dnia zostaną jej siniaki, ale o tym raczej nie mogła teraz myśleć.
- Za mało dajesz, za dużo gadasz, jak zawsze zresztą - odciął się książę.
Bryan fuknął.
- Nie słucham takich rzeczy poza łóżkiem.
- Trzeba zmienić scenerię czy wystarczy cię zmotywować?
Nachylił się do dziewczyny, zbliżając usta do jej policzka. Młodszym aż szarpnęło - może jeszcze na jego oczach?
Pocałował Chrysie, niezamierzenie ostro, zastanawiając się do czego to prowadzi. Był demonem i skoro chciała to odczuć, to właśnie to miała dostać.
Porwało go. Oderwał usta i na twarzy kobiety, pod jej zamkniętymi oczami rozpoznał ten sam wyraz, jaki on miał zawsze w te noce z Ravenem. Uczucia były dziwnie mocne, ale podobało mu się to. Tak wyglądało bycie z drugiej strony.
"Multiplikuję was" - powiedział Kruk w jego myślach i chłopak zorientował się, że jest tu jeszcze ktoś trzeci. Popatrzył na niego z mieszaniną miłości i złości. Bez niego miało nie być tak samo?
"Włącz empatię" - zasugerował książę - "Będzie słabiej, ale podobnie. Gdybyście tęsknili, wiesz jak mnie znaleźć. Ewentualnie możesz głośno krzyknąć, choć z tym miewasz problemy."
"Nie podglądaj" - zastrzegł podejrzliwie Bryan, tak by Raven mógł to odczytać bez wątpienia.
Uszczypliwości puścił mimo uszu, w tym momencie był to najgorszy grunt.
"Nie będę. Mam inne rzeczy, żeby się nimi zająć."
Puścił dłonie z ramion dziewczyny i obszedł krzesło muskając oparcie i fotel. Dopiero po chwili otworzyła oczy.
- Bawcie się dobrze, dzieci - powiedział demon i wyciskając cmokający buziak na policzku Bryana, wyszedł z pokoju.
"Dzieciaki" - pomyślał. Wyrwanie się z ich światka, pozwolenie na chwilę intymności bez cudzej obecności i cudzych myśli, było w tym momencie najlepszym lekarstwem na wyrzuty sumienia ze stu sprzecznych powodów, w jakie Bryan zaczynał znowu wpadać.
Nie był to jednak powód, dla którego Ravenowi miałaby grozić samotność. W tym momencie bez potrzeby myślenia o Bryanie, już kilka pokoi dalej, liczył na pozytywne rozpatrzenie prośby w podobnej materii.
Dwa tysiące lat i wciąż nie miał nad tym kontroli. Zadziwiające i cudowne.
"Swietlana? Lukia Klaudia?" - zawołał mentalnie restitutą w pustą przestrzeń, daleko w głąb myśli. - "Gdzie jesteś? Czy tęsknisz choć trochę za swoim księciem?"
Odpowiedział mu śmiech w jego własnej głowie. Jasny i srebrny. Kochał go.
"Klaudią nie zostałam!" - poprawiła go księżna natychmiast tryumfalnym tonem - "Daleko jestem, ale trochę tęsknię. Zawsze dobrze jest mieć księcia na własność."
Muśnięcie energią. Odpowiedział tym samym. Otrzymał jeszcze jedno. Jeśli to było "trochę", to on był hinduskim maharadżą.
"Chcesz po hindusku?" - zamruczała.
"Dziękuję bogom, że się z tobą nie ożeniłem" - odparował ze śmiechem. - "Za życia zajechałabyś mnie do reszty. Charakterem głównie! Chociaż inaczej nie miałbym nic przeciwko."
"Ale hinduskim bogom?" - Śmiech kobiety obejmował go wirami aury. - "Bo jeśli potrzebujesz bogini, to podziękujesz mi po..."
Zamilkła na moment i po chwili fala energii kogoś równego jemu samemu i stworzonemu z niego samego, przeszyły ciało i umysł Lukiusza Klaudiusza Korwina. Mocno, słodko i oczekiwanie.
"Dziękuję" - pomyślał, oparty o brzeg kanapy. Jasnowłosa sprowadziła go właśnie do parteru. Otworzył aurę, wiedząc, że szybko nie zamierzają kończyć. Zmysłów nie potrzebował, zwłaszcza jeśli chcieli przenieść się na pewną miłą, dostępną dla bóstw płaszczyznę. Zdecydowanie miał lepsze rzeczy do roboty, niż pomaganie Bryanowi w zwalczaniu seksualnych lęków wobec wygłodniałej spirytystki.
"Kocham cię" - szepnął w umysł księżnej, czując jak aura tak podobna i tak odmienna od jego własnej przenika dalsze poziomy jego odczuwania. W tym momencie prawda była prawdą, bez żadnych posesywnych konotacji. Wyczuwał już kolejne granice, które ustępowały pod jego myślą. Tracił poczucie rzeczywistości, ale wiedział też, że księżna nie ma go teraz w ogóle.
"Kocham cię" - powtórzył, żeby usłyszała póki poruszali się jeszcze w słowach, zatopiony do reszty w przepływie energii. Kobietom należało to mówić, a boginie nie były wyjątkami. Jakkolwiek nie zachowywałyby się poza momentami czułości.
Mieszali się, daleko mocniej niż było to możliwe z kimś młodszym i pozbawionym pewnych mocy.
Permanentna więź umysłów pomagała i, gdyby nie bliska obecność ludzi po obu stronach, poziom aur rozszerzyliby raczej do maksimum, wiedząc, że druga strona zniesie to bez bólu.
Uśmiechnął się, kiedy strumień wrażeń dosłownie wbił go w plusz. Ileż przeżyć i uczuć mu nabudowała, sam nie miał tyle w rzeczywistości chyba przez dobry rok. I z jaką łatwością złapała go w te sieci.
Uśmiech przerodził się w cichy śmiech, mentalny, ale tak naturalny w tym stanie, kiedy dopiero zaczynali. Ktoś tu jednak był z kogoś stworzony i książę miał zamiar wrócić do tej supremacji. Zamknął oczy. I odpowiedział krok dalej.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
mariamagdalena · dnia 11.12.2011 19:40 · Czytań: 1928 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
Figiel dnia 12.12.2011 22:14
Dwa rodzaje intymności, jakże różne, skrojone na miarę postaci. Pierwszy młodzieńczo nieporadny, badający i odkrywający bezmiar możliwości, drugi dojrzały, żywiący się samą kwintesencją. Zupełnie różne poziomy...
Pozdrawiam :)
mariamagdalena dnia 12.12.2011 22:55
o zarysowanie tej różnicy właśnie mi chodziło :) dobrze, że jest to wyraźne :)
powolutku wykańczam sequel, ale jest on już poświąteczny ;)
dzięki za czytanie
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty