Noc, w którą możliwe jest wszystko - analo
Proza » Miniatura » Noc, w którą możliwe jest wszystko
A A A
Świat wygląda magicznie. – Natalia otarła ściekające po policzku łzy i rozejrzała się wokół. – Szkoda, że nie możesz tego zobaczyć tato. Tak bardzo mi ciebie brakuje – wyszeptała.
Dziewicza biel pokrywała całą okolicę. Otulone warstwą miękkiego puchu drzewa wyglądały jak posągi. Grube płatki śniegu tańczyły na tle czarnego jak smoła nieba poprzetykanego gdzieniegdzie błyszczącymi punkcikami. Natalia stała z zadartą do góry głową jak zaczarowana. Niebo przypominało podświetlony podziurawiony skrawek materiału.

Uwielbiała wracać do domu. Na co dzień studenckie życie było do zniesienia pod warunkiem, że tu w swoim rodzinnym małym miasteczku miała swój azyl. Nawet teraz, kiedy przy okazji zbliżającej się Wigilii tęsknota wracała ze zdwojoną siłą. – To już trzy lata – pomyślała.
Była jeszcze mama Wanda, Maja jej siostra bliźniaczka i Wojtek z żoną i dzieciakami. Nie wyobrażała sobie świąt spędzanych z dala od nich. Nawet jeśli puste miejsce przy stole przypominało jej ukochanego i najważniejszego mężczyznę, który powinien w dalszym ciągu być wśród nich. Siedzieć teraz koło niej – bo kochał to miejsce tak samo jak ona – albo wykłócać się z mamą o to, czy karp w tym roku ma być smażony, czy w galarecie.

Otuliła się szczelniej szalikiem. Przez pomarańczowe światło wylewające się z wnętrza domu śnieg mienił się srebrno-złotymi drobinkami. Za chwilę dom zacznie wypełniać się radością i gwarem. Jutro, jak co roku w dzień Wigilii przyjedzie brat z rodziną i siostra. – To dopiero mama się ucieszy – pomyślała. Maja miała nie przyjeżdżać w tym roku na święta. Ale Natalia tak długo wierciła jej dziurę w brzuchu, że nie miała wyjścia i musiała się zgodzić. Widok miny mamy będzie bezcenny. Mimo wszystko będzie rodzinnie i cudownie jak podczas każdych świąt. A przynajmniej tamtych, do których wszyscy niewymownie tęsknili.
- Pora wracać do domu. – Natalia potarła dłonie, które mimo puchowych rękawiczek przemarzły do najdrobniejszej kosteczki. Z każdym powrotem chciała zatrzymać ten widok na dłużej. Żadne zdjęcie nie oddawało klimatu, zapachu powietrza i chłodu wiatru smagającego policzki.

Z zamyślenia wyrwało ją głuche tąpnięcie dochodzące z posesji sąsiada. W ciemności rozciągającej się po drugiej stronie ogrodzenia ciężko było cokolwiek dostrzec.
- Halo, jest tam kto? – zawołała. Przez chwilę przeszło jej przez myśl, że pewnie lis albo inne zwierzę wybrało się na poszukiwanie pożywienia. Mama często wspominała, że zdarza jej się przepędzić dzikiego szkodnika przetrzebiającego przydomowy składzik.
Do jej uszu dobiegły ciche postękiwania.
- Przepraszam, czy coś się stało? Kto tam jest? – ponowiła pytanie.
- W porządku – odpowiedział w ciemności czyjś głos.

Ponowny hałas wypełnił mroczną przestrzeń. Natalia nie zastanawiając się długo wybiegła z posesji i dopadła furtki sąsiada. Podwórko nie było zbyt duże, jej oczy powoli przyzwyczaiły się do panującej ciemności. Bez trudu dotarła do źródła dźwięku. Na śniegu leżały porozrzucane drewniane szczapy. Tuż obok siedział starszy mężczyzna.
Przykucnęła. Opierając dłoń na jego ramieniu próbowała spojrzeć mu w twarz.
- Dobrze się pan czuje?
- Przecież mówiłem, że w porządku – odburknął.
Zanim Natalia zdążyła wykonać jakikolwiek ruch mężczyzna strącił jej rękę z ramienia. O mały włos straciłaby równowagę i klapnęła tuż obok niego, ale starszy pan zdawał się tym nie przejmować.
- Pomogę panu. – Chwyciła go za rękaw starej katany. Bardziej, by odzyskać równowagę, niż z odruchu niesienia bliźniemu pomocy.
- Nie ma takiej potrzeby. W ogóle jakim prawem pani tu weszła? – Mężczyzna odganiał się od niej jak od natrętnej muchy.
Natalia nie spodziewała się takiej reakcji i takiego przyjęcia.
- Jesteśmy sąsiadami, byłam na podwórku i usłyszałam hałas. Nazywam się…
- Trzeba było nie myśleć – przerwał zanim zdążyła się przedstawić.
Wstał, otrzepał spodnie ze śniegu i zaczął układać na gromadkę porozrzucane belki drzewa. Dziewczyna odruchowo zaczęła robić to samo.
- Poradzę sobie – mężczyzna nie dawał za wygraną. – Dziękuję za fatygę, ale skoro pani zaspokoiła już swoją ciekawość proszę iść. – Chwycił do ręki wielki kawał drewna, aż Natalia odskoczyła przerażona.
Mężczyzna wyminął ją i utykając skierował się w stronę domu.
- Idzie pani? – Przystanął czekając, aż dziewczyna się ruszy. – Bez obaw nic pani nie zrobię, ale na drugi raz proszę nie wtykać nosa w nie swoje sprawy.
- Wystarczyłoby zwyczajne „dziękuję” – wymamrotała ze złością. Było jej zimno. Znowu powinna najpierw pomyśleć zanim zacznie działać. Tak jak powtarzał tata: najpierw myśl, potem działaj. Kolejna nieodrobiona lekcja.
Natalia szybkim krokiem doszła do bramki. Pokonując opór zardzewiałego mechanizmu znalazła się po drugiej stronie na neutralnym gruncie poza nieprzyjaznym terytorium. Dopiero teraz odetchnęła. - Stary dziwak – pomyślała.
Dotarłszy na swoje podwórko spojrzała w stronę domu sąsiada. Ledwie widoczny ruch firanki w jednym z okien zdradzał, że nie tylko ona kogoś obserwuje. Wraz z rozsunięciem ciemnej kotary strumień światła wylał się na mroczne podwórko.

Całe to niemiłe zajście nie dawało jej spokoju przez resztę wieczoru. W zachowaniu mężczyzny było coś, co stanowiło dla niej zagadkę. Miała niejasne przeczucie, że pod maską arogancji krył się wrażliwy i samotny człowiek. Na nieszczęście okna jej pokoju wychodziły na sąsiednią posesję.
- Natka śpisz? – Mama uchyliła drzwi i weszła do pokoju.
- Nie śpię.
- Czemu siedzisz po ciemku? – Sięgnęła odruchowo do włącznika.
- Nie zapalaj światła. - Natalia zeskoczyła z wyściełanego poduszkami dużego parapetu i włączyła stojącą w rogu małą choinkę. - Podziwiam widoki.
- Jest pięknie prawda? – Mama podała jej kubek parującego kakao. – Takie jak lubisz.
Pachniało obłędnie. Prawdziwe kakao, a nie błyskawiczny proszek, który sypało się do gorącego mleka. Sekret dobrego kakao tkwił w samej procedurze jego przyrządzania.
- Jak za dawnych, dobrych czasów. – Natalia uśmiechnęła się ogrzewając kubkiem przemarznięte dłonie. – Nie masz nawet pojęcia mamo, jak czasem za tym wszystkim bardzo tęsknię.
- Wiem kochanie. Ale ja tu będę zawsze. Będziemy zawsze – poprawiła się Wanda. – Dla ciebie, Wojtka i Mai. To wasz dom. I wasz widok. - Mrugnęła porozumiewawczo.
- Dziękuję.
- Wypij póki ciepłe i nie siedź za długo. – Wanda pospiesznie opuściła pokój. Nie chciała, żeby Natalia widziała jej łzy. Jest im teraz potrzebna. Święta muszą być radosne – dodała w myślach.

Nazajutrz Natalię obudził dochodzący z dołu zapach świeżo parzonej kawy. Okryła się szlafrokiem i zbiegła po schodach. Mama siedziała jak zwykle przy kuchennym stole ubrana w granatową sukienkę z dzianiny, która podkreślała błękit jej oczu. Ręce miała splecione na swoim ulubionym kubku w czerwone róże. Prezent od Natalii na gwiazdkę, którą spędzali jeszcze z tatą. Siedziała z nogami podkurczonymi pod siebie jak mała dziewczynka i wpatrywała się w biel za oknem.
- Dzień dobry. – Natalia pochyliła się całując Wandę w policzek. – Jest pięknie, prawda?
- Kawy? – Wanda chwyciła za stojący na stole dzbanek z aromatyczną i czarną jak smoła kawą.
- Poproszę – Natalia podsunęła filiżankę wpatrując się w spływający ciemny płyn.
Cały czas myślała o wczorajszym niefortunnym spotkaniu. Wyobrażała sobie niestworzone scenariusze. Może to ukrywający się morderca. Bóg jej świadkiem, że taka myśl przebiegła jej przez głowę, kiedy wczoraj chwycił za gruby, drewniany pal. Albo zwyczajny miły pan, któremu napędziła stracha. Dlatego tak zareagował. Jakoś dziwnym trafem ostatnia wersja wydawała jej się mało prawdopodobna.
- Mamo, kim jest nasz sąsiad?
- Pan Roman Zdrojewski? Nie wiem o nim za wiele. Nie jest zbyt rozmowny. Próbowałam kilka razy nawiązać z nim kontakt, ale nigdy nie wynikła z tego dłuższa rozmowa niż sucha wymiana kilku zdań o pogodzie. Podobno on i jego żona dostali ten dom w prezencie od córki. Wprowadził się tu niedawno dopiero śmierci pani Zdrojewskiej. To dziwny człowiek.
- Zauważyłam…
- Co masz na myśli? – Natalia widocznie zainteresowała mamę, która teraz wpatrywała się w nią z tym niewypowiedzianym oczekiwaniem. Zawsze tak patrzyła, kiedy chciała się czegoś natychmiast dowiedzieć. – Cała mama – pomyślała.
Dziewczyna opowiedziała całe wczorajsze zajście. Pomijając niektóre szczegóły, jak choćby ten, po którym pomyślała, że pan Zdrojewski to seryjny morderca.
Zanim Wanda zdążyła odpowiedzieć dobiegł ich warkot podjeżdżającego samochodu.
- Acha, pierwsi goście. – Mama podbiegła do okna.

Ciemny van zaparkował na podjeździe przed domem. Wanda dostrzegła roześmiane buzie wnuków przyklejone do tylnej szyby. - Teraz wreszcie dom zacznie żyć. Kiedy te urwisy wpadną do środka nie będzie chwili spokoju – pomyślała uśmiechając się w duchu.
Wybiegła przed dom otulona szalem.
- No nareszcie. Zaczynałam się już martwić.
- Dzień dobry mamo. – Wojtek z całej siły uścisnął Wandę. – Dobrze wyglądasz. – Obejrzał ją dokładnie jak unikatowy eksponat.
Z samochodu wybiegło dwoje rozwrzeszczanych dzieci.
- Chłopcy, proszę przywitać się z babcią – rzucił żołnierskim tonem do synów.
Dzieci obstąpiły Wandę tuląc się jedno do jednej, drugie do drugiej nogi.
- Nie przewróćcie mnie tylko.
- Mamy dla ciebie niespodziankę mamo. – Żona Wojtka uśmiechnęła się tajemniczo, objęła teściową i oprowadziła ją dookoła samochodu.
– Otwórz. – Wskazała na tylne drzwi pasażera.
- Maja! – wykrzyknęła radośnie Wanda. – Ale jak to? Przecież miało cię nie być w te święta. Ależ mi zrobiłaś prezent!
Wanda dosłownie wyszarpała dziewczynę z wnętrza samochodu przyciskając ją mocno do siebie. Maja próbowała wykręcić się od rodzinnej Wigilii zasłaniając się okazyjnym wyjazdem z przyjaciółmi w góry. Nikt z wyjątkiem Natalii nie naciskał, by było tak jak co roku. Dla wszystkich święta od trzech lat były najtrudniejsze.
- Nie mogłam odmówić sobie przyjemności podkradania jeszcze ciepłego makowca. – Maja próbowała wyswobodzić się z maminych objęć.
- Chodźcie do domu, bo wszyscy się zaraz rozchorujecie. – W drzwiach stanęła Natalia kręcąc z dezaprobatą głową.
Wszyscy stali przed domem w cienkich swetrach, nawet chłopcy dzierżyli swoje kurtki w rękach.
Natalia odruchowo zerknęła na sąsiednie podwórko. Po drugiej stronie ogrodzenia świat wyglądał nieco inaczej. Niby obejście spowijała ta sama biel, ale tonący w zaspach śniegu dom wydawał się pozbawiony życia. Ciemne okna przypominały puste oczy nieboszczyka, tylko delikatnie wijąca się w niebo smuga dymu była niczym mgiełka wydychanego powietrza.

U nich w domu co roku w wigilijne przedpołudnie dom zaczyna tętnić życiem. Kobiety uwijają się w kuchni, a zapachy pieczonych ciast roznoszą się po całym domu. Natalia myślała, że tak wygląda ten gorączkowy okres w wielu rodzinach. To znaczy miała świadomość, że nie wszyscy z wielu powodów obchodzą święta, albo że nie zawsze są one radosne. Nigdy jednak nie przypuszczała, że spotka czyjąś samotność tuż za przysłowiowym rogiem.

Po południu Natalia z Wojtkiem postanowili upuścić dzieciakom trochę energii organizując zajęcia na świeżym powietrzu. Trzeba było obsadzić choinkę i udekorować świątecznie dom. Chłopcy rozbiegli się po podwórku brutalnie rozdzierając ciszę. A Natalia z bratem zamiast działać zgodnie ze świątecznym planem rozpoczęli wojnę na śnieżki.
- Jak za dawnych lat, co siostra? – Zdyszany Wojtek objął dziewczynę ramieniem nacierając jej głowę garścią śniegu.
Za płotem Natalia dostrzegła przykurczoną sylwetkę sąsiada niosącego kosz wypełniony drewnem na opał.
- Dzień dobry – krzyknęła.
- Może pomóc? – wciął się Wojtek.
- Nie trzeba.
- W takim razie wesołych świąt. – Mężczyzna nie mówiąc nic machnął tylko ręką w geście rezygnacji. Jakby dzisiejszy dzień nie różnił się niczym od wczorajszego, czy tego sprzed tygodnia. Natalia czuła, że dla pana Romana tak właśnie jest.
- Dziwny gość – zauważył Wojtek.

Wieczorem wszyscy wylegli na zewnątrz podziwiać rozświetlony kolorowymi światełkami dom.
- Ślicznie – westchnęła Wanda opierając dłonie na policzkach i z trudem ukrywając wzruszenie. – Wasz tata byłby zachwycony. Dobra, chodźmy do środka pora przygotować się do Wigilii.
- Natalio – mama objęła dziewczynę.
- Wiesz mamo, nikt nie powinien być sam w święta. – W jej głosie słychać było smutek.
- Jego córka podobno mieszka w Stanach. – Natalia nie musiała nic więcej mówić, mama doskonale wiedziała o czym myśli.
- Chodźmy do domu.

Choinka prezentowała się pięknie. W tym roku postarali się o duże, rozłożyste drzewo. Stary rodzinny stół odziedziczony po prababci przykryty był nieskazitelnie białym obrusem. Cała rodzina ubrana odświętnie przy cichym akompaniamencie kolęd krzątała się po domu. Wojtek z dziećmi rozstawiali talerze, Natalia z siostrą zajęły się roznoszeniem świątecznych potraw.
- To dla naszego gościa – powiedziała Wanda podając Natalii nakrycie, które zgodnie z tradycją przeznaczone było dla strudzonego wędrowca. - Nikt przecież nie może być sam w takim dniu – dodała z porozumiewawczym uśmiechem.
Natalia pojęła w czym rzecz, odstawiła talerz i zerwała z wieszaka kurtkę.
- Zaraz wracam. – Zamknęła z trzaskiem drzwi.

Po dwóch, może trzech kwadransach zjawiła się z powrotem w progu. Obok niej stał odświętnie ubrany, elegancki pan Roman.
- Zapraszamy. – Wanda podeszła do gościa i wzięła go pod rękę. – Będzie nam bardzo miło, jeśli spędzi pan z nami dzisiejszy wieczór – dodała usadowiwszy go na miejscu, przy którym czekało dodatkowe nakrycie.
Mężczyzna nawet nie próbował ukryć wzruszenia. Kiedy Natalia sięgnęła po koszyczek z opłatkiem po policzkach popłynęły mu łzy.
- Dziękuję – rzekł łamiącym się głosem. W tym jednym słowie kryło się wszystko. Dziewczyna obdarzyła staruszka ciepłym, perlistym uśmiechem. Wiedziała, że te święta będą wyjątkowe, że coś się skończyło, ale zaczęło się nowe. W momencie, gdy jej wzrok zatrzymał się na jednym ze stojących na kominku zdjęć z głośników popłynęła „Cicha noc”. Pierwsza kolęda, którą tata nauczył ją grać na fortepianie.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
analo · dnia 13.12.2011 09:13 · Czytań: 1931 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 5
Komentarze
Hedwig dnia 14.12.2011 08:27
Analo, w sposób prosty i pięknym językiem napisałaś/eś o czymś co powinno być regułą w takim dniu.
Było mi bardzo ciepło czytając Twój tekst. Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam:)
Usunięty dnia 14.12.2011 11:56 Ocena: Bardzo dobre
Bardzo mi się podobało twoje opowiadanie, ukazałaś w nim cudowną atmosferę świąt. Końcówka piękna. Właśnie taki tekst chciałam przeczytać w okresie przedświątecznym. Dziękuję, że dzięki tobie, miałam taką możliwość.
Pozdrawiam
analo dnia 14.12.2011 15:33
Bardzo dziękuję za miłe słowo :)
Jaga dnia 25.05.2012 14:12
Możesz wierzyć albo nie, ale się popłakałam. Być może to kwestia osobistych wspomnień, ale jaki to ma znaczenie skoro Twój tekst mnie wzruszył.
Dziękuję:)
Anushka dnia 18.06.2012 10:16
Analo, bardzo dobre :)
Podoba mi się. Atmosfera i opisy. Jedyna rzecz, której mi zabrakło to rozmowa Natalii z sąsiadem. Jaka była jego reakcja, gdy pojawiła się w drzwiach jego domu? Jak przekonała go, by przyszedł na Wigilię?
Czyta się bardzo przyjemnie. Ta historia porusza :) Pozdrawiam :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty