Pan Bert dokonał odkrycia siedmiu grzechów. Nie, nie aspiruje do roli
pierwszego błota w historii – chodzi głównie o to, że dotknął
i poczuł smak każdej grudki – w najniewłaściwszym czasie.
A było tak – któregoś dnia –
wiedzę: "nie ruszać, poparzysz się" – uznał za balast, odsunął na bok.
Punkt po punkcie, zaczął wytwarzać puste, kolorowe. I nazwał to iskrzące coś:
"nic się nie stało". A widział, że owe: "nic się nie stało"
było bardzo złe. I tak przyszedł grzech pierwszy, po nim
kolejne i kolejne.
Teraz powinniśmy zmierzać do sceny: "opamiętał się". W każdym dobrym wierszu
musi zalśnić takie maleńkie światełko, ale mimo szczerych chęci –
Pan Bert ciągle wydyma usta, zaciska prawą pięść. Nie pomaga
przecięcie tętnic i wpychanie do środka słów jasnych, pełnych treści.
Pan Bert znowu wie lepiej: "pogódź się" – mówi – "stąd nie ma wyjścia".
Jeszcze nie podejrzewa, że wyjście zostanie złośliwie wymyślone
i wręczone z oficjalnym pismem –
bielą nigdy nie zapisanej kartki.
2011-12-11
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
creep · dnia 16.12.2011 12:10 · Czytań: 2357 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 7
Inne artykuły tego autora: