Staw
Nie ma wątpliwości, że w stawie mieści się cały świat. Na jego dnie jest wiele różnorodnych krain. Piaszczyste, niczym nie porośnięte, wielkie i gołe jak pośladki, to pustynie. Przelatują czasem nad nimi drobne pyłki wodnych stworzeń, wpadających niekiedy w zasadzkę galaktyki ryby, przyczajonej w jakimś zagłębieniu dna.
W dzień słońce, chmury, samoloty i ptaki przetaczają się przez staw i giną w jego głębinach porośniętych ciemnymi roślinami dżungli oraz na stepie porośniętym drobnymi trawami, poprzecinanym wąwozami i gdzieniegdzie łańcuchami górskimi.
Na niektórych przestrzeniach widać ślady spustoszeń po przeciągających wojskach, bitwach, zniszczonych budowlach, wielkich miastach i całych cywilizacjach. Porozbijane w katastrofach kosmicznych galaktyki pozostawiły po sobie ziejące gdzieniegdzie czarnymi dziurami pniaki i gnijące sterty liści.
Pochylone nad brzegiem wielkie pniaki wierzbowych, topolowych, olchowych mgławic w czasie szalejących jesienią huraganów, grożą usunięciem wielkich mas gwiezdnej materii w mokrą kosmiczną dziurę i potopem, który może zmyć z powierzchni ulotne wysepki przybrzeżnych konstelacji.
Pan Bóg lubi oglądać w stawie swoją zmienną, kłębiasto-pierzastą chmurną brodę i czyta w lustrze wody dzieje świata, którego trudne do odgadnięcia zagadki marszczą sklepienie jego pięknego czoła.
Zimą świat chowa się pod chłodną skorupą lodowej materii, która przesłania Bogu i nam jego dzieje na czas całej epoki. Tylko konstelacje ryb w niemal całkowitym bezruchu penetrują najgłębsze rejony wszechświata.
Na wiosnę zaczyna się na nowo toczyć historia Kosmosu. Staw staje się lądowiskiem dla pary kaczek, która zakłada w trawach na kontynencie środkowym, najbardziej odległym od naszych spojrzeń gniazdo, w którego mateczniku wylęgają się małe bombki kaczuszek krzyżówek. Małe dość szybko zaczynają w różnych konstelacjach krążyć po powierzchni stawu za rodzicami, którzy chronią je od kosmicznych katastrof oraz bronią przed drapieżnymi galaktykami. Gdy nie ma w pobliżu niebezpieczeństwa, bawią się i ścigają wśród ogólnej radości, głośno wyrażanej spontanicznym kwakaniem.
W czasie upału wszystko nieruchomieje z niemego umęczenia trwaniem w ciągłych przemianach. Wtedy najlepiej zanurzyć się po kolana, pas, szyję, w materii stawu, położyć na chłodnej mgławicy i tak trwać, dopóki nie przyjdzie ochłodzenie z zachodu. Słońce przed pożegnaniem z kosmicznym dniem, rozbłyśnie jeszcze na pożegnanie czerwonym sygnałem: stop!
Czasem jakaś krowa albo koń, oślepione słońcem, wpadają w odległe, położone po drugiej stronie grzęzawisko i zanim się ktoś zorientuje, staw połyka błotnistą paszczą swoją ofiarę i już nie oddaje.
W nocy w stawie mieści się księżyc, wszystkie gwiazdy, satelity, światełka przelatujących samolotów, a także cała ciemna materia kosmosu. Dopiero nocą staw swobodniej zaczyna oddychać i wypoczywa przed następnym kosmicznym dniem. Jakby głęboko śpiąc, nie słyszał tych wszystkich czasem strasznych, nocnych odgłosów, szmerów i skradania się drapieżnych duchów. Pisk upolowanej myszy czy przeraźliwy krzyk zagryzanego dzikiego królika, nie jest w stanie obudzić pogrążonego w kosmicznym śnie stawu.
Nie słysząc tego, co dzieje się nocą, staw rano budzi się jakby nigdy nic szczególnego się tu nie działo, pełen ukłonów i uśmiechów, i zaprasza na nowe pląsy w swoich niezgłębionych tajemnicach.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Alfeusz · dnia 28.12.2011 19:44 · Czytań: 547 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 5
Inne artykuły tego autora: