Kropla
Jak codziennie od wielu lat, w czasach panującej na Kropli ostatniej epoki Saturna, dokładnie o godzinie piątej zaświeciło nagle słońce. Na ten jakby sygnał, nad rozciągającą się wokół jak okiem sięgnąć przestrzenią wody, poruszyły się miliony porozrzucanych po niej punkcików. Pomarszczyło się gładkie lustro i ożyło. Zaczął się dla ludzi dzień.
Kiedy 99999999999999 zwany kiedyś Olkiem się obudził, miał głowę już pod wodą i czuł, że tonie. W płynnej kuli, w jakiej się znajdował i która zdawała się go już pochłaniać do środka, gdzie panowała najciemniejsza i najbardziej przepastna głębia, poruszając się płynnymi ruchami rąk i nóg oraz penetrując oczyma wkoło wszystkie strony świata, zaczął poszukiwać stałego, jasnego punktu. Nie było to zadanie łatwe biorąc pod uwagę, że wkoło, w otchłani która go otaczała, unosiły się tysiące migocących punkcików, przypominających świetliki w wymarłym w poprzedniej epoce dziejów, wszechogarniającym wtedy lesie. Były to światełka jedynych pozostałych na kropli braci człowieka, ryb, zapobiegające zderzeniom w panującej pod powierzchnią Kropli ciemności, oraz umożliwiające ludziom lokalizację ich położenia i ruchów, podczas polowań.
Musiał teraz skierować całą swoją uwagę i skupić swoją intuicję na obserwacji setek świetlnych, ruchomych i zatrzymujących się punktów, aby odnaleźć jedyny punkt stały, jakim było Słońce i podążać wytrwale w jego kierunku, na powierzchnię. Gdyby na czas nie zdążył tam dotrzeć, musiałby się udusić z braku powietrza i wtedy wciągany w głębiny, coraz bardziej pochłaniany przez ciemności, zostałby pożarty przez ryby głębinowe, czatujące nieruchomo na dnie na topielców, z otwartymi, monstrualnie wielkimi paszczami, stanowiącymi trzy czwarte ich ciał.
Wpatrywał się w roziskrzoną przed sobą przestrzeń i wypatrywał punktu, ku któremu należało czym prędzej podążyć, aby znaleźć się na powierzchni, gdzie można było zaczerpnąć życiodajnego powietrza. Czuł, jak obejmująca go kropla, stanowiąca siedlisko jego życia, jest częścią jakiegoś większego siedliska życia i sama żyje, w jakiejś większej całości, która oddycha, jak bije gdzieś jej serce, nawet wyczuwał przepływające przez jej środek zarodki jakichś myśli, czuł także, jak porusza się w przestrzeni kosmicznej, przez oceany której szybowała ku niewiadomemu.
Gdy zaczynało mu się wydawać, że osłabiony i zdezorientowany, zostanie już za chwilę wchłonięty do wnętrza i przerobiony na kęs pokarmu, w Kropli, która stanowiła równocześnie jakby życiodajną macicę, ale też i trawiący bez zastanowienia żołądek, w ostatniej chwili, ostatnim desperackim spojrzeniem wypatrzył świetlisty punkt, ku któremu należało podążyć. Bez chwili zastanowienia, natychmiast, i to jak najszybciej, wkładając w to wszystek wysiłek woli i mięśni, podążył w kierunku życiodajnego światła. Tam, gdzie ujrzał na razie jeszcze słaby blask, świeciło już słońce, tam czekał upragniony ratunek. Mknął, płynąc popychany w jego kierunku wielkimi ruchami wszystkich kończyn i wielkim pragnieniem przeżycia. Jasny punkt powiększał się, rósł, jakby to słońce samo również zbliżało się do niego. Gdy znalazł się wreszcie na samej górze, całym impetem wyskoczył wysoko ponad powierzchnię Kropli, budząc zrozumiały aplauz ze strony grupek unoszących się to tu, to tam na srebrzystej tafli, ludzi.
Zapragnął w pewnej chwili dopłynąć do słońca – było to już wieczorem, kiedy zdawało się, że słońce tak jak i on sam, na noc chowa się we wnętrzu Kropli. Wtedy po raz pierwszy ją zobaczył. Wydała mu się piękniejsza od wszystkiego co znał, nawet od słońca. Świeciła siedmioma kolorami, jak nieosiągalna tęcza, która czasami pojawiała się w powietrzu, ale ona pływała w wodzie razem z innymi ludźmi i była najpiękniejszym stworzeniem, jakie kiedykolwiek zobaczył. Próbował odgadnąć jej imię, aby móc do niej przemówić.
– Eleyna...Eleyna – szeptał. Ale ona niczego nie mogła słyszeć, gdyż on nie wiedząc o tym, szeptał tylko do siebie. Nie wiedział także, że była ona zwykłą, tylko większą od innych, rybą.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Alfeusz · dnia 31.12.2011 10:14 · Czytań: 523 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora: