Księzyc przesłoniła zasłona ciemnej sukni demona.
Idzie Złe Pani, idzie Złe - powiedziała mi wczoraj sąsiadka - wiejska znachorka lecząca ziołami i esencjami z kory drzew.
Dzizas, kolejne ogłupianie umysłu i zabobony prowadzące do programowania negatywnego w ścieżkach neuronowych - pomyślała moja lewa półkula racjonalnie i sensownie.
W moje serce wkradł się tajemniczy nie-spokój, maleńkie ziarenko niepewności, delikatna nutka smutku.
Fascynujące, ile niesamowitych rzeczy dzieje się wkoło, jak głęboko nieodkryty jest ten odkryty na wskroś świat...
Wpadłam w pseudonaukowe wywody, standardowe, płytkie, oklepane: ze nie warto tak przejmowac się codziennoscią, pracą, ze to, co wazne to uczucia, emocje , przeżycia itp. itd. i takie tam bla, bla, które kazdy moze sam dopowiedzieć.
Spakowałam torebkę na jutro do pracy, podłaczyłam ładowarkę do telefonu, posiedziałm na internecie. Aj, co mi tam, jedna lampka ulubionego, czerwonego wytrawnego. W końcu to w pewien sposób wyjątkowy dzień... godzina 23.15 - cisza, spokój, samotność ...odrzucam warstwy narosłej w ciagu dnia skóry, warstwa po warstwie...nagość samotności... rozebrana do atomów duszy...
Gówno prawda - grasz dziewczynko nawet sama przed sobą, poza, maniera...Obserwator w tobie - teatrzyk, normalnie małe niewinne gierki.
Trzeba zmiażdżyć siebie od wewnątrz..
Niektórzy rozumieją o czym ja mówię.
Ale żadnej recepty. Cisza.
Sama jestem w poprawce i przepoczwarzaniu.
Mam teraz wszystko gdzieś, pożegnanie Księżyca, pretensje o niespełnione nadzieje, zbrukane marzenia, szarą głupią codzienność i brak mocy przebicia.
Ach, jeszcze pozytywne myslenie, dzień bez uśmiechu jest dniem straconym - no to się dla zasady uśmiecham pięć razy -
Afirmacji juz nie chce mi się pisać, bo po tym winie lekki rausz, litery się zlewaja... Ale powinnam, powinam je pisać, bo Wszechświat zapomni i nici z moich marzeń... Zaprawdę śmieszna jestem w swym zatroskaniu.
Sen przyszedł znienacka jak kot, który zaczaił się z boku i bezszelestnie wkradł się blisko, nagle za blisko.. Złe Pani, złe...
Serce mnie boli od nadmiaru wzruszeń. Jest tylko jedno zaklęcie, które zmienia karmę.
Nie wiem, moze słowa, moze wierszyk, moze zioła do cholery...? jest coś, co przekracza moje logiczne rozumowanie. Ta stara ze wsi chyba tez do konca pewna nie jest, choć wydaje się wiedziec duzo. Ma tę madrość, której nie zapewnią nawet trzy fakultety, MBA, Sorbona i inne "uconości" . Jest coś. Naprawdę jest COŚ. Alchemia duszy ? Postanowiłam nazajutrz pójść do starej.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Anielka · dnia 01.01.2012 13:02 · Czytań: 517 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Inne artykuły tego autora: