Mam go pod powiekami od kilkudziesięciu lat. To świt nad jeziorem. Obóz, może kolonia letnia, nie pamiętam gdzie. Ale pamiętam ten obraz.
Nieruchoma tafla jeziora z lekka tylko poruszana porannym wiatrem. Nad wodą unosi się mgła. Gęsta, biała jak mleko. Jak śmietana. Dzień budzi się do życia, budzą się i zaczynają nieśmiało swój koncert leśne ptaki.
Mgła zaczyna unosić się nad wodą. Jest tajemniczo, magicznie, niesamowicie pięknie. Słońce budzi kolory dnia. Szafirowa woda jaśnieje, staje się zielononiebieska, błękitna, srebrzysta. Słońce wstając zabiera ze sobą mglę, unosi ją, rozwarstwia. Są teraz dwa jeziora. To zaczarowane, zawieszone w powietrzu rozpływa się jednak, rozwiewa, niknie jak sen. A ja stoję na brzegu z rozdziawioną gębą, z szeroko otwartymi oczami, zadziwiony światem, przyrodą. Zadziwiony życiem.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Galernik · dnia 11.01.2012 19:03 · Czytań: 1020 · Średnia ocena: 4,5 · Komentarzy: 16
Inne artykuły tego autora: