I
nie stanie się zadość romantyczności.
chociaż jest kolacja przy świecach,
a ja mam egzemplarze trzech wieszczów.
chcę byś była moją Suzanne,
wsłuchaną w poezję polską jak nikt inny dotąd.
byś przynajmniej dziś nie myślała o tych
wszystkich przekleństwach młodych przechodniów,
nocą, na środku ślepej uliczki, wijącej się
przez moje ciało aż do szpiku twoich kości.
II
list-opad. nocna lampa rzuca się po pokoju
czerwonym światłem. by odwrócić uwagę
zdradzasz swoje listy, które zebrane sypiają
ze sobą pod podłogą. mówisz, że nigdy
nie poznałaś nadawcy, a w nich samych było tylko
obce nawoływanie: New York, New York.
III
słońce całe blade do kresu, do kresu
wytrzymałości. tymczasem wybuchła między nami
wojna i dostaliśmy się do niewoli. decyzja,
którą tak trudno podjąć, kiedy ani gorący
karnawał, ani mróz i śnieg i to właśnie my ostatecznie
możemy nabrać się na ten styczeń.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Opheliac · dnia 16.01.2012 17:24 · Czytań: 711 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 8
Inne artykuły tego autora: