Droga Pani
Gdy się pomyśli, ile książek jest już na świecie i ile ich codziennie przybywa, to przychodzi do głowy tylko jedna myśl: Czy ktoś to wszystko czyta? Niech się Pani zastanowi, bo Pani też działa w tej branży, czy pomijając sens terapeutyczny i sens estetyczny jest jeszcze jakiś sens dopuszczania do głosu setek i tysięcy pisarczyków? Czy nie powinno się wprowadzić reglamentacji na papier, albo horrendalny podatek, czy nie powinno się zamknąć wydawnictw i drukarni, a zamiast nich monopol państwowy drukowałby po jednej książce dziennie, tak przez okrągły rok? Wtedy należałoby zawęzić grono pisarzy do 365 tak z grubsza, żeby każdy miał rok na napisanie następnej książki, plus cztery do sześciu debiutów. Nie ufam ludziom i nie wierzę ich książkom, jeśli piszą szybciej. Musi być w tym jakiś szwindel, nie uważa Pani? Albo jakieś partactwo. To drugie na pewno. Bo spójrzmy na Pani twórczość, kilka rozsądnych książek rozrzuconych w sensownych odstępach czasu na przestrzeni końca ubiegłego wieku; w Pani wypadku limit byłby jeszcze swobodniejszy – jedna książka na trzy lata (licząc średnio). Nie ogarnia Pani przerażenie, kiedy wchodząc do księgarni (w której była Pani zaledwie tydzień temu) widzi Pani trzydzieści nowych tytułów? Gdzie tu sens i rozsądek, przecież już na pewno ktoś inny coś na ten temat napisał, więc po co produkować kolejny kryminał, następny pseudostasiukowy tom opowiadań o zaściankowej Polsce, jeszcze jeden poradnik dla szukających miłości? Księgarnie pękają od legalnych kopii bardziej niż internet od pirackich plików. Tutaj Grochola i jej następczynie, tutaj mamy półkę Cobena i cobenopodobnych, tam w rogu jest Cejrowski i tłum podróżników za jego plecami, a znajdzie się nawet Proust i lejący-w-jego-stylu-wodę. Najgorsze nie są te książki - których ani kupować ani czytać nie musimy, ani Pani ani ja - ale ci autorzy, czy literaci biedacy, którzy nie wiedząc o tym, wykonują pracę benedyktyńskich mnichów i przepisują na nowo te same historie, wkładając bohaterów w te same schematy, zmieniają się tylko imiona i modele iPhonów. Pamiętam, że w Pani pokoju, tym po lewej od wejścia, są tylko dwie półki z książkami. „Reszta w piwnicy” – zgroza wilgoci i grzyba przeszyła mnie gdy Pani wypowiedziała z pogardą te słowa, a teraz sam trzymam większość na strychu (nie z braku podpiwniczenia, a jedynie z wygody, do piwnicy bowiem mojej prowadzą niebezpieczne schody i ryzyko wypadku w momencie przenoszenia książek było zbyt wielkie, no i jeszcze obecność pieca węglowego i związane z tym niebezpieczeństwo pożaru…). Nie mam poważania dla nowości, dlatego sam niczego nie piszę i czytuję tylko zaniedbanych klasyków, no i każdą Pani powieść oczywiście, i będąc szczerym nie mogę się oprzeć Masłowskiej, i Pilchowi. No i zawsze czytuję nominowanych do Nike i laureatów Kościelskich, ale noblistów nie czytam (z tego powodu musiałem na strych zanieść całego Llosę!). Rozpisałem się niepotrzebnie o sobie, a właściwie chciałem zadać jedno pytanie: kiedy znów mogę zaprosić Panią na herbatę?
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
kinch1904 · dnia 28.01.2012 17:43 · Czytań: 464 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora: