Cienie umysłu - Sue Ogg
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Cienie umysłu
A A A
Cienie tańczyły wokół świecy, której blask desperacko starał się przegonić ciemne macki mroku, jaki panuje w piwnicach. Nie bez przyczyny miejsca te kojarzone są z wszelkimi strachami, poczynając od popularnych monstrualnych pająków, poprzez meduzowate potwory, włochate bestie, bezcielesne duchy, upiory i co tylko jeszcze wyobraźnia potrafi stworzyć. Ta piwnica zyskałaby standard pięciogwiazdkowego hotelu dla wampirów. Pachniała stęchlizną, pleśnią i szczurzymi odchodami, jak na porządną piwnicę przystało. Ciemność nie tylko była brakiem światła, zdawała się przytłaczać swym istnieniem, posiadać osobowość.
Obrazą dla tak dramatycznego i mrocznego klimatu, było umieszczenie tam świecy. Zbrodni tej najprawdopodobniej dokonała dziewczyna opierająca się o beczki z niezidentyfikowaną zawartością, której rozsądny człowiek wolałby się nie domyślać. Ubrana byłą w czerwoną koszulę w kratkę, a dokładnie w coś, co kiedyś było czerwone, ale w skutek wieloletniej służby stało się raczej różowo-czarno-brązowe. Aby zobrazować odzienie dziewczyny, należy wyobrazić sobie trochę smętnego materiału, który została zaatakowany przez tysiące rodzajów błota i wszelkiego paskudztwa, poczym odbył niefortunne spotkanie z rozwścieczonym bykiem i może rojem pszczół. Spodnie nie prezentowały się lepiej. Były bardziej szare niż czarne. Prawa nogawka od kolana w dół już dawno temu postanowiła zacząć samodzielne życie i teraz spod poszarpanego materiału widać było chudną nogę dziewczyny. Butów w ogóle nie posiadała - świat patrzył na czarne od brudu stopy. Choć w tym miejscu jako takim światem był tylko ten szczurzy, a on raczej nie przejmował się stopami, może najwyżej ich smakiem.
Dziewczyna była rozczochrana… Nie, więcej. Stan rozczochrania zdawał się być nieodzowną częścią niej samej. Człowiek mógł próbować wyobrazić sobie ją uczesaną, lecz nie był w stanie utrzymać tej wizji. Odczuwał wtedy niepokojący bark, jak gdyby oglądał burzę z piorunami bez piorunów. Poza tym wywoływało to uczucie, że dokonuje się niejakiej obrazy perfekcyjnego chaosu, jaki prezentowała fryzura dziewczyny. W tych włosach tkwiło życie. Nie tylko to małe i wywołujące swędzenie.
- Henry? – spytała, usłyszawszy hałas, dobiegający z ciemności.
- Nie rozumiem, dlaczego upierasz się, żeby tu zostać – wysoki chłopak zbliżył się i usiadł przy świecy.
Miał czarne, długie włosy i smukłą twarz. Łachy, które nosił były raczej połączeniem kilkunastu niekompletnych strojów, niż jednym. Ktoś wspaniałomyślnie pozszywał ze sobą niektóre z nich, lecz w większości zwisały poszarpane, nadając całości wygląd wylinki węża. Henry Jajecznica patrzył na nią szarymi oczami, przepełnionych zmęczeniem.
- To miejsce nie gorsze od innych – usprawiedliwiła się. – Poza tym jestem prawie pewna, że znaleźliśmy się we właściwej piwnicy.
Cała ta sprawa z piwnicami. Od kilki miesięcy wędrowali od jednej do drugiej. Dziewczyna uparła się, nie potrafił ją przekonać, żeby zrezygnowała. On sam od dawna stracił nadzieję, że kiedykolwiek odnajdą właściwą… a może, tak naprawdę, nigdy nie wierzył, że ona istnieje.
- Mówisz tak za każdym razem – przypomniał z wyrzutem w głosie. – Obudź się, głupia, gonisz za marzeniem!
- Och, znowu zaczynasz – przewróciła oczami. - To nie był zwyczajny sen, zrozum…
Kiedyś rozumieli się bez słowa. Co takiego się wydarzyło, że przestali? Czuła się, jakby ktoś wyrwał kawałek jej duszy i zdeptał go bezlitośnie. Znali się od dziecka. Nigdy się nie rozłączali. Zawsze umiał ją pocieszyć, a przede wszystkim wysłuchać, ale tak naprawdę wysłuchać, nie tylko słyszeć, jak to jest z większością ludzi. Wiedział wszystko o jej marzeniach, uczuciach. Nigdy jej nie zwiódł. Aż do teraz.
Sen, wszystko zaczęło się od niego. Pewnej nocy, zobaczyła scenę ulotną jak mgła. Stała na środku piwnicy, świeca na beczce dopalała się już, a w drzwiach stał chłopak o bursztynowych oczach. Mówił coś, lecz słowa rozpraszały się, nie dolatując do niej. Mały statek z papieru zalśnił w jego dłoniach. Poczuła, że ten przedmiot jest ważny, tą niezachwianą pewnością, charakterystyczną dla snów. Wzięła go, a ściana rozwarła się, kiedy do niej podeszła. Odwróciła się…
Zadrżała. Nigdy nie widziała niczego bardziej przerażającego.
- Sny są tylko snami – warknął – Niedawno śnił mi się klaun. To przeznaczenie! Powinienem zacząć jeździć po cyrkach, szukając go, czy nie tak? Chyba zacznę jutro z samego rana!
- Przestań. To było zbyt mocne, zbyt namacalne… to wizja, nie złudzenie.
Nie zrozumie tego, wiedziała za każdym razem, gdy próbowała wyjaśniać to, co wyjaśnić się nie da. Było to jakby starać się wytłumaczyć ślepemu jak wygląda niebieski. Zawsze uważała za bzdurę sny, które miały być przepowiednią przyszłości, dopóki jeden z nich nie przyśnił się jej.
- Zobaczysz, jeszcze dziś przyjdzie tu chłopak o bursztynowych oczach, stanie w tych drzwiach…
- Nie, Foli – przerwał jej. – Oszukujesz samą siebie. Nie przyjdzie, bo nigdy nie istniał. A ja nie zamierzam tu siedzieć i bawić się w twoje wariacje.
Zdenerwowała się. Nie miał prawda jej zostawiać, nie on.
- A więc idź! – warknęła, bo bała się, że zaraz się rozpłacze albo, co gorsza, zacznie błagać, żeby został. – Bądź tym całym klaunem, zawsze się do tego nadawałeś. Wynoś się!
Zawahał się, ale słowa zostały już wypowiedziane. Odwrócił się więc i odszedł.

Ubranie przesiąkało krwią, cieknącą ze świeżej rany. Biegł, czy raczej kuśtykał, w labiryncie piwniczek, zostawiając za sobą szkarłatny ślad. Ściek, błoto, beczki, mrok – wszędzie to samo. Słyszał odległe szelesty, wyczuwał obecność wrogów, tam za plecami. Niedługo go dopadną, nie miał co do tego złudzeń. Siły opuściły go już dawno, a oni nawet nie odczuli zmęczenia. Tak samo jak nigdy nie oddychali, nie jedli i nie spali. Od samego początku skazany był na porażkę. Mogliby go zabić, trudno. Właściwie nie miało to już znaczenia. Liczył cię tylko chiave. Nie mógł pozwolić, żeby wpadł w blade ręce Kawowej Pani. Nigdy.
Przyspieszył. To, że wciąż poruszał się dalej, zawdzięczał zapewne jedynie sile woli. Mięśnie dawno już opadły z sił. Szepty nasiliły się, były raczej dźwięczną ciemnością niż słowami i bardziej skrzypieniem drzwi w nawiedzonym domu niż czyimkolwiek głosem. Zdawało się, że Cienie są tuż, tuż… Jeśli się odwróci, będzie zgubiony.
Brnął więc dalej. Zatęchłe pomieszczenie, smród, zgnilizna… Z jednej z beczek szczur przyglądał mu się czerwonymi oczkami. Dalej, nie zatrzymywać się. Kolejne piwnice, korytarze… Usłyszał szepty, ale tym razem ludzkie, zdawały się mieć źródło przed nim. Może to jedyna nadzieja? Zebrał ostatnie rezerwy energii i ruszył w stronę dźwięku. Wszedł do piwnicy, z pozoru takiej samej jak inne. Jednak w tej, na podłodze wtulona w beczkę siedziała rozczochrana dziewczyna.

Chłopak pojawił się nagle. Ubrany był w dziwny, czarno-biały strój, brudny teraz i poszarpany. Nie można było też nie zauważyć, że jest ciężko ranny i ledwo trzyma się na nogach. Na smukłej twarzy walczyły o dominację zmęczenie, strach, ale też zaciekłość. Spod złotej, gęstej grzywki spoglądały na nią poważne, bursztynowe oczy.
- Nie mamy czasu – powiedział, zanim zdążyła zadać pytanie. – Nie będę ci streszczał mojego życiorysu. Nie jestem nikim ważnym. Posłuchaj, nie ma jednego świata. Jest ich nieskończenie wiele. Ale wszystkie są zagrożone, bo rozumiesz, miałem coś zrobić, lecz odkładałem to na ostatnią chwilę, bo to było takie wspaniałe, nie potrafiłem wyrzec się tego… Ale to już nie ważne, za późno. Musisz zrobić coś, czego ja nie byłem w stanie.
Nagle zadrżał, jakby usłyszał coś, czego ona nie zdołała. Oczy o osobliwej barwie, które we śnie płonęły blaskiem, niejaką determinacją, teraz przepełniła groza. Oburzyło ją to zbezczeszczenie urody, ale też wywołało niepowstrzymany lęk, gdyż niecodzienny młodzieniec nie wydawał się kimś, kogo byle co wprawia w przerażenie. To tak jakby zobaczyć tygrysa kulącego się w najciemniejszym zakamarku dżungli i desperacko usiłującego schować się pod najbliższy kamień. Potem nadpłynęło wspomnienie dalszej części snu…
- Nie mamy czasu – powtórzył, próbując doprowadzić swoją psychikę do porządku. – Chciałbym ci wszystko wytłumaczyć, porządnie wyłożyć. Ale rozumiesz, to co zaraz się wydarzy…
Zdanie zawisło złowrogo w powietrzu.
- Tak, wiem - oszczędziła mu wysiłku Follia. – Miałam sen.
Kiwnął głową.
- Mogłem się tego domyślić. Chiave zostawia ślady na wybranych, na długo przed ich wybraniem. Czy wiesz cokolwiek?
- Właściwie nic – odparła zgodnie z prawdą, a po chwili dodała ostrożnie. – Ale wiesz, była tam taka ściana i kiedy ja już przez nią przechodziłam, odwróciłam się, a ty stałeś tam na środku, a one… czy oni byli wszędzie…
- To nie ma znaczenia – przerwał jej stanowczo. Jeśli się odwróci, będzie zgubiony. - Musisz go zabrać – mówił, podając jej do ręki papierowy statek.
- Czym on właściwe jest? – spytała. Nadal pamiętała uczucie ważności, jakie wywołał w niej, gdy pierwszy raz ujrzała go śniąc.
- Istnieją różne poglądy na ten temat – odparł nieznajomy. – Nosi nazwę chaive. Czym jest? Jedni mówią, że marzeniem, inni władzą, a jeszcze inni, że przekleństwem. I wszyscy mają rację.
Kiwnęła z uznaniem głową. Była to dobra odpowiedź, nie wyjaśniająca właściwie niczego, ale przecież takich wymaga się od tajemniczego przybysza. Gdyby jakiś powiedział kiedyś coś sensownego, równie dobrze mógłby demonstracyjnie podeptać „tajemniczość”, zostawiając smętnego „przybysza”, a dla takiego nikt nie traciłby czasu.
- Co mam z nim zrobić? - przeszła do rzeczy.
- Zabrać. Ukryć. Chronić – odparł. – Naucz się go używać. Pomoże ci w tym Doppio Ffug, odnajdź go. On ci wszystko wytłumaczy. Kieruj się przeczuciem, kiedy będziesz go szukać.
- Dobrze – zgodziła się i dodała z przejęciem. – Chodź ze mną, nie chce cię tu zostawić. To co widziałam… Nikt na to nie zasługuje. Pomogę ci, razem damy radę.
- Nie, wiesz, że to nieprawda – odparł z uporem. – Znają mój zapach, poza tym krwawię. Ty zgubisz ich bez problemu. Cienie – ….Jeśli się odwróci, będzie zgubiony… - nie mogą dorwać chiave.
Patrzyli tak na siebie w piwnicy, z której mrokiem walczyła jedna wypalona już prawie świeca, przeżywając chwilę, trwającą jednocześnie kilka sekund i setki lat. Nie mogła darować sobie tego, że niedługo bursztynowy blask zgaśnie na zawsze, a ona nic na to nie może poradzić.
- Uciekaj – szepnął.
Podeszła do ściany pewnym krokiem, a ta rozwarła się przed nią, pozostając jednak nadal tą samą ścianą. Cegła zawsze pozostanie cegłą, lecz niekiedy można wmówić jej, że jest drzwiami. Co więcej, gdzieś tam istnieje wszechświat, w którym nimi jest naprawdę. Właściwie przejście przez nią nie sprawiało żadnych trudności.

Dziewczyna zniknęła. Uśmiechnął się, cokolwiek stanie się teraz, nic już nie zmieni. Chiave został Przekazany. Było mu odrobinę bardziej niż trochę żal tego, że nigdy nie będzie mógł go już potrzymać. Lecz tam, gdzie już zaraz zapewne się uda, nie miało to przecież znaczenia.
Jeśli się odwróci, będzie zgubiony…
Czuł je, jak skradają się za plecami, osaczają go. Nigdy w życiu nie bał się równie bardzo. Gdyby ktoś zaproponował mu teraz szubienicę, przyjąłby ją z największą radością. Szelesty, które słyszał wcześniej były niczym w porównaniu z nieprzeniknioną ciszą, zawierającą sugestię tego, co ma się wydarzyć. Jakby rzeczywistość odśpiewawszy „ta, da, da…” zamarła, czyniąc niepokojącą pustkę, po której człowiek instynktownie czekał na grom brakującego „DAM”.
Nie wytrzymał. Skoro i tak mają go dorwać, postanowił sam wybrać chwilę. Jeśli gdzieś na świecie istnieje sprawiedliwość właśnie ten moment powinien należeć do niego, jako że były jednocześnie jego ostatnim. W ogarniętych strachem, bursztynowych oczach zalśnił ostatni płomień buntu. Odwrócił się, próbując ukryć lęk za nonszalanckim uśmiechem, który jednak natychmiast spełzł mu z twarzy, gdy ujrzał stojące za nim monstra. Z gardła wyrwał się niepowstrzymany wrzask…
Cienie zamigotały złowrogo i zaatakowały.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Sue Ogg · dnia 05.02.2012 09:39 · Czytań: 536 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
Usunięty dnia 05.02.2012 17:50
Nastrój grozy jest, tajemnica jest, lecz jak się domyślać należy, jest to chyba fragment większej całości. Nie gustuję w takim klimacie, lecz chyba jest to właściwy styl dla tego gatunku.
Niektóre zdania wydają się zbyt zawiłe, za dużo w nich informacji na raz, może warto je podzielić?:)

Pozdrawiam
B)
mariamagdalena dnia 06.02.2012 02:15
o dziwo czytało mi się dobrze. momentami styl kuleje:
"Dziewczyna była rozczochrana… Nie, więcej. Stan rozczochrania zdawał się być nieodzowną częścią niej samej. Człowiek mógł próbować wyobrazić sobie ją uczesaną, lecz nie był w stanie utrzymać tej wizji. Odczuwał wtedy niepokojący bark, jak gdyby oglądał burzę z piorunami bez piorunów."
Henry Jajecznica też mnie nie powalił.
uporządkuj również pisownię, czy chiave czy chaive itd.
lepiej wychodzą Ci dialogi niż narracja, więc czeka trochę pracy w kierunku wyrównania poziomów (równamy w górę).
myślę, że będę czekać. ;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
Zbigniew Szczypek
23/03/2024 20:57
Roninie Świetne opowiadanie, chociaż nie od początku. Bo… »
Marek Adam Grabowski
23/03/2024 17:48
Opowiadanie bardzo ciekawe i dobrze napisane.… »
Darcon
23/03/2024 17:10
To dobry wynik, Zdzisławie, gratuluję. :) Wiele… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty