Gdy się pomyśli, ile książek jest już na świecie i ile ich codziennie przybywa, to – przyznasz - musisz myśleć o nowych sposobach wdzięczenia, uwodzenia. Albo nie myśleć o tym w ogóle. Jak Bury, który do nikogo się nie wdzięczył, a jednak pozostanie we mnie.
W dniu, w którym wpadliśmy na siebie – ja i Twoja książka - otruto mi psa, pewnie dlatego ten dzień będę pamiętać do końca życia. Wydawało mi się wtedy, że nic nie będzie w stanie zająć mojego umysłu – cały krwawił. Nie musiała mi się przytrafić, nie robiłem tego dla siebie, poproszono mnie o to. Sięgnąłem na półkę. Stała tam, w rzędzie staruszkek udających, że jeszcze żyją. Gdybym zaczął obracać jej kartki energicznie, mogłyby się rozsypać, jak obrazek ułożony z okruchów tartej bułki. Śmierdziała starością, rozumiesz, zupełnie jak Bury, który śmierdział powietrzem i tymi wszystkimi kątami, po których się włóczył. Burego długo nikt nie chciał, bo był tak powycierany, a ona, ta Twoja książka, bezczelnie przeciwnie: skoro przechodziła przez tyle rąk, pomyślałem sobie, że jest pewnie coś warta. Chociaż, •z drugiej strony, sięgając po nią, mógłbym narazić się na śmieszność, albo gorzej, znudzenie: eee, kto o tym gada… A może zachęciłaby mnie, gdyby była nowiusieńka, pomyślałbym, że wtedy będę pierwszy? Byłaby prawie nietknięta, mógłbym chełpić się: nie czytaliście, żartujecie chyba, no przecież musicie koniecznie! Skąd jednak mógłbym wiedzieć z góry, że nie zostanę również zlekceważony: nikt tego nie zna, to chyba jakiś bzdet. Mógłbym jednakowoż tę Twoją świeżynkę wprowadzić ją na salony, najpierw jednak musiałbym sam być Kimś, ona również ogrzałaby się w tym ciepełku. Czy wtedy jednak, musiałbym przejmować się tym, co mówię o niej? Pewnie byłbym bardziej szczery, z każdą moją opinią liczono by się, albo choćby tak udawano, nie sądzisz?
A może przekartkowałbym parę stron i wziąłbym ją lub odrzucił, w zależności od tego, czy fragment, na jaki natrafiłem, przykułby moją uwagę, albo mnie znudził. Zastanawiałem się, czy musisz uważać na każde wypowiedziane w niej słowo, zdając sobie sprawę, że byle ziewnięcie może pozbawić ją życia. Pomyślałem też, że Twoja książka mogłaby być jak arogancka dziwka, mająca nadmiar powodzenia, może to, że wylądowała znowu na półce
w ogóle by jej nie zraziło, może pomyślałaby: nie to nie, spadaj, żałosny dupku, nie tacy
w końcu…
Tak więc - sam widzisz, że gdy się pomyśli, ile już książek i ile jeszcze… - sam pojmujesz.
Twój - Milo
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
kreskowka · dnia 06.02.2012 20:36 · Czytań: 315 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora: