Zachmurzony poranek z porozrzucanymi okruchami snu na poduszce krząta się leniwie po pokoju. Jawa zdaje się być o krok. Okna, gdy pootwierane, sycą przewody nosowe świeżością. Wymiętolona pościel nosi ślady nocnych rozważań nad fizycznością związku. Kawa tuż po północy była bardzo spontanicznym zrywem. Zupełnie jak nocny seks w przedpokoju. Mawiają, że to samo zdrowie. Oczywiście nie kawa. Nie mam pojęcia czy to wiarygodne opinie.
Mam gdzieś liczenie kalorii i te cholerne zupki dietetyczne. Wielki kotlet sojowy jak nocna mara przetacza się po pokoju. Ważne, aby nie dać się pożreć paranoidalnym wytworom umysłu. Za kilka godzin tłusty schabowy ponownie osłabi moją beznadziejną wątrobę. I ból... silny ból stanie się nie do zniesienia. Wynik biopsji brzmi zawsze jak przemowa końcowa z morderczym chichotem w tle. Takie powolne umieranie.
Ciekawe czy poduszka zapamiętuje sny?
Poranki mają rozmaity charakter emocjonalny. Ekspedientka podająca bułki odburkuje od niechcenia. Można powiedzieć, że i tak jest miła w zestawieniu z nieogolonym panem zaopatrzonym w półsłodki napój naszpikowany procentami. Ów jegomość ze swoim ''wypierdalaj!'' zapewne nie miałby żadnych szans w konkursie na najbardziej uprzejmą osobę dzisiejszego poranka.
Słońce otwiera zaklejone powieki. Kolejny dzień na zdobycie przylądka dobrej nadziei.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Tomi · dnia 02.07.2008 00:07 · Czytań: 750 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora: