Gdynia, 02.02.2012 r.
Mistrzu słowa
Gdy się pomyśli, ile książek jest już na świecie i ile ich codziennie przybywa, to musi boleć. Książkowy motyw infinityzmu. Umysł przerzuca się na rzeczy wielkie: ogrom wszechświata, sieć przypadkowości, przeznaczenie, nadmiar metafor. Albo przeciwnie, na małe, równie niepojęte – ot, takie choćby wyobrażenie, infantylna mini-analogia: mrówczy quasi Syzyf niosący kroplę wody na kształt skały. Tak czy inaczej pada pytanie o sens istnienia, chociaż może lepsze byłoby: jak to zrobić?
Dawno już ogłoszono kres wielkich narracji. Nic z tego, sprzedają się dobrze. A propos, potrzebuję kanonu wartościowości książki, czy Mistrz posiada? Ups…, wybacz Nauczycielu – moja myśl surfuje po morzu beletrystyki. Gna między wielkością a tym co małe; szlachetną intencją a hipokryzją, twórczością a rzemiosłem, zarobkiem a zasiłkiem, niekiedy spadam z deski.
Dźwigasz Pisarzu swój talent, pisarzyna też taszczy. Jak to jest Autorze wychylić głowę ponad tłum niedowartościowanych straceńców, budujących schody z przepełnionych szuflad? Jak nie oberwać po czaszce na tych wyżynach sztuki i komercji. Jak to jest być piszącym, gdy nigdy nie wiadomo komu czytelnicy podstawią nogę, a komu limuzynę?
Wracając do mrówek, czy listy od czytelników nie są aby, jak faraonki (jedno w nich dobre, że świadczą o smakołykach w kuchni). Niech tam, bo właściwie o co chodzi: o zaznaczenie własnego istnienia, bycie potrzebnym, o interakcję, rozrywkę?
Nie piszę co u mnie. Niczym Cię nie zadziwię. Moje nazwisko nic Ci nie powie.
Jutro kupię książkę i znów zatrzymasz moje przemijanie.
Dziś - niech mi się wydaje, że piszesz tylko dla mnie.
Ostatecznie..., wszyscy jesteśmy mistrzami iluzji.
Z poważaniem
Ewa Regest
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Ewa Regest · dnia 10.02.2012 01:00 · Czytań: 564 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora: