Drogi Wirtuozie Pióra!
Gdy się pomyśli, ile książek jest już na świecie i ile ich codziennie przybywa, to można dojść do smutnych refleksji, że to wszystko i tak przeminie. Nawet jeśli będzie trwało pokoleniami, zostawiając za pasem dekady i milenia, jakim znaczeniem odbije się to w skali wieków?
Istniejemy. Przemierzamy labirynt nieprzewidzianych splotów zdarzeń, gdzie realizacja jednego pociąga za sobą kolejne. Nadajemy im sens, idealizujemy. A przecież myśląc racjonalnie, egzystencja to nic więcej, jak girlandy uczuć, nastrojów i emocji – zawieszone nieruchomo w czasie. Piękny kwiat ostu rozkołysany na uzbrojonej łodydze. Wytwór domniemanego boga zarysowany początkiem i końcem. Setki rzeczy, prac do wykonania w obliczu tak niewielu chwil. Ile to razy zdarza się pragnąć więcej, aniżeli można posiąść…
Wybory. Punkt kulminacyjny niezliczonych rozważań. Już od zarania dziejów najtęższe umysły roztrząsały temat dróg i ich rozwidleń. A przecież wystarczyłby kamień filozoficzny i problem zostałby pożegnany. Jednak, czy życie utopią jest pozytywne? Zakładając czysto hipotetycznie możliwość wiecznego egzystowania, należy postawić dwa koronne pytania: Byłbym szczęśliwy? Czy nie straciłbym tego co najcenniejsze? Trwanie przez wieki niesie za sobą przykre konsekwencje. Wiąże się ze znużeniem, olbrzymim ciężarem konieczności życia i bezpowrotnym odejściem wielu nadrzędnych cech. Chociażby odwaga. Czy jej wyznacznikiem nie jest umieranie? Przecież tym mianem określamy ryzyko stracenia życia. Co zatem, gdyby jutro byłoby dla mnie jedynie jutrem, a nie JUTREM?
Jak widać, nie da się mieć wszystkiego, niczego nie redukując. To nielogiczne, nawet z punktu widzenia matematycznego. Dochodząc więc do konkluzji – warto zwrócić uwagę na swoje marzenia i dokładnie je wyselekcjonować. Człowiek często czegoś pragnie, a kiedy to osiągnie, niejednokrotnie okazuje się, że walczył o klucz do destrukcji.
Sam czuję niezwykłą radość z mocy egzystowania i doświadczania szerokiej gammy uczuć. Fakt - nie potrafię porzucić wrażenia, że jestem jedynie papierowym żołnierzykiem. Gotowym do boju, ale zawsze stojącym z tyłu. Chętnym iść w ogień, ale myślącym racjonalnie. Kroczącym w stronę jasności, ale jednocześnie ciekawym obrazu za plecami.
Jednak czy bycie papierowym żołnierzykiem nie jest bardziej satysfakcjonujące, aniżeli trwanie w diamentowej postaci?
Pewnie się dziwisz Drogi Pisarzu, dlaczego wysłałem do Ciebie list, który nie oscyluje wokół jakichkolwiek dziedzin literatury. Powód jest prosty – sądzę, że temat poruszony przeze mnie w dużej mierze dotyczy każdego, także Ciebie. Chciałem tym samym rzucić nowe światło na sferę Twoich pragnień i uświadomić, że nie warto marzyć o czymś, co może nas zniszczyć.
Z poważaniem, P.T.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
PT · dnia 10.02.2012 13:54 · Czytań: 463 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 0
Inne artykuły tego autora: