Są wśród nas tacy, którzy codziennie bywają kuszeni. W drodze do pracy i w pracy, na zakupach, w kinie, restauracji, na wczasach po prostu wszędzie i cały czas rozglądają się wkoło wypatrując najbardziej atrakcyjne spośród otaczających ich pań. Kiedy je dostrzegą określają je różnymi epitetami – także takimi z rodziny kulinarnych. Nabierają oni podczas tych obserwacji (niekoniecznie zamierzonych gdyż to kobiety same wpadają im w oko) apetytu na konsumpcję… Tak, konsumpcję bo w myślach nazywają je słodkimi, cukiereczkami, ciasteczkami, w przypadku piękności czarnoskórych czekoladkami, a ci co lubią te bardziej korpulentne – apetycznymi pączuszkami. Mało tego, bywa i tak, że kiedy je kontemplują do głowy przychodzi im (nie)wiedzieć dlaczego myśl o lodzie…czują się więc oni pośród niewiast jak w cukierni – ot, tacy koneserzy słodyczy pomyślał by ktoś. Innym słowem łakomczuchy. Wspaniała większość z nas pamięta o partnerce w domu i nie da się skusić na słodkie co nieco. Szczególnie przed obiadem z którym ona czeka na nas w domu. Byłaby przecież rozczarowana gdyby zorientowała się, że wracamy do domu zaspokoiwszy głód gdzie indziej, a mogłoby się to też zakończyć rozwodem. Tyle, że każde z nas dwojga ma na uwadze inną potrawę. My nasycilibyśmy się nią, a ona chce nas uraczyć kotletem, ziemniakiem i bukietem surówek… oby się chociaż stała deserem, w końcu oboje lubimy słodycze – myślimy i z nadzieją więc na słodkie we dwoje zakończenie szybko pochłaniamy zestaw obiadowy… i … i nic. Nasza kolej żeby pozmywać naczynia. Tylko czy zrobiliśmy coś aby i ona nabrała apetytu ? – zastanawiamy się spłukując talerze ( dobrze jeśli w ogóle się zastanawiamy ). Chociażby tak małego jak powiedzenie jej, że ładnie wygląda mimo tego iż tak ciężko pracowała dziś w domu by wszystko było w jak najlepszym porządku, czy mówimy jej jak bardzo ona jest dla nas ważna w naszym życiu… nie mówimy! Czy wręczamy jej bez okazji zapisanej w kalendarzu bukiet kwiatów dodając liścik z tekstem „niech te piękne kwiaty nabawią się kompleksów w zestawieniu z Tobą Kochanie…” Nie ! Nie robimy nic by poczuła się księżniczką lub robimy zbyt mało oczekując wiele. My oczywiście jesteśmy pewni ogromu jej wartości w naszym życiu. Udowadniamy to sobie każdego dnia bo tylko pożeramy apetyczne „słodycze” oczami – odmawiając sobie konsumpcji ( zakładam, że tak jest ). Wiemy, iż mimo że może to nasze „ciasteczko” od dawna wygląda tak samo i znamy je na wylot to nigdy nie zawiedzie nas swoim smakiem i jakością. To tak jak kiedy w prawdziwej cukierni stajemy przed ladą i przez chwilę patrzymy na szereg babeczek upiększonych różowym, fioletowym czy żółtym lukrem z wielokolorową posypką, malinką z cukru na szczycie, zachwycamy się ich wyglądem, ale zdając sobie sprawę o ich sztuczności i mdłości w smaku kupujemy od dawna znaną nam i wypróbowaną delicję pozostawiając kolorowe babeczki innym klientom.
Widzimy więc jak ona się stara, dba o wszystko i dobrze wychowuje nasze dzieci. Tylko czy wie, że my to wszystko dostrzegamy ? – Nie, bo jej o tym nie mówimy.
Udowadniamy więc jej wartość tylko sobie – jej nie dając argumentów by od czasu do czasu poobiedni deser zastąpiła sobą. Zarzucamy jej brak zaangażowania, ale nie dajemy jej bodzca by się zaangażowała. Przecież to ciastko, które zawsze kupujemy w cukierni niczym już nas niby nie jest w stanie zaskoczyć, ale kiedy zjadamy je popijając mlekiem, herbatą, kawą, sokiem czy popychamy je kieliszeczkiem nalewki to za każdym razem smakuje inaczej. Jak i najznakomitszy obraz w zle dobranej ramie nie doda blasku całemu wnętrzu tak i ona osadzona w codziennej szarości nie zamieni się w demona namiętności tylko dlatego, że my mamy na to ochotę. Ona potrzebuje atmosfery adoracji. O tym jak bardzo jest dla nas ważną musi dowiedzieć się od nas. I jeśli rzeczywiście nie mamy ochoty przerzucić się na lukrowane babeczki tylko pozostać przy pełnowartościowym, organicznym ciasteczku nie powinniśmy marnować czasu. Zacznijmy starać się osłodzić życie naszej wybrance, dodajmy przypraw do naszego wspólnego życia – smaczku, a może to wyjść tylko dla nas na dobre. Częścią naszego codziennego jadłospisu w formie „deseru” stanie się ona, co wyeliminuje w przyszłości pokusę podjadania poza domem, a co najważniejsze… nie zamieni nas ona na inne ciacho.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
bartekczapski · dnia 14.02.2012 08:50 · Czytań: 746 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 5
Inne artykuły tego autora: