Gwiezdna mapa - czarek100
A A A
Grupa dziesięciu okrętów wchodzących w skład Siódmego Skrzydła Bojowego wyszła z hiperprzestrzenni, pozostawiając za sobą jasny ślad okna nadprzestrzennego i tylko to zdradzało obecność jednostek Floty w sąsiedztwie wielkiego gazowego giganta.

Statki leciały po hiperboli na wyłączonych silnikach, zmniejszając w ten sposób prędkość, co umożliwiało szybkie wejście na orbitę eliptyczną planety.
Dwa lekkie krążowniki lotniskowe klasy Mark wraz z przydzielonym zespołem chińskich niszczycieli o masie dziesięciu tysięcy ton każdy poruszały się w szyku zwanym grot.
Każdy okręt został wyposażony w dodatkowe hangary umiejscowione w tylnej części nadbudówek, gdzie dowodzący według uznania mogli zabrać trzy kompanie desantu, dywizjon inżynieryjny lub eskadrę starfighters.

Korytarze statków roiły się od żołnierzy różnych formacji: piechoty, sił powietrznych, marines. W dusznym powietrzu kabin wyczuwało się podniecenie. Oficjalnie mówiło się o ćwiczeniach w obłoku Oorta, lecz wszyscy od szeregowca po ostatniego oficera przeczuwali coś całkiem innego: szeptano o locie poza układ słoneczny o lata świetlne stąd. Może to oni właśnie zadadzą decydujący cios w tej wojnie albo osłaniając ewakuację jednej z kolonii zetrą się w końcu z Arianami. O prawdziwym celu wyprawy wiedziało tylko ścisłe dowództwo grupy bojowej na czele z komandorem Perrym.
Nawet kapitanowie poszczególnych spaceships nie znali szczegółów wyprawy. Wszystko dyktowały względy bezpieczeństwa i wypadki, jakie miały miejsce w ciągu ostatnich miesięcy.
Kilka tygodni temu wywiad odkrył wyciek informacji z jednostek bojowych, które przechodziły przez hiperprzestrzeń. Dowództwo podejrzewało, że obcy specjalnie na styku nadprzestrzeni, a naszego wszechświata umieszczali urządzenia nasłuchowe: sondy, które całymi tygodniami wisiały w szóstym wymiarze, rejestrując każdą transmisję Ziemian.

Społeczność światowa straciła w ciągu ostatniego roku zbyt wiele. Nie mogła pozwolić sobie na kolejną porażkę. Dlatego zarządzono ciszę w eterze. O planach całej operacji załogi okrętów miały dowiedzieć się za godzinę, kiedy wejdą na orbitę Tyche, a później na stacjonarnej po nocnej stronie planety otworzą kolejne okno skoku .

Kapral Maks Ostrowski, dwudziestolatek przyglądał się z wielkim podnieceniem temu wszystkiemu, co rysowało się przed nim za szkłem małego bulaju. Przeszedł go dreszcz emocji. Nierównomierne ciepło rozchodziło się po jego ciele. Powierzchnia globu rosła z minuty na minutę. Rozpiął górny guzik munduru, co mogłoby kosztować go wiele, zbyt wiele. Przez umysł przelały mu się obrazy z dzieciństwa, z książek, które czytał. Wszystko wydawało się tak znajome, jakby już kiedyś tu był.

CYBERSPIRYT utwierdził go w tym przekonaniu, podsuwając podobne fotografie. Po chwili jego głowa zapełniła się nadmiarem informacji. Jednym szybkim ruchem wykasował cały nadesłany materiał ze swojej pamięci. Przegonił Admina do narożnika i zaczął zadawalać się tylko widokiem rozciągającym się za świetlikiem o trzydziestocentymetrowej średnicy. Niebieska atmosfera usiana gdzieniegdzie białymi kłębiastymi chmurami, rzucającymi na niższe warstwy stratosfery ciemne cienie, do złudzenia przypominała powierzchnię Neptuna.

Kapral służący w dolnym przedziale niszczyciela ZHENYUAN doskonale o tym wiedział. Od dziecka na pamięć znał wszystkie dane każdego ciała niebieskiego krążącego wokół słońca. W jego życiu zdjęcia i archiwalne filmy planet odcisnęły swoje piętno, chociaż nigdy wcześniej na własne oczy nie widział ósmej i dziewiątej planety, zdawał sobie sprawę, że oba giganty są bliźniaczymi obiektami. Był to jego dziewiczy lot poza błękitną kropkę, z której nigdy wcześniej nie wychylił nosa.

Biały mundur podoficera Zjednoczonej Floty Ziemi założył rok temu po dwóch nieudanych próbach dostania się do Akademii. Od przedszkola marzył, aby zostać astronautą, przemierzać gwiezdne szlaki, odkrywać nowe globy. Jego marzenie wzmogło się, kiedy zmarła jego matka. Mając szesnaście lat został sam jak palec. Nigdy nie poznał ojca, który dziewiętnaście lat wcześniej wyruszył z szóstą misją osiedleńczą do Nowej Europy. Mieli dołączyć do niego rok później w nowej kolonii, w ziemi obiecanej, w świecie wolnym od zanieczyszczeń, wysokich podatków i bezrobocia.

Miał wtedy tylko dwa lata. Transportowiec z tysiącem ochotników z UE za wcześnie wyskoczył z nadświetlnej. Kilka minut później spłonął w górnych warstwach atmosfery czerwonego karła. Tak zginął jego ojciec, o którym tak naprawdę nic nie wiedział. W jednym z miejskich parków Pragi ustawiono pomnik, upamiętniający tą katastrofę. Mając osiemnaście lat, miał okazję złożyć trzy czerwone róże pod obeliskiem, wyrażając w ten sposób pamięć o najbliższych.


CYBERSPIRYT znów rzucił mu kolorowe obrazy, tym razem znajomego monumentu otoczonego zielenią. Miał dość. Admin stawał się nachalny, wręcz nie do zniesienia. Miał ochotę go wyłączyć, skasować. Tylko jak to zrobić? Kasacja oznaczałaby powolną śmierć dla niego samego. Nie mógł żyć w świecie pełnym zagrożeń cywilizacyjnych bez nanobotów i ich sztucznej inteligencji. Po rodzicach pozostały mu tylko zdjęcia i wspomnienia, które nosił przy sercu. Szczególnie jedna fotka z podpisem: Anna, Filip i Maksio, Rzym 22.08.

Matka mogła żyć jeszcze nawet pięćdziesiąt lat. Jednak los zabrał ją w nicość, tak sobie to tłumaczył, najprościej jak potrafił. Nie wierzył w Boga. Zresztą, kto w czasach podboju kosmosu, kiedy ludzkość swoimi stalowymi nogami coraz mocniej stąpała po Drodze Mlecznej i wszędobylskiej nanotechnologii tak wszechobecnej w zwykłym życiu jak internet na początku dwudziestego pierwszego wieku, modlił się do Stwórcy. No, może garstka odszczepieńców zamkniętych w małym państewku na półwyspie Apenińskim, zwanym Watykanem, o którym już prawie nikt nie pamiętał.

Wstąpienie do AF czyli Akademii Floty było najszybszym sposobem na objecie etatu oficera pokładowego w siłach zbrojnych i równoczesne aplikowanie do NASA, która swoją siedzibę przeniosła na księżyc, skąd startowały LaCape, jednostki dalekiego zwiadu. Załogi liczyły tylko kilkunastu naukowców i najlepszych specjalnie wyselekcjonowanych pilotów wojskowych. Nazywano ich Pielgrzymami, często wracali po sześciu, siedmiu latach tułaczki, przywożąc ładownie pełne próbek gruntu i opowieści o niesamowitych planetach, o dziwnych światach odległych o setki lat świetlnych. Mieli jeden cel: znaleźć drugą Ziemię, glob gotowy do kolonizacji bez pieprzenia się w terraformowanie, co zabierałoby astroinżynierom całe epoki. Żeby zostać astronautą musiałby zrobić coś jeszcze, zmodyfikować swoje nanociała - mikroskopijne roboty, jakie otrzymywał każdy człowiek w dniu swoich narodzin w postaci zastrzyku, sztuczne robaki, które wspomagały rozwój, obronę i przemianę materii organizmu, a które każdy nosił w sobie po kres swojego istnienia.
Życie pokazało, gdzie jest jego miejsce. Los zepchnął go na samo dno. Od miesiąca, jako nowo promowany kapral pierwszego stopnia służył w hangarze kosmicznego kolosa. Nurzając się w brudzie, smarach naprawiał kapsuły, czyścił szalety. Miał szczęście, że osiemdziesiąt procent personelu stanowili Europejczycy. Chińska Republika Ludowa budowała piękne i praktyczne statki klasy galaktycznej, ale miała problemy z obsadzeniem załóg tychże jednostek.
CYBERSPIRYT uaktywnił się nagle. Maks oczami wyobraźni ujrzał niebieską pulsującą kopertę. Nakazał ją wyrzucić do kosza. Wiedział, co się w niej znajduje. Kolejna porcja reklam. Aplikacja zrobiła to niechętnie, objawiając się jako mały złośliwy gremlin – maskotka jaką dostał kiedyś na szóste urodziny od brata matki, za którym nie przepadał.

- Żołnierzu bierz się do roboty! - krzyk sierżanta Cozzy wyrwał Maksa z zamyślenia. - Nie zasłużysz na żołd. Nie przyleciałeś tutaj na wakacje, aby podziwiać widoki - czterdziestolatek piorunował go wzrokiem.

- Przysyłają coraz gorszych - odwracając głowę, ostatnie słowa mówił sam do siebie, wyrażając w ten sposób coraz większe niezadowolenie. Szef zacisnął pięści, uszedł kilka kroków, po czym przystanął, odwracając się krzyknął nagle.

- To jest ostatnie ostrzeżenie. Jak tak dalej pójdzie to jeszcze dzisiaj wieczorem staniesz do raportu u kapitana Miksa.
Kapral kuląc się w duchu, ostatni raz rzucił okiem na rosnącą kulę Tyche. Zapiął wszystkie guziki kombinezonu, tak jakby robiło mu się zimno i potruchtał jak mały krasnal w kierunku kapsuł. Przez umysł przeleciała mu treść regulaminu Floty, podpunkty 271 i 232. Nie zastanawiał się, czy był to wytwór jego chwiejnej podświadomości, czy kolejny chochlik sztucznej inteligencji gnieżdżącej się na jego korze mózgowej. Miejsce jego służby - hangary i doki jednostek ratunkowych, najgorsze co mogło mu się trafić w służbie galaktycznej. Nora pełna demonów. Przerażała go myśl, że tak będzie wyglądało jego całe życie. Nie o tym marzył. Nagle coś silnego szarpnęło pokładem. Uderzenie. Może kolizja z jakimś odłamkiem skalnym.
- Co to?! - ktoś krzyknął. - Co się dzieje?
W oczach młodych żołnierzy malowało się przerażenie.


- Chyba mają problemy z reaktorem - sierżant krzyknął, świadomie kłamiąc, tłumiąc w ten sposób emocje i strach wśród swoich podwładnych.

Miał w tym niezłą praktykę. Prawdziwy mistrz.

- Za chwilę wejdziemy na orbitę. Tam dokonamy przeglądu technicznego i przegrupujemy się, przygotowując do ćwiczeń - ciągnął dalej. Skutecznie skomentował cały incydent, poprawiając czarny kombinezon i gładząc delikatnie lewą dłonią na prawym rękawie trzy srebrne rzymskie piątki i złote słońce nad nimi, jakie otrzymał miesiąc temu, awans na kolejny stopień - sierżanta majora.
Cozza coś wiedział. Znał tajne plany. Młodzi żołnierze spojrzeli po sobie. Wielu z nich pomyślało.

- Wie, co ich czeka, i gdzie Flota zabierze ich w najbliższych godzinach, ale nic nie powie takim młodym jak oni. Te wszystkie plotki to prawda.


Młody kapral nic nie robił sobie z tego, co działo się na zewnątrz tratwy ratunkowej. Nie przerażały go jakieś głuche szarpnięcia kadłubem. Chciał wykonywać swoją robotę jak najlepiej. Koncentrował się na swojej pracy, jak potrafił najlepiej. Nie mógł podpaść sierżantowi. Nie dopuszczał do myśli, że jeszcze dziś wyląduje na dywaniku u dowódcy dywizjonu. Jednak coś zaczęło rozpraszać jego uwagę, z pewnością nie CYPERSPIRYT w jego głowie, wirtualny algorytm pływający wewnątrz jego płynu mózgowego. Maks odłożył przybory do czyszczenia. Coś pojawiło się w polu widzenia - książka, której skrawek wystawał ze specjalnej ściennej kieszeni, do której pasażerowie mogli wkładać przedmioty osobiste. Wyciągnął wolumin i zaczął szybko kartkować, co chwilę rzucając dzikie spojrzenia w kierunku włazu. Żeby mnie tylko nikt nie zobaczył - przeleciało mu przez myśl. Tak bardzo obawiał się tego skurwiela, swojego przełożonego. Nie chciał myśleć, co się stanie, kiedy szef znajdzie go w tak nieeleganckiej sytuacji, ujmując to najdelikatniej: kucającego pomiędzy fotelami i przeglądającego książkę. Spojrzał na okładkę publikacji i przeczytał na głos.

- Podręcznik historii, klasa 3, gimnazjum.

Admin natychmiast podał rok i miejsce wydania, wtrącając się brutalnie: Warszawa, marzec 2041 r. Nie zaintrygował go tytuł. Zadziwił go język, w jakim tomisko zostało wydane, język kraju, z którego pochodził, z Polski. Kto jeszcze mówił i czytał inaczej niż w International English? Nieliczni, kilka milionów żyjących na granicy ubóstwa i starzy pamiętający czasy Obamy, Komorowskiego i Wielkiego kryzysu, ludzie żyjący pomiędzy Wisłą i Odrą.
Jak tutaj znalazła się na pokładzie statku zdążającego ku gwiazdom? Nawet Admin czyli CYBERSPIRYT jak często nazywał sztuczną inteligencję nie znał odpowiedzi na to pytanie. A szkoda. Poczekał jeszcze sekundę. Jego wyobraźnia ziała pustką. Niechcący otworzył na ostatniej stronie. Spomiędzy kartek coś wyleciało, starannie złożony gruby skrawek papieru. Rozwinął część rękopisu. Miał przed sobą mapę wykonaną na e-papierze w przeciwieństwie do zwykłych kartek, na jakich zostały wydrukowane słowa książki. Przeczytał po cichu tytuł.

- Droga do Drugiej Ziemi.
Serce zabiło mu mocniej. Kto mógł być właścicielem podręcznika, a tym bardziej tego planu? Kto sporządził mapę? Rozwinął całkiem rękopis. W jego centrum widniała ikona w kształcie globusa z napisem Terra incognita z wielką rzymską dwójką, a wokół niej dziwne znaki i słowa. - Czy na prawdę istnieje planeta nadająca się natychmiast do zamieszkania? Wolna od zanieczyszczeń, ze świeżym powietrzem i zarazem pusta i nie zamieszkała, czekająca na nowych lokatorów i gospodarzy - zadał sobie pytanie i zamyślił się przez chwilę. Naukowcy i politycy wierzyli w to jak średniowieczni alchemicy w kamień filozoficzny, w magiczną substancję, z której można fabrykować złoto.
Przywołał Admina. Nikt nie nazywał tak osobistych AI. Inni woleli numery lub skróty liter pochodzących od swoich imion i nazwisk. Nazwę „Admin” wytrzasnął ze strzępów swojej pamięci, ze wspomnień z dzieciństwa, kiedy to jego matka często przesiadując na czacie bawiła się w gospodarza na jednym z pokoi rozmów. Tam właśnie tak ją nazywano. Teraz już nikt nie stosował takich nazw. Wiele zmieniło się w przeciągu kilkunastu lat. Monitor, klawiatura i tradycyjna sieć poszły do lamusa, tak samo jak kiedyś telewizja i radio.


Drugiej ziemi szukano przez kilkadziesiąt lat, bez skutecznie. Wysłano wiele okrętów, całe zastępy ludzi straciło życie. Maks umysłem otwierał kolejne strony, korzystając z chmury danych. Tak wiele informacji nie był wstanie przekartkować w ciągu minuty. SDI w takich sytuacjach okazywała się zbawienna, a i tak wszystko co miał przed sobą okazało się stosem śmieci. Programy załogowe, sondy kosmiczne, obserwatoria astronomiczne, nic nie wskazywało na to, że ktoś natchnął się w promieniu setek lat świetlnych na obiekt, który choćby w minimalnym stopniu odpowiadał kryteriom Dwójki, jak zaczął nazywać tajemniczy obiekt. Czy on stał się posiadaczem wskazówki jak ją znaleźć? To nie mogło być prawdą. A jednak podświadomość podpowiadała, że mapa jest prawdziwa.
Pośpiesznie złożył kartkę papieru, chowając ją w wewnętrznej kieszeni kombinezonu. Spojrzał za siebie, trzęsąc się jak galareta z podniecenia.
Ten, który prześladował go od rana, znajdował się po drugiej stronie wielkiego pomieszczenia. Maks wiedząc, że ma jeszcze chwilę otworzył książkę na pierwszej lepszej stronie. Rozsiadł się wygodniej, pogładził ciemne włosy obcięte na jeżyka i zaczął czytać.


... kryzys pogłębiał się z każdym miesiącem. Kolejne kraje bankrutowały, a za nimi giełdy, korporacje i wreszcie zwykli ludzie. Wszystko zaczęło się od Grecji, w której narastający kryzys w 2011 zapoczątkował rozbiór gospodarki europejskiej. Liczba samobójstw wśród mężczyzn zwiększyła się sześciokrotnie w stosunku do statystyk z poprzedniej dekady, a to za sprawą wielkiego bezrobocia. Jednego miesiąca ktoś sprzedawał dom, następnego za uzyskane pieniądze nie był wstanie kupić bochenka chleba. Dawno zapomniano, kiedy litr etyliny 95 kosztował mniej niż sześć złotych. W końcu depresja gospodarcza sięgnęła zenitu, obejmując swoim zasięgiem nawet takie potęgi jak Chiny, Indie i Brazylia.
W maju 2015 r. doszło do przecieków z NASA. Grupa hakerów z „Fredom X” ujawniła zdjęcia zbliżających się obiektów ku Ziemi. Analizy naukowe wskazywały na skalne odłamki, które w ciągu kilku tygodni miały uderzyć w nasz glob. Jednak opinia publiczna została oszołomiona, kiedy to miesiąc później obserwatoria astronomiczne i zwykli amatorzy wypatrzyli na orbicie ziemskiej obecność sztucznych tworów. Amerykańska Agencja Kosmiczna pomyliła się co do oceny ciał niebieskich. Ludzkość miała do czynienia z całą flotą niezidentyfikowanych obiektów, które przybyły z głębi kosmosu. Statki nie emitowały żadnego promieniowania, żadnych sygnałów. Wszelkie próby nawiązania kontaktu spełzły na niczym. Pojazdy wisiały całymi tygodniami nad głowami mieszkańców miast. Kryzys odszedł w zapomnienie nagle.
Po sześciu miesiącach ciągłych międzynarodowych sporów Rada Bezpieczeństwa wydała rozkaz. Specjalna grupa pod dowództwem pułkownika Levele'a weszła na pokład jednej z trzydziestu jednostek krążących na wysokości sześciuset pięćdziesięciu kilometrów. Wszystkie okręty okazały się puste. Nie znaleziono żadnych śladów bytowania jakichkolwiek żywych istot. Po szczegółowych oględzinach stwierdzono, że statki przyleciały na automatycznym pilocie po czym cała pamięć wszystkich komputerów pokładowych została samoczynnie wymazana, a aplikacje i sztuczna inteligencja dokonały samoczynnego unicestwienia. Do tej pory nie wiemy skąd i dlaczego przybyły, przez kogo zostały zbudowane i do kogo należały gwiezdne okręty.
Specjalna międzynarodowa komisja przejęła całą flotę. Badano UFO przez następne dziesięć lat. Nie stwierdzono zagrożenia dla Ziemi. Tajemnicze statki postanowiono odpowiednio wykorzystać. Tak zaczęła się era podboju przestrzeni międzygwiezdnej, nowy rozdział w dziejach ludzkości.

Młody mężczyzna doskonale znał ten fragment ze szkolnej ławki. Tak, gdyby nie ten incydent, o którym czytał przed chwilą, nie byłoby go tutaj na pokładzie superniszczyciela, jednej z pierwszych jednostek galaktycznych wybudowanych ludzką ręką, kopi tamtych gwiazdolotów sprzed kilkudziesięciu lat.
Odłożył książkę na miejsce i wziął się z powrotem za sprzątanie kapsuły. Wycierał specjalną antystatyczną ściereczką każdą półkę, każdy występ znajdujący się przy luku wejściowym i nasłuchiwał, nie kroków nadchodzącego sierżanta, nie jego krzyków, ale reklamy wydobywającej się z głośników ekranu zawieszonego na jednym z filarów, melodii i słów płynących przez hangar.

... wstąp do Floty...Jesteś młody i zdrowy poświęć swoje życie dla sprawy. Zjednoczona Flota Ziemi ostateczna linia obrony.

CYBERSPIRYT zareagował natychmiast ściągając z Grida odpowiednie foldery reklamowe. Maks natychmiast zablokował łącze. Nie potrzebował śmieci w swojej głowie. On zrobił to już jakiś czas temu. Został żołnierzem, obrońcą ludzkości. Myślał, że uczestniczy w wielkiej misji, tworzy historię. Jednak teraz kiełkowało w nim nowe ziarno. Jaki wyda owoc? Nie miał pojęcia.

Pomacał dłonią po wewnętrznej stronie kombinezonu. Mapa nadal spoczywała bezpiecznie w kieszeni. Poczuł przypływ energii. Wstał i wyprostował się. Spojrzał przez właz. Świat poza kapsułą nie był już tak obcy. Ludzkie potwory odeszły w nicość.


Czarek Florczyk Zgierz luty 2012
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
czarek100 · dnia 20.02.2012 09:29 · Czytań: 773 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Komentarze
Usunięty dnia 20.02.2012 21:44
SF ma swoje reguły, tzn nie ma ich!
Od kiedy pamiętam, a zaczęło się to od Franka Herberta, wszędzie akceptowałem inność w tym gatunku. Tak mogło być, bo miałem szczęście i trafiałem na warsztatowo dobrych lub wręcz doskonałych pisarzy. Dzięki temu jestem w stanie napisać teraz co myślę o tym krótkim opowiadaniu.

Stwarza ono wrażenie pisanego bez wcześniejszego szkicu, bazującego na pomyśle modyfikowanym w trakcie pisania. To powód, że w trakcie czytania wyczuwalne są wahnięcia fabuły. Za tym podąża element warsztatowy. Spójny pomysł jest opisywany z dostępnymi środkami literackimi. Bez niego wyszukujemy w tym samym czasie warsztatu i dopowiadamy naszą historię. Tu również wyczuwam wyraźną dysproporcję z tego samego powodu. Strona edycyjna jest poprawna, choć nie wolna od drobnych niedociągnięć.
Fajny pomysł wymagający usystematyzowania i przemyślenia.
Chętnie tu wrócę.
Pozdrawiam Alex.
czarek100 dnia 21.02.2012 15:22
Idealnie trafiłeś z oceną. Tak, utwór nie miał konkretnego planu. Był zmieniany w trakcie wielu tygodni. Może dlatego, że jest to moje pierwsze opowiadanie w Space Operze, taki eksperyment. Chciałem zobaczyć, czy uda mi się napisać ciekawą historię. Umieściłem utwór na kilku portalach i czekałem na opinie i komentarze. Teraz wiem, że przedobrzyłem ( zbyt wiele wątków na przykład). Fajnie byłoby kiedyś z tego zrobić większy utwór, tylko jak pisałeś wszystko poukładać.

Z drugiej strony zastanawiam się jak wiele osób chce czytać ten gatunek literacki z elementami militarnymi ( na pułkach księgarskich widzimy książki o wampirach, fantasy), a może Space Operę połączyć z innym gatunkiem i w ten sposób błysnąć. Dziękuję za komentarz i uwagi. Pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
Kazjuno
16/04/2024 06:50
Też podobała mi się twoja opowieść, zresztą nie pierwsza.… »
Kazjuno
16/04/2024 06:11
Ogólnie mówiąc, nie zgadzam się z komentującymi… »
d.urbanska
15/04/2024 19:06
Poruszający tekst, świetnie napisany. Skrzący się perełkami… »
Marek Adam Grabowski
15/04/2024 16:24
Kopiuje mój cytat z opowi: "Pod płaszczykiem… »
Kazjuno
14/04/2024 23:51
Tekst się czyta z zainteresowaniem. Jest mocny i… »
Kazjuno
14/04/2024 14:46
Czuję się, Gabrielu, zaszczycony Twoją wizytą. Poprawiłeś… »
Gabriel G.
14/04/2024 12:34
Bardzo fajny odcinek jak również cała historia. Klimacik… »
valeria
13/04/2024 23:16
Hej miki, zawsze się cieszę, gdy oceniasz :) z tobą to jest… »
mike17
13/04/2024 19:20
Skóra lgnie do skóry i tworzą się namiętności góry :)»
Jacek Londyn
12/04/2024 21:16
Dobry wieczór. Dawno Cię nie było. Poszperałem w tym, co… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty