Władca serc ludzkich.
Niezamknięty granicami ni czasu, ni przemijania.
By ludzkość mogła, stać się trochę godna, musiała dojrzeć do tego brzemienia.
Bo w rozumie znajdują oparcie.
W matematycznych księgach, wzorach, rachunkach.
Cóż po ludziach, kiedy ślepi sercem, mierzą, liczą… niźli obaczyć człowieka w człowieku.
Poruszające się posągi, tęskniące za tym, czego nie doświadczyli.
Lecz zbyt rozumni w wykształceniu swoim.
Próbują na próżne opisać i serca dzieje.
Definiują hasła znane im tylko z opowieści, dawnych mitów.
Cóż po ludziach, kiedy serce łaknie niewoli miłości.
I tak, mam je, mam tych skrzydeł dwoje.
Cóż mi po tym, w klatce cierpiąc znoje.
Zza gorzkich prętów niemego więzienia, spoglądasz nieśmiało,
To matka twojego plemienia! Raduje się, cieszy…
Bo przecież wy, zrzuciliście jej kaptur z głowy.
To wy nazwaliście jej mimikę.
Gdy się uśmiecha, spełnienia doznaje każdy, głębiej i dalej patrzący.
Gdy zaś smuci, myśli Wertera snują się po ciele.
Drodzy Przyjaciele, Wy, którzy zrozumieć będziecie w stanie,
I Wy, którym do szczęścia potrzeba błyskotek wiedzy, osiągów nauki…
Otwartych na świat, zamkniętych na ludzi.
Posłuchajcie raz jeszcze młodego ducha, jasnego serca.
Co komu przyniesie liczb, chemii pierwiastków, na życie znajomość.
Powiesz, dla potomnych! Czy ci „potomni” żyć będą za ciebie?
Czy umrą w poczuciu wypełnienia misji czucia?
To ty umrzesz własnym, niecudzym życiem.
To ty, mały w nauki potędze, będziesz prochem jeszcze marniejszym.
Bez przeszłości.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
zwyklyja · dnia 26.02.2012 21:36 · Czytań: 474 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora: