Fuki i żaby cz. 1 - Mic
Proza » Fantastyka / Science Fiction » Fuki i żaby cz. 1
A A A
Obserwowałem całą sytuacje leżąc ukryty w błocie, tak jak to ropuchy mają w zwyczaju. Cztery niskie, szare gobliny goniły piękną, jasnowłosą kobietę. Uciekała szybko, ale było jasne, że ją złapią. Nie byli wcale szybsi, ale wytrzymalsi. Gdy ona już zwalniała, dysząc i sapiąc ze zmęczenia, oni ciągle biegli swoim tempem.
W końcu postanowiłem zareagować. Nie chciałem dostać ochrzan od żabiego króla za niewykonanie zadania.
Skoczyłem.
Gobliny miały bardzo przestraszone miny, widząc mnie upadającego pomiędzy nimi, a kobietą. Nic dziwnego. Mimo wszystko, byłem ogromną ropuchą.
- Wynocha stąd, brzydale! – krzyknąłem do nich.
Przez chwilę milczały, nerwowo spoglądając na siebie. Nareszcie jeden, największy i najsilniejszy z nich odpowiedział:
- Jak śmiesz tak do nas mówić?! To jest nasz część bagna, a ty wchodzisz pomiędzy nas, a naszą zdobycz.
Rzeczywiście, to był ich teren. Ostrzegałem tą idiotkę, żeby tu nie wchodziła, ale ona najwyraźniej ma błoto zamiast mózgu.
- Pożałujesz! – dokończył goblin i wyciągnął szable zza pleców.
Błyskawicznie wyrzuciłem język z gęby. Porwał broń i wyrzucił ją w błoto za moimi plecami. Po tym od razu skoczyłem do bezbronnego przeciwnika. Znokautowałem go uderzeniem głową. Łatwo poszło. Pozostała trójka uciekła.
- Dzięki za pomoc!
- Ostatni raz cię uratowałem. Po co szłaś na terytorium goblinów?
- Jak to po co? Tylko tutaj rosną zioła, z których mogę zrobić specjalną maść, tak bardzo lubianą przez naszego króla. Chciałam mu zrobić przyjemność – powiedziała, robiąc wesołą minę.
- Kiedyś marnie zginiesz, Fuki. Masz szczęście, że otrzymałem rozkaz chronienia ciebie. Chodź, wracamy.


Bezpiecznie wróciliśmy do Żabigrodu, tej wspaniałej, nigdy nie zdobytej stolicy wszelkich żab i ropuch. Potężne mury otaczały wielkie, pełne nieskazitelnie czystej wody jezioro i wspaniałe polany. To było zdecydowanie najpiękniejsze miejsce na świecie.
Wraz z dziewczyną na plecach podpłynąłem do siedziby króla, po drodze pozdrawiając kapiące się małe żabki i kijanki. Król rezydował na małej wysepce, pośrodku jeziora. Widząc Fuki, momentalnie przerwał wylegiwanie się na słońcu i podskoczył do niej.
- Fuki! Jak się cieszę! W końcu jesteś! – cały czas głaskał ją po twarzy jęzorem. Po chwili cała już była obśliniona.
- Mój królu – zacząłem. – Ona poszła na terytorium goblinów, a przecież jesteśmy z nimi w stanie wojny od lat. Ta głupota wymaga kary.
- Jak mógłbym nakrzyczeć na moją śliczną Fuki – muki? – cały czas ją lizał.
- Przyniosłam zioła. Teraz mogę zrobić twoją ulubioną maść i cię wymasować.
- O! Dziękuję, moja śliczna – powiedział, a następnie podskoczył dwa razy.
Nie dziwiło mnie już błazeńskie zachowanie króla. Przywykłem do tego W końcu znaliśmy się od lat. Zamiast tego ogromnie ciekawiła mnie postać Fuki. Dwa lata temu znaleziono ją nieprzytomną, dryfującą na małej tratwie po rzece. Nie miała nic. Nie pamiętała nic. I jeszcze jej dziwny wygląd. Nie przypominała żaby, goblina, ogra, ani żadnego innego znanego mi stworzenia. Mimo tego wszystkiego nasz niedojrzały król zdecydował się ją przygarnąć. Nie wiem dlaczego, ale bardzo mu się spodobała. Dał jej na imię Fuki, co w żabim języku oznacza „ najpiękniejsza ”.
- Mój królu, pozwól mi zabrać Fuki do starej wiedźmy – zaproponowałem.
Stara wiedźma Raksha miała w zwyczaju spełniać jedno czyjeś życzenie raz na 100 lat. Tak się składało, że niedługo mijało kolejne stulecie. Chciałem, aby powiedziała nam coś o Fuki.
- To doskonały pomysł! – wykumkał król po chwili zastanowienia. W końcu dowiem się czegoś o mojej ślicznej Fuki.
- Ale o co chodzi?
- Opowiem ci wszystko po drodze – oznajmiłem. – Wyruszamy natychmiast.
Żałowałem, że tak późno wpadłem na ten pomysł. W końcu co sto lat do wiedźmy zdążają liczni śmiałkowie. Nie chciałem, aby nas przegonili.


W wielkiej drewnianej chacie na dobre wrzała kłótnia. Dało się usłyszeć głośne krzyki i liczne tłuczone naczynia.
- Znudził mi się już twój ohydny, ogromny brzuch! – darła się wielka, zielona ogrzyca do swojego grubego męża, ogra Freda.
- Wcale nie jestem gruby! – zaprotestował Fred.
- Morda! Nie będę więcej dla ciebie gotowała. Precz!
Ogrzyca siłą wyrzuciła męża za drzwi. Dała mu jeszcze potężnego kopniaka w tyłek na pożegnanie. Biedny Fred wylądował z twarzą w błocie.
Był załamany. Stracił wszystko: żonę, dach nad głową i co najważniejsze, codzienną porcję pysznego żarełka. Co mógł zrobić w takiej sytuacji? Oczywiście poszedł do baru „ Bagienna Twierdza ”. A był to bar dla wszelkiej maści degeneratów. Najohydniejsze bagienne stwory przychodziły tam, aby marnować czas i płukać gardła. Fred z trudem wcisnął się do kamiennego budynku i siadł sobie na pierwszym znalezionym wolnym miejscu. Stołek wytrzymał tylko kilka sekund. Fred runął na ziemię. Nie przejął się tym. Teraz było nawet lepiej. Głowa nie ocierała się już o sufit.
Kolejka za kolejką, czas szybko mijał. Jakiś dziwny, brązowy osobnik z dwiema głowami i czterema koślawymi nogami podszedł do Freda.
- Można? – zapytały dwie głowy jednocześnie.
- No – odpowiedział ogr.
Posiedzieli chwile w milczeniu, po czym dwugłowy rzekł:
- Widzę, że masz jakiś problem.
- No.
- Kobieta?
- No.
- O co poszło?
- O mój brzuch.
- Rozumiem, to spory problem. Chyba tylko Raksha mogłaby coś na to poradzić.
- Kto?
- Taka jedna starucha. Znowu zbliża się dzień, w którym spełni czyjeś życzenie.
Fred nagle poderwał się z miejsca, złapał rozmówcę i uniósł go pod sufit.
- Pójdę do niej! Gadaj! Gdzie jest?
- Spokojnie, wszystko ci powiem, tylko mnie puść.


W pewnej wielkiej, podziemnej komnacie zebrał się tłum goblinów. Panował ogromny gwar. Gobliny krzyczały i strasznie się wierciły. Dopiero wyjątkowo duży przedstawiciel tego gatunku z czarną koroną na głowie uciszył wszystkich stojących wokół niego uniesieniem ręki. Przywołał do siebie trójkę sługusów.
- Rah, Min i Seha! Jesteście moimi najpotężniejszymi poddanymi. Mam dla was specjalną misję.
- Jaką, wodzu? Coś związanego z wojną z żabami? – zapytał Rah.
- Tak. Zdecydowałem, że na razie powstrzymamy się od frontalnych ataków. Z naszymi obecnymi siłami Żabigród jest nie do zdobycia. Zamiast tego wpadłem na inny pomysł.
- Jaki, wodzu?
- Starucha Raksha. Nadchodzi dzień, w którym spełni kolejne życzenie. Idźcie do niej i zażądajcie tronu Żabiego Królestwa dla mnie!
- Tak jest, wodzu! – odpowiedziała trójka goblinów niemal jednocześnie.
- I jeszcze jedno. Starucha spełnia tylko jedno życzenie. Jeśli was ktoś wyprzedzi, zostaniecie zarżnięci! Jasne?
- Tak jest, wodzu!
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Mic · dnia 28.02.2012 19:08 · Czytań: 823 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 6
Komentarze
Elatha dnia 02.03.2012 10:32
Podobał mi się Twój tekst :). Szybko go przeczytałam i chętnie zajrzałabym do kolejnego. Interesujący bohaterowie, humor, tajemnice i wartka fabuła to duże atuty :). Czasem miałam wrażenie, że język jest zbyt prosty (pokusiłabym się o zabawę słowami, ale to tylko moje odczucie). Wymieszanie żab z ludźmi i goblinami jest ciekawym posunięciem :lol:. Mam nadzieję, że kolejne części się pojawią. Fuki to prawdziwe imię?
Pozdrawiam :).
Wasinka dnia 02.03.2012 10:37
Na początku czytałam z powątpiewaniem, potem się bardziej zainteresowałam. Bo jestem teraz ciekawa, co wyniknie z tego wyścigu do wiedźmy...
W dodatku humorem tutaj treść okraszasz, więc lekko się czyta.
Jednak sposób przekazywania mi nie pasuje. Nie mogę wczuć się w klimat, zobaczyć obrazów; to znaczy wymyślić sobie mogę, ale brakuje mi nieco gawędziarskiej nuty - być może Twoim założeniem było szybkie przebiegnięcie po historii, bez dbałości o jakowąś specyficzność stylu, ale to właśnie mnie nie przekonuje.
Tak czy siak tekst wymaga dopracowania, żeby płynnie i zgrabnie biegł (nawet gdy mamy dialogi i fakty głównie).
Pozdrawiam słonecznie.
Mic dnia 02.03.2012 22:07
Dzięki za komentarze. Fuki to chyba nie prawdziwe imię, wymyśliłem je na poczekaniu:).
troll dnia 04.03.2012 00:03
Od siebie powiem, że o ile z fabuły coś - oby ;) - będzie, to co do języka - czytało mi się tragicznie. Wasinka bardzo ładnie to ujęła, więc nie będę powtarzał.
Pozdrawiam :)
Tjereszkowa dnia 05.03.2012 23:19
Czytało się lekko i z uśmiechem. Wciągnęło mnie i jestem ciekawa jak dalej potoczy się akcja i kim jest Fuki. Fajnie, że bawisz się w fantastykę na wesoło. Pozdrawiam :)
Tjereszkowa dnia 05.03.2012 23:19
Czytało się lekko i z uśmiechem. Wciągnęło mnie i jestem ciekawa jak dalej potoczy się akcja i kim jest Fuki. Fajnie, że bawisz się w fantastykę na wesoło. Pozdrawiam :)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
ivonna
11/05/2024 02:24
Zbysiu, witaj! A przede wszystkim wielkie dzięki za… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 21:29
Ivonna Przeczytałem bardzo uważnie Twoje opowiadanie dla… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 20:12
Zdzisławie Dziękuję Ci za pozytywny komentarz i podzielenie… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 19:38
Jacku i Valerio Bardzo Wam dziękuję za rewizytę, tak kiedyś… »
valeria
10/05/2024 17:12
Ja wiem czy taki słodki, raczej humorystyczny:) dzieciaki,… »
Janusz Rosek
10/05/2024 16:39
Dziękuję za ten komentarz i podpowiedzi. Postaram się w… »
Jacek Londyn
10/05/2024 13:40
Dzień dobry. "Zapewne są odbiorcy takiego… »
Jacek Londyn
10/05/2024 13:15
Słodki tekst dla dzieciaków. Przeszukaj zakamarki w domu i… »
Jacek Londyn
10/05/2024 12:59
Dziękuję za komentarz i zwrócenie uwagi na rozsypkę… »
Zdzislaw
10/05/2024 09:46
Krótko, a treściwie - dobre opowiadanie, napisane sensownie… »
Kazjuno
10/05/2024 09:41
Rzeczywiście! Gapowata była moja ciekawość. Przecież… »
Zdzislaw
10/05/2024 09:26
PS. Większą humoreskę, z wykorzystaniem śmiesznych nazw… »
Zdzislaw
10/05/2024 09:20
OHP istnieje do dzisiaj. Jest możliwością ukończenia szkoły… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 09:17
Zdzisławie Tak, wszystko się zgadza, przypadkiem zamiast… »
Zbigniew Szczypek
10/05/2024 08:01
Kaziu Ależ ja to wszystko rozumiem, sam tekst… »
ShoutBox
  • Wiktor Orzel
  • 08/05/2024 15:19
  • To tylko przechowalnia dawno nieużywanych piór, nie jest tak źle ;)
  • Zbigniew Szczypek
  • 08/05/2024 10:00
  • Ufff! Kamień z serca... Myślałem, że znów w kostnicy leżę
  • Zbigniew Szczypek
  • 07/05/2024 20:47
  • Hallo! Czy są tu jeszcze jacyś żywi piszący? Czy tylko spadkobiercy umieszczają tu teksty, znalezione w szufladach (bo szkoda wyrzucić)? Niczym nadbagaż, zalega teraz w "przechowalni"!
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/05/2024 18:38
  • Dla przykładu, że tylko krowa nie zmienia poglądów, chciałbym polecić do przeczytania "Stołówkę", autorstwa Owsianki. A kiedyś go krytykowałem
  • Zbigniew Szczypek
  • 02/05/2024 06:22
  • "Mierni, bierni ale wierni", zamieńmy na "wierni nie są wcale mierni, gdy przestali bywać bierni!" I co wy na to? ;-}
  • Dzon
  • 30/04/2024 22:29
  • Nieczęsto tu bywam, ale przyłączam się do inicjatywy.
  • Kazjuno
  • 30/04/2024 09:33
  • Tak Mike, przykre, ale masz rację.
  • mike17
  • 28/04/2024 20:32
  • Mało nas zostało, komentujących. Masz rację, Kaziu. Ale co począć skoro ludzie nie mają woli uczestniczenia?
  • Kazjuno
  • 26/04/2024 10:20
  • Ratunku!!! Ruszcie 4 litery, piszcie i komentujcie. Do k***y nędzy! Portal poza aktywnością paru osób obumiera!
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty