Palenie szkodzi - bartekczapski
Proza » Inne » Palenie szkodzi
A A A

Stał przed wejściem do pensjonatu kończąc drugiego papierosa. Do wniesienia na górę została mu jeszcze jedna torba, która czekała na niego obok samochodu. Córka Adama zapoznawała się w tym czasie ze zjeżdżalnią na placu zabaw, a za każdym razem kiedy wkraczała na ostatni szczebel drabinki krzyczała do ojca, że widzi plażę i morze. Złapał za torbę i pomaszerował do dwuosobowego pokoju numer siedem. Rozlokowanie ubrań w szafie zabrało mu zaledwie kilka minut. Szybko zbiegł po schodach by znaleźć się przy małej. Nie lubił pozostawiać jej bez opieki. Kiedy wyszedł z budynku Zuza miała już jednak towarzystwo. Bawiła się w najlepsze z jakąś dziewczynką w piaskownicy. Adam uśmiechnął się do dzieci i uspokojony zapalił papierosa. Niestety dużo palił i zdawał sobie z tego sprawę, ale nałóg był silniejszy. Zamiast wdychać morskie powietrze on truł się dymem. Zauważył na parkingu auto z otwartym bagażnikiem a w nim różne plażowe akcesoria. W tej samej chwili usłyszał damski głos dobiegający znad jego głowy. To mama nowej koleżanki Zuzy informowała ją o tym, że mają do dyspozycji pokój z balkonem, z którego widać morze. Szczęściary - pomyślał. Okno jego pokoju wyglądało na drugą stronę podwórza. Dziewczynka spytała mamę kiedy zadzwonią do taty by powiedzieć mu jak tu jest fajnie.
Pózniej, tata na pewno i tak jest zapracowany i nie ma czasu z nami rozmawiać – szorstko odpowiedziała jej kobieta z balkonu.
Adam wywnioskował, że tak jak i on z Zuzą tak i nieznajoma o przyjemnej barwie głosu ze swoją pociechą przyjechali tu sami. Pojedynczy rodzice ze swoimi córkami.
Pójdę tylko do pokoju po portfel i przejdziemy się na promenadę – krzyknął do Zuzy.
Patrząc jeszcze w stronę dziewczynek zrobił dwa szybkie kroki w kierunku drzwi do pensjonatu. Nie zauważył wychodzącej z niego kobiety. Nadepnął jej na stopę, a ona uderzyła głową w jego klatkę piersiową. Odskoczyli od siebie jak oparzeni, a dziewczynki w piaskownicy zaśmiały się głośno.
Dziękuję….yyy, to znaczy dzień dobry i przepraszam najmocniej – powiedział najwyraźniej zmieszany Adam.
Dzień dobry – śmiejąc się odpowiedziała atrakcyjna, filigranowa brunetka.
Rozumiem, że się pan przejęzyczył mówiąc dziękuję, a już miałam spytać za co jest pan mi wdzięczny – dodała.
No cóż, mógłbym być wdzięczny pani za to, że nie zderzyłem się z kucharzem niosącym tort bo musiałbym się zaraz przebrać, a skoro wpadłem na panią to doznałem nie lada przyjemności kontaktu z pięknym zapachem perfum jakie pani nosi na sobie i za to też mógłbym być pani wdzięczny – odparł z wrodzoną błyskotliwością, ale i nutą flirtu w głosie zarazem.
Podoba mi się to, ale przede wszystkim jest przecież panu przykro, że mnie pan prawie staranował więc jako zadośćuczynienie proszę pomóc mi i zanieść walizkę z bagażnika mojego samochodu na górę. Zauważyłam, że wybierał się pan do środka…czyż nie ? – równie błyskotliwie, ale i zaczepnie ripostowała niewiasta.
Adam dźwigał bagaż podążając za nią na ostatnie, drugie piętro domu. Wyprzedzała go o jakieś cztery schody, więc wzrok miał utkwiony na jej jędrnych pośladkach - traktując je za przewodnika. Uprzyjemniało mu to zmagania z ciężarem. Kiedy dotarli na poddasze i zatrzymali się przed jej pokojem odetchnął z ulgą odstawiając walizkę. Jednocześnie żałował, że nie szedł za nią na sam szczyt Pałacu Kultury. Życzył jej miłego pobytu i zszedł po schodach do pokoju piętro niżej. Zabrał portfel i już po chwili znalazł się przy piaskownicy.
To co Zuzka, idziemy na spacer ? – zagadnął córkę.
Pa Kasia – dziewczynka pożegnała się z koleżanką i chwyciła ojca za rękę.
Opuszczając posesję Adam obejrzał się. Na balkonie stała brunetka i obserwowała Kasię bawiącą się na placu zabaw. Dostrzegła go.
Jeszcze raz dziękuję za pomoc przy wniesieniu tobołów – krzyknęła do niego.
Cała przyjemność po mojej stronie – rzucił w jej kierunku, ale mówiąc to tylko on wiedział, że wypowiadając słowo „ przyjemność „ na myśli ma jej pupę.
To był miły, ale wyczerpujący spacer. Czuł się zmęczony tym bardziej, że spędzili dziś w samochodzie kilka godzin pokonując czterysta kilometrów w drodze nad morze. Kolację zjedli w smażalni ryb na promenadzie i tuż przed dziesiątą wieczorem wrócili do pokoju na pierwszym piętrze. Po kilku minutach obowiązkowej lektury Alicji w krainie czarów Zuza smacznie zasnęła wybierając wcześniej łóżko pod ścianą. On otworzył szeroko okno i wyciągnął się wygodnie na swoim łóżku. Mimo zakazu obowiązującego wewnątrz budynku zapalił papierosa. Nie był pewien czy mała śpi na tyle mocno by zejść na dół i zapalić na zewnątrz. Po około pół godzinie włączył telewizor. Głos z niego dochodzący nie obudził dziewczynki. Uznał, że pójdzie do samochodu po butelkę piwa.
Dobry wieczór, cieszę się, że tym razem pan na mnie nie wpadł – przywitała go na parkingu mama Kasi.
Witam ponownie, co tu pani robi sama o tej porze, córeczka śpi ? – niezręcznie budował rozmowę.
Pewnie podobnie jak i pańska, a ja wyszłam na papierosa.
To i ja zapalę jeśli to pani nie przeszkadza, choć nie zgadłbym, że pani pali…
No cóż, dlatego używam mocnych perfum by nikt nie czuł ode mnie dymu…właśnie tych perfum, z których zapachem jak to pan wcześniej określił miał mieć przyjemność kontaktu – uśmiechając się cytowała jego słowa sprzed paru godzin
Pamięta pani lepiej ode mnie co wtedy powiedziałem – dziwił się, ale i doceniał, że jego słowa utkwiły jej w głowie.
Zapamiętuję tylko to co przypada mi do gustu, a ze swojego przejęzyczenia wytłumaczył się pan wcześniej wzorowo – podsumowała nie spuszczając na sekundę wzroku z jego twarzy. Tak jakby chciała sprawdzić czy to on pierwszy ucieknie spojrzeniem gdzie indziej, ale on patrzył na nią bardzo dokładnie. Była szalenie kobieca, pewna siebie podczas swoich wypowiedzi. Miała szeroko otwarte, błyszczące oczy. Rozmowa z nią dawała mu pozytywne emocje, może i dlatego że rozmówczyni była dla niego atrakcyjna także fizycznie. Tak jak wtedy kiedy szedł z jej walizką po schodach tak i teraz czuł niedosyt bo spotkanie z nią dobiegło końca. Było to spotkanie długości jednego papierosa. Nie usatysfakcjonowało go do końca, bo przecież mogłoby trwać dłużej, ale i nie rozczarowało go. Nie może być pewien co by o niej myślał gdyby dalej ze sobą stali. Niedosyt dał mu możliwość wyobrażania sobie dalszego ciągu z nią pogawędki. Rozstali się życząc sobie nawzajem dobrej nocy. Rano bardzo chciał niby przypadkowo spotkać się z nią. Kręcił się po korytarzu i parkingu, ale do wyjścia z Zuzą na plażę nie udało mu się to. To dziwne uczucie chęci choć krótkiego z nią spotkania towarzyszyło mu przez cały dzień, a wzmogło się po rozmowie telefonicznej z żona, która wyrzuciła mu, że on wypoczywa kiedy ona musi pracować. Nie potrafiła cieszyć się z tego, że chociaż ich córka ma dobry czas. Lub cieszyła się, ale podczas rozmowy z nim koncentrowała się tylko na niepozytywnych aspektach ich wyjazdu, co podcinało mu skrzydła zniechęcając do kolejnej z nią konwersacji. Nie usłyszał od niej, że tęskni. Sam też jej tego nie powiedział, bo by skłamał. Od lat nie tęsknił za nią tylko za rozmową podszytą flirtem, za takim właśnie niedosytem jaki czuł po wczorajszym, krótkim spotkaniu z sąsiadką z piętra wyżej, ale na to w swoim związku nie mógł liczyć. Nie obwiniał za to żony. Uważał, że wina leży po środku i im obojgu brakuje już zaangażowania.
Każdego dnia po powrocie z plaży Kasia z Zuzą bawiły się wokół pensjonatu, a ich rodzice pod pretekstem wspólnego nałogu przesiadywali na ławce rozmawiając o wszystkim coraz bardziej się przed sobą otwierając. Wciąż jednak zwracali się do siebie „ proszę pani „ i „ proszę pana „ Jak gdyby ta oficjalna forma miała stanowić coś w rodzaju woalki za którą nie ma dostępu. Może oboje czuli, że przechodząc na „ ty „ posuną się jeszcze dalej. Późnym wieczorem, kiedy dziewczynki spały oni codziennie spotykali się na ostatnim papierosie, a on za każdym razem miał nadzieję, że wędrujący za szybko żar nigdy nie osiągnie filtra, bo to oznaczało, że brunetka zniknie w swoim pokoju.
Byli sobą zauroczeni, jak zauroczeni byli swoimi partnerami na początku małżeństwa. Czuli niedosyt i tęsknotę. Nie widzieli w sobie nic negatywnego bo zaślepieni zostali tym co ich urzekło. Znali się za krótko, by zwracać uwagę na minusy jakie na pewno mieli. Nie przechodzili razem przez życie co ułatwiało relację. Odrobina tajemniczości między nimi kreowała sympatyczne podniecenie. Adam po powrocie do pokoju każdego dnia dłużej o niej rozmyślał, pragnąc jej obecności. Jednak doświadczenie przeżytych lat podpowiadało mu, że to co się między nimi dzieje musi zakończyć się w te wakacje, a tylko wtedy zostaną w ich sercach piękne emocje i wspomnienia. Wiedział, że kontynuując tę znajomość po latach przejdzie ona w rutynę zabijając terazniejszą namiętność. Tego nie chciał tak samo mocno jak nie chciał się z nią za dwa dni rozstawać. Miał też coraz większe wyrzuty sumienia. Po raz pierwszy od ślubu myśli o innej kobiecie w sposób w jaki myślał o swojej żonie kiedy ją poznał. Boi się zmaterializowania swoich myśli, ale wie, że nie jest w stanie już tego zmienić. Nie chce by było inaczej. Ma nadzieję, że żona się o niczym nie dowie. Jest tego pewien. Z brunetką nie wymieni się nawet numerami telefonu, nie wspominając o adresach. Nie poznają nawet swoich nazwisk. Do końca życia będą nosić w sercach pamięć o cudownych chwilach tego lata. Po co rozbijać wypalony związek z żoną czy mężem by stworzyć nowy, w którym ogień płonie tylko na początku gasnąc z upływem wspólnych lat. Po co powielać ogólny schemat. Lepiej niech zostanie tak jak jest. Trzeba pozostać choć odrobinę odpowiedzialnym.
Przedostatni dzień Zuza spędziła z ojcem poza pensjonatem aż do wieczora. Adam specjalnie nie wrócił od razu po plaży do pensjonatu, by w ten właśnie sposób zacząć powoli rozstawać się z mamą Kasi. Myślał, że tak będzie łatwiej, ale nie było. Czytając córce książkę sprawił, że zasnęła. Nalał sobie mocnego drinka i wypił go jednym haustem. Czekał kiedy usłyszy jej kroki na schodach by za nią podążyć na dół. Wreszcie. Resztę alkoholu zabrał ze sobą. Paczkę papierosów też. Zdziwiło go, że i ona ma w ręku butelkę wina i kieliszek. Nie umówili się, że oboje przyniosą jakieś trunki. Śmiali się z tego. Pili i rozmawiali. Palili papierosy. Nie wiadomo kiedy zaczęli zwracać się do siebie po imieniu. Po tylu dniach i przegadanych godzinach poznali swoje imiona po raz pierwszy. Odsłonili woalkę. Zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej. Rozkoszowali się sobą. Ala smakowała usta Adama, a on delektował się nią. Liczyła się tylko ta chwila. Nie myśleli o nikim innym. To była ciepła noc w ogrodzie za pensjonatem. Ich gorąca noc. Pierwsza i ostatnia noc ze sobą. Noc podczas której ich ciała się ze sobą witały i żegnały jednocześnie. Wiedzieli, że to co się teraz dzieje ma dać im nadzieje na kolejne lata życia w związkach w których tkwią. Nadzieję na to, że może jeszcze kiedyś zapłonie ogień w ich małżeństwach albo na ich drodze stanie ktoś, kto jeszcze raz sprawi by ich serca zabiły mocniej i pozostawi po sobie niedosyt. Da wiarę, że nadal potrafią czuć i zachowywać się irracjonalnie, chociaż przez moment podążając w życiu za głosem swojego serca.
Siedzieli jeszcze przez jakiś czas na schodach pomiędzy piętrami gdzie w pokojach spały ich córki – owoce miłości. Nic do siebie nie mówili. Spotykające się dłonie Ali i Adama oraz spojrzenia jakimi się obdarowywali stanowiły najpiękniejszy, najbardziej wymowny dialog. Słowa były tu zbędne. Rozeszli się do swoich pokoi.
Adamowi kręciło się w głowie nie tylko od wrażeń z jakimi wrócił do pokoju. Wypity alkohol zrobił swoje. Położył się i patrzył na śpiącą, niewinną, nie skażoną problemami życia dorosłych Zuzę. Zazdrościł jej spokoju umysłu. Sam czuł się rozdarty przez szczęście jakiego doznał podczas kończących się wakacji i wyrzuty sumienia, które teraz gryzły go dotkliwie. Jego myśli krążyły wokół Ali i wokół żony, ale coraz bardziej przywoływały matkę jego córki. Wiedział, że ona sobie nie zasłużyła na to jak on zachował się nad morzem. Wierzył, że to życie tak ich od siebie oddaliło mimo, że w głębi duszy chcieli inaczej. Z drugiej strony uważał, że był godzien grzechu jakiego się dopuścił bo zrobił to w imię miłości. Nie oszukał siebie. Pocieszał się faktem, że prawda o tym nie wyjdzie na jaw, że tylko on i Ala będą wiedzieć co zaszło.
Był bardzo senny, ale wszystkie te myśli toczące walkę w jego mózgu sprawiły, że czuł się poddenerwowany. Wtedy nałóg przypomniał o sobie. Z kieszeni spodni wyciągnął papierosy i zapalniczkę. Miał gdzieś, że w pensjonacie nie wolno palić. Przecież za kilka godzin wyjeżdżam – pomyślał. Było mu tak wygodnie na łóżku, że nawet nie podniósł się by otworzyć okno. Zapalił.

Gdzieś w swoim domu w centralnej Polsce mąż Ali przygotowywał sobie śniadanie. W innej części kraju żona Adama stała w korku jadąc samochodem do pracy. Jedyne co ich w tej chwili łączyło to ta sama stacja radiowa, której słuchali. Uśmiechali się słysząc utwór zespołu „ Hot chocolate „ pod tytułem „ It started with a Kiss „ Kojarzył się im on z pierwszymi randkami z małżonkami, którzy na szczęście już dziś wrócą z wakacji. Muzyka i świadomość powrotu bliskich wprawiła ich w dobry nastrój.
„….przerywamy blok muzyczny by przedstawić państwu wiadomość z ostatniej chwili: do tragicznego w skutkach pożaru doszło dziś nad ranem w jednej z nadmorskich miejscowości w powiecie koszalińskim. Całkowitemu spaleniu uległy dwie kondygnacje pensjonatu. W dwóch pokojach przebywali tam turyści, niestety śmiertelne ofiary pożaru. Jak dowiedzieliśmy się od rzecznika prasowego straży pożarnej w Koszalinie zginęły w płomieniach cztery osoby. W jednym pokoju spłonął ojciec z córką i jak wstępnie ustalono właśnie w tym pomieszczeniu mogło dojść do zaprószenia ognia. Kolejnymi ofiarami były kobieta z kilkuletnią dziewczynką wynajmujące pokój usytuowany bezpośrednio nad pokojem w którym wybuchł pożar….” – ciągnęło smutno radio.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
bartekczapski · dnia 03.03.2012 11:26 · Czytań: 651 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 3
Komentarze
Marxxx dnia 04.03.2012 01:51
Historia mnie wciągnęła, przeczytałem ją z delikatnym uśmiechem na twarzy ; ) Mam jednak kilka zastrzeżeń:

"Tak jak wtedy kiedy szedł z jej walizką po schodach tak i teraz czuł niedosyt bo spotkanie z nią dobiegło końca. Było to spotkanie długości jednego papierosa. Nie usatysfakcjonowało go do końca, bo przecież mogło by trwać dłużej, ale i nie rozczarowało go. Nie może być pewien co by o niej myślał gdyby dalej ze sobą stali. Niedosyt dał mu możliwość wyobrażania sobie dalszego ciągu z nią pogawędki. Rozstali się życząc sobie nawzajem dobrej nocy. Rano bardzo chciał niby przypadkowo spotkać się z nią."

Masz tendencję do nadużywania... do wstawiania zupełnie niepotrzebnie zaimków. Pilnuj się ; ) Na przykład
"dalszego ciągu z nią pogawędki" zamiast "dalszego ciągu pogawędki"

Sporo błędów powtórzeniowych, te z podanego fragmentu pogrubiłem.

"choć nie zgadł bym, że pani pali" - mogłoby, zgadłbym i tak dalej.

I przy zakończeniu (bardzo klimatycznym swoją drogą), poddaje pod wątpliwość czy radio może smutno ciągnąć. Jestem prawie pewny, że nie : P

Poza tym myślniki przy dialogach mogą się przydać ; )

Tekst mi się podobał, poćwicz formę i czekam na więcej!
Angelina Els dnia 12.03.2012 10:04
autorze!

może pójdę nad morze ;)

"Córka Adama zapoznawała się w tym czasie ze zjeżdżalnią na placu zabaw, a za każdym razem kiedy wkraczała na ostatni szczebel drabinki krzyczała do ojca, że widzi plażę i może."

"To mama nowej koleżanki Zuzy informowała ją o tym, że mają do dyspozycji pokój z balkonem, z którego widać może."

proponuję przejrzeć tekst
no i powstawiać myślniki przy dialogach
bartekczapski dnia 12.03.2012 17:52
Zawstydziłem się takim błędem ortograficznym. Bardzo dziękuję za zwrócenie mi uwagi. Muszę tylko dodać, że nigdy nie popełniałem błędu pisząc wyraz "morze". Zauważyłem jednak, że na przestrzeni ostatnich kilku tygodni zdarzyło mi się to czterokrotnie. O zgrozo !
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
18/03/2024 19:06
Pliszko, Posłużyłaś się skrótami myślowymi, ale pełnymi… »
Jacek Londyn
18/03/2024 18:15
Trening czyni mistrza. Kolejna okazja, tym razem… »
valeria
18/03/2024 11:41
Piękne, już bielonych rzeczy nie spotykam już:) chyba w… »
mede_a
18/03/2024 10:45
Jak ja kocham te Twoje maluchy! Ajw- poezji pełna - pisz,… »
Kazjuno
17/03/2024 22:58
Ja miałem skojarzenie erotyczne, podobne do Mike 17. Jako… »
Kazjuno
17/03/2024 22:45
Co do Huty masz rację. To poniemiecka huta do końca wojny… »
ajw
17/03/2024 21:52
Zbysiu - piękne miałeś skojarzenia :) »
ajw
17/03/2024 21:50
Tak, to zdecydowanie wiersz na pożegnanie. Na szczęście nie… »
Gabriel G.
17/03/2024 19:52
Nie ukrywam czekam na kontynuację. To się pewnie za trzy -… »
Kazjuno
17/03/2024 16:40
Dzięki Gabrielu za krzepiący mnie komentarz. Piszę,… »
valeria
17/03/2024 15:17
Gotowanie to łatwizna, tylko chęci potrzebne :) »
Gabriel G.
17/03/2024 12:46
Kazjuno Jestem świeżo po lekturze wszystkich trzech części.… »
Jacek Londyn
17/03/2024 10:31
Proszę o chwilę cierpliwości. Zanim odpowiem na komentarze,… »
Kazjuno
17/03/2024 04:17
Czekamy z Optymilianem, ciekawi twojego odniesienia się do… »
Jacek Londyn
16/03/2024 12:26
Drodzy Koledzy po piórze. Dziękuję za komentarze. Jest mi… »
ShoutBox
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:43
  • Nie poezją ja, a prozaiczną prozą teraz, bo precyzję lubię: nie komentarzem, a wpisem w/na shoutboxie zaczęłam, a jak skończę, to nie potomni, a los lub inna siła zdecyduje/oceni.
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:32
  • Pliszko - nie! Dość milczenia! Dopóki żyjemy! A po nas krzyczeć będą "słowa", na karcie, na murze...
  • Zbigniew Szczypek
  • 05/03/2024 23:28
  • To, jak skończysz pozwól, że ocenią potomni. Zaczęłaś komentarzem... pozwól/daj nam możliwość byśmy i Ciebie komentowali - jedno "słowo", póżniej strofy...
  • TakaJedna
  • 05/03/2024 23:20
  • ech, Zbigniew Szczypek, fajnie wszystko, wróżba jest, choć niedokończona, ale z tego, co pamiętam, to Makbet dobrze nie kończy ;)
  • pliszka
  • 05/03/2024 22:58
  • A reszta jest milczeniem...
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty