Wizytówka - nuworysz
Proza » Inne » Wizytówka
A A A
On nawet gdy jest zwyczajnie znudzony to lubi do niej powiedzieć tak:
a wiesz, że raczej to ja nie będę na ciebie się patrzył, do ciebie się wdzięczył, łapał cię bynajmniej za dupę nie będę. Dzień zobacz jak za oknem rozgorzał na dobre. Jak we mnie przewalają się pory dnia, a on cały jakby stał na głowie, jak gdyby odbijała mu się czkawką miniona noc. Przeze mnie? Przeze mnie? muszę się zapytać. Muszę też ja na to teraz patrzeć? I powiem ci, że za tą całą rozpiździawę za oknem odpowiadam bynajmniej nie ja. Nie ja skłębiłem chmury i nie ja zacząłem je rozstawiać po niebie. Nie pomyśl sobie tylko, że to moja robota. I później, że ten deszcz spadł, to na miłość boską nie ja wymyśliłem. Czy ja bym chciał żebyś tak teraz w tym domu musiała siedzieć i liczyć krople wody na szybie? I tak sama widzisz jak jest nudno. A mogłabyś tak nie proszona zapytać się; czy Moja osoba właśnie w tej chwili nie potrzebuje czegoś? Jakiś wyrafinowanych, wykwintnych i wysmakowanych zdań, które mogłabyś do mnie powiedzieć? Uśmiechając się promiennie mogłabyś oddziałać na mnie. Także ruchem rąk mogłabyś spowodować żebym poczuł, że wciąż myślisz właśnie o mnie. Albo, czy tak dużo cię kosztuje żebyś, byś, abyś pobiegła do sklepu po gazetę, kolorową ze zdjęciami dużych cycków? Wylewających się wielkich bani, które rozrywają każdy dostępny w sklepach biustonosz. Tak, bo właśnie przez ciebie czuję, że dużych cycków mam niedosyt, chorobliwy brak, pragnienia mam żeby takie właśnie dotykać, a nie te twoje małe miseczki, te maszkaronki twoje. Uwierają mi one ciężko w oku i powodują, że ciężko opada ze znużenia moja powieka, na ten widok twoich płaskich piersi. Jeszcze może stać się i tak, że będę musiał z objawami psychicznego wstrząsu trafić do szpitala na obserwację. Bo to przecież trwa co dzień jak mnie torturujesz tym strasznym widokiem. Ale to ile, no ile można patrzeć na ciebie i nie dostrzegać nic interesującego? Przecież moja silna wola też ma ograniczoną pojemność, też pewnego dnia może od tych małych cycków zwyczajnie sflaczeć i więcej się już nie podnieść. A jak ta pustka mnie rujnuje, ogołaca mnie z wrażeń, spłaszcza moją wyobraźnię i powoduje degradację mojego wewnętrznego środowiska. A ty to powinnaś też coś o tym wiedzieć, jeśli tak jak mówisz stanowimy związek.. A nie tylko nachylasz się i nachylasz. Zakrywasz rękami twarz i zakrywasz. Domykasz te drzwi i domykasz. Nie uciekniesz od tych słów. Nie wywietrzysz z nich mieszkania i nie okaże się potem, że były to tylko z mojej strony żarty.. Choćbyś nie wiem jak długo próbowała moje słowa wytrzeć szmatą. A ja nie mogę już patrzeć na twój ciągły strach. Na to jak płaczesz. Ja do ciebie mówię wcale cię nie obrażając, tłumaczę wolno jaką jesteś bezwartościową kupą. I ty płaczesz? I chowasz głowę jakbym właśnie teraz miał cię uderzyć? Zresztą płaczesz najbardziej nieładnie jak to tylko możliwe. Obleśnie wygląda twoja twarz jak płaczesz. Wręcz brzydko. I możesz tym zachowaniem doprowadzić do tego, że mnie seksualnie więcej nie podniecisz. Kwękasz, kwilisz tak, że tylko do dupy wsadziłbym ci pistolet. A najgorsze jest jak tak zachowujesz się przy stole. Gdy przychodzi pora obiadu to ty wyglądasz jakbyś właśnie przybiegła tutaj z meliny. Bo czy nie wystarczy, że jest niedobry, to ty jeszcze czynisz z niego obrzydliwy. Tym swoim spuszczonym wzrokiem. Tą miną, która porozciągała ci face we wszystkie strony. Brzydszych już od ciebie istot chyba nigdzie nie ma. A jak tak chodzisz później po kuchni, to przecież nie muszę słyszeć odgłosów twoich potknięć, wstrętnego twojego szurania i jakby mysiego drapania w podłogę. Przestałabyś w ogóle łazić po tej kuchni i uszanować to, że muszę po obiedzie w ciszy trochę poleżeć.
Tylko jak śpisz to można jeszcze na ciebie popatrzeć. Jak przykryta jesteś cała kołdrą to jeszcze. Mogę tak wtedy popatrzeć i wyobrazić sobie, że pod tą kołdrą leży ktoś inny, na której widok nie musiałbym łapać moich uciekających jaj. Ty durna krowo, nie widzisz jakie mam przez ciebie złe dni? Jak muszę się męczyć żeby cię nie wyrzucić za drzwi? Ile muszę brać na siebie i wyrzeczeń i ciężarów tolerując ciebie w moim domu? Jakie mogą się odkładać w moim mózgu złogi i jak dotkliwie go mogą toksynami kaleczyć? Ile lat mi tym samym z życia zabrałaś, tym jaka jesteś, ile? Ale to prawda, że wredna z ciebie przy tym małpa. Uciążliwa z ciebie kurwa. I gdybyś nie była taka już samolubna, to mogłabyś mi przynieść ten telewizor z pokoju, i żebym ja mógł teraz odpocząć i nie patrzeć na ciebie. Zauważyłem, że i to też jest moja wina, bo tak mało od ciebie wymagam, że godzę się żebyś się panoszyła bez żadnych obostrzeń ani zakazów. To jest ewidentnie moja wina, że tak łaskawie ciebie traktuję. Pozwalam żebyś koło mnie przebywała. Nie robię ci wyrzutów i nie mówię przecież wciąż, że jesteś jakaś głupia. Ale może trzeba z tobą inaczej postępować, może trzeba tobą zatrząś , obić cię pięścią, napluć na ciebie po obiedzie. Taki właśnie uświadomiłem sobie błąd, i teraz to widzę, że byłem dla ciebie zwyczajnie za dobry.

Gdy on zwyczajnie idzie do swojej pracy to mówi mniej więcej tak:
pan sobie wyobrażasz, że możesz bez mojej wiedzy wyjść i zapalić papierosa? Pomijam, że w czasie moim to pan robisz, to jeszcze buchasz ten dym w powietrze, którym ja później też oddycham. I te drobiny dymu wymieszane z powietrzem przylepiają się do moich płuc. I masz tak jeszcze pan czelność stać tak przy mnie i swobodnie tego papierosa palić? Czy to nie jest aby tak, że pan powinieneś teraz kroić ten materiał na rękawy? Czy ja mam chwycić za nożyce i wyciąć panu na plecach napis: ”gołodupcem będąc on mnie przygarnął. Nakarmił mnie i dał dach nad głową. A teraz ja głupiec nie odwdzięczam mu się niewdzięczny.” Możesz mi pan powiedzieć dlaczego mnie tak traktujesz? Dlaczego mnie narażasz na swój widok, że tak tu stoisz przy tej popielnicy w godzinach pracy? Dlaczego ja mam myśleć, że cały czas tylko kombinujesz jak by tu popalić sobie, a nie naciąć tego materiału szwaczkom. Kurwica mnie bierze na samą myśl, że inni patrzą jak pan sobie ze mną pogrywasz i zaczynają pozostali w tą samą stronę kombinować. Przerwę śniadaniową mi przedłużają. Dolewają raz po raz sobie w kubki kawy. Kanapek też coraz więcej przynoszą i owijają w wiele warstw papieru. O te minuty przedłużają sobie przerwy. W tygodniu to już są całe godziny. W miesiącu już za cały dzień jedzenia kanapek muszę im zapłacić. A pan palisz tak i na mnie się bezczelnie patrzysz. Że tak mógłby pan w tym czasie naoliwić te swoje nożyce, a te resztki materiału mógłby pan pozbierać spod nóg i wyrzucić do kosza. A nie żeby chodzić i deptać to co zleciało spod noża. A możesz się pan wytłumaczyć dlaczego wiecznie po pana wyjściu z ubikacji klapa jest podniesiona i deska jest posikana? I przeze mnie opłacana sprzątaczka traci czas na wycieranie tej deski z sików. Później skarży mi się, że tyle czasu musi jedną kabinę u mnie sprzątać co cały na mieście szalet. A mnie to już wkurwia, że za czyszczenie ubikacji w miesiącu muszę wydać tyle, co na tusz do drukarek za cały rok. Jakbyś nie mógł kurwa po sobie tej klapy zetrzeć. Jakbyś musiał na złość mi te ściany ubikacji gównem smarować. Zamiast papieru toaletowego używać to gazety są zmięte i nawrzucane. A papier co? Ktoś pewnie zabiera do domu. A woda? Woda cały czas cieknie, bo żaden jak ty głupek nie dokręci dobrze kranu. Na drugi raz będziecie srali pod płotem, i chodzili po tym. A ja wam wtedy powiem: chcieliście to się odpierdolcie. I cały ten bałagan po pana wyjściu muszę oglądać. Spać potem nie mogę. Wyobrażam sobie, że każdy z was przyszedł do pracy tylko po to żeby ze mnie pośmiać się, żeby po dworować, żeby mnie oszukać, upokorzyć. Muszę źle trawić jak sobie pomyślę, że pan masz głęboko w dupie moje odczucia i poczucie, że odpowiadam za wszystko. Całe to logo firmowe z kangurkiem, które z takim trudem wymyśliłem, wszystkie te firmowe druki, dyski i dyskietki. Całe to moje imperium panu zwyczajnie wisi. Pan się z tym nie identyfikujesz. Nawet często śmiejesz się pan z tego po pracy siedząc przy piwie. Mówisz: to pojebany właściciel, a ja mu wynoszę z zakładu jaki chcę kawałek materiału, nici, igły i wręcz całe przeszyte kurtki. Myślisz pan, że nie wiem co mówisz? Nie znam twoich myśli? I naprawdę to mam podejrzenia gdzie giną te kilometry materiału, a ten polar, który wynosicie belami. Domyślam się gdzie go składujecie. I ręce, obiecuje wam poobcinam każdemu, na którego palcach znajdą się mikroskopijne cząsteczki materiału. W ultrafiolecie każdemu pooglądam dłonie. To ja dla was kupuję nowe maszyny, żebyście nie musieli dziergać tych pledów łapami. Wózki wam kupiłem żebyście tych bel nie musieli nosić na plecach. Macie fundusz socjalny żeby z niego skorzystać w razie gdybyście mieli wyjechać nad morze. Kupujecie za pół ceny kurtki, które szyjecie; bluzy poza gatunkiem kupujecie. Mnie nikt takich forów nie dawał, mnie nikt ręką nie objął i nie powiedział: synku kup to, synku sprzedaj tamto i masz tu drobne na początek. Nie, nikogo takiego przy mnie nie było. I to teraz mówię panu, że jeśli wasze podejście się nie zmieni, jeśli dalej będziecie uprawiać sabotaż i kraść nie przestaniecie; jeśli to ja przestanę być dla was najważniejszy, jeśli mnie będziecie lekceważyć w rozmowie miedzy sobą, jeżeli nie zaczniecie na mój widok kłaniać się nisko, to zamknę tę fabrykę i w to miejsce ufunduję obelisk, gdzie stanie moja osoba odlana w brązie. I wtedy wszyscy wy będziecie przynosili kwiaty i wspominali, że kiedyś to było dobrze, a teraz musimy chodzić na pole i zbierać perz do jedzenia. Ale mnie to już nic nie będzie obchodziło. Będę się śmiał gdy pokazywać będą te zatrważające obrazki z życia prowincji. A niech żrą to gówno, będę mówił do telewizora. Sami przecież chcieli.

Jak pewnego razu jego rozpędzone auto wjechało w tył niczego nie spodziewającego się samochodzika powiedział:
nie widzisz ofiaro takiego dużego terenowego samochodu, krzyczy, okulary ci spadły i ślepa jesteś jak kret? Światłami ci mrugałem kilometr stąd, żebyś mogła zjechać do rowu, a ty sobie wyobrażałaś, że ja będę zwalniał i hamował? Pojebało cię żebyś nie oglądała się za siebie i nie wyglądała mnie? Wiesz, że ten mój błotnik jest więcej wart niż całe to twoje truchło, niż całe to twoje zasrane życie? Nie wystarczy ci pieniędzy na moją stratę żebyś nawet sprzedała te swoje auto, a ile jeszcze będziesz musiała pożyczyć? Że się zjeżdża z drogi gdy nadjeżdżam to zapomniałaś? A jak by poduszki u mnie nie zadziałały i bym sobie głowę poranił to do więzienia byś od razu dostała skierowanie. Zadzwoniłbym do sędziego Andrzeja i od razu by cię w kaftanie przewieźli do więzienia. A jakbym z Andrzejem pogadał to wsadzili by ci w kieszeń torbę narkotyków i byś nie wyszła na wolność do końca życia. Ty pizdo bezwstydna żeby mi lakier zarysował się nad zderzakiem, żeby przyblakł mi, poszarzał i zmatowiał? Musiałaś chyba celowo nacisnąć wsteczny bieg i przypierdoliłaś specjalnie w mój samochód. Po policję zadzwoniłem i jadą z alkomatem ustawionym już na 3 promile, tyle będziesz miała w wydychanym powietrzu. Prawo jazdy zabiorą ci dożywotnie bo jesteś zagrożeniem dla mnie na drodze. Mogłaś dzisiaj wcale nie wychodzić z domu; albo chociaż mogłaś zadzwonić do mojej fabryki i zapytać się jaką drogą dzisiaj będę jechał do domu. I nie stałaś byś tak teraz przede mną z rozdziawioną gębą. Sprawdzę ci papiery i udowodnię, że auto twoje było ukradzione i w stanie technicznym, który wyklucza jazdę. Bez patrzenia nawet na nie powiem, że jest jak mówię. Tym terenowym autem zjeździłem całe Alpy i żadna przypadkowa koza nie wpadła na mnie. A ty? W dupie chyba schowałaś sobie szkła kontaktowe. Żebyś jeszcze była ładna to bym ci powiedział dobra, policji wzywać nie będę ale wejdziemy zaraz do mojego samochodu i wyliżesz mi z uczuciem chuja. Ale ty jesteś wyjątkowy maszkaron i pasujesz tylko do tego swojego rozpadającego się auta ze złomu. Nie możesz przesiąść się na autobus? Albo powinnaś chodzić pieszo. Mogłem wreszcie przypierdolić mocniej, z całej 300 konnej siły. Byś się wtedy rozpadła razem z tym swoim trupem. Benzyną bym cały ten bałagan podlał i spalił. Razem z tym twoim karłowatym dzieckiem, z tym małym debilem, którego wozisz z tyłu. Nie powinnaś w ogóle rodzić dzieci bo przez to roznosi się choroba debilizm. Co? I co teraz będzie? Będziesz musiała pewnie odrobić moje straty. Wezmę cię na prywatną moją winnicę i będziesz na niej całe życie dla mnie rwała winogrona. Chyba, że dom sprzedasz i wtedy może starczy ci żeby zapłacić za mój zderzak. Nie masz pojęcia jak mi się humor zepsuł, jak posmutniałem; bo traktuję to swoje auto jak członka mojej rodziny. Jakbyś mi najbliższego syna skrzywdziła. Jakbyś mnie samego kopnęła w głowę. Normalnie to w takich wypadkach wyjmuję pistolet i zabijam. Tylko dzisiaj zostawiłem go w domu. Zapamiętałem już dokładnie jak wyglądasz i od jutra począwszy zacznę polować na ciebie. Jak zobaczę cię gdzieś na mieście od razu wyciągam pistolet i zabijam cię, jak psa zastrzelę. Ale nie tylko jutro, ale każdego następnego dnia. Wezmę sobie za moje szkody rewanż i zapoluję sobie na ciebie. Jak już pocisk rozłupie ci łeb to odetnę ci cycki i wezmę jako trofeum do domu.
Dzwonię ze swojej komórki i rozmawiam z całym światem. Znam wszystkich w tym mieście. Zbudowałem swoją fabrykę od podstaw. Milion złotych w każde lato przepuszczam na wakacjach. W Juracie mam apartament obok prezydenta. A ty jedziesz tak sobie przede mną i uważasz, że tą drogą co ja tobie też wolno jechać? Nie. Spójrz na nazwą ulicy przecież to jest moje nazwisko i imię. To jest ulica przede wszystkim moja. Po prywatnym moim mieście jeździsz, mój asfalt ścierasz. A gdyby olej ci wyciekł na moją ulicę to byś sobie pojechała dalej? To tak jakbyś weszła do mnie na podwórka i na moich schodach się zesrała. I widzisz jadą wszystkie służby na sygnale, a nie musiałem nigdzie dzwonić, widzisz sama jaki jestem dla nich bezcenny. A ty możesz się już czuć skazana i na pewno, powiem ci, resztę życia spędzisz we więzieniu.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
nuworysz · dnia 18.03.2012 18:49 · Czytań: 360 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
julass dnia 23.03.2012 00:44
no to nawet się całkiem czyta ale właściwie to kto co jak i dlaczego?
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ks-hp
18/04/2024 20:57
I taki autor miał zamysł... dziękuję i pozdrawiam... ;) »
valeria
18/04/2024 19:26
Cieszę się, że przypadł do gustu. Bardzo lubię ten wiersz,… »
mike17
18/04/2024 16:50
Masz niesamowitą wyobraźnię, Violu, Twoje teksty łykam jak… »
Kazjuno
18/04/2024 13:09
Ponownie dziękuję za Twoją wizytę. Co do użycia słowa… »
Marian
18/04/2024 08:01
"wymyślimy jakąś prostą fabułę i zaczynamy" - czy… »
Kazjuno
16/04/2024 21:56
Dzięki, Marianie za pojawienie się! No tak, subtelnością… »
Marian
16/04/2024 16:34
Wcale się nie dziwię, że Twoje towarzyszki przy stole były… »
Kazjuno
16/04/2024 11:04
Toż to proste! Najeżdżasz kursorem na chcianego autora i jak… »
Marian
16/04/2024 07:51
Marku, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Kazjuno, także… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty