Moliks - mruczol
A A A
W pawłowickiej bibliotece zalęgnął się Moliks. Niby to nic takiego, był uprzejmy i grzecznie odnosił się do pań bibliotekarek, ale jednak przeszkadzał. Pojawił się nie wiadomo skąd, w samym środku dnia i został. Tak po prostu.
Początkowo żadna z kobiet nie podejrzewała nawet, kim on jest. Zdziwiły się tylko trochę, ponieważ już od dobrych dziesięciu lat nikt nie przychodził osobiście po książki. Zamawiano je bardzo rzadko i robiono to za pomocą internetu, a bibliotekarki wysyłały odpowiednie pozycje gołębiami pocztowymi.
Ptaki te miały zarówno swoje zalety, jak i wady. Nie trzeba ich było wprawdzie karmić, a programowanie wymagało wyłącznie wytyczenia odpowiedniego kursu, jednakże należało je zawsze starannie oliwić, a to zajmowało nad wyraz dużo czasu. Ponadto wyglądały bardzo podobnie do swoich żywych odpowiedników. Babka pani Amelii opowiadała kiedyś, że za czasów jej młodości gołębie wchodziły w skład jednego z najpopularniejszych gatunków ptaków, a ich stada można było spotkać dosłownie wszędzie. Niestety. Obecnie, w dobie piratów powietrznych, zaliczały się one do zwierząt objętych ochroną...
Tymczasem Moliks wyglądał zwyczajnie. Był panem w tak zwanym wieku średnim. Na głowie miał trzy nudnawe, różowe irokeziki, nad lewą brwią kilka srebrzystych kolczyków, fioletowe paznokcie u rąk i czarną, niemodną już od kilkunastu lat, skórzaną kurtkę z ćwiekami układającymi się w kształt loga powszechnie znanej kapeli kosmowekowej. Pan jak pan. Nawet mówił normalnie, po polsku, bez żadnego obcego akcentu.
Fakt, że nie jest Ziemianinem, dostrzeżono dopiero wówczas, kiedy usiadł grzecznie w kątku i zaczął czytać jedną z najbardziej popularnych powieści. "Wampirzy urok" zajął mu dokładnie połowę godziny. Współczesne książki nie były już tak długie i nudnawe, jak te sprzed czterdziestu lat. Całą akcję streszczano na dwudziestu, trzydziestu stronach. Skomplikowane opisy zastąpiono niewielkimi hologramikami, a dla tych, którzy pomimo wieloletniej nauki w szkole nie potrafili wciąż jeszcze czytać, wmontowano dodatkowo wersję głosową. Lektor zająkiwał się wprawdzie od czasu do czasu i nie potrafił czytać płynnie, ale obecnie nikt już nie uznawał tego za problem.
Moliks skrzywił się po przeczytaniu książki, a z głowy posypały mu się srebrzysto-błękitne iskierki.
- Trrr... Trrr... Trrr... - zaskrzypiał w dziwaczny sposób, po czym źrenice oczu zaczęły mu się obracać w kółko, a uszy zwinęły się w trąbki.
Panie bibliotekarki zastygły w bezruchu, nie bardzo wiedząc, czy powinny w jakiś sposób zareagować. Saturianie nie mówili w żadnym z ziemskich języków, Uranianie mieli łuski i niewielkie ogonki, a Neptunianie poruszali się ociężale, roztaczając dokoła siebie żółtawe pole ochronne. Kim więc był ten osobnik? Nie wyglądał na kogoś, kto miałby niecne zamiary, ale dlaczego tak dziwnie terkotał?
- Trrr... Trrr... - zaskrzypiał po raz kolejny pan w średnim wieku. - Przepraszam najmocniej, ale od czytania bzdur skręcają mi się kabelki w osłonce przewodowej... Panie wybaczą, jestem Moliksem. Pochodzę z układu słonecznego, którego wy, Ziemianie, jeszcze nie odkryliście. Czy mógłbym prosić o jakąś sensowną lekturę? Potrzebuję świeżej energii, którą może mi dostarczyć jedynie wartościowa książka.
Pani Amelia i pani Zuzanna popatrzyły na siebie nieco skonsternowane. Doprawdy! Pojęcie wartościowej książki było niezwykle rozległe. Zaczęły wymieniać tytuły cenionych ówcześnie pozycji. "Czarna ofiara", "Wilcze pamiętniki", "Złe pnącza" oraz "Duchowe pustkowie" podziałały na Moliksa w sposób niepożądany. Jego terkotanie wzmogło się tylko, a różowe irokeziki zaczęły opadać na lewą stronę głowy, tworząc dziwaczny przedziałek. Pomocne kobiety rzuciły się wiec czym prędzej na inny, równie ceniony gatunek książek. Psychologia. Ta z pewnością była wartościową dziedziną. "Techniki samodoskonalenia", "Sposoby skutecznego oddziaływania na otoczenie" oraz "Mój wewnętrzny kosmos" doprowadziły mężczyznę do stanu niemalże agonalnego.
Szacowne niewiasty zaczynały popadać w panikę. Postanowiły poszperać odrobinę w internecie i odnaleźć kilku ekspertów, którzy doradziliby im jakieś odpowiednie lektury. Moliks tymczasem dogorywał pod półką z literaturą brazylijską. Terkotał, furczał i od czasu do czasu cichutko pojękiwał.
- Dbry, mamo! - do biblioteki wkroczył radośnie Franek, dziesięcioletni syn pani Amelii. - Jak tam gołębie? Przyszedłem je spryskać oliwą. Podobno od oleju rzepakowego zaczynają ćwierkać. Chciałbym móc to usłyszeć... O! A temu panu co dolega? Słabo mu? Widziałem podobny stan w komedii Zdzierskiego "Marsjanie atakują"... Co robisz, mamo? Dzwonisz po pogotowie?
- Nie, synku. Muszę znaleźć eksperta od dobrych książek. Pan przeczytał powieść i bardzo źle się poczuł.
- Ha! - wrzasnął triumfalnie Franek. - Zawsze mówiłem, że czytanie człowiekowi szkodzi! Pomogę panu. Swoją drogą, musiało panu zupełnie nieźle odbić, skoro postanowił pan to zgłębić. Z choinki się pan urwał? Książkę to sobie można co najwyżej pooglądać, ewentualnie powąchać jeden z tych przestarzałych, drukowanych egzemplarzy. Pachną zupełnie nieźle. Chce się pan sztachnąć? Bardzo proszę, niech pan niuchnie...
Chłopiec podsunął zwinnie jedną z archiwalnych powieści tuż pod twarz Moliksa i zaczął przewracać kartki. Mężczyzna pociągnął nosem. Pociągnął raz, drugi, wreszcie zaczął wdychać powietrze przesycone zapachem książkowych stronic tak intensywnie, że wewnątrz biblioteki, tuż obok narożnego stolika z komputerami, zaczęła się tworzyć niewielka trąba powietrza.
- A! - przypomniał sobie zachwycony efektami własnej działalności Franek. - Starej Literze, wiesz mamo, naszej pięćdziesięcioletniej polonistce, zupełnie dzisiaj odbiło. Cytowała nam ze łzami w oczach jakiegoś nieżyjącego faceta. Romantyk z niego podobno. Zaraz, zaraz! Niech sobie przypomnę, jak to szło... "Litwo! Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie. Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie..."
Chłopiec nie zdołał powiedzieć niczego więcej. Moliks odżył. Różowe irokeziki znowu zostały postawione na sztorc, a terkotanie ustało.
- Dziękuję! - wykrzyknął nadzwyczaj podekscytowany, a następnie zawirował w miejscu i zniknął...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
mruczol · dnia 24.03.2012 19:36 · Czytań: 832 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 5
Komentarze
Wasinka dnia 26.03.2012 11:45
Jejku, jaki to kochany tekst...
Zapach książki jako sole trzeźwiące...
Ambitniejsze utwory napędzaczami życia, rozruszaczami duszy i serca, dawaczami energii...

Ale z drugiej strony świat tutaj odmalowany smutny jest, gorzkawy...

Lekko napisane, czytane z przyjemnością. Obrazy przed oczyma stoją.
Swoją drogą - nauczycielka jakiejś starej bardzo daty się tu trafiła... Albo po prostu w tym świecie istnieją jeszcze tacy szaleńcy...
Dziwne chyba jest jednak to, że Franek potrafił wyrecytować tak długi fragment...

I znowu "Pan Tadeusz"! Dopadł Latarnika, teraz Moliksa ;)

Pozdrawiam słonecznie.
Kaero dnia 26.03.2012 13:01
Oj, mam nadzieję, że nie nastąpi nigdy taki świat, w którym czytanie staje się niemodne, a książki są reliktami.

Namalowana przez Ciebie wizja przyszłości jest smutna i trochę przypomina mi "Nowy, wspaniały świat" Huxley'a. Antyutopia...

Tekst bardzo dobry, sugestywny - nie miałam problemów z wyobrażeniem sobie całej sceny. Błędów też jakoś specjalnie nie widać.

Pozdrawiam wiosennie :)
Wasinka dnia 27.03.2012 11:03
Zapomniałam dodać, że to jest niezła satyra na współczesny świat, na to, ku czemu zmierza...
Pozdrawiam raz jeszcze, znowu w słońcu.
Usunięty dnia 23.03.2014 14:51
Najbardziej lubię Twoje teksty za to, że są takie... uśmiechnięte. Lekkie i łagodne. I chociaż wbijają szpileczkę tu i tam, to robią to tak delikatnie, że nawet ten, komu się dostało, uśmiechnie się pod nosem.

Prowadzisz sprawnie. Chociaż, jak już przy poprzednim odgrzebanym staruszku, znalazłam kilka baboli:

Cytat:
się Mo­liks. Niby to nic ta­kie­go, był uprzej­my i grzecz­nie od­no­sił się do pań bi­blio­te­ka­rek, ale jed­nak prze­szka­dzał. Po­ja­wił się nie wia­do­mo skąd, w samym środ­ku dnia i zo­stał. Tak po pro­stu.Po­cząt­ko­wo żadna z ko­biet nie po­dej­rze­wa­ła nawet, kim on jest. Zdzi­wi­ły się

Cytat:
wy­ma­ga­ło wy­łącz­nie wy­ty­cze­nia od­po­wied­nie­go kursu, jed­nak­że na­le­ża­ło je za­wsze sta­ran­nie oli­wić, a to zaj­mo­wa­ło

Cytat:
od­po­wied­ni­ków. Babka pani Ame­lii opo­wia­da­ła kie­dyś, że za cza­sów jej mło­do­ści go­łę­bie wcho­dzi­ły w skład jed­ne­go z naj­po­pu­lar­niej­szych ga­tun­ków pta­ków

Cytat:
je za­wsze sta­ran­nie oli­wić, a to zaj­mo­wa­ło nad wyraz dużo czasu. Po­nad­to wy­glą­da­ły bar­dzo po­dob­nie do swo­ich ży­wych od­po­wied­ni­ków. Babka pani Ame­lii opo­wia­da­ła kie­dyś, że za cza­sów jej mło­do­ści go­łę­bie wcho­dzi­ły w skład jed­ne­go z naj­po­pu­lar­niej­szych ga­tun­ków pta­ków, a ich stada można było spo­tkać do­słow­nie wszę­dzie. Nie­ste­ty. Obec­nie, w dobie pi­ra­tów po­wietrz­nych, za­li­cza­ły się one

Cytat:
Był panem w tak zwa­nym wieku śred­nim.

Cytat:
Współ­cze­sne książ­ki nie były już tak dłu­gie i nud­na­we(,) jak te sprzed czter­dzie­stu lat.

bez przecinka?

Cytat:
stresz­cza­no na dwu­dzie­stu, trzy­dzie­stu stro­nach. Skom­pli­ko­wa­ne opisy za­stą­pio­no nie­wiel­ki­mi ho­lo­gra­mi­ka­mi, a dla tych, któ­rzy po­mi­mo wie­lo­let­niej nauki w szko­le nie po­tra­fi­li wciąż jesz­cze czy­tać, wmon­to­wa­no

Cytat:
Mo­liks skrzy­wił się po prze­czy­ta­niu książ­ki, a z głowy po­sy­pa­ły mu się sre­brzy­sto-błę­kit­ne iskier­ki.- Trrr... Trrr... Trrr... - za­skrzy­piał w dzi­wacz­ny spo­sób, po czym źre­ni­ce oczu za­czę­ły mu się ob­ra­cać w kółko, a uszy zwi­nę­ły się w trąb­ki.

Cytat:
za­skrzy­piał w dzi­wacz­ny spo­sób, po czym źre­ni­ce oczu za­czę­ły mu się ob­ra­cać w kółko, a uszy zwi­nę­ły się w trąb­ki.Panie bi­blio­te­kar­ki za­sty­gły

Cytat:
w in­ter­ne­cie

Internecie

Cytat:
- Dbry, mamo! - (D)o bi­blio­te­ki wkro­czył ra­do­śnie Fra­nek

Cytat:
Po­mo­gę panu. Swoją drogą, mu­sia­ło panu zu­peł­nie nie­źle odbić, skoro po­sta­no­wił pan to zgłę­bić. Z cho­in­ki się pan urwał? Książ­kę to sobie można co naj­wy­żej po­oglą­dać, ewen­tu­al­nie po­wą­chać jeden z tych prze­sta­rza­łych, dru­ko­wa­nych eg­zem­pla­rzy. Pach­ną zu­peł­nie nie­źle. Chce się pan sztach­nąć? Bar­dzo pro­szę, niech pan niuch­nie...

Cytat:
Chło­piec nie zdo­łał po­wie­dzieć ni­cze­go wię­cej.

wywaliłabym "niczego"
mruczol dnia 24.03.2014 18:23
Morfinko,

dziękuję Ci bardzo za wizytę w "Moliksie" :lol:.
Znów cała płonę :shy:, po odczytaniu wszystkich swoich potknięć :(. Biję się w pierś. Pewnie kiedyś poprawię, ale póki co mam bardzo napięty grafik, więc, niczym Scarlett O'hara, "pomyślę o tym później" :smilewinkgrin:.
Jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję za miłe słowa :lol: :bigeek:.

Ściskam gorąco.
Aśka ;) B) ;)
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
pociengiel
12/05/2025 17:39
Cicha albo burzliwa /albo alternatywa wykluczająca/ »
Miladora
12/05/2025 16:07
Albo jak fermentacja - czasem wychodzi wino, a czasem… »
pociengiel
12/05/2025 13:46
Poezja jest jak destylacja, przepędza na przykład obierki z… »
pociengiel
12/05/2025 13:40
Dziękuję, aniele interpunkcyjny, diakrytyczny stróżu… »
Miladora
12/05/2025 12:46
To pewnie musielibyśmy ją wymyślić. ;) Dziękuję i… »
Miladora
12/05/2025 12:43
Wszystko dobrze, panie F., ale o tym przecinku… »
pociengiel
12/05/2025 11:16
Sen o Marii - też w poczekalni najpierw Ciekawy przypadek… »
dodatek111
12/05/2025 11:16
Dziękuję Wam za czytanie. Wiersze przeważnie są lepsze od… »
dodatek111
12/05/2025 11:13
Dawne i nowe ciągle te same te same. Warto marzyć i pisać :)»
dodatek111
12/05/2025 10:42
A gdyby nie było poezji? Strach pomyśleć. Na szczęście jest… »
Lilah
12/05/2025 08:21
Ja jeszcze nie, chyba muszę poczekać aż wyjdzie z poczekalni… »
pociengiel
11/05/2025 22:03
zapodałem pierwszy i nie mogę się doczekć obioru, następny… »
wolnyduch
11/05/2025 20:06
Witaj pociengiel No oczywiście, skoro tak ta ekipa… »
wolnyduch
11/05/2025 19:58
Tak, chyba faktycznie ta ewolucja jest odwrócona... Dzięki… »
Lilah
11/05/2025 16:08
Siewierianina dam. I bardzo jestem ciekawa twoich. :) »
ShoutBox
  • retro
  • 10/05/2025 18:07
  • Dziękuję za Grechutę, ta wersja też jest niezwykła: [link]
  • Miladora
  • 09/05/2025 12:17
  • Na stronie głównej, w newsach, Lilu. :) Opcja - "dodaj news" - w panelu użytkownika. :)
  • Lilah
  • 09/05/2025 11:38
  • Dzięki, Milu. Dzięki, dodatku. A gdzie ew. zamieścić anons?:)
  • Miladora
  • 08/05/2025 23:36
  • Lilu - pochwal się tomikami, bo naprawdę jest się czym chwalić. Gratulacje. :)
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty