Jaki jest sens codziennego oszukiwania się? Każdy odpowie ,że nie ma że, jest to pozbawione logiki a nawet chore. A co jeśli to przynosi nam doczesną radość? Radość oglądania i bycia blisko swojej wielkiej niespełnionej miłości? Mając w świadomości, że ten stan –niespełnienia nie jest doczesnym ale jak najbardziej rzeczywistym i przyszłym?
Od kilku miesięcy codziennie rano gdy tylko się przebudzę, a mój mózg jest już w stanie logicznie myśleć powraca myśl- może to dziś, może to ten dzień żeby usiąść koło niej i porozmawiać, tak jak dawniej. W tym samym momencie odczuwam ten błogostan, mówiąc –Tak Janek, dzis jest ten dzień aby wszystko naprawić, aby Wasze życie wróciło na właściwe tory- uczucie nieziemskie.Jednak z każdym następnym ruchem ,gdy jem śniadanie, myję zęby czy sznuruje buty, moja wizja idealnego „dziś” a zwłaszcza „jutra” zostaje tłamszona przez realny i nie da się ukryć pesymistyczny świat, który mnie otacza. Ale nie, mowie sobie „dziś będzie inaczej, dam rade” i zaczynam codzienny marsz przed siebie, ubrany w markowe ciuchy, które są próżności obciążająca kieszeń moich rodziców.Mając w świadomości ,że żaden gadżet ,żaden ciuch nie sprawi łatwiejszym mojego pojedynku z własną nicością i ogromem błędu jaki popełniłem.I tu jest ten moment, jakby pstryknięciem palcami gdy pojawiam się w szkole,bo moja podróż minęła na powrocie do wspomnień i snucia marzeń, wydaje się całkowicie nierealnych. Jestem już w tej szkole, której nienawidzę tak samo jak tych ludzi w niej, którzy łudzą się ,że są w Los Angeles a ich życie to jedna wielka impreza a w gruncie rzeczy jedni z największych maminsynków. Jedno co jest w tym budynku , to ona, piękna ciemnowłosa dziewczyna,kiedyś tak mi bliska jak złoto dla bogatego rosjanina – teraz odległa jak marzenie o Mercedesie Bezdomnego z Dworca Centralnego.Delektuje się jej widokiem tak długo jak tylko jest to możliwe, a niech mnie! Co tam widokiem, jej oczyma pięknymi ! Z każdą chwilą wpatrywania się, odchodzi ode mnie ta pewność siebie, która miała pozwolić mi podejść do niej i zamienić więcej niż dwa słowa-cześć i .. cześć. Ja już przegrałem tę bitwę z losem o nią , to jest pewne. Jednak z każdego dnia mam nadzieję ,że to jeszcze nie koniec ,że musi być dobrze to właśnie przynosi to chwilowe ukojenie. Obawiam się ,że jestem uzależniony ale nie od papierosów, wódki czy prochów ale od niej, gdy tylko mogę poczuć jej bliskość moje oblicze duchowe przeżywa stan nirvany, odlatuje świat rzeczywisty nie istnieje dla mnie.
To co kiedyś było moim atutem -miłość- teraz stało się moim gwoździem do przysłowiowej trumny. Kochałem ją, kocham ale tak samo kocham wszystkie napotkane dziewczyny, kobiety. Chwila przyjemności kosztowała mnie najwyższą cenę, kupiłem sobie za „nią” samotność. Ktoś powie młody, głupi, niepoprawny romantyk- być może , nie wykluczam ale dodam ,że nie tylko głupi , nie tylko młody, nie tylko romantyk przede wszystkim zepsute dziecko przełomu XX i XXI wieku.
Zastanów się czy warto, płacić taką cenę?
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
ernestmoody · dnia 11.04.2012 09:59 · Czytań: 497 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 2
Inne artykuły tego autora: