- Musisz być najlepsza! – szorstki głos matki przebijał się przez czaszkę Baśki.
Otworzyła oczy. Nie spała od dawna. W szarości pokoju, wydawał się szary cały świat. Jeszcze te skrzypce grające tuż za ścianą… Wstała z łóżka i ruszyła do kuchni. Mijając lustro instynktownie w nim się przejrzała. Zapadnięte policzki, podkrążone oczy, poplamiona piżama i te włosy przycięte „na jeżyka”. Dźwięki skrzypiec z każdym krokiem przybliżały się coraz bardziej. Miała ochotę zatkać uszy i krzyczeć po to by zagłuszyć znienawidzony ton, ale głos matki znowu się odezwał w jej umyśle „przecież to takie nierozsądne”. Weszła do kuchni, nienaoliwione zawiasy odezwały się, a Bogdan odwrócił się w jej kierunku. W ręku miał skrzypce.
- Wiesz jak nie lubię skrzypiec! – powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- Silna… - mężczyzna położył instrument na blacie kuchennym – to po co je trzymasz?
Nic nie odpowiedziała. Bogdan w milczeniu przyglądał się jak otwiera lodówkę. W świetle marnej żarówki doskonale było widać trzy konserwy rybne, słoik majonezu i kilka puszek piwa. Silna wyjęła puszkę piwa.
- Zrobię dziś zakupy – powiedział Bogdan przepraszającym tonem.
Silna kiwnęła głową, pociągnęła łyk złociste płynu i wróciła do swojego pokoju.
***
Jechali do redakcji w ciszy. Basia nie lubiła rozmawiać, ani słuchać muzyki w samochodzie. Ona w ogóle ograniczała swoją mowę do minimalnej ilości słów. Z tego też powodu w redakcji wszyscy drżeli na jej widok. Wydawała się być taka sucha i oględna. Każda jej decyzja była przemyślana tak starannie, że nikt nie mógł z nią dyskutować. Wygląd Silnej wzbudzał w redakcji wiele emocji, ponieważ pani redaktor naczelna stylizowała się na mężczyznę, co budziło wiele plotek. Jedynie Bogdan znał swoją pracodawczynię ze strony kruchej, bezbronnej dziewczynki, w końcu z nią mieszkał. Auto się zatrzymało i oboje wysiedli. Baśka szybkim krokiem ruszyła w stronę redakcji, Bogdan postanowił postać chwilę przy samochodzie w celu wypalenia papierosa. Z punktu przy samochodzie doskonale widział wyprostowane plecy i wyobrażał sobie zaciśnięte usta szefowej. Mimo mieszkania z nią pod jednym dachem, intrygowała go.
***
Ewa weszła do pokoju naburmuszona.
- Wiesz, co mi powiedziała! – buzujące w Ewie emocje wybuchły z podwójną mocą – Powiedziała mi, że mam jechać na jakąś wiochę szukać tematu.
- A ty nie chcesz? – Bogdan z uwagą przyglądał się reakcji koleżanki.
- Bogdan… - głos koleżanki nagle zrobił się słodszy – pogadałbyś z nią, ona cię lubi…
- W sumie mogę jechać – mężczyzna uśmiechnął się przekornie – ale, ty za mnie napiszesz reportaż o przeciekającym dachu.
- Stoi – odpowiedziała radośnie Ewka i pobiegła w nieznanym Bogdanowi kierunku.
***
Silna leżała na swoim twardym materacu delektując się czytaniem o broni militarnej. Ciche pukanie do drzwi wyrwało ją ze stanu skupienia.
- Wchodź! – krzyknęła zdenerwowana, że ktokolwiek przerwał jej lekturę.
Drzwi się lekko uchyliły i przez szparę wsunęła się głowa Bogdana, dopiero, gdy mężczyzna stwierdził, że to odpowiedni moment na rozmowę wszedł cały i ostrożnie zamknął za sobą drzwi.
- Czego chcesz? – Silna wrogo spojrzała na współlokatora.
- Ewka nie chce jechać na wieś.. – zaczął niepewnie Bogdan.
- No i ty chcesz jechać za nią? – kobieta uśmiechnęła się pobłażliwie.
Bogdan kiwnął głową.
- Jedź – powiedziała spokojnie, a pobłażliwy wyraz twarzy nie schodził jej z ust – ale, za nieposłuszeństwo utnę Ewie premię, niech wie, co straciła…
Mężczyzna chciał zaprotestować, ale tylko ukłonił się i wyszedł, jakoś nie miał tamtego dnia nastroju do dyskusji.
***
Bogdan długo leżał na kanapie wpatrując się w migający ekran telewizora. Po rozmowie z Silną poinformował Ewkę, że jak nie pojedzie to straci premię. Dziewczyna stwierdziła, że Bogdan jest kretynem, bo nie umie rozmawiać z szefową. Mężczyzna czuł się zawiedziony, liczył raczej na pochwałę, a nie na obrazę. Zebrał się z kanapy. Wiedział, że jutro czeka go wyjazd na wieś. Wolno ruszył do przedpokoju. Walizka była na szafie, wystarczyło wspiąć się na palce i ją ściągnąć. Bogdan nie chciał zapalać światła, bojąc się, że jego blaskiem obudzi współlokatorkę. Doskonale znał plan szafy, po prawej są skrzypce, po lewej walizka, wystarczy tylko nie zrzucić skrzypiec i wszystko będzie w porządku. Wspiął się na palce, złapał za rączkę od walizki i delikatnie za nią pociągnął, walizka zsunęła się, a wraz z nią spadło kartonowe pudełko. Baśka zapaliła światło. Bogdan nigdy wcześniej nie widział na twarzy Silnej wyrazu bezradności, zaczął powoli zbierać zawartość pudełka. Zdjęcie, mała pulchna dziewczynka z załzawionymi oczami, za nią kobieta z zacięciem na twarzy zaplatająca warkoczyki. Drugie zdjęcie, ta sama dziewczynka na karuzeli, wraz z jakimś mężczyzną, warkoczyki swobodnie odbijają się od pleców. Trzecie zdjęcie, dziewczyna o twarzy Silnej, ubrana w elegancki strój, tym razem włosy upięte w kok. Zawsze nienaganna, zawsze bez zarzutu… Zdjęcia lądują w pudełku po butach. HIV – pozytywny. Akt zgonu matki.
Oczy Baśki napełniły się łzami.
- Jesteś idiotą! Totalnych półgłówkiem! Tak trudno było zapalić światło! – krzyczała coraz bardziej, zaciskając pięści.
Bogdan w milczeniu podniósł z podłogi zapełnione pudełko i postawił je na kredensie. Potem podszedł do Silnej w celu przytulenia jej, co jeszcze bardziej pogłębiło gniew kobiety. Odepchnęła go. Ukrywane przez lata tajemnice, w końcu zostały odkryte przez niepowołanego.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
niewidoczna · dnia 17.04.2012 18:53 · Czytań: 585 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 7
Inne artykuły tego autora: