Następnego dnia wrócił do domu dość późno. Za oknami latarnie rozświetlały półmrok panujący na ulicy. Katarzyny nie zastał w domu. Znów pracowała do późna w nocy. Jednak wchodząc do mieszkania od razu zauważył białą kartę leżącą na stole. Podszedł i zaczął czytać.
„ Mam dość takiego życia z tobą. Musisz się zmienić. Nie zwracasz na mnie uwagi. I zrozum ja chcę mieć dzieci. Jeśli nie, to odejdę od ciebie. Natalia wyjechała w delegację. Musimy zaopiekować się jej kotem. W lodówce jest karma dla Ramzesa, a kuweta stoi w łazience.”
List zapowiadał wojnę, nadchodzący tajfun. Nie napisała na końcu "pa, całusy". Takie słowa należały do przeszłości. Ukarała go tym listem, nowiną o nowym lokatorze. Szczerze nienawidził tego pchlarza: kota dziwnej rasy sfinks, który posiadał nadmiar zwisającej łysej skóry. Wstrętna kreatura. W ogóle nie cierpiał zwierząt i nie zgadzał się na egzystencję ich w obrębie swoich czterech ścian. Uwielbiał porządek i ład, a tutaj coś biegało po jego M4, brudząc i zatruwając powietrze. Chętnie wyniósłby go do piwnicy lub na strych.
Zawołał cicho. - Kici, kici - zmuszając się do tego.
Coś prawie bezszelestnie przybiegło do jego stóp. Ocierało się bezczelnie i nachalnie. Tak, to był Ramzes. Jakie bzdurne imię dla kota. Rozmyślał. Jego podświadomość przywołała z pamięci zdarzenie z lat dziecięcych. Pewnego dnia, jako dziesięciolatek zszedł do piwnicy kamienicy, w której mieszkał wraz z rodzicami. Myślał, że tam schował się jego kolega. Kiedy dochodził do jednej z komórek, coś wyskoczyło na niego. Zanim się zorientował został ugryziony przez czarnego dzikiego kota. Od tej pory czuł wstręt do zwierząt. Nie lubił piwnic, ciemnych zakamarków – pamiątka z dzieciństwa. Nigdy nie mówił o tym Katarzynie, nikomu. Może obawiał się o swoją męskość.
Poszedł do kuchni. Otworzył lodówkę i wyjął kawałek kiełbasy, żeby poczęstować zwierzaka. Może odczepi się . Kot tylko powąchał. Nie miał ochoty na takie smakołyki. Czworonóg podreptał w swoją stronę.
Mężczyzna w tej samej chwili przypomniał sobie o komunikatorze, o rozmowach. Przecież o tej porze powinien już siedzieć na czacie. Czym prędzej pobiegł i włączył komputer.
Po kilku minutach wrócił z talerzem kanapek i kubkiem kawy. Usiadł i zalogował się. Szybko znalazł właściwą stronę i wpisał swój nick. Nieznajoma 10 pojawiła się niemal natychmiast.
NIEZNAJOMA 10: Dzień dobry. Czy nie przeszkadzam?
ALEKS: Cześć. Ty nigdy nie przeszkadzasz – przez chwilę poczuł ulgę. Tak jakby na sekundę opuścił ten okropny świat i zawitał do raju. Słowa Karoliny naniesione na srebrny ekran zawsze tak działy. Jak afrodyzjak.
NIEZNAJOMA 10: Jak minął dzień?
ALEKS: Niezbyt dobrze. Praca. A z moją żoną też się nie układa.
NIEZNAJOMA 10: Chciałabym ci pomóc, ale nie wiem jak.
ALEKS: Już pomagasz, swoją obecnością.
NIEZNAJOMA 10: Wczoraj nie dokończyłeś. Chcę wiedzieć, co chciałeś mi powiedzieć. - kobieta prosiła.
ALEKS: Na czym skończyliśmy? Nie pamiętam.
NIEZNAJOMA 10: Udajesz. Dobrze wiesz. Napisałeś, że są rzeczy, które...
ALEKS: Pisaliśmy o uczuciach, które nas łączą. Ja marzyłem o spotkaniu, a nawet o czymś więcej - przyznał się. - Jednak to wszystko nie jest możliwe. Zdałem sobie z tego sprawę.
NIEZNAJOMA 10: Dlaczego nie jest możliwe?
ALEKS: Ponieważ jestem związany z inną kobietą. Do tej pory myślałem, że można poznać kogoś i bawić się uczuciami, spotykać się tylko dla cielesnych uciech. To wszystko miało stać się przygodą. Tylko przygodą.
NIEZNAJOMA 10: W twoim przypadku uczucia wygrały z hormonami. Są granice, których nie potrafisz przekroczyć. Jesteś bardzo wartościowym człowiekiem.
ALEKS: Obawiam się, że masz rację.
NIEZNAJOMA 10: A żona? Nie dobrze ci jest z nią.
ALEKS: Kłócimy się, od dawna nie rozumiemy, mijamy, zapominamy o sobie. To nie ma już sensu.
NIEZNAJOMA 10: To odejdź od niej. Ułożysz sobie życie na nowo. Po co robić coś na siłę? Gdybyście mieli dzieci, to zmieniałoby wszystko.
ALEKS: To nie jest takie proste.
NIEZNAJOMA 10: Nic nie jest proste. Niektórzy mają jeszcze większe problemy i dają sobie radę.
ALEKS: Moje problemy wydają się być banalne. Sprzeczki o byle co. A jednak. Dla mnie to męka.
W tej samej chwili na kolana wskoczył mu kot, machając demonstracyjnie ogonem przed oczami. Zirytowało go to bardzo. Nie lubił jak coś przeszkadza mu w rozmowie, w czymś tak ważnym.
ALEKS: Na przykład ten kot, który teraz siedzi mi na kolanach i nie pozwala pisać do ciebie. Niby błahostka. Dziś wróciłem do domu i zastałem go. Moja żona postanowiła pomóc swojej przyjaciółce i wzięła na przechowanie to zwierzę. A ja nie nienawidzę futrzaków. Wiedziała o tym.
NIEZNAJOMA 10: Może chciała się odegrać za coś.
ALEKS: Tak, za wczorajszy dzień. Mieliśmy rocznicę, a ja zapomniałem.
NIEZNAJOMA 10: Każdy z nas ma problemy. Jestem z tobą i chciałabym ci pomóc. Jestem ci to winna. Też mi pomagasz.
ALEKS: Dzięki.
Pomyślał, jak mogłaby mu pomóc. Wczoraj twierdziła, że nie żyje. Duch idący z pomocą, ktoś drwiący z niego. Idiotyczne. A już w ogóle nie zakładał, że kobieta jest niespełna rozumu. To wszystko, co powiedziała potraktował jako mały żart. Cieszył się, że stosunki miedzy nimi układają się jak najlepiej.
Nagle coś sobie przypomniał. To pytanie miał zadać jej już dawno.
ALEKS: Jak masz na imię? Powiesz mi w końcu?
NIEZNAJOMA 10: Karolina. Czy takie imię by ci odpowiadało?
Coś go ruszyło. Zrzucił gwałtownie kota na podłogę. Zbieg okoliczności? Czy ona naprawdę czytała w jego myślach? To wszystko wydawało mu się takie dziwne. Czasem przechodziły go ciarki po plecach w trakcie ich konwersacji. A jednak lubił te długie, wielogodzinne rozmowy. Stan w jakim się znajdował długo po czacie. Upojny, w którym marzył i wyobrażał sobie ją na ulicy stojącą i czekającą na niego.
ALEKS: Nieważne, co mi odpowiada. Ważne jak masz na imię naprawdę. Chcę to wiedzieć.
NIEZNAJOMA 10: Karolina. Niech tak pozostanie. Muszę uciekać. Pa. Buziaki.
Chwilę później jego rozmówczyni wylogowała się z czatu, nie pozwalając mu zaprotestować.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
czarek100 · dnia 01.05.2012 18:51 · Czytań: 606 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 4
Inne artykuły tego autora: