-Niewygodne to siedzenie.
-Nic na to nie poradzę.
-Przecież Ty tu rządzisz. Możesz wszystko.
-Mogę, ale niekoniecznie chcę.
-Wszystko mnie boli.
-Jeszcze tu trochę posiedzisz, więc wkrótce wszystkie części ciała zdrętwieją Ci z bólu. Tak jak im - i wskazał na ludzi siedzących trochę dalej.
-Ile?
-Nie wiem. Nie ja o tym decyduję.
-A kto?
-Coś Ty taki wścibski. Trzeba się było martwić rok temu.
-Młody byłem. To nie był czas na myślenie o takich sprawach.
-Na mądrość i uczciwość nigdy nie jest się za młodym - odparł, zachowując stoicki spokój.
-Ale ja tu nie wytrzymam ! Zaprowadź mnie do innych, ciekawych osób.
-Skoro chcesz. Proszę cię bardzo - ironiczny uśmiech pojawił się na jego twarzy.
Minęli jakieś jaskinie i czarne jezioro. Podróż bardzo się dłużyła.
-Daleko jeszcze?
-Nie marudź. Za jakie grzechy muszę się męczyć tu z takimi jak Ty?
-Za jakie grzechy? - zakpił - całe twoje życie to grzech.
-Moje życie - nie twoja sprawa. Twoje nie wygląda lepiej.
-Mówiłem ci, że to pomyłka. Zresztą wysłałem już reklamację i lada dzień wszystko się wyjaśni.
-Od razu lepiej przekup strażnika. Dobrze ci to wychodziło przez wiele lat.
-Gdybyś nie wziął mi całej gotówki...
-Za opiekę nad twoją osobą powinienem wziąć dziesięć razy więcej. Jesteśmy na miejscu.
Przed nimi stał mały domek z kamienia. Weszli do środka - wszystko było kamienne - łóżko, stół, krzesła, a na jednym z nich siedział staruszek wątłej postury.
-Kto to? - zapytał mężczyzna w garniturze.
-Zaraz się przekonasz - odparł diabeł -Józek przyprowadziłem Ci kolegę. Nowy jest.
-I młody. Pewnie kolejny głupiec.
-O przepraszam, proszę tak o mnie nie mówić. Nie ma pan prawa !
Diabeł i staruszek poczęli się głośno śmiać.
-Nie mam prawa?! Wiesz gdzie Ty jesteś?
-No tak, w piekle. Ale to pomyłka.
-O nie, tu nie ma pomyłek i nie ma prawa. Dlaczego miałoby być? Ludzie nieprzestrzegający go na ziemi są właśnie tutaj.
-Może pan, ja jestem dobrym obywatelem.
-Byłeś. Nie żyjesz - syknął diabeł.
-Posłuchaj młody, głupi człowieku, uważasz, że twoje miejsce nie jest w piekle?
-Dokładnie.
-Załóżmy, że masz rację. Odpowiedz mi na kilka prostych pytań. Znasz ją ? - zapytał pokazując starą fotografię małej złotowłosej dziewczynki.
-Nie.
-Spróbuj sobie przypomnieć. Kogo mijałeś co dzień, idąc do pracy? Skulona, mała postać siedząca przy kawiarni...
-A! Wiem już. Była tam taka jedna, ale nie rozumiem co to ma wspólnego ze mną.
-Umarła.
-No i co z tego? Ja też.
Diabeł uderzył się w twarz z rezygnacją, a staruszek rzucił mężczyźnie spojrzenie pełne pogardy.
-Wiesz dlaczego umarła?
-A co mnie to obchodzi. Każdy umiera prędzej czy później. Skoro jej było źle, to może teraz jest jej lepiej.
-Tak, w przeciwieństwie do Ciebie leży teraz w łóżku z puchową kołdrą, a nie siedzi na kamiennym krześle - odparł złośliwie - Umarła z głodu.
-Miliony ludzi tak giną.
-Ile zarabiałeś?
-50 000$ miesięcznie.
-Mówisz tylko o tym co wykazywałeś w rozliczeniach.
-Skąd wiesz?
-Z jakiegoś powodu tu jesteś. Ale mniejsza - gdybyś dał jej na miesiąc ledwo pół procenta swojej pensji, przeżyłaby.
-Nie jestem organizacją charytatywną.
-Poprawka - nie byłeś. Nie żyjesz. - syknął diabeł.
-Dobra, zmieńmy temat. Znasz tego mężczyznę? - spytał staruszek, pokazując kolejne zdjęcie.
-Fuuuuuj! Co to za żebrak? Skąd mam znać kogoś takiego? Nie widzisz, że wyglądam trochę inaczej?
-No tak, Józek, nie obrażaj pana ze zdjęcia. Tamten nie miał tak śmierdzącego wnętrza - rzekł zgryźliwie diabeł.
-Przyjrzyj się. Naprawdę nie widzisz, że to Twój wspólnik?
-John? On był...czystszy.
-Tylko na taki komentarz cię stać? Zgadnij przez kogo tak wygląda. No dalej, śmiało. Zgadłeś - przez Ciebie!
-O nie, nie dam się tak wrabiać. Diable daj mi telefon do Boga, bo ja tu dłużej nie wytrzymam.
-Zaraz kończę, spokojnie. Pamiętasz pewną transakcję majową, która była zwykłą fikcją? Pamiętasz kogo kazałeś nią obarczyć? Tak, właśnie pana ze zdjęcia. Biedak, ale spójrz do góry. Widzisz ten stół? Widzisz w środku siedzi Bóg, a koło niego? Tak, John!
-To jest już przesada, żeby taki plugawy brudas siedział koło...
-Może i brudas, ale plugawy to raczej Twój epitet.
-Boże, Boże, masz mnie stąd zabrać ! Słyszysz ?!
-Słyszy, ale ma cię gdzieś, tak jak ty swoją "ukochaną" żonę i córkę.
-Kocham swoją córkę.
-Kochałeś. Nie żyjesz - znów dogryzł mu diabeł.
-Kochasz? - zakpił staruszek - Na dowód miłości rozbiłeś jej rodzinę, zdradzając jej matkę z jakąś ładną i pustą sekretarką? Pozazdrościć tatusia. Na dowód miłości wracałeś o 22 z pracy, by potem powiedzieć jej, że nie masz sił na rozmowę z nią?
-Musiałem nas jakoś utrzymać.
-Nie każdy jeździ co miesiąc na Hawaje i jakoś żyje.
-One to lubiły.
-Na tyle wyceniłeś miłość i wsparcie?
Mężczyzna zamilkł. Coś w nim pękło. Przerażający smutek ogarnął jego duszę. Chciał się stąd wydostać. Uciec. Miał dosyć tych tortur. Wszystkie błędy, wspomnienia powróciły. A co najgorsze, pierwszy raz w życiu pojawiły się wyrzuty sumienia.
-Koniec ! Przestańcie ! Dajcie mi spokój. Nic nie zrobiłem. To wy jesteście mordercami i kłamcami. Ja żyłem jak każdy przeciętny człowiek.
-Czy sądzisz, że "każdy" to dobry wzór do naśladowania?
-Józek, Heniek czy jak ci tam, zajmij się kimś innym. Ja niedługo stąd wychodzę i będę się z was śmiał z góry.
-Nie wyjdziesz.
-Wyjdę.
-Przyznaj się, wyrzuty sumienia targają tobą, chcesz się ich pozbyć.
-Nie.
-Nie kłam.
-Boże weź mnie stąd! Słyszysz? Co z moją reklamacją?!
-O - przerwał diabeł - mamy list od Boga!- i począł czytać – „Szanowny panie, przykro mi, ale niestety nie mogę pozytywnie rozpatrzeć pańskiej reklamacji. Obojętność jaką pan obdarzył bliźnich, egoistyczne spojrzenie na świat, chciwość i wiele innych odrażających cech rażą mnie tak bardzo, ze nawet jeślibym chciał, to nie wytrzymałbym z panem przy jednym stole. Życzę miłego pobytu w piekle. Z poważaniem Bóg"
-No widzisz - zaśmiał się staruszek- mówiłem. Na ziemi nie miałeś wyrzutów sumienia, a teraz masz.
-I co z tego?
-Tak sprawdzamy, czy ktoś powinien trafić do piekła. Taka próba kontrolna.
-I jak?
-Zdałeś ją na celujący. Zostajesz z nami.
-I co tu mam robić?
-Nic.
-To na czym polega piekło?
-Będziesz żył z tymi wyrzutami sumienia.
-Jak długo? - zapytał lękliwie mężczyzna.
-Wiecznie - zaśmiał się diabeł.
-Nie! - krzyk rozbrzmiał po całym piekle. Ludzie obudzili się ze snu, ptaki zerwały się do lotu, ziemia drgnęła - błagam nie ! Boże, diable, weźcie karty kredytowe, ale nie zostawiajcie mnie tu!
-Za późno kolego, za późno – odparł spokojnie staruszek, wkładając plik fotografii do serca młodego mężczyzny - Męcz się dalej.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
mistylady · dnia 02.05.2012 07:58 · Czytań: 567 · Średnia ocena: 3 · Komentarzy: 3
Inne artykuły tego autora: