Pod wieczór szybko położył się do łóżka.
Pomimo, że zegar pokazywał już dwudziestą drugą na posłaniu leżał sam. Katarzyna znów spóźniała się z pracy. Włączył tv. Oglądał jakiś film, który nie wzbudzał u niego żadnego zainteresowania. Nie pamiętał nawet tytułu taniej sensacji.
Instynktownie przeniósł wzrok na komputer. Ekran ział pustką, jeśli tak można bylo nazwać barwną tapetę reklamującą "Assassin's Creed". Jednak pomylił się i to bardzo. Po kilku sekundach stwierdził, że na dolnym pasku w prawym rogu pulskuje mała czerwona koperta. Z niedowierzniem zerwal się z łóżka. Ostrożnie, jak mysz wietrząca kota zbliżył się do biurka. Nie pomylił się, nie tym razem. Ktoś przysłał wiadomość. Usiadł na wprost monitora i przy pomocy myszki otworzył maila. Zaskoczony zaczął czytać. Serce waliło mu jak oszalałe. Jego marzenia ziściły się. Nie wierzył własnym oczom.
Szedł ulicą otuloną śniegiem. Latarnie i światła w oknach rozświetlały zimowy wieczór. Dziwił się wszystkiemu. Przecież jeszcze trzy godziny temu, kiedy wracał z pracy, żółte opadające liście z drzew zwiastowały pierwsze dni jesieni. A teraz? Z góry prószył drobny, gęsty śnieg. Uwielbiał taką scenerię – zima, mróz i nadchodzące święta.
Jego drugie „Ja” podpowiadało mu: idziesz na spotkanie. Czuł podniecenie i zadowolenie; lekkie kręcenie w żołądku i prężącą się męskość w rozporku. Jeszcze dwie przecznice i powinien ją zobaczyć.
Jednak, kiedy doszedł do skrzyżowania, gdzie punktem orientacyjnym miało stać się wejście do kwiaciarni, nikogo nie ujrzał. Przez chwilę stał rozczarowany, bezradny jak małe dziecko.
Po minucie spostrzegł w oddali smukłą sylwetkę. Szła po woli, jakby zamyślona, może obawiała się czegoś. Być może wahała się, w każdej chwili gotowa, żeby zawrócić, po prostu uciec. Nie chciał tego. Nie wybaczyłby sobie. Zbyt długo czekał na tą chwilę. Zbyt wiele go to kosztowało.
W końcu uległa, zgodziła się na spotkanie w innym mieście, dziesiątki kilometrów od miejsca zamieszkania.
Szła powoli, jakby nieobecna, zbliżając się coraz bardziej.
Po raz pierwszy poczuł strach – ulotne machniecie skrzydeł demonicznego ptaka. Stał i przyglądał się całej niecodziennej scenerii. W oczach rosła jak monument, posąg greckiej bogini. Zadawał pytanie – stać i czekać, czy podejść? A jeśli spłoszy ją.
Nie miał odwagi ruszyć z miejsca. Czas wydłużał się. To wszystko trwało w nieskończoność, a on stawał się kłębkiem nerwów, aż w końcu przeszła na jego stronę, na tą część chodnika, gdzie stał i zatrzymała się.
Chciał powiedzieć „Cześć”, nie raczej „Dzień dobry”, a może po prostu przytulić bez słowa i pocałować Nieznajomą 10. Jednak jedna rzecz go powstrzymała.
Wiedziony zwykłą ludzką ciekawością, najpierw chciał ujrzeć jej twarz. Tego czego pragnął tak bardzo. I wtedy coś go poruszyło. W jej obliczu nie mógł dojrzeć tego najważniejszego. Oczu.
Twarz młodej kobiety stawała się niewyraźna bez szczegółów tak charakterystycznych dla każdej osoby. Brak ust, nosa, brwi zaczął go niepokoić. W ich miejscu ujrzał cienie, przechodzące w głębokie puste otwory. Zamiast oczu dostrzegł głębokie oczodoły, zlewające się w jedną czarną dziurę, nicość wchłaniającą jego świadomość, przeradzającą się w przepaść, w którą wpadając leciał na dno studni, tonąc w ciemnej mazi.
Łapiąc rozpaczliwie ostatni łyk powietrza, zdał sobie sprawę, że to już koniec. Nieznajoma 10 okazała się tylko przynętą.
– Umieram. Boże! To już koniec.
Słowa Aleksa rozchodziły się echem w wąskiej i ciasnej przestrzeni.
Obudził się zlany potem. Katarzyna spała obok na posłaniu. Zdziwiło go to. Bezpańskie psy szczekały na podwórzu. Kot leżąc na fotelu, zaciekawiony uniósł głowę, spoglądając w stronę okna.
Aleks spojrzał na zegarek. Wskazówki pokazywały trzecią w nocy i wtedy zdał sobie sprawę, że to wszystko, co czuł i widział do tej pory było tylko snem, marzeniem, jakiego nie doświadczył nigdy na jawie.
Gdzieś w głębi duszy poczuł zawód. Wiedział, do tego spotkania nigdy nie dojdzie, pomimo że kobieta ze snu okazała się w końcu modliszką, czyhającą na jego życie.
Chciał poznać przyczynę. Dlaczego Nieznajoma 10 wzbrania się od spotkania? To pragnienie narastało w nim coraz bardziej.
Coś podpowiadało mu, rzucało odpowiedź. Jednak on nie rozumiał słów, które ktoś tajemniczy szeptał do ucha.
Przerażony wstał i wyszedł do łazienki, żeby przemyć twarz. Katarzyna na chwilę otworzyła oczy. Jej twarz zdradzała jedno...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
czarek100 · dnia 06.05.2012 08:56 · Czytań: 677 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 7
Inne artykuły tego autora: