Emily dnia 04.06.2012 12:41
Dzień dobry.
Siedzę tak nad tym tekstem i próbuję napisać komentarz. Próbuję napisać, bo myślę sobie, że tekst wart skomentowania. Siedzę, bo jakoś nie mogę zebrać myśli i wyrazić czegoś konstruktywnego.
Blizny na plecach - widzę z jednej strony moje plecy, no ale tam jedna blizna jest, z drugiej strony widzę Fridę Kahlo - czyli jeden pies, zostajemy przy grzebaniu w okolicach kręgosłupa.
Blizny uwierają przeważnie na zmianę pogody, ale jeśli spojrzeć na to szerzej - nocą przychodzą wszystkie myśli, które w ciągu dnia jakoś dało się poupychać po kątach. Jak karaluchy albo szczury albo inne stworki, które przychodzą z Narnii (w sensie z szafy).
Dalej nie będę ciągnęła tej mojej radosnej interpretacji, bo robi się mglista i ciężko wyrazić ją werbalnie.
Przedostatnia strofa jest mega. Mimo trochę wyświechtanego wypełniania słowami.
Miejscami wiersz wydaje mi się przegadany/dopowiedziany, ale może to takie tam jakieś wrażenie.
Deficyt, brak, niedostatek, pustka, w związku z tym wyobcowanie, niedopasowanie, odklejenie, blablabla - czuć to. Czyli chyba dobrze.
Podejrzewam, że mój komentarz nie wniósł niczego sensownego, ale przynajmniej sobie pogadałam.
Pozdrawiam.