- Przepraszam Pana bardzo, ale dokąd Pan tak biegnie?
- Przepraszam, śpieszę się. Nie mogę się zatrzymać.
- Jak to Pan nie może? To niegrzeczne! Co Pan robi w życiu? – spytałam, próbując złapać tempo specyficznego jegomościa.
- Co robię Życiu? Poświęcam mu całego siebie. Niegrzeczne jest to, że Pani próbuje mi przeszkodzić. – Był to postawny i silny mężczyzna, pełen pewności siebie i poczucia słuszności obranej ścieżki. Wszystko w nim było synchroniczne: bieg, a nawet oddech, który wyraźnie coś mi przypominał. Dużą trudnością było dotrzymanie mu kroku.
- Wydaje mi się Pan dziwnie znajomy.
- Jestem przy Pani od chwili poczęcia. Tylko nie zawsze się ujawniam.
- Co to ma znaczyć? – spytałam, ale już nie zdążył mi odpowiedzieć. Zmęczona nie zauważyłam wystającego korzenia, który mnie brutalnie zatrzymał. Kiedy upadałam dłoń tego człowieka dotknęła mojej twarzy. On zaś nie zatrzymał się, nie odwrócił nawet wzroku. Wciąż biegł tym samym tempem. Otrzepałam z kurzu ubranie i wróciłam do domu, zapominając o całym wydarzeniu. Jednak odgłos tykającego zegara odświeżył mi wspomnienie tej niesamowitej postaci. Spojrzałam w lustro. W miejscu, które musnął przypadkiem, pojawiły się drobne zmarszczki.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Roxanna · dnia 05.06.2012 08:58 · Czytań: 826 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 14
Inne artykuły tego autora: