Jednak na pozór życie układało im się pomyślnie, bardzo pomyślnie. Studia ukończyli w terminie. Urodził się wymarzony syn. Był zdrowy i okazały. On rozpoczął pracę w podwarszawskiej miejscowości Tam po roku również ona podjęła praktykę. Dostali ładne, nowoczesne mieszkanie. W tym niby raju Paweł urządził nie byle jakie piekło.
Wychowany w domu, gdzie staranne posługiwanie się językiem było cnotą, oczytany, posługiwał się językiem - jago zdaniem -wyszukanym, co polegało na absurdalnych skojarzeniach, kalamburach, a gdy brakowało mu konceptu - niedomówieniach. Wszystko to rzecz jasna miało świadczyć o niezwykłej umysłowości ogarniającej jednocześnie wszystkie dziedziny i zawiłości życia. Marta, którą te popisy kiedyś bawiły, teraz w konkretnych sytuacjach nie mogła porozumieć się z "głową rodziny'- jak to słyszała na każdym kroku. Próbowała się dostosować do męża, ale w żadnym przypadku nie mogła temu podołać. Te próby były żałosne. Paweł patrzył na to z uśmiechem pełnym złośliwego politowania.. Zbuntowała się w końcu i powiedziała coś czego nigdy przedtem sobie nie uświadomiła.
,,,powiedziała coś, czego nigdy przed tym sobie nie uświadomiła. Mianowicie, że Paweł jest głupcem, gówniarzem, który na prawdę nie ma nic do powiedzenia, a jego bełkot stanowi zasłonę dla jego bezdennej głupoty. Powiedziała to w obecności znajomych, którzy w pierwszej chwili zareagowali śmiechem. Potem nagle umilkli, jakby przymierzając treść słów do osoby, której dotyczyły. W tamtej chwili Paweł znienawidził żonę.
Reakcja Marty była ze wszech miar usprawiedliwiona. Paweł solidnie na nią zapracował swoimi cynicznymi, złośliwymi błazeństwami, którymi ją ciągle, we wszystkich możliwych okolicznościach dyskredytował. Jednak jej ocena nie była całkowicie słuszna.
Paweł o ile nie miał odpowiednich słuchaczy i widzów, był normalnym nawet wrażliwym człowiekiem, rozumował poprawnie i tak też formułował swoje myśli. Potrafił w sposób bezpośredni i serdeczny odnosić się do obcych ludzi którzy nie musieli wiedzieć o jego niezwykłości. Podobnie w czasie egzaminów na uczelni, gdzie jego popisy odebrałyby mu wszelkie szanse -wypadał co najmniej dobrze. Jednak tą normalność ukrywał na co dzień, gdy był widziany przez ludzi na których mu zależało.
Słowa Marty były więc w pewnym sensie krzywdzące..
Znienawidził więc żonę za publiczną obrazę, a ona mimo że zdawała sobie sprawę z tego, iż jego sposób bycia jest wymyśloną pozą - w imię samoobrony powtarzała na własny użytek tamto stwierdzenie.
Żyli obok siebie przez kilka lat. Bez możliwości porozumienia. Wiedzę o sobie, o intencjach, chęciach, wreszcie nadziejach - zastąpili wyobrażeniami i to skażonymi urażoną ambicją, egoizmem, czy też zwykłą głupotą. Szczególną rolę w tych zmaganiach odgrywał syn Grzegorz. Różne koncepcje pielęgnacji, wychowania prowadziły do awantur , w których histeria Pawła była jednak bezsilna wobec jej spokoju i uporu. Ona chciała aby syn był w przyszłości normalnym, wartościowym człowiekiem , on widział w nim godnego następcę niezwykłego ojca.
Tucza Cdn...
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Tucza · dnia 09.06.2012 08:27 · Czytań: 739 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora: