Porcelanowa opowieść - Seitiri
Proza » Bajka » Porcelanowa opowieść
A A A

Rozdział 1: Narada Przyjaciół
Historia, którą chcę Wam opowiedzieć zdarzyła się ok.200 lat temu. Dotyczy ona prawdziwej przyjaźni, nieodwzajemnionej i fałszywej miłości oraz skutków chciwości. I niestety, drogi Czytelniku, nie możesz spodziewać szczęśliwego zakończenia.
Wszystko zaczęło się pewnej nocy, około drugiej nad ranem. Była to jedna z tych ciepłych, pięknych nocy czerwcowych, gdy granatowe jak atrament niebo usiane jest milionami świetlistych gwiazd mieniących się i mrugających niczym płomień świecy, a wszystko skąpane jest w delikatnym, srebrzystym świetle księżyca. W pewnym brzozowym lasku, tuż obok Stawu Błękitnej Orchidei stał mały, biały, drewniany domek, do połowy obrośnięty pnącą się, żółtą różą. W tym domku, na dębowej komodzie, w świetle lampy naftowej można było dostrzec zarysy dwóch postaci żywo ze sobą dyskutujących. Były to dwie porcelanowe figurki niewiększe od dużej pomarańczy; nazywały się Ewangelina* i Matt. Wypada w tym miejscu wyjaśnić, że domku wcale nie zamieszkiwały figurki, domek ten należał do człowieka. Do owego człowieka należały również powyżej wymienione figurki, poza tym nie było ich dwie, lecz cztery. O tym jednak opowiem później. Figurki te były zaczarowane, ożywały, ale tylko wówczas, gdy ich właściciel spał, lub wychodził z pokoju, w którym się znajdowały. Ewangelina była jedną z nich. Wyglądała jak pasterka, a była tak dokładnie zrobiona, iż można było sądzić, że jest żywa. Miała bladą, gładką skórę, oczy szare i lśniące,

*czyt. Ewandżelina
a włosy proste, kruczoczarne, zaplecione w warkocz z tyłu głowy. Ubrana była w skromną, białą sukienkę sięgającą jej trochę za kolana, oraz w brązowy, skórzany gorsecik sznurowany na rzemyk. Jej butów nie będę opisywać, bo jak można opisywać coś, czego nie ma? W swej lewej ręce zawsze trzymała kij pasterski. Do Ewangeliny pasowało jej imię, gdyż było tak piękne jak jej anielska twarz i tak czyste, jak jej dusza. Skoro już wiecie, drodzy czytelnicy, kim jest i jak wygląda Ewangelina, przejdźmy do Matta. Miał on taki sam charakter jak Ewangelina, a więc wesoły i serdeczny. Jego włosy były koloru złota, a oczy zielone niczym wiosenna trawa. Skórę miał nieco ciemniejszą niż Ewangelina, jednak tak samo gładką. Ubrany był skromnie, w białą koszulę, skórzaną kamizelkę i skórzane spodnie. Podobnie jak Ewangelina, nie nosił butów, ale zawsze miał na głowie słomkowy kapelusz. Matt również posiadał duszę. Tu od razu rozwieję wasze wątpliwości: to nieprawda, że tylko człowiek posiada duszę. „Gdy człowiek tworzy coś z sercem otrzymuje to duszę.”*, a wystarczał jeden, krótki rzut oka na obie figurki, aby stwierdzić, że ich twórca włożył w ich wykonanie dużo serca. Jednak wystarczy tych opisów, skupmy się na rozmowie figurek, gdyż jest ona bardzo istotna.
- Matt, ze Sebastianem naprawdę dzieje się coś złego! – wysuwała swe wątpliwości Ewangelina. -Ależ, moja droga, nie należy martwić się na zapas – próbował ją uspokoić Matt. -Oczywiście, jednak sam przyznasz, że to dziwne: zawsze był taki radosny, czerpał radość z życia, a odkąd on i Koral stali się parą, ma każdego dnia taką minę, jakby się właśnie dowiedział, że chcą goprzetopić na garnek!

*cytat z filmu pt.: „Narzeczona dla kota”
-Jako jego prawdziwi przyjaciele, powinniśmy mu pomóc! – orzekł Matt. -Zgadzam się z tobą, jednakże najpierw należy poznać źródło jego nieszczęścia, a dopiero potem działać. -Więc porozmawiaj z nim. -Ja? No co ty? Już wiele razy próbowałam z nim porozmawiać o jego problemie, ale on milczał jak grób. Ty spróbuj, znasz go dłużej niż ja, na pewno tobie łatwiej pójdzie. -Dobrze, zrobię to! – zgodził się Matt.
Po tych słowach wstał, włożył na głowę swój słomkowy kapelusz i poszedł szukać Sebastiana.













Rozdział 2: Niedola Sebastiana

Sebastian rzeczywiście od kilku dni był smutny i osowiały,a wszystko to przez jego narzeczoną, Koral. Sam Sebastian był również figurką, figurką kota. Był mniej więcej tego samego wzrostu co Matt i Ewangelina, miał również taki sam charakter jak oni. Całe jego futro było czarne jak smoła, tylko wąsy miał białe, a oczy jasnozielone, zawsze połyskujące wesoło. Jego narzeczona Koral była istnym cudem piękności wśród figurek kotów: miała futerko białe jak śnieg, a oczy niczym lśniący, przejrzysty lazur. Jej smukła szyja przewiązana była czarną, aksamitną wstążką zawiązaną w kokardkę. Jednak pozory mylą. Koral była próżna i chciwa, a ta chciwość stanowiła niedolę Sebastiana.
Matt zastał go, gdy siedząc na parapecie okna wpatrywał się nieruchomym wzrokiem w księżyc podobny do jednej z tych wielu szklanych kulek, którymi wypełniona była okrągła waza ozdobna, stojąca na komodzie. Matt usiadł obok niego bez słowa. Milczenie trwało wprawdzie nie więcej niż minutę, lecz obu przyjaciołom ciągnęła się ona jak wieczność. Matt długo nie potrafił dobrać słów. Żałował, że nie ma przy nim Ewangeliny. Jednak Sebastian zdawał się odgadnąć cel jego przybycia, bo westchnął cicho, po czym zaczął opowiadać: -To zaczęło się całkiem niedawno. Zauważyłem wprawdzie, że Koral jest jakaś taka... taka inna niż wy, ale ignorowałem to myśląc, że mi się wydaje. Ale pewnego dnia wszystko się zmieniło. Zaczęła żądać ode mnie rzeczy niemożliwych, pewnego dnia nawet kazała mi wykraść Ewangelinie jej cenną bransoletę… -Co?! Chyba się nie zgodziłeś?! -Nie, oczywiście, że nie! Jak mógłbym okradać własną przyjaciółkę!
-No, całe szczęście, bo gdybyś się zgodził, to pomyślałbym, że ci rozum odebrało. Poza tym, po co jej bransoleta Ewangeliny? Dla Koral ta bransoleta byłaby za ciasna! -Też mnie to zaciekawiło. Gdy się jej zapytałem „Po jakie licho ci ta bransoleta?” odpowiedziała mi, że właściwie nie wie, ale koniecznie chce ją mieć. Wtedy dotarło do mnie, że ona jest po prostu chciwa!
-Teraz dopiero to odkryłeś? Ja i Ewangelina zauważyliśmy to już dawno! -To dlaczego nic mi nie mówiliście? -Żartujesz sobie? Mówiliśmy ci to chyba z milion razy, ale wówczas ty „zapadałeś w zadumę jak w czarną smołę.”* Powinieneś od niej odejść, tak będzie lepiej dla ciebie. -Ale…- wyszeptał Sebastian – ja ją kocham… -Mówiłeś jej to? - Ależ, oczywiście!

-A ile razy ona powiedziała tobie, że cię kocha? -Nooo… wiesz… - zawahał się Sebastian. -A widzisz? Ale mniejsza z tym, powiedz mi, czego takiego ona od ciebie żąda, że jesteś taki przygnębiony? -No, więc… - zaczął Sebastian.








*cytat z książki K. Makuszyńskiego „Awantura o Basię”

Rozdział 3: Awantura o szklaną kulkę
-Bóg mi świadkiem, że jak tak dalej pójdzie, to kompletnie zwariuję! Dlaczego każdego dnia musi się coś
Ewangelina uniosła głowę, a jej oczom ukazał się dość dziwaczny widok: oto Matt biegł ku niej bardzo przejęty, a jego słomkowy kapelusz co chwila spadał na ziemię tak, że Matt co parę kroków wykonywał zadziwiająco ostry zakręt, by podnieść z ziemi to cenne nakrycie głowy. Po czym balansował na brzegu komody, a potem znów biegł prosto. Ale ponieważ kapelusz spadał mu na ziemię niemiłosiernie często, więc po krótkim czasie zakręciło się biedakowi w głowie od tych gwałtownych skrętów, więc nie trudno odgadnąć, że dotarcie do Ewangeliny, (która obserwując uważnie jego wyczyny zwątpiła przez chwilę w całkowite zdrowie na umyśle swego przyjaciela) zajęło mu sporą chwilę.
-Co ty wyprawiasz? – zapytała Ewangelina – wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha ojca Hamleta, czy coś w tym rodzaju. - Poznałem….. niedolę….. Se…. Sebastiana! - Naprawdę? To świetnie! – ucieszyła się Ewangelina – Nareszcie będziemy mogli mu pomóc! No, więc w czym tkwi jego problem? Albo nie, lepiej nic nie mów, bo zadyszki dostaniesz, najpierw odzyskaj oddech.
-A więc, - zaczął Matt, gdy jego oddech stał się normalny – opowie-dział mi, co go gnębi. Nie myliliśmy się, ta sprawa dotyczy Koral. Okazało się, że zażądała od niego trzech rzeczy, a jeśli on nie da jej ich w ciągu trzech dni, to ona odejdzie od niego raz na zawsze.
- No to w czym problem? Niech od niego odejdzie, tak będzie najlepiej i dla niego, i dla nas. -Mówiłem mu to, ale myślisz, że mnie posłuchał? Zadurzył się w Koral, twierdzi, że ją kocha nad życie i gdy ona od niego odejdzie, to mu serce pęknie! On sobie nie zdaje sprawy, jaka Koral jest naprawdę! Omotała go nicią usnutą z kłamstw i fałszywej miłości,a teraz wykorzystuje jego ufność i bawi się nim, jak kukłą!
-Dziwi mnie tylko jedno, - mówiła w zamyśleniu Ewangelina – a mianowicie to, że on tego wcale nie zauważa! -Tak to już jest na tym świecie, że zauważamy małe, naprawdę nieważne problemy innych, a nigdy nie widzimy swoich, które są często bardzo istotne, o ironio losu! - No już dobrze, dobrze, tylko nie miej znowu weny poetyckiej. – uspokajała Matta Ewangelina – A więc, czego Koral chce od Sebastiana? -Obok Stawu Błękitnej Orchidei stoi stara, wysoka wiśnia, ma ona przeszło pięćdziesiąt lat. Na końcu jej najdłuższej gałęzi sroka zbudowała sobie gniazdo, w którym gromadzi te swoje kradzione błyskotki. Dziś, gdy Koral oglądała przez okno zachód słońca, zobaczyła, jak owa sroka niesie w dziobie szklaną kulkę do swojego gniazda, i od razu zapragnęła wejść w jej posiadanie. Powiedziała więc Sebastianowi, że dziś przed zmierzchem ma wleźć do gniazda sroki i przynieść tą szklaną kulkę! -Co?! Po co jej szklana kulka? Poza tym, w wazie ozdobnej jest chyba tysiąc szklanych kulek! -Też próbował jej to wytłumaczyć, jednak ona uparła się, że musi mieć tą kulkę, bo inaczej – koniec z nimi! - Ona jest szalona! Ojej, już zaczyna dnieć! Chodź, poszukamy Sebastiana, może uda nam się go jakoś powstrzymać!Jak pomyśleli, tak zrobili. Szukali Sebastiana, wołali go, przeszukali cały dom ryzykując przy tym życie, ( no bo w końcu byli zrobieni z porcelany) ale nie znaleźli ani jego, ani Koral. Wówczas przenieśli swe poszukiwania na zewnątrz. Zaglądnęli do każdego kąta w ogrodzie, ale i tam również nie znaleźli nikogo. -Boże, a jeśli jest już za późno? Przecież jest tak samo, jak my z porcelany! Gdy zacznie się wspinać na to drzewo, to wystarczy, że mu się łapka obśliźnie, a już będzie po nim! – mówiła Ewangelina, przepełniona lękiem o życie swojego przyjaciela. -Nie bój, się o Sebastiana – pocieszał ją Matt – na pewno go znaj… Nie zdążył jednak dokończyć, gdyż nagle dobiegł ich szum skrzydeł, skrzeczenie sroki, i pisk zachwytu Koral. Matt i Ewangelina wymienili między sobą przerażone spojrzenia, po czym rzucili się do biegu. Przeleźli przez dziurę w płocie przelecieli przez łąkę niczym dwie iskry po drucie. Zatrzymali się pod starą wiśnią nad Stawem Błękitnej Orchidei i co zobaczyli? Sebastiana stojącego na brzegu gniazda, był on w trakcie walki ze sroką, a Koral tymczasem siedziała pod drzewem i kibicowała. -Czyś ty oszalał?! Złaź stamtąd, zanim będzie za późno! – krzyknął do Sebastiana Matt. -Teraz, gdy zdobyłem dla Koral szklaną kulkę? – odpowiedział Sebastian. -Zapomnij o tym! Zejdź na dół! -Co mówiłeś? – zapytał Sebastian. W tej chwili sroka korzystając z nieuwagi przeciwnika przyskoczyła do niego i trzepnęła go skrzydłem w głowę. Sebastian krzyknął przeraźliwie, po czym zachwiał się i tracąc równowagę zaczął spadać w dół. W tej chwili Koral wstrzymała oddech, Ewangelina zemdlała, a Matt ukrył twarz w dłoniach.
-Nic mi nie jest! – oznajmił głos z góry. Wszyscy (oprócz Ewangeliny, bo ta leżała zemdlona) spojrzeli w tamtą stronę. Na gałązce poniżej gniazda sroki wisiał Sebastian! Gdy odchylił się do tyłu, tuż po tym, jak dostał skrzydłem po głowie, zdołał w ostatniej chwili zaczepić ogonek o gałąź. Teraz dyndał tak chyba z osiem metrów nad ziemią, a raczej nad taflą wód Stawu i śmiał się do rozpuku. -Sebastian! Ty żyjesz? – zapytał z niedowierzaniem Matt.
-Chyba widzisz, nie? – odpowiedział wesoło Sebastian – Jak mógłbym… - nagle urwał i z widocznym lękiem spojrzał na gałązkę, o którą zaczepił ogon. Była podejrzanie cienka i wątła. W tej samej chwili szklana kulka wyślizgnęła się z łapek Sebastiana, a w chwilę potem gałązka, na której wisiał urwała się, a Sebastian runął w dół. Tymczasem szklana kulka spadła wprost w łapki Koral.
-Dziękuję za tę śliczną kulkę! - Powiedziała, po czym poszła z powrotem do domku. Tuż po jej odejściu, dało się słyszeć plusk i Sebastian z impetem wpadł do wody.

Rozdział 4: Imitacja miłości
-To doprawdy cud, że zdołaliśmy cię wyłowić! – powiedział Matt. Był środek nocy. On, Ewangelina i Sebastian siedzieli przy ciepłym piecu i rozmawiali o tej wielkiej aferze z udziałem szklanej kulki
-Co za szczęście, że ocknęłam się z omdlenia w najodpowiedniejszym momencie! – dodała Ewangelina – Inaczej byłoby po tobie!
-Ale ja przecież umiem pływać – odparł Sebastian – więc wasza fatyga była całkiem zbyteczna. Naprawdę? – zapytał Matt – Bo z tego co widziałem, to miotałeś się jak ryba w sieci. Gdybyś się nie chwycił gałązki, którą ci podaliśmy, utonąłbyś, osiadł na dnie, okryły by cię glony i wyglądałbyś jak wrak statku! -Eee, tam! – żachnął się Sebastian – Trochę optymizmu! -Czekaj! – powiedziała w zamyśleniu Ewangelina – Chciałam o coś zapytać, ale zapomniałam o co. Ach, właśnie, z tego, co mi wiadomo, Koral zażądała od ciebie trzech rzeczy. Jedną już jej dałeś, mało się nie topiąc. Czym więc jest ta druga rzecz, jeśli wolno spytać?
Na te słowa Sebastian zmieszał się i wbił wzrok w żarzące się w piecu drewno. -No cóż… - zaczął Sebastian – Koral mówiła mi, że dziś przy zachodzie słońca widziała, jak gosposia nabierała wodę ze studni…
-O nie, tylko nie to! – przerwał Matt – Znowu woda! Tym razem, wierz mi, nie znajdziemy tak długiej gałęzi, żeby cię wyłowić, chyba, że jakimś cudem uda nam się wyrwać drzewo! -Daj mi skończyć. W każdym razie, gdy gosposia nabierała wodę ze studni, to wypadło jej oczko z pierścionka, imitacja rubinu.
-No i chyba nam nie powiesz, że kazała ci zleźć do tej studni i wyłowić oczko? – zapytała z oburzeniem Ewangelina. -Jakbyś zgadła, o to właśnie chodzi! -Chyba tego nie zrobisz?! – zawołał Matt – To byłoby jeszcze większe szaleństwo, niż włażenie na drzewo! -A dlaczego miałbym tego nie robić, skoro chodzi o miłość mojej ukochanej? – spytał Sebastian. -Z tego, co wiem, to prawdziwa miłość jest bezinteresowna. – powie- działa Ewangelina – A ona wyraźnie żąda od ciebie czegoś w zamian! -Ale przynajmniej ode mnie nie odejdzie, przynajmniej nie zostanę sam! – upierał się Sebastian. -Jak to: sam? – zapytał ze zdziwieniem Matt – Przecież masz nas!
-Tak, oczywiście, ale proszę, pomóżcie mi jej nie stracić! Ewangelina, Matt, błagam! -No dobrze, dla przyjaciół wszystko! – orzekła Ewangelina – Czy jednak jesteś pewien, że ją kochasz? -Najzupełniej!
-Dobrze więc. Chodźmy, lepiej, żeby już było po wszystkim. – powiedział Matt , po czym cała trójka wyszła na podwórze i skierowała się w kierunku studni. Gdy wychodzili z domu zaczynało dnieć, a gdy dotarli do studni, było już prawie jasno. -A więc, plan jest taki: ja wejdę do cebrzyka, a wy opuścicie mnie na linie na dół. Ja zanurkuję po oczko z pierścionka, a gdy je już wyłowię, wówczas wlezę z powrotem do cebrzyka i pociągnę trzykrotnie za linę, a wtedy wciągniecie mnie na górę.
-Zastosujemy się do twojego planu, jednak czy naprawdę chcesz to zrobić? – zapytał Matt. -Jestem pewien tak jak tego, że przed wami stoję! -No cóż… skoro jesteś pewien, że to, co zamierzasz jest słuszne, to właź do cebrzyka. - westchnął Matt. Sebastian wdrapał się zwinnie na brzeg cebrzyka i zeskoczył na jego dno. -Opuszczajcie! – rozkazał Sebastian. Gdy tak opadał w głąb ciemnej studni siedząc w cebrzyku, czuł jak coś go zżera od środka. Nagle poczuł, że cebrzyk stoi w miejscu. Wyjrzał z niego, i zobaczył falującą łagodnie, przejrzystą ciemną wodę. Już miał wyjść z cebrzyka, gdy nagle ujrzał na dnie studni jakiś czerwony, lśniący przedmiot. Przerażony zaczął jak szalony ciągnąć za linę. -Wciągajcie mnie! Wciągajcie! Szybko! – krzyczał, po czym zwinął się w kłębek na dnie cebrzyka. Napędził swoim przyjaciołom niezłego stracha, bo wciągali go na górę najszybciej jak mogli, o mało korby nie oderwali. -Co się tam stało, na Boga?! Czemuś tak krzyczał, jakby cię żywcem ze skóry obdzierali?! – wypytywała Ewangelina Sebastiana, który zdążył wypełznąć z cebrzyka i rozłożyć się na ziemi jak człowiek, który właśnie ocalił swe życie długim i męczącym biegiem. -Tam… W wodzie… Jest olbrzymi wąż! -Co ty opowiadasz?! Jaki wąż? – zdziwił się Matt. -Sam go widziałem! To znaczy nie całego tylko jego oko! Było całe czerwone i łypało złowrogo! Zresztą sam zobacz! – zawołał Sebastian i jeszcze bardziej się skulił. Matt podszedł do studni i zajrzał do jej środka. Przez chwilę stał w bezruchu, a zaraz potem wybuchnął śmiechem. -Co cię tak śmieszy?! – krzyknął Sebastian – Czyżby ten wąż był pomalowany na różowo i żonglował kamieniami?! -Sebastian! Tam wcale nie ma żadnego węża! -Jak to? Przecież na własne oczy widziałem jego czerwone oko!
-Nie! Widziałeś nie oko węża, lecz owe oczko z pierścionka, którego zażądała Koral! Jak mogłeś tak dać się nabrać! – wykrzyknął Matt, poczym znów zabrzmiał śmiech, do którego dołączyła się Ewangelina -Ale… ale ja od razu wiedziałem, że tam nie ma żadnego węża, tylko… tylko chciałem, żebyście się pośmiali. Śmiech to zdrowie, co nie? – próbował się usprawiedliwić Sebastian. Ale słysząc, że śmiech nie ustaje, wlazł do cebrzyka i powiedział wesoło: -Na co czekacie? Spuszczajcie!
Rozdział 5: Trzy fiołki, trzy życia
Było piękne, słoneczne popołudnie następnego dnia. Sebastianowi udało się wyłowić ze studni oczko z pierścionka dla Koral. Teraz wraz z Mattem i Ewangeliną siedział na stryszku (gdyż ich właściciel robił właśnie wielkie sprzątanie i przeniósł ich tam, aby się nie potłukli) i rozmawiał z nimi o trzecim żądaniu Koral.
-To jakiś absurd! – zawołał Matt słysząc, czego tym razem chce Koral. - Zobaczysz, że ona cię wpędzi do grobu! – potwierdziła Ewangelina. -Nie przesadzaj, przecież ona chce tylko fiołków. – usiłował go przekonać Sebastian. -Pal licho, czego ona chce! Martwi mnie raczej, gdzie rosną te całe fiołki! Na dachu obory, słyszysz? N a d a c h u! Jak ty się tam dostaniesz? -Zwyczajnie, wylezę na dach naszego domu i przeskoczę na dach obory! Przecież to zaledwie pół metra odległości! -W takim razie my idziemy z tobą! – zawołał Matt. -Ale… Ale… - zaczął Sebastian. -Bez dyskusji! – powiedziała Ewangelina – Co się stanie, jeśli się pośliźniesz? Kto cię wtedy złapie? -No, dobrze. – zgodził się Sebastian – W trójkę zawsze łatwiej, niż pojedynczo! A propos, możecie mnie podsadzić do okna?
Matt podsadził najpierw Ewangelinę, (bo wiedział, że damy idą zawsze przodem) a potem Sebastiana. Później sam wylazł przez okno w dachu ich domu. Zaczęli iść gęsiego ku brzegowi dachu. -No dobra, tylko jak się teraz przedostać na drugą stronę? –mówił w zamyśleniu Sebastian, który ujrzawszy, na jakiej jest wysokości, od razu zrezygnował z przeskoczenia z jednego dachu na drugi.
-Nie wiem, musimy coś wymyślić. – odparł Matt. -Och, spójrzcie, tam, na kalenicy siedzi kruk! Jeśli go poprosimy, to może nas przewiezie! – powiedziała Ewangelina, po czym zaczęła wołać:
Kruku, Kruku, Kruku kochany,
Wielką prośbę do Ciebie mamy:
Weź nas na swój czarny grzbiet,
I przewieź na dachu obory brzeg!

Mieli szczęście, albowiem ten kruk bardzo lubił rymowanki i gdy usłyszał Ewangelinę, to od razu przyleciał. Wziął na grzbiet najpierw ją, potem Sebastiana, a na końcu Matta. Gdy stali w komplecie na dachu obory, to podziękowali krukowi za jego dobroczynność.A gdy tamten już odleciał, zaczęli się rozglądać za fiołkami dla Koral. Są! Znalazłem! – zawołał Matt. Rzeczywiście, w rynnie rosły trzy piękne, duże fiołki. Miały kolor ametystu, a pachniały tak pięknie, że zapach tysiąca goździków nie mógł się z nimi równać. Sebastian schylił się i zerwał wszystkie trzy naraz. Był przeszczęśliwy. Teraz już miał pewność, że Koral od niego nie odejdzie. Nagle stało się nieszczęście, które zupełnie zmieniło zakończenie tej historii. Sebastianowi ześliznęła się łapka i biedny kotek zachwiał się na samej krawędzi dachu. Odruchowo chwycił rękę Matta, szukając w nim pomocy, jednak tylko pogorszył sprawę. Matt również się zachwiał, ponieważ ruch Sebastiana był zbyt gwałtowny, nikt nie utrzymałby się na nogach. Ewangelina widząc to wydała z siebie okrzyk przerażenia, po czym rzuciła się na pomoc. Podała Mattowi swój kij pasterski. Cudem, zdążył go złapać. Ewangelina odczuła chwilową ulgę, jednak ulga szybko ustąpiła uczuciowi nowego przerażenia: Ewangelina uświadomiła sobie, że nie da rady utrzymać przyjaciół sama. Sam Matt był cięższy od niej, a co dopiero on i Sebastian razem wzięci! I nie myliła się. Ich ciężar przeważył ją i runęła w dół razem z przyjaciółmi...
„[…] I jedyne, co mogę dla nich zrobić,
To opisać ich wspaniały lot i nie dodawać końca.”*

...Koral została sama. Nigdy nie ściągnięto jej ze strychu, życie stało się dla niej monotonne i jakby puste. Wkrótce zrozumiała, że jej chciwość doprowadziła do tragedii i dałaby teraz wszystko, żeby tylko móc cofnąć czas i jakoś to naprawić, jednak było już za późno.













*fragment wiersza Wisławy Szymborskiej
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Seitiri · dnia 14.06.2012 12:26 · Czytań: 532 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 1
Inne artykuły tego autora:
  • Brak
Komentarze
zajacanka dnia 14.06.2012 14:42
Witaj!

Przeczytałam Twoją bajkę, choć przyznam, że trochę jest zamieszania w tekście. Odnośniki w środku zakłócają odbiór, powinny być na końcu. Również dialogi są żle zapisane i miejscami nie wiadomo kto co mówi. Po zalogowaniu, po prawej stronie, są Poradniki użytkownika. Tam znajdziesz kilka podpowiedzi odnośnie ich zapisu. I ogólnie jest mało przejrzyście. Pooddzielaj rozdziały od tekstu. Język prosty, jak to w bajkach dla dzieci.

Zabrakło mi tu jakiejś magicznej nutki, ale ogólnie sam pomysł z porcelanowymi figurkami sympatyczny i warty dopracowania.

Pozdrawiam serdecznie i witam na PP.
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 13:24
Dziękuję za życzenia »
Kazjuno
29/03/2024 13:06
Dzięki Ci Marku za komentarz. Do tego zdecydowanie… »
Marek Adam Grabowski
29/03/2024 10:57
Dobrze napisany odcinek. Nie wiem czy turpistyczny, ale na… »
Kazjuno
27/03/2024 22:12
Serdeczne dzięki, Pliszko! Czasem pisząc, nie musiałem… »
pliszka
27/03/2024 20:55
Kaz, w niektórych Twoich tekstach widziałam więcej turpizmu… »
Noescritura
25/03/2024 21:21
@valeria, dziękuję, miły komentarz :) »
Zdzislaw
24/03/2024 21:51
Drystian Szpil - to i mnie fajnie... ups! (zbyt… »
Drystian Szpil
24/03/2024 21:40
Cudny kawałek poezji, ciekawie mieszasz elokwentną formę… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:18
@Optymilian - tak. »
Optymilian
24/03/2024 21:15
@Zdzisławie, dopytam dla pewności, czy ten fragment jest… »
Zdzislaw
24/03/2024 21:00
Optymilian - nie musisz wierzyć, ale to są moje wspomnienia… »
Optymilian
24/03/2024 13:46
Wiem, że nie powinienem się odnosić do komentarzy, tylko do… »
Kazjuno
24/03/2024 12:38
Tu masz Zdzisław świętą rację. Szczególnie zgadzam się z… »
Zdzislaw
24/03/2024 11:03
Kazjuno, Darcon - jak widać, każdy z nas ma swoje… »
Kazjuno
24/03/2024 08:46
Tylko raz miałem do czynienia z duchem. Opisałem tę przygodę… »
ShoutBox
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
  • Slavek
  • 22/03/2024 19:46
  • Cześć. Chciałbym dodać zdjęcie tylko nie wiem co wpisać w "Nazwa"(nick czy nazwę fotografii?) i "Album" tu mam wątpliwości bo wyskakują mi nazwy albumów, które mam wrażenie, że mają swoich właścicieli
  • TakaJedna
  • 13/03/2024 23:41
  • To ja dziękuję Darconowi też za dobre słowo
  • Darcon
  • 12/03/2024 19:15
  • Dzisiaj wpadło w prozie kilka nowych tytułów. Wszystkie na górną półkę. Można mieć różne gusta i lubić inne gatunki, ale nie sposób nie docenić ich dobrego poziomu literackiego. Zachęcam do lektury.
  • Zbigniew Szczypek
  • 06/03/2024 00:06
  • OK! Ważne, że zaczęłaś i tej "krwi" nie zmyjesz już z rąk, nie da Ci spać - ja to wiem, jak Lady M.
Ostatnio widziani
Gości online:0
Najnowszy:Usunięty