Klucz do Europy, cz.III - Alfeusz
Proza » Długie Opowiadania » Klucz do Europy, cz.III
A A A
3. Ulica Świdnicka

- Ona zaprowadzi nas do Rynku i w jeszcze wiele innych interesujących miejsc w okolicy.- A teraz musimy spieszyć tą ulicą przede wszystkim pod operę, gdzie ma być inauguracja JULIUSZADY i uroczystość swoistego chrztu - nadania imienia Juliusz zabytkowemu tramwajowi.
- No i gdzie mamy spotkać się z Aleksandrą Radomską i Józefem Łaskawym – dodała Larysa.
Gdy wyszli spod masywnych kolumn w podcieniach Arkad, znaleźli się na placu.
Świdnicką po kilkuset metrach od ulicy Piłsudskiego przecinała ulica Kościuszki, dawniej zwana Tauntienstrasse, a oni przechodzili właśnie przez Plac Kościuszki, czyli dawny Tauntienplatz. Po prawej ujrzeli napis „Hotel Savoy”.
- Był tu gdzieś hotel „Am Hirsch”, w którym w listopadzie roku 1929 zatrzymała się pani Lingenstein, matka Hermana Blume i gdzieś tu w restauracji hotelowej zjedli razem obiad z Hermanaem i Samczukiem, o czym w swoich wspomnieniach pisze Samczuk.
- A na dzisiejszej ulicy Kościuszki w roku 1848 pod nr 69 mieszkała Zofia Bielęcka u której bywał Juliusz Słowacki i której adres poeta podał do korespondencji swojej matce Salomei.
- Wojna zostawiła niewiele dawnych budynków, gdyż Wrocław był w około 80 % zburzony, a w niektórych miejscach całe ulice legły w gruzach.
Po minięciu placu ruszyli dalej.
- Gdzieś tu na Świdnickiej, dawnej Schweidnitzerstrasse, była „Cafe Wien”. To w jej ciszy i w samotności, której świadkiem był tylko dyskretny „Herr Ober”, Samczuk w roku 1929 zaczynał obmyślać, szkicować i pisać pierwsze części swojego arcydzieła – powieści „Wołyń”. To dzięki tej powieści dostał się wkrótce na szczyty literackie.
- Chodź, chwilę odpoczniemy, a ja ci coś w tym czasie przeczytam.
- Posłuchaj, co pisze o tym w swoich wspomnieniach. Koszyński i Larysa usiedli na ławce przy rondzie na placu Kościuszki, skąd widać było ogromny dom handlowy „RENOMA” w stadium modernizacji, przy którym krzątali się robotnicy budowlani. Po drugiej stronie placu mieli masywny budynek Banku, w bok dalej kilka restauracji i kawiarnie.
„Na ludnej ulicy Świdnickiej – wabi ozdobiony marmurem i kryształami portyk z napisem „Cafe Wien”. Atmosfera ciepła, zaciszna, aromatycznej kawy, dobrego stylu. Od tego miejsca poczęły się moje wędrówki po tajemnicach twórczości. To był nie tylko wybuch uczuć, ale i dyktat woli. Mój notes zaczął zapełniać się wylewem zdań… Realne i nadrealne, przeżyte i wyczytane, swoje i cudze, własne i zawłaszczone. Człowiek przeistacza się w aktora ze sceną, pozą i maską. Aby wyszła opowieść, potrzebna jest taka metamorfoza.
Tam, w najdalszym kącie kawiarni, przy marmurowym stoliku i filiżance kawy, rodzi się pisarz. Kelner (Herr Ober) w czarnym stroju z białym kołnierzem, jest jedynym świadkiem tego misterium. Resztę publiki zostawiamy z boku. To jest wielkie odosobnienie, głęboka intymność. A kelner pełni funkcje pomocnicze, baby-akuszerki - to jest jego służbowe zadanie.
Ale jak to zrobić, aby to była „twórczość”, a jednocześnie „prawda”? Wybuchy myśli i nawała słów, to dopiero tuman. Chaos! „Ziemia była nieukształtowana i Duch Boży unosił się nad nią”. A trzeba, aby były pustynia i morze, napełnione zwierzyną i rybą. Jak to zrobić? To zadanie dla Tantala.”

W miarę jak przybywało dnia, od prawej strony, czyli od wschodu, mglista powłoka chmur zaczynała rzednąc i lekko się przejaśniać.

Idąc dalej Świdnicką, przed parkiem ciągnącym się wzdłuż fosy miejskiej, po prawej minęli ciemny pomnik Bolesława Chrobrego na koniu, na wielkim szarym postumencie.
- Ten polski władca przełomu X i XI wieku był gospodarzem historycznego zjazdu w Gnieźnie w roku tysięcznym, w którym wziął udział cesarz Niemiec, Otto III. Następny cesarz niemiecki nie był już tak pokojowo nastawiony do Polski i Bolesław Chrobry oraz jego następcy musieli odpierać liczne kolejne niemieckie najazdy na ziemie Polan. To Chrobry położył podwaliny zachodnich granic Polski wzdłuż rzeki Odry.

Po lewej stronie zobaczyli masywne budynki w pruskim stylu, ciągnące się ponuro wzdłuż ulicy Podwale, gdzie urzędowały sądy, prokuratury, adwokaci i notariusze. Niedaleko, na wprost przed sobą, ujrzeli zarys gmachu koloru biało-żółtego w stylu klasycystycznym.

- To jest, jak domyślam się, gmach Opery. Czyli zbliżamy się do miejsca otwarcia „JULIUSZADY” i do miejsca, gdzie ma na nas oczekiwać Jozef Łaskawy, jak to mówią „on sam we własnej osobie”.
Gdy znaleźli się na wysokości gmachu Opery, po prawej stronie ujrzeli spory tłumik ludzi na tle stojącego na bocznym torze tramwaju. Byli więc już na miejscu, na Placu Teatralnym, na którym odbywała się uroczystość.
Gdy zbliżyli się do tłumu otaczającego zabytkowy tramwaj w stylu lat czterdziestych, zobaczyli z daleka charakterystyczną, wielką i mocną sylwetkę mężczyzny, uwijającego się z kamerą z wielu stron wokół tramwaju i otaczających go ludzi.
- Poznaję go, to na pewno on, Józef, powiedziała Larysa.
- Rzuca się w oczy w tym tłumie młodzieży szkolnej i ludzi starszych, który obstąpił tramwaj, gdyż w przeciwieństwie do innych ludzi, on jest cały czas w ruchu.
- Filmuje z różnych stron. Patrz - wygląda jak ociężały, ale bardzo sprawny niedźwiedź, uwijający się wokół pnia z miodem, otoczonym przez pszczoły. – A tuż obok, ta szczupła pani, to chyba Aleksandra.
Wiedzieli więc już, że znaleźli się na miejscu i mogą oddać się w ręce gospodarzy.

W pewnej chwili olbrzym z kamerą w rękach popatrzył w ich stronę i znieruchomiał. A potem zaczął filmować nie tramwaj, lecz ulicę i idących w jego stronę Larysę oraz Michała. A po kilku kolejnych chwilach Michał i Larysa poczuli, że znaleźli się w kadrze. Olbrzym filmował, filmował, wreszcie przestał. Popatrzył, zawahał się, machnął ręką i znowu zaczął filmować. A szczupła kobieta przy nim cały czas coś notowała.
- On nas zauważył i teraz pokazuje Oleńce.

- Witajcie wreszcie we Wrocławiu!- wykrzyknął Józef Łaskawy i zostawiwszy kamerę dziewczynie, która im się od pewnej chwili uważnie przyglądała, podbiegł w ich kierunku.
- Jestem taki rad, że znowu was widzę! Objął Larysę i pocałował ją w rękę. Po chwili z Michałem padli sobie w objęcia i ściskali się, jak dawno nie widzący się bracia.
- Poznajcie moja asystentkę
Już widzieli, że to nie jest Oleńka, tylko inna, bardzo podobna do niej dziewczyna.
-A gdzie jest Oleńka?
- W Krakowie kręci film, ale dziś wieczorem przyjedzie.
- Ten oto tramwaj, od tej chwili ma imię „Juliusz”, na cześć Słowackiego. A w nim wystawa książek, listów, rysunków i zdjęć związanych ze Słowackim, który był dwa razy we Wrocławiu. Pierwszy raz, w czasie powstania listopadowego, wiosną 1931 roku zatrzymał się tu w drodze do Drezna i Paryża. Jechał w tę podróż jako wysłannik rewolucyjnego rządu polskiego z listami dyplomatycznymi do krajów zachodniej Europy, ale czuł się jak uciekinier. Władze pruskie nie chciały uznać jego paszportu, wystawionego przez rząd powstańczy i tu we Wrocławiu, pełen niepewności i obaw, musiał czekać na wydanie paszportu pruskiego. Wyobrażam sobie, jak rwany myślami do celu, do Paryża, gdzie było mu pilno, gdyż powstańcy w Warszawie czekali na efekt jego misji, niecierpliwił się wtedy i przeżywał każdy ciągnący się tu dzień, każdą godzinę, każdą minutę i czekał, pełen obaw, niepewny efektu tego swego czekania.

W czasie tego powstania Słowacki napisał wiersz, którego fragment Wam przeczytam:

ODA DO WOLNOSCI
Witaj, wolności aniele,
Nad martwym wzniesiony światem!
Oto w Ojczyzny kościele
Ołtarze wieńczone kwiatem
I wonne płoną kadzidła!
Patrz! tu świat nowy - nowe w ludziach życie.
Spójrzał - i w niebios błękicie
Malowane pióry złotémi
Roztacza nad Polską skrzydła;
I słucha hymnów tej ziemi.
A tam już w cieniu wieków za nami się chowa
Duch niewoli ……

Józef , chwilami pokazując rękami, żywo gestykulując, zaczął im objaśniać:
- A ten klasycystyczny gmach opery zachował się z XIX wieku, tylko w ostatnich kilku latach przeszedł modernizację.
- W roku 1831 Słowacki w drodze do Drezna był tu na przedstawieniu Aubera „Fra Diavolo”. Tamta fosa która została za wami, to ślady dawnego systemu obronnego miasta, a mury zostały dawno zburzone. Tam dalej, na wschód od Rynku można znaleźć tylko mały ich fragment.
-A w bok od Opery po drugiej stronie ulicy jest znany hotel „Monopol”, który teraz modernizują.
- Zaś po drugiej stronie jest modny ostatnio bar „Złoty kogut”.
- Ale ja wam opowiadam o Wrocławiu, a wy chyba jesteście zmęczeni po podróży i głodni. Ja już skończyłem pracę na dzisiaj i mam czas wolny do poniedziałku.
- Zapraszam więc was do swego mieszkania. Ten dom w którym mieszkam, to będzie dla was pewna niespodzianka, ale powiem o tym na miejscu.

Larysa natychmiast wyobraziła sobie ich dwóch w domu i przez moment ujrzała w myślach, jak siadają na kilka godzin do stołu zastawionego butelkami z wódką - „na męskie rozmowy”. Pod wpływem tej myśli postanowiła jak najdalej odwlec ten moment, kiedy oni siadają na te typowo „w słowiańskim stylu” męskie rozmowy - więc wtrąciła się energicznie:
- My w pociągu spaliśmy przez całą noc i teraz należy nam się trochę ruchu po długim siedzeniu, a poza tym jesteśmy pierwszy raz we Wrocławiu, i nie mamy za wiele czasu. Do tej pory czytaliśmy sporo o tym mieście, a teraz chcemy coś ciekawego i to jak najwięcej zobaczyć - prawda Michał? – zwróciła się do Koszyńskiego, jakby z prośbą o odsiecz, widząc niezbyt wyraźne miny, i Michała i Józefa.
Michał popatrzył na Józefa, Józef na Michała i obaj zaśmieli się równocześnie, jak na komendę, -„tak jakoś znajomo i dziwnie się obaj zaśmieli ”- pomyślała Larysa.
Przez chwilę czekali, który odezwie sie pierwszy. Jakby jeden chciał ustąpić miejsca drugiemu.
W końcu Józef powiedział:
- Ja mam swoje zdanie na temat dobrych rad kobiet. Ale jesteście gośćmi, więc ja dostosuję się do waszych życzeń.
- Niech tym razem będzie tak, jak chce Larysa – kiwnął głową Michał.
- No to najpierw idziemy zwiedzać miasto, a jak już nie będziemy mieli siły, to pojedziemy do domu.
- A przedtem trzeba będzie z dworca odebrać nasze bagaże.
- Po bagaże pojedziemy z domu moim autem - rzekł Jozef.
- A na zwiedzanie będzie trzeba dużo czasu, bo tu jest w centrum wiele ciekawych miejsc, a wiele z nich związanych z bliskimi nam i znanymi ludźmi.
- Jak się zmęczymy to siądziemy, odpoczniemy i pójdziemy dalej.
- Tutaj w okolicy rynku jest na kilka dobrych godzin co zwiedzać.
- Ile wytrzymamy, tyle będziemy chodzić.

- Tego przejścia podziemnego nie było na ulicy Schweidnitzerstrasse, czyli dzisiejszej Świdnickiej, w czasach, gdy bywał tu Słowacki, ani sto lat po Słowackim, gdy chodził tymi ulicami Ułas Samczuk. Świdnicka jest od tego miejsca do Rynku zamknięta dla ruchu samochodów dopiero od lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku.
- To wymusiła w końcu potrzeba, aby piesi mieli komfort spokojnego spacerowania od Rynku wzdłuż Świdnickiej i z powrotem i aby nie tamowali ruchu samochodowego wokół Starego Miasta. Tu zamiast jezdni na ulicy, jest tak zwany deptak, gdzie ustawione są wzdłuż całej długości po obydwu stronach ławeczki dla pieszych.

- Ulica Świdnicka jest to od kilku stuleci jedna z najbardziej znanych, eleganckich i reprezentacyjnych ulic miasta. Tutaj gdzieś pod numerem 3d w roku 1848 mieszkał Słowacki. To będzie dom bardzo blisko Rynku. W tym domu czekał kilka tygodni na przyjazd matki, nie widzianej od 18 lat. Chyba wtedy często zdarzało mu się czuć na sobie spojrzenie matki i powtarzać w swych myślach słowa, które znalazły się w późniejszym zbiorze jego wierszy:

DO MATKI

W ciemnościach postać mi stoi matczyna,
Niby idąca ku tęczowej bramie –
Jej odwrócona twarz patrzy przez ramię
I w oczach widać, że patrzy na syna.

- Oto i adres, pod którym mieszkał Słowacki w maju roku 1848. – „Neue Schweidnitzerstrasse 3 d – „”II piętro, dzwonek na prawo…” jak pisał Słowacki w swoich listach i czekał na przyjazd matki Salomei…
- Po starannych poszukiwaniach, znalazł i zarezerwował dla niej pokój blisko stąd, w odległości kilkuset metrów, na Ohlauerstrasse – dziś to jest ulica Oławska, w hotelu o nazwie, która na pewno matce się spodobała- „Weisser Adler” – „Biały Orzeł”.

Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • E-mail znajomego:
  • E-mail polecającego:
  • Poleć ten artykuł znajomemu
  • Znajomy został poinformowany
Alfeusz · dnia 17.06.2012 06:59 · Czytań: 543 · Średnia ocena: 2 · Komentarzy: 2
Komentarze
zajacanka dnia 22.06.2012 01:58
Alfeusz!
Tego nie da się płynnie czytać!
Nie wiadomo kto wygłasza jaka kwestię. Zbyt dużo informacji chcesz włożyć w usta bohaterów, stąd dialogi są sztuczne, naciągane. Po co sie tak spieszysz? Jedynie fragment przed Operą ma w sobie jakieś życie.
Zwolnij! Inaczej staniesz się bezpłciowym przewodnikiem, za którym wycieczka pełza powoli, zupełnie nie przyswajając jakichkolwiek wiadomości.
Będę obserwować.
Usunięty dnia 24.06.2012 21:08 Ocena: Przeciętne
Jak widzisz nie tylko mnie się nie podoba Twoja bezładna pisanina.
Z publixo wyleciałam przez takich zarozumiałych donosicieli jak Ty.
To jednak nie publixo i tu się nie dostaje piątek za nick i po znajomości. Tu komentatorzy są obiektywni, co bardzo u nich cenię.
Pozdrawiam:smilewinkgrin:
Polecane
Ostatnie komentarze
Pokazuj tylko komentarze:
Do tekstów | Do zdjęć
Kazjuno
24/04/2024 21:15
Dzięki Marku za komentarz i komplement oraz bardzo dobrą… »
Marek Adam Grabowski
24/04/2024 13:46
Fajny odcinek. Dobra jest ta scena w kiblu, chociaż… »
Marian
24/04/2024 07:49
Gabrielu, dziękuję za wizytę i komentarz. Masz rację, wielu… »
Kazjuno
24/04/2024 07:37
Dzięki piękna Pliszko za koment. Aż odetchnąłem z ulgą, bo… »
Kazjuno
24/04/2024 07:20
Dziękuję, Pliszko, za cenny komentarz. W pierwszej… »
dach64
24/04/2024 00:04
Nadchodzi ten moment i sięgamy po, w obecnych czasach… »
pliszka
23/04/2024 23:10
Kaz, tutaj bez wątpienia najwyższa ocena. Cinkciarska… »
pliszka
23/04/2024 22:45
Kaz, w końcu mam chwilę, aby nadrobić drobne zaległości w… »
Darcon
23/04/2024 17:33
Dobre, Owsianko, dobre. Masz ten polski, starczy sarkazm… »
gitesik
23/04/2024 07:36
Ano teraz to tylko kosiarki spalinowe i dużo hałasu. »
Kazjuno
23/04/2024 06:45
Dzięki Gabrielu, za pozytywną ocenę. Trudno było mi się… »
Kazjuno
23/04/2024 06:33
Byłem kiedyś w Dunkierce i Calais. Jeszcze nie było tego… »
Gabriel G.
22/04/2024 20:04
Stasiowi się akurat nie udało. Wielu takim Stasiom się… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:44
Pierwsza część tekstu, to wyjaśnienie akcji z Jarkiem i… »
Gabriel G.
22/04/2024 19:28
Chciałem w tekście ukazać koszmar uczucia czerpania, choćby… »
ShoutBox
  • Zbigniew Szczypek
  • 01/04/2024 10:37
  • Z okazji Św. Wielkiej Nocy - Dużo zdrówka, wszelkiej pomyślności dla wszystkich na PP, a dzisiaj mokrego poniedziałku - jak najbardziej, także na zdrowie ;-}
  • Darcon
  • 30/03/2024 22:22
  • Życzę spokojnych i zdrowych Świąt Wielkiej Nocy. :) Wszystkiego co dla Was najlepsze. :)
  • mike17
  • 30/03/2024 15:48
  • Ode mnie dla Was wszystko, co najlepsze w nadchodzącą Wielkanoc - oby była spędzona w ciepłej, rodzinnej atmosferze :)
  • Yaro
  • 30/03/2024 11:12
  • Wesołych Świąt życzę wszystkim portalowiczom i szanownej redakcji.
  • Kazjuno
  • 28/03/2024 08:33
  • Mike 17, zobacz, po twoim wpisie pojawił się tekst! Dysponujesz magiczną mocą. Grtuluję.
  • mike17
  • 26/03/2024 22:20
  • Kaziu, ja kiedyś czekałem 2 tygodnie, ale się udało. Zachowaj zimną krew, bo na pewno Ci się uda. A jak się poczeka na coś dłużej, to bardziej cieszy, czyż nie?
  • Kazjuno
  • 26/03/2024 12:12
  • Czemu długo czekam na publikację ostatniego tekstu, Już minęło 8 dni. Wszak w poczekalni mało nowych utworów(?) Redakcjo! Czyżby ogarnął Was letarg?
  • Redakcja
  • 26/03/2024 11:04
  • Nazwa zdjęcia powinna odpowiadać temu, co jest na zdjęciu ;) A kategorie, do których zalecamy zgłosić, to --> [link]
Ostatnio widziani
Gości online:47
Najnowszy:Mateusz199