Z każdym porankiem
rodziłeś się
w moich dłoniach.
Ja Cię kochałam;
chroniłam
przed ludźmi
nasz świat.
Widziałam wszytsko
w Twoich oczach:
każdy zachwyt
i rozpaczy ból.
Nie płakałeś.
I ja nie płakałam,
gdy zabijała
Cię
noc.
Przeklęta jestem
przez myśli
biegające po głowie
opuszczonej
ku ziemi zmęczonej.
Ale i tacy kochają.
Miłością prawdziwą.
Już się nie rodzisz
o poranku.
Wystraszony
opuściłeś
swe schronienie
głęboko we mnie.
Wiem, żę możesz wrócić.
[Wróć!]
W każdym moim śnie.
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
WholeTruth · dnia 16.07.2008 20:17 · Czytań: 801 · Średnia ocena: 4 · Komentarzy: 6
Inne artykuły tego autora: