kiedy słucha księżycowej, wtedy on myśli o niej (tak się umówili).
to był długi dzień. teraz trwała w chwili zamkniętej dla obcych.
przesiąknięta staccatem dusza odpoczywała.
przez długie godziny przyjmowała komplementy, ze łzami w oczach,
z odrobiną dumy i pogardy. trwała w ciszy jak motyl w pajęczynie.
taka niemoralna gra kontaktów, spełnienie zachcianek czytelników.
z półprzymkniętych powiek śledziła ludzi,
gdzieś głęboko dusił żal, nie przyszedł.
czuła się jak w klatce, patrzyła w przeznaczenie
i obojętnie dawała kolejny autograf
w pamięci recytowała ostatni wiersz tomiku
*
wziąłeś mnie w palce jak malarz
jednym posunięciem pędzla
poprawiłeś niedostatki śniegowego krajobrazu
nie dbając o czas
nie martwiąc się zimnym płótnem w ramach
mogłam się wyprężyć wzdłuż ciebie
zapaść w gorączkę twoich ramion
dojrzeć w obrotach pędzla czar hormonu
-
ciepło-zimno, kominek, okno. wystygła herbata
o zielonych liściach, straciła barwę i smak, jak ona jego.
wiedziała, że dzień gaśnie o świcie. nie ma wyjścia
ze śnieżyc i zamglonych brzasków. on stoi po tamtej stronie
wsparty o barierkę i czeka. w pociemniałych oczach koloru buczyny
zostały obrazy rozwiane jesienią z nadmorskiej plaży. nie usłyszy krzyku,
tylko obolałe ramiona wrażliwe na dotyk wracają doskonałą linią. jego linią.
z trzaskiem zamyka oczy, wyobraźnia zaczyna oddychać skrzelami.
Z cyklu: Przemijanie
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
bosski_diabel · dnia 22.06.2012 18:53 · Czytań: 3690 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 5
Inne artykuły tego autora: