Machnęłam ręką na pożegnanie. A może to od niechcenia zimne ostrza dłoni przecięły powietrze? Jest ono zbyt gęste i ciężkie, bo ludzie nie mierzą już słów na szalkach języków. Przewijają wyrazy szybko i niedbale, jak czasem robią to kasjerki nad czerwoną drabiną kontroli. Bierzemy wszystko i tyle też dajemy pompując sylaby z każdym oddechem, automatycznie. Wyciągnęłam dłoń do góry usiłując złowić miłą nić rozmowy, ale szybko ją cofnęłam; ostra żyłka zakręciła mi się z wiatrem wokół nadgarstka przecinając skórę. Usiadłam wśród trawy chowając się po nos w bławatkach. Chciałam spokojnie wylizać rany, ale nagle z nieba spadły asymetryczne drobinki soli. Usiłowałam schować krwawiącą dłoń, ale krople szybko zmoczyły mnie całą i zaczęły drążyć nacięcia tak jak woda drąży skały. Przygryzłam wargi i zamknęłam oczy. Sól wżerała się we mnie, dotarła do neuronów czuć i uczuć, piekło. Machnęłam ręką od niechcenia. A może na pożegnanie?
Poleć artykuł znajomym
Pobierz artykuł
Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS
Roxanna · dnia 29.06.2012 18:40 · Czytań: 3272 · Średnia ocena: 0 · Komentarzy: 8
Inne artykuły tego autora: